Nowy Napis Co Tydzień #152 / Ekumeniczny dialog a sztuka. Refleksje o sacrum w malarstwie Jerzego Nowosielskiego
Chodzi o to, żeby wysiłek ludzki był skierowany
na poznanie, a nie na posłuszeństwo!
Jerzy NowosielskiZ. Podgórzec, Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, Kraków 2010, s. 5. [1]
Jerzego Nowosielskiego podczas uroczystości pogrzebowych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie żegnano słowami: „odszedł wielki artysta i myśliciel, który w swojej twórczości dotykał sacrum”
W polskiej sztuce wieku dwudziestego Jerzy Nowosielski to ten sam pień egzystencjalny co Stanisław Witkiewicz, Bruno Schulz czy Tadeusz Kantor
Pozostaje pytanie, czy ów tak wyraźnie określony przez komentarz artysty rodzaj realizmu jemu jednemu tylko jest właściwy. Bo przecież istniał on, w pewnym przynajmniej kręgu sztuki, zawsze. Ta tradycja sięga wstecz wyjątkowo głęboko. W sztuce naszego wieku odnajdziemy ją na drogach Kandinsky’ego, Jawlensky’ego, Malewicza, a w Polsce w zrozpaczonym katastrofizmie Witkiewicza, w „nocnej” twórczości rysunkowej Brunona Schulza, potem w teatrze śmierci Tadeusza Kantora, w asamblażach-ossuariach Jonasza Sterna, w tak odrębnym w swym zakorzenieniu, równie trudno przez to dostępnym szerszemu odbiorowi, malarstwie Tadeusza Brzozowskiego czy Jerzego Tchórzewskiego. Cała ta sztuka przynależy bowiem do kręgu mało rozpoznanego, prawie że nieprzyswajalnego od zewnątrz, którego granice całej Europy, z jej złożonym śródziemnomorskim dziedzictwem, Nowosielski w malarstwie swoim na nowo nam odsłonił i uobecnił z nie mogącą budzić wątpienia precyzją i jasnością
M. Porębski, Nowosielski, Kraków 2003, s. 134. [5].
Można wyrazić swoistą kontestację w stosunku do obrazów malarza, często zbyt surowych i niepokojących – emocjonujących owym zaniepokojeniem nie zawsze zrozumiałym (bo nieprzystępnym) dla pewnego typu odbiorcy. Jego dzieła wciągają bowiem w orbitę nie tylko partii estetycznych, lecz i poważniejszych kwestii ideowych. Czy, jak kto woli, religijnych. Pewnie dlatego też bywają nieprzystępne. Powstaje kuriozalny dialog z odbiorcą (a w gruncie rzeczy sugestywny, bo przekonujący, monolog). Jego ekspresja malarska jest wypadkową poznania świata i teorii w sztuce, a dopiero potem umiejętności twórczych
Obraz kultowy, którego wzór ukształtował się w sztuce wschodniochrześcijańskiej, wyobrażający świętych, sceny biblijne i liturgiczno-symboliczne. Ikony są bezpośrednio związane z liturgią. Termin pochodzi z greckiego wyrazu „eikon”. Na Soborze Nicejskim II (787) postanowiono, że kompozycja ikony nie może zależeć od artystów, ale ma się opierać na zasadach sformułowanych przez kościół i tradycję
