31.03.2022

Nowy Napis Co Tydzień #145 / Wiedźmin w świecie „moralnego niepokoju”

„Wiedźmi lament” to bardzo ciekawy, zmuszający do refleksji komiks, po który sięgnąć powinny osoby stroniące na co dzień od sztuki komiksowej i uznające ją za coś infantylnego. Sztybor stawia ważne pytania, na przykład o to, czy poczucie winy powinno nas powstrzymywać od stanowczego przeciwstawiania się niepojętemu wymiarowi zła. A może dręczące myśli i wyrzuty sumienia są tak naprawdę manipulacją, zmierzającą do tego, by utrzymywać nas w bierności lub skłonić – wbrew ideałom – do działania interesownego?

W okresie późnego kapitalizmu z każdej renomowanej marki jej właściciele starają się finansowo wycisnąć, ile tylko się da – bez względu na jej domenę. Polski Wiedźmin – zwłaszcza w formie gry – stał się bestsellerem na skalę globalną i został pierwszą franczyzą, która stanowi dla nas dumę i przynosi uznanie na całym świecie. Wokół Geralta i jego świata powstał już cały przemysł, stopniowo rozbudowujący pierwotny filozoficzny i fabularny fundament. Jego częścią są serie komiksowe, które w takich przypadkach najczęściej stanowią dodatek do głównego produktu i są skierowane do najbardziej zagorzałych fanów – z wyrozumiałością traktujących jakościowe niedostatki.

Poziom komiksowych adaptacji gier jest co do zasady mierny. Warto jednak dać szansę komiksowemu Wiedźminowi, a zwłaszcza komiksom obecnie wydawanym w ramach licencji uznanego amerykańskiego wydawcy Dark Horse Comics. W tym przypadku do mało chlubnego podgatunku historii obrazkowych starano się podejść inaczej i duża w tym zasługa ludzi z CD Projektu, trzymających pieczę nad seriami pobocznymi odwołującymi się do dziedzictwa Andrzeja Sapkowskiego. Położono tu większy nacisk na to, by szczęśliwie pożenić poetykę książkowego oryginału z wolnością twórczą zarówno uznanych scenarzystów, jak i niszowych artystów, znanych do tej pory z alternatywnej sceny komiksowej.

Zaletą komiksowego Wiedźmina jest to, że każdy tom jest zamkniętą historią i kolejną przygodę można rozpocząć z dowolnego miejsca. Zapewniam jednak, że cykl nabrał rozpędu od chwili, gdy scenarzystą został Bartosz Sztybor. W swoim portfolio ma on zarówno udane komiksy offowe, jak i albumy wydawane na rynku frankofońskim czy sukcesy na rynku amerykańskim. Odnotować należy też warsztatową sprawność autora w pisaniu scenariuszy filmowych i serialowych. A poza tym któż miałby pisać opowieści o Geralcie jak nie Polak, najlepiej rozumiejący kod kulturowy tej historii oraz jej kontekst? Krótko mówiąc – właściwy człowiek na właściwym miejscu.

Wiedźmi lament to dreszczowiec, który ma obudzić nasze sumienia. Sztybor nie kreuje w swoich opowieściach Geralta na űbermenscha, rozwiązującego wszelkie problemy za pomocą nieznoszącej sprzeciwu, twardej jak kamień pięści. Scenarzysta sięga głębiej w psychologię postaci, zadając ciekawe pytania: Jak to jest być odmieńcem z tak specyficzną specjalizacją? Z czym trzeba byłoby się mierzyć, jakim problemom moralnym stawić czoła (lub sumienia), walcząc ze złem?

Motywem przewodnim omawianego komiksu jest poczucie winy – ze wszystkimi jego moralnymi zawiłościami i komplikacjami. Komiks otwiera mocna, bardzo dosłowna scena spalenia wiedźmy, której świadkiem jest nasz protagonista. Widok cierpienia podobnego Geraltowi odszczepieńca powoduje u bohatera wyrzuty sumienia, które dla osoby wykonującej taki zawód jak zabójca potworów są raczej zgubne. Niepokój nie ustępuje, gdy Geralt otrzymuje zadanie uratowania córki pewnego bogacza. Odnajduje ją pośród wiedźm, które stworzyły wokół siebie coś na kształt groteskowej grupy psychoterapeutycznej, pomagającej przejść kolejne etapy żałoby. Wiedźmin wkracza do tej komuny w głębi lasu, a czytelnik zastanawia się, czy łowca aby sam nie wpadł w pułapkę zastawioną przez zwierzynę?

