17.03.2022

Nowy Napis Co Tydzień #143 / Recytacja autorska wierszy

OGLĄDAJ

Laureat pierwszego miejsca w konkursie Podaj Frazę odczytuje swoje wiersze: Neron skopcony; ostrzenie carvingów; gram polski.

 

Laudacja

Jakub Grabiak w nadesłanych na konkurs wierszach stworzył świat dynamiczny i nieobliczalny, w znacznej mierze nieufny i przekorny wobec zastanych poetyk – świat, w którym przeplatają się woda, ziemia, powietrze i ogień, ożywają ciała niebieskie, a te ludzkie są siebie niepewne, czasem powoli wzrastają, czasem gwałtownie marnieją. To świat poety osobnego, to frazy „podawane” z żarliwą nieufnością, a równocześnie nadzieją, że czytelnik zechce z nimi pozostać na dłużej, a później wielokrotnie będzie do nich powracał. Nadzieją, można sądzić, całkowicie spełnioną.  

Z rosnącym zainteresowaniem i ogromną czułością ogląda się to panopticum żywiołów i naszej organicznej biologii, w którym, jak zapisał sam autor, „śnieg przytulił ziemię, śnieg pruje narciarzy”, w którym „komety krążą, wpadają na siebie, robią bęc”, a potem „rano starcy zbierają je z asfaltu” i „tną na kawałki”. Można oglądać te kaskadowe obrazy z pasją tak wielką i w pewnym sensie tak przejmującą, że zaczyna się w nie wchodzić i brać w nich udział, że chwile spędzone z nimi oraz w nich robią to, co może właśnie powinna robić poezja – sprawiają czytelnikowi lekturową frajdę. Wiersze Jakuba Grabiaka mogą wzbudzić w czytelniku konwulsyjny sprzeciw albo wywołać jego aplauz, co jednak najważniejsze – nie pozostawiają go obojętnym. 

Można spodziewać się po tym poecie jeszcze wielu osobliwych światów.

Neron skopcony

bębenek z tektury! całość kształem przypomina

bezdomnego ślimaka. jako pierwsi robili tak rzymianie –

tuczyli go, aż w końcu był odpowiedni do spożycia.

dopiero potem mogli ze spokojem podziwiać stolicę

z sąsiedniego wzgórza.

 

to taka poręcz, po której można się ślizgać.

to taka poręcz, która prowadzi do góry.

chcę wyłożyć każdy talerz krzyżem,

a on stawia opór, udając szypułki. przyszedł

Maciek, cały zielony. Karolina zwilża krawędź.

 

ogień pędzi. właśnie tak się robi jazz –

woła, ale nikt, prawdę mówiąc, nie słucha.

 

 

 

ostrzenie carvingów

 

którzy wyszli z piwnic wytropią drogowskaz.

stok skręci w złą stronę i runą w dolinę.

 

miasto się tym nie przejmie, wciąż będzie sadzić

bloki, wyjdzie z psem na spacer, ale po sobie

 

nie posprząta) to, co podziwiałem, zawsze

było parkiem, ślady dzikich zwierząt zrzucone

 

w przerębel (tutaj miejsca wystarczy na dłuższy

postój – kanapki z serem i wsuwanie chmury.

 

 

śnieg przytulił ziemię, śnieg pruje narciarzy.

                        czy wzięliśmy szczudła, aby jej dorównać?

 

 

 

gram polski

 

komety krążą, wpadają na siebie, robią bęc.

rano starcy zbierają je z asfaltu, tną na kawałki, 

palą ogniska. co z tamtymi dziarskimi chłopcami, 

 

co z ich kostkami? w piwnicy hodujemy kulkę śniegu.

na razie drzemie, ale w końcu wyjdzie rozruszać mięśnie,

wkroczy lawiną.

 

 

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jakub Grabiak, Recytacja autorska wierszy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 143

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...