I. Chilvers, H. Osborne, Oksfordzki leksykon sztuki, tłum. M. Kubaszewski, Warszawa 2002, s. 331. [7].
Powyższym założeniom wierny był i Nowosielski. Co więcej, będąc wierny tradycji, nadawał jej nowe sensy
Oglądając obrazy Nowosielskiego, winno się jednak pamiętać, że – choć to sprzeczne z postawą współczesnego Europejczyka – w pojęciu artysty duch, kreujący światy materialne, jest przez to właśnie realny. I że jego realność wyraża się poprzez działania, co sztuka spirytualnego malarstwa zwykła zaznaczać blaskiem. A ów blask wskazuje na jego status, odmienny od statusu bytów stworzonych. Stąd to sztuka ikony uznaje światło za czynnik nadprzyrodzony. Płynąć musi ono z wnętrza tego, co wyobraża, ujawniając świat niematerialny już, bo przemieniony. Owo niebiańskie światło, przefiltrowane przez kolor, poprzez powierzchnię obrazu konfrontuje się wprost z okiem i duszą widza, przenosząc w jej głąb odblask rzeczy wiecznych. Dlatego fizyczna płaszczyzna obrazu powinna jak najoszczędniej szafować realną materią malarską, stawiając tamę promieniowaniu sacrum
J. Gondowicz, Jerzy Nowosielski…, s. 87. [9].
Kolokwialny zwrot mówiący, że na obrazach Nowosielskiego pali się światło, odnosi się zarówno do obrazów świętych (to jest sakralnych), jak i świeckich. Jego cienie, półcienie, plamy i przebarwienia to nieustanne odtwarzanie światła. Jest to próba (bo ostatecznie będzie to zawsze, nawet u tak uduchowionego artysty jak on, próba) malowania idei. Nie jest to jej przebitka, kalka czy derywat, ale z założenia ona sama. Ona – Idea – Absolut – Sacrum. Jerzy Nowosielski niejednokrotnie tworzył polichromie czy ikonostasy nie przy jednym, lecz przy wielu źródłach światła. Malowanie w takich miejscach jak cerkwie greckokatolickie, gdzie najczęściej jest kilka źródeł „jasności”, daje ciekawy efekt, choć praca w takich warunkach jest znacznie utrudniona
Sztuka, mówi Nowosielski, należy do doświadczenia eschatycznego człowieka. Zawsze zahacza o eschaton. Zawsze dotyczy sytuacji granicznej. I w chwili, gdy jako zbiorowość ludzka świadomi jesteśmy, że znaleźliśmy się w sytuacji granicznej, w sytuacji eschatycznej – stała się ona dla nas rzeczywistością namacalną – coraz wyraźniej uświadamiamy sobie to, czym jest sztuka. To jakiś wielki proces nawracania serca
Pewne dzieła malarskie zawsze będą aktualne. Nowosielski dowiódł, że nie można oddzielać świadomości artystycznej od religijnej. Jednocześnie udowodniając, że nie wypada też ich bezwiednie łączyć. Innymi słowy, moralność artysty nie musi być (choć może) moralnością dzieła. Artysta heretyk i profanator, którego życie jest naganne, może stworzyć dzieło, które nawróci odbiorców. Zatem dialog malarza prowadzony jest nade wszystko ze sztuką i widzem. To konwersacja krnąbrna, wyzbyta często posłuszeństwa wobec stereotypowych i zastanych normatyw propagowanych przez instytucjonalne Kościoły różnych wyznań
Naprawdę ufam Chrystusowi… Nie boję się Chrystusa, bo jest moim osobistym Zbawcą. Wszystkiego na świecie się boję, nie boję się tylko Chrystusa. Taki jest Chrystus mojej intuicji i wiary. […] Boga przyjmuję jako straszliwą tajemnicę. Z chwilą jednak, gdy uświadomię sobie, na ile jest ona straszliwa – że nic straszliwszego nie może istnieć – przestaję się bać. […] Chrystus jest tym, który sprzeciwił się prawu żydowskiemu, antycznemu i karmicznemu religii orientalnych przez sam fakt swego życia, śmierci i zmartwychwstania. Jest wielkim antagonistą w aspekcie prawnym. I dlatego jest moim osobistym Zbawcą. […] Dla mnie Chrystus jest osobistą tajemnicą, którą przeżywam jako dramat. Bo Chrystus się zmienia. Chrystus nie został dany nam gotowy raz na całe życie. Jest wielkością doświadczaną w życiu i katastrofach duchowych każdego rozwijającego się człowieka
Tamże, s. 287–288. Przywołajmy ciąg dalszy wypowiedzi malarza: „Chrystus po prostu towarzyszy rozwojowi duchowemu człowieka w jego wzlotach i upadkach, w jego olśnieniach i jego metamorfozach, w jego kenozis, wyniszczeniu i doprowadza go, wierzę w to, do momentu zmartwychwstania i pleromy zmartwychwstałej rzeczywistości […]. Chrystus jest dla mnie żywą tragedią wcielenia. Sprzeciwiam się pewnym wyobrażeniom Chrystusa w świadomości chrześcijan, ale nie tylko chrześcijan jako Kogoś danego z góry, ukształtowanego. Dla mnie Chrystus wciąż się rodzi […] W Ewangeliach nigdy dwa plus dwa nie jest cztery. Każdy, kto tylko zechce posłużyć się Nowym Testamentem dla udowodnienia swoich tez czy też dla wsparcia ambicji, znajdzie tam dla siebie to, co trzeba”. Tamże, s. 288. [14].
