02.06.2022

Nowy Napis Co Tydzień #154 / Homo alcoholicus. Rekonstrukcja

Tymoteusz Milas: Tytułowy HALT to akronim i nazwa programu pomagającego walczyć z głodem alkoholowym. Hungry – głodny, Angry – gniewny, Lonely – samotny i Tired – zmęczony. Moje pierwsze odczytanie było jednak inne i związane z niemieckim słowem „halt” oznaczającym „stój”. Zanim przejdziemy do tego, jak rozumie je J. – alkoholik, główny bohater robiący zapiski z ośrodka leczenia uzależnień, chcę ci zadać jedno pytanie. Co w s t r z y m y w a ł o  c i ę  d o t ą d  przed pisaniem?

Jakub Zając: Zatrzymanie się w piciu uruchomiło pisanie. Nie mam doświadczeń twórczych z okresu pijaństwa. W czasie studiów doktoranckich pisałem głównie artykuły naukowe. O poezji i prozie XX wieku. A może po prostu zrozumiałem, czego chcę? Bo wcześniej tego nie wiedziałem. Nie potrafiłem określić celu mojego życia. A jak zacząłem pisać i pojawiła się książka, to pomyślałem: „To jest to, co chcę robić”. Mieszczę się w świecie, o którym piszę. On działa na moich zasadach, kontroluję go. Jeśli zechcę zrobić coś niebezpiecznego, zrobię to. Jeśli zechcę się pogłaskać, to się w nim pogłaszczę.

TM: Kiedy uznałeś, że praca literacka nad Haltem jest w twoim przypadku skuteczniejsza od pisania dziennika głodu alkoholowego?

JZ: Po wyjściu z ośrodka zadbałem o trzeźwość w standardowy sposób. Przedłużyłem terapię, unikałem wyzwalaczy, chodziłem na spotkania Anonimowych Alkoholików, stosowałem się do metody HALT. Może się to wydawać śmieszne, ale osobie, która tuż po opuszczeniu ośrodka odwykowego zmaga się z głodem alkoholowym potrzebna jest metoda, która mówi: zabierz ze sobą butelkę wody, zjedz śniadanie, odsuń się od człowieka, który śmierdzi wódką. Do takich rad trzeba się stosować na początku drogi trzeźwienia. W przeszłości cierpiałem na bezsenność, a alkohol pomagał mi zasnąć. I chyba w ten sposób wypracowałem w sobie wtedy nawyk bardzo regularnego i metodycznego spożywania alkoholu, które jednak wymknęło mi się spod kontroli. Trzeźwiejąc, później – za dnia – radziłem sobie dobrze, bo dzień można wypełnić ogromną liczbą zajęć. Jednak noc rozciągała się przede mną jak czarny ocean czasu.

Kiedy którejś nocy nie miałem już absolutnie nic do zrobienia, to usiadłem przed laptopem i zacząłem pisać ten dzienniczek głodu alkoholowego. Ale bardzo szybko zrozumiałem, że nie jest to żaden dziennik, że piszę coś innego, zaczynam kreować bohaterów, wymyślać metafory, wchodzić do jaskiń z nietoperzami. Pisanie Haltu było więc na początku wisienką na torcie w „zmaganiu się” z trzeźwością. Szybko jednak opanowało mnie całkowicie. Myślałem o nim praktycznie bez przerwy i właściwie przez cztery czy pięć miesięcy co noc pisałem. Halt jest więc nokturnem, bo powstawał w nocy i głównie o nocy mówi.

TM: Literatura alkoholowa nie powstaje w próżni. Ty, jako absolwent polonistyki, musiałeś czytać Malcolma Lowry’ego, Wieniedikta Jerofiejewa, Jerzego Pilcha, Marka Hłaskę. Czy znajomość tych poprzedników blokowała Cię przed pisaniem, czy dodawała motywacji do tworzenia?

JZ: Kiedy pisałem Halt, a trwało to dwanaście miesięcy, nie przeczytałem żadnej książki zaliczanej do literatury pięknej. Czytałem książki i artykuły medyczne zajmujące się stricte problemem alkoholizmu. Na odwyku zainteresowałem się mechanizmami uzależniania. Alkoholizm jest skutkiem, efektem czegoś, a nie przyczyną. Jeden z czytelników napisał do mnie, że Halt nie jest literaturą alkoholową, że to nie jest książka o piciu, a o cierpieniu i poszukiwaniu ratunku. Historia o samotności, ucieczce, chowaniu się, próba rekonstrukcji „Ja”. Alkohol, chociaż na początku wydawał mi się przyjacielem, koił mnie i pozwalał godzić się ze światem, stał się przebiegłym oprawcą. Kiedy było go już za dużo, zmienił się w potwora, który zamiast dawać życie, wysysał je ze mnie. Jeśli miałbym powiedzieć, kto mnie inspiruje, to są to artyści, których nie kojarzymy z literaturą alkoholową.

