spójrz, kolejne kolumny sięgają do dzwonów
kabiny z mahoniu i twardy chłód z podłóg
gdy wzrasta z nich lico kolejne zadarte
trzymając twe nogi pokutnym kagańcem
a pieśni pochwalne i te które snadnie
wykruszą twą wolę i zmiażdżą bunt żalem
zgotują jak żabę tak małym kawałkiem
pod gazem chowając następną zapałkę
pod białym rondelkiem skryj oczy swe grzeszne
szkarłatną zaś płachtą to ciało co nieszczęść
jest wszelkim powodem. kolana też zegniesz
by zmyć z siebie plamy, więc nie proś więcej
spójrz, zaszło tam słońce i gaśnie horyzont
widnokrąg się kurczy i zmierzch już tak blisko
pokornie wstań z kolan, nie wstawaj zbyt szybko
gniew Ciotek wygasi twój zapał i przyszłość
zostanie ta płachta i białe rondelki
i kreda na ścianie i smutki i śpiewy
pełznąca minuta, przetarte kolano
i słońce i księżyc – to tylko zostało
Wiersz wyróżniony w konkursie poetyckim PODAJ FRAZĘ.