W tym przypadku osobista wizja sacrum konstytuuje się w malarstwie. Jednak jego wolność twórcza nie jest wyłącznie prywatnym „widzimisię” i ma niewiele wspólnego z dzisiejszą sztuką nowoczesną (której trywialnym odłamem jest na przykład tak zwana „antysztuka”), ponieważ artysta ten bezustannie odnosi się do tradycji (od której z kolei sztuka nowoczesna często abstrahuje). Chcąc, jak zawsze w takim przypadku umownie i pobieżnie, określić prototyp powinowactw Nowosielskiego, sięgnąć wypada do inspiracji (w przypadku angelologii) platońskich i (w przypadku demonologii) manichejskich. Artysta odwołuje się nadto niejednokrotnie do świata gnozy i Biblii. Malarz przeprowadza swoisty intuicyjny rekonesans. Jego rozpoznanie polega na doborze odpowiednich sensów z sugestii, do których się odnosi. Takie przenikanie się idei musi wyznaczać optykę dialogu. Malarz rekonstruuje własną ideę, czerpiąc i biorąc to, co dla niego najistotniejsze z innych światów. Ostatecznie, czego Jerzy Nowosielski ma świadomość, przedstawienie Dobra czy Zła, Szatana bądź Boga będzie zawsze połowiczne i cząstkowe. Będzie ciągłą próbą. Malarz, w myśl idei Dostojewskiego, uświadamia nam coś, co nie zawsze wydawać się może oczywiste. Poprzez swe dzieło (jego treść) mówi nam, że „cierpienie jest działaniem odkupiającym”
Relacje religijne mogą prowadzić do spełniania się dialogu. „Ja” – twórcy ujmowane winno być do „Ty” – Absolutu. Prowadzi to do rodzaju substytucji. Tworzy się filozofia dialogu, charakterystyczna dla sakralnego malarstwa Nowosielskiego – jest to współdziałanie weny(?), idei(?), sacrum(?) i twórcy. W tak rozumianym dialogu istnieje zatem, za Tomaszem z Akwinu, communicatio pojmowane jako wymiana słów (odczuć?) w porządku myślowym. Filozofia Nowosielskiego jest ciągłą refleksją odnoszącą się do Boga.
Malarz zakorzeniony w tradycji chrześcijaństwa wschodniego, ale i zachodniego, którego dzieła zdobią cerkwie i kościoły
W myśl Soboru dialog ekumeniczny ma charakter wspólnego szukania prawdy, w szczególności prawdy o Kościele. Prawda bowiem kształtuje sumienia, nadając kierunek postępowaniu na rzecz jedności. Prawda ta zarazem poddaje sumienia i czyny chrześcijan – rozdzielonych braci – Chrystusowej modlitwie o jedność. Modlitwa i dialog wzajemnie się umacniają. Głębsza i bardziej świadoma modlitwa sprawia, że dialog przynosi obfitsze owoce. Modlitwa stanowi z jednej strony warunek dialogu, równocześnie zaś staje się – w postaci coraz dojrzalszej – jego owocem
Encykliki Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków 2007, s. 1019. [17].