TM: Halt jest prozą niejednorodną gatunkowo. Mamy w nim elementy fikcji, anty-poradnika, reportażu, lirycznego traktatu alkoholika upojonego swoim byciem lub niebyciem. Można okiełznać w literaturze tego wielogłowego, fluktuacyjnego potwora alkoholizmu, stosując tak różne narzędzia?

JZ: Chyba tak. Jest we mnie nauczyciel, który chciałby wyjaśniać i to on mówi w „Instrukcji obsługi”. Jest to liryczny, smutny chłopiec. Jest też ktoś dosadny, kto w brutalny sposób nazywa rzeczy po imieniu. Pierwotnie książka miała nosić tytuł Homo alcoholicus, ponieważ zależało mi, by pokazać złożoność osoby uzależnionej, jej wielowarstwowość, stąd mówię w Halcie wieloma głosami.

TM: Czy alkoholik nadal – pomimo stworzenia wielu jego reprezentacji w kulturze – funkcjonuje w rzeczywistości jako osoba zła?

JZ: Gdy mówimy „alkoholik”, otwiera się nam w głowie obraz mężczyzny w średnim wieku lub starszego, do którego przyklejają się jeszcze inne, gorsze określenia – menel albo żul. Ale ten typ to, jak powiedziałby Pilch, „klasycy” alkoholizmu, alkorekordziści, mistrzowie świata w piciu. Dziewięćdziesiąt procent osób uzależnionych od alkoholu nie dochodzi do tego stadium. Wcześniej wpada się pod samochód, idzie do więzienia, dostaje zawału lub wylewu. Najczęstszą przyczyną śmierci alkoholika jest wypadek. Alkoholizm to nieprzyjemny temat, boimy się go i nie chcemy poruszać. To temat wstydliwy i bardzo dobrze znany z autopsji. A to, co blisko domu, ukrywamy przecież najlepiej.

TM: Piszesz w Halcie: „Alkoholizm to predyspozycja, potencjalność ludzi o specyficznej osobowości”. Jakiego typu są to osoby?

JZ: Dla mnie alkoholizm jest efektem nieradzenia sobie z silnymi emocjami. Osoby skłonne do uzależnienia postrzegam jako bardzo wrażliwe, autoanalityczne i refleksyjne, jeśli chodzi o otaczający go świat. Silne emocje, których nie kontrolujemy, wytrącają nam narzędzia do sprawnego funkcjonowania w świecie, który postrzegamy jako chory. Przyczyny rozchwiania emocjonalnego mogą być różne – indywidualne i osobowościowe, ale też w jakimś stopniu nabyte.

TM: Dlaczego bohaterowie Haltu, dysponujący narzędziami poznawczo-intelektualnymi, nie wypracowali systemu alarmowego na wczesnym etapie alkoholizmu?

JZ: Umiejętności analityczne są domeną rozumu, a problemem są emocje. Gram emocji waży więcej niż tona refleksji. Nie ma żadnego znaczenia, czy jesteś wykształcony i postrzegasz świat w sposób analityczny, czy potrafisz go oceniać i nazywać. I tak z tym nie wygrasz. I kiedy trwasz w iluzji, że tylko alkohol może ci pomóc, tylko on będzie ci pomagał.

TM: Łatwiej zatrzymać emocje alkoholem, niż pójść do terapeuty?

JZ: Jestem specjalistą wyłącznie od własnego przypadku. Osoby uzależnione to jednostki, które nie kontrolują swoich emocji. Do dzisiaj przeżywam lęki, kryzysy i krzyczę w poduszkę, że „Kurwa, pójdę się napić”! I wiem, że gdyby ten stan dopadł mnie w chwili rozgoryczenia, głodu, samotności i uczucia pustki, to mógłbym pójść. Bo emocje nie mają rozumu i nie słuchają argumentów. Wkładam ogromny wysiłek, by nad nimi panować i motywować się do starannej, systematycznej pracy. Ktoś powie, że znalazłem sobie siatkę nowych zależności. Może to i nie jest optymalne rozwiązanie, ale na początku trzeźwienia chyba dobrze jest zająć się czymś akceptowanym społecznie, niż upijać się codziennie do nieprzytomności, żeby się uspokoić i zasnąć.

