Nowy Napis Co Tydzień #150 / Pilchowska doza ironii
Ironia to jedno ze słów kluczy niezbędnych przy odczytywaniu Jerzego Pilcha, nie da się zrozumieć jego twórczości bez tego pojęcia. Drugim ważnym terminem – choć tym razem ze względów genologicznych – jest felieton, czyli gatunek, po który autor Spisu cudzołożnic sięgał częstokroć i po wielokroć niezwykle udanie. Dlatego właśnie 60 felietonów najjadowitszych to pozycja symptomatyczna dla jego twórczości, ujmowanej wszak przez teoretyków na bardzo różne sposoby – od „prozy małych ojczyzn” po „dorosłe dzieci epoki”. Śmiem twierdzić, że Pilch starał się być sobą w taki sposób, by nikt nie zorientował się, że jest sobą. Tę sztukę dobrze oddaje nie tylko jego powieściopisarstwo, lecz także publicystyka. To tutaj autor mógł najpełniej wyrazić siebie, ubierając płaszcz felietonu i tworząc tym samym bezpieczną dla twórcy zasłonę. Lektura utworów zebranych przez wydawnictwo Wielka Litera to czytelnicza satysfakcja i sporo dobrej zabawy mającej swoje źródło w naszej codzienności komentowanej przez Pilcha. Pisarz wydobywa w swoich tekstach wielopiętrowe absurdy otaczającego nas świata, jak choćby w otwierającej zbiór Teorii zwycięstwa, gdzie czytamy:
Rozpoczęły się obrady „okrągłego stołu”, który był zwycięstwem Solidarności i klęską komunistów, choć był też zarazem zwycięstwem światłych reformatorów partyjnych i zwycięstwem Solidarności. Czyli był remisem, zwycięskim remisem, ale był też klęską Solidarności, która negocjując i bratając się z komunistami, poniosła porażkę. Zwycięscy uczestnicy obrad „okrągłego stołu”, którzy wymogli na komunistach zwycięskie dla siebie i klęskowe dla nich ustępstwa, ponieśli zarazem – siadając do stołu razem z komunistami (którzy w istocie byli górą) – dotkliwą porażkę. Niebawem miało się okazać, że zaszczytna rola negocjatora jest zarazem wstydliwą kartą w życiorysie, że udział w obradach „okrągłego stołu” należy raczej zatajać, a szczycić się odmową udziału w tych obradach, co wtedy było klęską, a teraz jest sukcesem
J. Pilch, Teoria zwycięstwa [w:] tegoż, 60 felietonów najjadowitszych, Warszawa 2020, s. 8–9. [1].
Polska w pigułce – tak można by zatytułować ten passus, w którym autor Pod Mocnym Aniołem opisał okołotransformacyjne przepychanki polskiej sceny politycznej. Cień Okrągłego Stołu wisi nad Polską i stanowi miecz obosieczny, którym okładają się Polacy od bez mała trzydziestu lat. Obie strony uważają się za tych dobrych, a oponentów – za złych, zdrajców, zaprzańców i warchołów. Jednocześnie im większy dystans dzieli nas od tych wydarzeń, tym narracja bardziej się zaostrza, atomizuje i sprawia, że łatwiej nią manipulować, by to z siebie uczynić „prawdziwego Polaka”. Dodatkowym atutem Teorii zwycięstwa jest niezwykle zręczne oddanie narracji wokół tamtych wydarzeń przy użyciu typowych dla Polaków zwrotów, takich jak chociażby „zwycięski remis”. Pisarz miał niebywały zmysł socjologiczny, dzięki czemu trafnie odczytywał polską rzeczywistość. Mimo że jego felieton ukazał się w 2004 roku, nadal pozostaje aktualny i można odnieść go do teraźniejszej sceny politycznej. Transformacja i to, co się wydarzyło przy okazji ustalania jej warunków, są praźródłem podziałów w polskiej polityce. Pilch natomiast potrafił ten absurd – w gruncie rzeczy dramatyczny – ubrać w humorystyczne ramy, co świadczy o jego dużej zręczności w tej materii, bo przecież samo wspomnienie o Okrągłym Stole w Polsce jest podejrzane przez obie strony konfliktu.
W 60 felietonach najjadowitszych pisarz przygląda się polskiej codzienności – budowanej na kanwie zwykłych wydarzeń, wywiadów, rozmów, nowości, czasem – nie bójmy się tego określenia – bezsensownych publikacji dziennikarskich, jak w przypadku A może byś chciała Polaka?, gdzie autor przygląda się, pod wieloma względami kontrowersyjnemu, zestawieniu najlepszych kochanków świata. W tym aspekcie twórczość scenarzysty Żółtego szalika to nie tylko felietonistyka jadowita, lecz także drapieżna, w pewnym sensie żerująca na innych, wytykająca im wady, komentująca w sposób brutalny, bokserski. Czytając kolejne felietony, można wiele razy wykrzyknąć: touché i podziwiać kpiarski talent publicysty. Pilch nie przestaje być przy tym uważnym czytelnikiem oraz obserwatorem rzeczywistości. Ponadto jest komentatorem, który nie boi się wyrażać poglądów, nawet jeśli nie zawsze są one po myśli jego znajomych czy współpracowników. Jednocześnie robi to zawsze po coś. Przyświeca mu cel – przyglądać się rzeczywistości z ironicznym, ale i obiektywnym dystansem. Tak rzecz się miała chociażby z Pępkiem felietonisty, gdzie oberwało się „Polityce”, Stommie i (przede wszystkim) Passentowi.