Zajmującą formą modlitwy Jerzego Nowosielskiego jest jego wysiłek twórczy, a w konsekwencji jego dzieło. Jak zauważa Krystyna Czerni (biograf artysty), ktoś kiedyś trafnie powiedział, że „to malarstwo modli się samo”. Niemniej sakralne dzieła Jerzego Nowosielskiego (określającego siebie chrześcijaninem, któremu idea manicheizmu nie jest obca) często wzbudzały kontrowersje. Konflikty i polemiki – bywało i tak – inicjowali sami parafianie, a i osoby duchowne, które nie zawsze doceniały malowidła artysty. Pisze o tym Agata Szwedowicz:
Przykładem może być historia polichromii w Jerzmanowicach, nad którą Nowosielski pracował w latach 1959–1960. Proboszcz Jan Rachtan pisał do malarza już w trakcie prac, że parafianie „nie chcą takiego malowania jak zaczęte […] za tym idzie odmowa ofiar i koniec sprawy”. Proboszcz zalecał kompromis: „Niech się Panowie umówią dać kolory pastelowe (niebieski kolor szpeci kościół, bo przypomina «chałupę»); pasy z sufitu wraz z prorokami usunąć […] dać świętych nowych, z jasnymi, pięknymi twarzami, żeby je było widać. […] Prosiłbym bardzo, żeby te usterki poprawić, twarze wyrównać i rozweselić, głowy oszlifować, pasy wzbogacić lub usunąć. Taki kościół lubi bogactwo polichromii, a nie monotonny prymityw”. Ostatecznie prace przekazano innej ekipie, po protestach konserwatora Nowosielski zgodził się kościół ukończyć, redukując projekt do minimum. W Orzeszkowie sytuacja przybrała jeszcze bardziej dramatyczny obrót. Ikonostas Nowosielskiego został odrzucony przez wiernych – przygarnęła go krakowska parafia prawosławna. Ikony Nowosielskiego dla cerkwi greckokatolickiej we Wrocławiu ktoś zniszczył jeszcze w trakcie prac nad ikonostasem, dziurawiąc płótna
http://lubczasopismo.salon24.pl/mojkrakow/news/105792,nowosielski-malarz-polskich-swiatyn. [18].
Jak widać, dzieło artysty bywa sporne i budzi nieprzychylne emocje. Również i jego prywatna teologia, która w pewnym stopniu wybrzmiewa w malunkach, jest dyskusyjna i – do czego sam artysta się przyznaje – niewyzbyta ze swoistej herezji. Odszczepieństwo jego jest ciągłym poszukiwaniem, ale i wiernością sobie. Do takiej apostazji-herezji ma ona szczególny stosunek:
Każdy człowiek – wyrokuje malarz – o autentycznych intuicjach religijnych musi być heretykiem, gdyż herezja to jest inny pogląd, to jest dialog wewnętrzny, to jest walka z zastanymi formami naszej świadomości, które odziedziczyliśmy albo w inny sposób przyjęliśmy, i jesteśmy zmuszeni do ich zweryfikowania
http://wyborcza.pl/1,76842,9144450,Rozmowa_z_Jerzym_Nowosielskim__Czy_Bog_sie_wycofal_.html?as=2&startsz=x#ixzz1GU5eXeJ1. [19].
Jerzy Nowosielski nigdy nie uzurpował sobie prawa do bycia moralistą czy mentorem. Dialog ekumeniczny, którego jest on wyrazicielem, nie może obejść się bez rachunku sumienia. Jest z nim zjednoczony dialog. Artysta, przeprowadzając ów wewnętrzny rozrachunek – jak rzadko kto ze współczesnych twórców – bez aluzji i niedomówień uznaje własną grzeszność. Podkreśla swój upadek i życie w nieprawości i winie
Jeśli możemy mówić o większej dojrzałości wspólnej i wzajemnej modlitwy dzięki dialogowi ekumenicznemu, to dlatego, że dialog ten spełnia zarazem funkcję rachunku sumienia. W tym miejscu wypada przypomnieć słowa Pierwszego Listu św. Jana: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości” (1, 8–9). Jan idzie dalej jeszcze, gdy stwierdza: „Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki” (1, 10). Takie radykalne wezwanie do uznania własnej grzeszności powinno kształtować też ducha dialogu ekumenicznego
Encykliki Ojca Świętego Jana Pawła II…, s. 1019. [21].
