Nowy Napis Co Tydzień #144 / Recytacja autorska wierszy
Laureatka drugiego miejsca w konkursie Podaj Frazę odczytuje swoje wiersze: gdybyś wyjęła dywiz z mojej twarzy; a gdybyś wyjęła język ze swojej diastemy; a gdy rozkrajasz ten obraz.
Laudacja:
Pytanie kluczowe: „a gdybyś wyjęła język ze swojej diastemy / czym by smakował?” Propozycja poetycka Joanny Łępickiej to trójpak wierszy zmysłowych, a granice tej zmysłowości powyginane są w różnych kierunkach, choć nie sugerowałaby tego dość minimalistyczna forma. Lakoniczność może być mocnym gestem, zwłaszcza w kontekście świadectwa opresji, której poetka poświęca swoją uwagę. A może to tylko poszukiwanie ciepła, miejsc i w końcu formy, w którą można je przelać i utrwalić: ubojnie, ale też odlewnie, finalnie – cementownie. Autorka wybija „przeguby języka”, łamie rejestry, również przestrzenne, choć znajdziemy dywizy – jak wszechobecny dym. „Są kobiety, podkładają do ognia / brzuchy pełne robaków i coli”. Przejdźmy do „dawno niewidzianego plemienia”. Gdyby – jak Łępicka – rozkroić ten obraz, nie żeby analizować, a czuć, kosztować nieufnym językiem, to może zwąchałoby się okiem powidoki, wybite fantomy wspólnot, które prędzej skrzykną się w ekipy„za sklepikową budą w parku”. Bo w ten cały lekko mistyczny klimat wrzuca na odlew „bukiety fuck off” i „szlugi skitrane w ścianach przedziału”. Wiersze Łępickiej to poetycka przygoda, w której odbiorca musi tropić elegancko porozrzucane strzępy obrazów, które pracują w wierszu jak przywoływany przez autorkę „rozgrzany tłuszcz, nie mięsień”. Ekstatycznie.
gdybyś wyjęła dywiz z mojej twarzy
przemytem, ubojnią czy trójkątem języka,
sklepikową budą w parku, tuż za cementownią,
gdzie dom zalewa woda i cegły. Znaki świecą
doraźnie – jak zakaz wjazdu na rok.
To pasuje. Są kobiety, podkładają do ognia
brzuchy pełne robaków i coli.
Oraz: szlugi skitrane w ścianach przedziału.
Latarka.
to zdanie już padło – jest cegłówką w lesie,
to zdanie już padło – i nie chce się palić.
Czy czujesz jak dymi? Jak strzępi obrazy?
a gdybyś wyjęła język ze swojej diastemy
czym by smakował?
a gdybyś wyjęła język ze swojej diastemy
zamknęła to w geście, jak zamyka się mordę:
niech składa się tak, by nie połamać palców.
(
)
będzie bukietem fuck off, niemieckim tulipanem,
nie chemią.
(niech pracuje
jak rozgrzany tłuszcz, nie mięsień)
będzie bukietem fuck off wrzuconym między wątek,
szmaty i odlewnię,
gdzie kwiatom mogłabyś powtórzyć gest kwiatu.
masz tylko wybity przegub języka,
jego tłuszcz.
a gdy rozkrajasz ten obraz
i przysuwasz mi na spróbowanie,
to jak spotkać dawno niewidziane plemię,
już wybite