TM: Samowiedza J.jestułudą wyzwolenia?

JZ: Nie. Zwróć uwagę, że J. to konstrukt, który wypowiada się tylko w „Instrukcji obsługi”. To ktoś, kto jest już po terapii. Ktoś, kto się zatrzymał. Pozostali bohaterowie wciąż są uwikłani w to, na co J. patrzy już z dystansu, choć niewielkiego.

TM: Niektórzy mogą powiedzieć, że nie mają humoru bez alkoholu. Dzięki niemu ich życie towarzyskie nabiera barw, zmieniają się w osoby towarzyskie, rozrywkowe. Twój bohater, J., w Halcie jest mało autoironiczny. Chce nam powiedzieć coś ważnego i nie tylko o sobie samym. Tak jakby jego komunikacja z czytelnikiem była grą o wyższą stawkę.

JZ: Jatraktuję alkoholizm śmiertelnie poważnie i nie potrafię śmiać się ani z nim, ani z niego, a taką postawę uważam wręcz za niestosowną. Widać mam klasyczne podejście do decorum. Alkoholizm to tragedia, nie komedia. To gra na śmierć i życie.

TM: J. niejednokrotnie wchodził w fazę ostrzegawczą. Stawał na granicy życia, zbliżał się do śmierci. A jednak nie zawłaszczyła go całkowicie. Czy to kwestia przypadku, że tak się nie stało i jego życie trwa do dziś?

JZ: W listopadzie 2017 roku przeprowadziłem się do innego mieszkania i nikogo o tym nie poinformowałem. Zamknąłem się w nim z zapasem alkoholu i z przekonaniem, że zapiję się na śmierć. Uświadomiłem sobie jednak, że jestem za młody i za silny, by stało się to w taki sposób. Można powiedzieć, że dotknąłem hiperpijaństwa ad absurdum. Wyczerpałem je. Ale nawet takie doświadczenie kazało mi przestać pić tylko na tydzień czy dwa. Podobnie jak wizyta w psychiatryku. Zmieniło mnie niewinne spojrzenie w oczy najmłodszego brata. Zobaczyłem w nich strach, a nie – jak wcześniej – smutek i współczucie. To było nieznośne uczucie. Widzieć, że mój młodszy brat boi się mnie i że picie zabiera nam normalny kontakt. Następnego dnia pojechałem do ośrodka.

TM: A czy poczucie winy, które ma J., faktycznie znika?

JZ: Nie wiem, poczucie winy jest we mnie cały czas. Staram się naprawiać relacje z ludźmi, którzy pamiętają mnie z tamtego czasu. Nie ze wszystkimi udało mi się to załatwić tak, jakbym chciał. Ale muszę z tym żyć. Tak samo jak oni żyją z wyrządzonymi przeze mnie krzywdami.

TM:Halt jest też w warstwie literackiej przypowieścią. Są w nim fragmenty z Biblii mające być komentarzem do zdarzeń realnych, czynów przekraczających granicę grzechu.

JZ: Dyskurs biblijny jest zadośćuczynieniem dla jednej z najpopularniejszych metod radzenia sobie z uzależnieniem od alkoholu. Chciałem, żeby książka mówiła różnymi językami i do różnych ludzi zmagających się z tym problemem. A ogromna ich liczba podnosi się dzięki wierze. To jest bardzo silne we wspólnocie Anonimowych Alkoholików. Dla mnie Biblia jest kopalnią cytatów, motywów i obrazów, i uwielbiam ją. Czytam ją, widzę, czuję i słyszę jej żywotność, nośność i ogromną sugestywność wyrazu. Traktuję ją jak arcydzieło sztuki literackiej i nie sądzę, bym kiedykolwiek zmienił w tej kwestii zdanie.

TM: Alkohol pozwalał zbuntować się J. przeciwko światu, w którym nie potrafimy żyć w pełni?

JZ: Blisko mi jest do etyki egzystencjalistycznej. Alkohol zwalniał mnie z obowiązku czynienia dobra. Był moralnym znieczuleniem. Mam bardzo silne wrażenie, że mam coś do zrobienia, jakieś zadanie do wykonania „tu i teraz”. I że powinienem dołożyć wszelkich starań, by przeżyć swoje życie w sposób wartościowy i godny. Bardzo długo wydawało mi się, że nie sprostam temu zadaniu. A alkohol pozwalał mi o nim zapomnieć.