Myślenie Nowosielskiego jest radykalnie otwarte, nie ogranicza się do kategorii i idei prawosławia, protestantyzmu czy katolicyzmu, lecz skupia na chrześcijaństwie w ogóle. Malarz asymiluje i przyswaja jego odłamy, starając się stworzyć z nich swój monolit (najbliższy prawosławiu). Wie on, że chrześcijaństwa nie da się ująć w postaci krótkiej formuły, ponieważ funkcjonuje ono w wielu postaciach. Jedynie dialog ekumeniczny (także poprzez sztukę) może przyczynić się do fragmentarycznego choćby scalenia Kościołów i integracji religii. Chrześcijaństwo dziś uobecnia się przynajmniej w kilkunastu niejednolitych często obliczach. Mówi o tym malarz, mówi też wielu duchownych Kościoła.
Wychodzi ono [chrześcijaństwo – K.L.] nam naprzeciw, pisze Walter Kasper, w wielu, i to rzeczywiście różnych, postaciach. Już w pierwszym tysiącleciu inaczej rozwijało się chrześcijaństwo wschodnie i zachodnie, co po rozmaitych błędach i nieporozumieniach doprowadziło w XI wieku do rozłamu, który trwa do dzisiaj. W XVI wieku, po tragicznych sporach między reformacją a kontrreformacją, również Kościół zachodni rozpadł się na wiele Kościołów wyznaniowych. Po wielowiekowej historii powstawania coraz to nowych Kościołów dopiero w ruchu ekumenicznym naszego stulecia rozpoczął się proces odwrotny, proces nowego zbliżenia podzielonych Kościołów chrześcijańskich, który budzi wielkie nadzieje
W. Kasper, Chrześcijaństwo [w:] Pięć wielkich religii świata, red. E. Brunner-Traut, tłum. J. Doktór, Warszawa 1987, s 111. [22].
Zasadniczą kwestią dialogu artysty – zaznaczmy, z silnym piętnem polemicznym (krytycznie odnoszącym się do wizji religii jako zamkniętego systemu) – jest przeważnie poszukiwanie wspólnych cech Kościołów chrześcijańskich. Koncepcja Nowosielskiego-teologa i filozofa organizuje się w treści jego obrazów sakralnych. Sednem ich jest Chrystus
Nie bez przyczyny też malarz (oscylując w przestrzeni między innymi: figuracji, ale i abstrakcji
Bibliografia
Chilvers I., Osborne H., Oksfordzki leksykon sztuki, tłum. M. Kubaszewski, Warszawa 2002.
Encykliki Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków 2007.
Gondowicz J., Bruno Schulz, Warszawa 2006.
Kasper W., Chrześcijaństwo [w:] Pięć wielkich religii świata, red. E. Brunner-Traut, tłum. J. Doktór, Warszawa 1987, s 111.
Kłosowicz J., Tadeusz Kantor. Teatr, Warszawa 1991.
Osęka A., Spojrzenie na sztukę, Warszawa 1987.
Podgórzec Z., Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, Kraków 2010.
Porębski M., Nowosielski, Kraków 2003.
Urbaniak M., Kolorem przybliżał Boga, „Cywilizacja” 2004, nr 11.
Źródła internetowe
http://ekumenizm.wiara.pl/doc/739742.Pozegnano-Jerzego-Nowosielskiego.
http://www.starmach.com.pl/exhi_ub.php?y=1998&id=70.
http://lubczasopismo.salon24.pl/mojkrakow/news/105792,nowosielski-malarz-polskich-swiatyn.
http://wyborcza.pl/1,76842,9144450,Rozmowa_z_Jerzym_Nowosielskim__Czy_Bog_sie_wycofal_.html?as=2&startsz=x#ixzz1GU5eXeJ1.
Tekst zaprezentowany został w Tyńcu na Seminarium poświęconym Jerzemu Nowosielskiemu „Artysta Prorok”, dnia 18.02.2022 roku.