Oryginalność Wiedźmina pisanego przez Sztybora polega na tym, że przeznaczenie Geralta staje się dla niego nie tyle wyróżnieniem, co klątwą zmuszającą do ciągłej czujności i generującą nieustanne wątpliwości – nawet co do własnych odczuć. Jednocześnie zobrazowane są tutaj sytuacje i problemy etyczne, których nie da się łatwo rozwiązać. Sztyborowi udało się zachować główną zaletę gier CD Projekt – uświadamiających nam, jak często nie wiemy, czy podjęliśmy słuszną decyzję. Inaczej – wybory, które podejmujemy w grze, a które są dobre dla nas, niekoniecznie muszą być dobre dla otoczenia. Więcej – dla niektórych postaci mogą okazać się śmiercionośne, o czym my nawet się nie dowiemy. Sztybor doskonale bawi się konwencją, w której do końca nie wiemy, czy podszepty zwątpienia są osobistym jarzmem Geralta, czy też manipulacją wiedźmy, która notorycznie nawiedza jego umysł.

Skoro mowa o manipulacji – sceny rozgrywające się w siedzibie wiedźm, w ciemnej głuszy, są interesującą parabolą wątków związanych z psychoterapią. Wiedźmy wysłuchują osób cierpiących z różnych powodów. Wsłuchują się w ich ból, starają się pomóc im przejść przez trudny okres. Ale czy na pewno? Psychoterapia – podobnie jak religia – jeśli jest traktowana powierzchownie i instrumentalnie potrafi stać się „opium dla mas”. To, że Bartosz Sztybor potrafił przemycić podobne sugestie w utrzymanej w konwencji grozy obrazkowej historyjce, świadczy o jego niezwykłym talencie do opowiadania.

Rysunki Vanesy Del Rey dla wielu mogą okazać się odstręczające. Z pozoru są niestaranne, robione od niechcenia, bez większego kunsztu. Dla mnie jednak taki wybór stylistyczny artystki stanowi zdumiewająco trafne uzupełnienie samej historii. Momentami szkicowe i pełne zbędnych – wydawałoby się – linii kadry doskonale oddają atmosferę wątpliwości, a zwłaszcza dysonansu poznawczego Geralta. Wiedźmin jest niewyraźny, ponieważ nie wie, komu tak naprawdę wierzyć – a z powodu kryzysu tożsamości nie potrafi uwierzyć nawet samemu sobie. Bohater błądzi we mgle, a rysunek Del Rey świetnie to odzwierciedla. Kiedy Geralt zaczyna przejmować kontrolę i przegląda na oczy, warstwa wizualna staje się o wiele bardziej zwarta i przejrzysta. Owszem, w niektórych momentach trudno się zorientować, co się dzieje. Paradoksalnie jednak właśnie o to tu chodzi. Tak długo, jak jesteśmy skonfliktowani z prawdą o nas samych i otaczającej nas rzeczywistości, nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć, co tak naprawdę się dzieje z nami i wokół nas. Trochę dziwi mnie to, że wielu polskich recenzentów nie dostrzega zamierzonego charakteru takiej, a nie innej formy.

Wiedźmi lament to bardzo ciekawy, zmuszający do refleksji komiks, po który sięgnąć powinny osoby stroniące na co dzień od sztuki komiksowej i uznające ją za coś infantylnego. Sztybor stawia ważne pytania, na przykład o to, czy poczucie winy powinno nas powstrzymywać od stanowczego przeciwstawiania się niepojętemu wymiarowi zła. A może dręczące myśli i wyrzuty sumienia są tak naprawdę manipulacją, zmierzającą do tego, by utrzymywać nas w bierności lub skłonić – wbrew ideałom – do działania interesownego? W tym sensie przygoda Geralta uwydatnia nieodłączną funkcję przemocy w naszym świecie, wobec której wcześniej czy później musimy zająć jakieś stanowisko. Trudność polega na tym, że dobrych odpowiedzi w takich sytuacjach zazwyczaj nie ma.

Bartosz Sztybor (scenariusz), Vanesa Del Rey (rysunki), Wiedźmin,tom 6: Wiedźmi lament, Warszawa: Egmont, 2022.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Michał Chudoliński, Wiedźmin w świecie „moralnego niepokoju”, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 145

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...