Z utworów zebranych w tym tomie bije również autentyzm (czasami wręcz ekshibicjonistyczny), na przykład gdy Pilch omawia Fotografie Janusza Andermana i pisze w odpowiedzi na relacje tego ostatniego z wizyty w krakowskim mieszkaniu pisarza:
Serek ci, k…a, nie smakował? Było nie żreć. A jak się żarło, było nie pisać. Ze szczerego serca serek serwowałem, a nie z dalekosiężnego domysłu, że jak nie będzie o czym pisać, to i ser się na temat nada
J. Pilch, Boski Janusz [w:] tegoż, 60 felietonów…, s. 278. [2].
W tym fragmencie uderza realny gniew człowieka, który dzielił się tym, co sam jadł, a który poczuł się skrzywdzony i zdradzony, gdy poczęstowany z dobroci serca gość zaczął ów ser publicznie krytykować, nazywając go „pomarańczowym żółtym serem”. Ten tekst uważam za jeden z najbardziej wartościowych utworów w zbiorze. Pokazuje prawdziwego człowieka, który odpowiada adekwatnie do zarzutu – to jest publicznie. Tym, co wyzwala w nim gniew, jest wyśmianie przez człowieka, którego traktował jak przyjaciela, strawy, którą dzielił się ze szczerego serca. Czeka więc na odpowiedni moment, aby się odgryźć, aż nadchodzi wydanie Fotografii. W pewnym sensie mści się, krytykując książkę, by wreszcie wyznać to, co najbardziej go zabolało.
Żeby stwierdzić, że Pilch jest niekwestionowanym mistrzem felietonów, wystarczy spojrzeć na początek Guzika:
Książka Wiesława Górnickiego zatytułowana Teraz już można dowodzi rzecz jasna, że teraz już nie można. A także, że w żadnym wypadku teraz już nie trzeba. Oraz że teraz już nie należy. A w każdym razie, że teraz już się nie powinno. Już nie można, ponieważ już się nie da
Tegoż, Guzik [w:] 60 felietonów…, s. 124. [3].
Tak rozpoczynać potrafią jedynie mistrzowie gatunku oraz języka. Żonglowanie słowami, przerabianie tytułu książki – to z pozoru zabiegi banalne, jednak pisarz czyni z nich absolutne arcydzieło i swój znak rozpoznawczy. W tym tekście zdaje się także wykorzystywać pokrętną retorykę komunistycznych notabli, znaną nam choćby z komedii Stanisława Barei. To, co Pilch robi z Wiesławem Górnickim w dalszej części tekstu, śmiało można nazwać roastem czy – bardziej po polsku, choć nadal z angielska – zgrillowaniem. Autor udowadnia, że działacze komunistyczni po prostu nie powinni robić i normalizować komunizmu, że tworzenie przez nich mitologii jest obrzydliwym zakłamywaniem historii. Jednocześnie autor wyśmiewa niby-zabawne opowieści Górnickiego. Nie cacka się, uderza prosto w oczy. Dowodzi, że Górnicki obnaża nie tylko siebie, lecz także swoje otoczenie, które według Pilcha było dość specyficzną bandą „niedojdów”.
Już za same tytuły felietonów należałoby dać pisarzowi jakąś nagrodę, są one nie tylko zabawne (Europejczyk w prasłowiańskich gaciach), ale i przenikliwe, często erudycyjne, referencyjne (Boski Janusz czy Pierwsza pielgrzymka Jarosława Kaczyńskiego do ojczyzny). Sam ich przegląd mówi dużo o charakterze felietonisty i jego twórczości. Ociekają one ironią, są erudycyjne oraz prześmiewcze. 60 felietonów najjadowitszych to po części opowieść ze środka świata literatury i dziennikarstwa, Pilch pisze o tych, których zna. Raczej ich nie oszczędza, nie okazuje litości – kąsa jadowicie. Choć chowa się za maską dystansu i ironii, to mówi o współczesnej Polsce bardzo trafnie oraz przekonująco. To wszystko – w połączeniu z talentem i szczęściem do tematów oraz wybitnym zmysłem felietonistycznym – sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. W gruncie rzeczy na jej podstawie mogliby uczyć się adepci dziennikarstwa, co stanowi chyba najlepszą jej rekomendację.
Jerzy Pilch, 60 felietonów najjadowitszych, Warszawa: Wielka Litera, 2020.