TM: Skoro przywołałeś moralność egzystencjalistyczną: można dostrzec w Halcie nawiązania do dwóch autorów, którzy kojarzeni są z tym nurtem. Pierwszym jest Franz Kafka i jego Proces. Twoi bohaterowie też wpadają w pułapkę rzeczywistości, są zagubieni w jej labiryntach.

JZ: Jeśli interpretowalibyśmy Proces według metody Ericha Fromma, w której rzeczywistym oprawcą Józefa K. jest on sam, to wówczas Halt byłby rzeczywiście kafkowski. Nie budowałem jednak świadomie takiej paraleli. Anonimowość bohaterów wynika wprost z tego, że obowiązywał mnie kontrakt terapeutyczny.

TM: Drugim autorem, którego echa twórczości słychać w Halcie, jest Albert Camus. Czy J. i inni bohaterowie żyją w rzeczywistości zadżumionej?

JZ: Alberta Camusa czytam jako kogoś, kto podaje mi rękę. To filozof pozytywny, nie negatywny. O ile w świecie Kafki wszystko jest ciemne, żyje się w strachu, w pułapce, z której nie ma wyjścia, o tyle u Camusa jest nadzieja. Widzę doktora Rieux z Dżumy w jego walce z chorobą, która toczy świat, i mimo że nie od niego zależy powodzenie tej misji, walczy on uparcie i odnajduje w tej walce swoje powołanie. To taka sama figura, którą Camus stworzył w Micie Syzyfa. Najtrudniejsze nie jest wtaczanie kamienia, ale świadome schodzenie po niego, kiedy mamy do czynienia nie z wysiłkiem mięśni, a z trudem refleksji, która każe spojrzeć na własny los z wysokości. Można pogodzić się z losem i uczynić go swoim, możemy nim też wzgardzić, ale na pewno nie można zatrzymać się – siąść na skale i nic nie robić. To jest niemoralne.

TM: To byłby drugi z twórców, który na Ciebie wpłynął. A wspominałeś jeszcze o trzecim.

JZ: Trzecim jest Prus jako autor Lalki. Prus, Kafka i Camus – to moja pierwsza trójka. W Lalce rozpada się marzenie o spójnym świecie i ideałach, w Procesie jesteśmy wewnątrz jaskini i pozbawieni jakiegokolwiek systemu wsparcia. Camus podaje nam w tej ciemności lampę i mówi: „idź… bo co innego możesz zrobić?” Można umrzeć, siedząc skulonym i obgryzając paznokcie jak Kafka albo iść ciemnym tunelem, po omacku szukając oparcia i nie widząc światła.

TM:Halt to przejaw twojej wiary w literaturę?

JZ: Literatura jest dla mnie najważniejsza na świecie. Nie ma nic bardziej pasjonującego. Granica, która przebiega między moim życiowym doświadczeniem a tym jak funkcjonuję w świecie tekstu, jest dla mnie iluzoryczna. Powiem więcej, literatura jest dla mnie ważniejsza niż życie. Ona nie naśladuje świata. To świat goni literaturę, pędzi za naszym wyobrażeniem o świecie, a wyobrażenie to ma charakter literacki.

TM: Książkę kończysz stwierdzeniem, że to dopiero początek drogi. Czy proces odbudowy dopiero się zaczął?

JZ: W ośrodku odwykowym stworzone są warunki, żeby wyleczyć ciało, wesprzeć je farmakologią i zapobiec dolegliwościom zespołu abstynencyjnego. Przychodzi jednak moment, gdy trzeba z ośrodka wyjść. Całą nabytą wiedzę trzeba sprawdzić w boju. Jeśli gdzieś ma się wykonać realna praca ku trzeźwości, to dzieje się to w normalnych warunkach. Ośrodek leczenia jest przystankiem. Trzeba przesiąść się z niego do rzeczywistości pełnej problemów i po jakimś czasie zweryfikować, które narzędzia do walki z uzależnieniem są skuteczne, a które nie. Trzeźwienie zaczyna się po wyjściu z ośrodka, podczas pierwszej bezsennej nocy, w czasie której minuta trwać może nawet kilka godzin.

Warszawa, 16 stycznia 2022 r.

okladka zajac

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Tymoteusz Milas, Jakub Zając, Homo alcoholicus. Rekonstrukcja, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 154

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...