28.07.2022

Nowy Napis Co Tydzień #162 / Naprawdę „Bardo” dobry komiks

Mimo że historia komiksu jako gatunku liczy już blisko sto lat – uwzględniając tylko jego wersję kanoniczną – przez wielu czytelników wciąż jest on traktowany nieufnie, z pewną podejrzliwością. Jedni okazują mu tylko pobłażliwe lekceważenie, dla innych jest on jednak wciąż wstrętnym bękartem literatury i rysunku (rzadziej malarstwa). Pod tym względem status komiksu przypomina nieco pozycję jego rówieśnika – filmu, który również bardzo długo był stawiany w kącie, ku zawstydzeniu, za plecami zacnej sztuki teatralnej. O ile jednak powątpiewanie w XXI wieku w wartość sztuki filmowej byłoby uznane za anachronizm czy wręcz obskurantyzm, o tyle komiks wciąż potrzebuje dobrego adwokata, aby przekonać do swych formalnych racji i zdobyć bilet wstępu na salony.

Skutecznym argumentem w tym procesie nostryfikacji komiksu jako pełnoprawnej dziedziny sztuki może się okazać rekomendacja kogoś z towarzystwa, na przykład uznanego pisarza, który sprawdziwszy się już w różnych kanonicznych gatunkach literackich, zdecydował się spróbować swoich sił w literaturze obrazkowej. Jednym z takich adwokatów komiksu stał się w ostatnich latach Daniel Odija – autor kilku powieści i zbiorów opowiadań, nominowany do Nagrody Literackiej Nike, słowem pisarz par excellence.

Trylogia/tetralogia Bardo

Wydawnictwo Timof Comics domknęło trylogię Bardo albumem Rege, której pierwsza część ukazała się w roku 2017W pierwszych dwóch częściach komiks zapowiadany był jako tetralogia. Z uwagi na długi i nie do końca przewidywalny proces wydawniczy traktuję na razie dzieło jako ukończoną trylogię z otwartym zakończeniem.[1]. Na okładce jest ona reklamowana jako „futurystyczna antyutopia”, „eksperymentalny kryminał” i „niezwykła opowieść o tym, co nastanie”. Rzeczywiście akcja Bardo toczy się w bliżej nieokreślonej przyszłości, której signa temporis są takie zjawiska jak kryzys demograficzny, klonowanie ludzi na części zamienne, drukowanie narządów ludzkich, zastąpienie żywności organicznej chemią – do tego „permanentna inwigilacja” (nie wytrzymam), dekadencja i perwersja. Autorytarną władzę nad miastem sprawuje Naczelny XVI, wywodzący się z dynastii Szczuraków. Jego prawą ręką jest demoniczny geniusz – Doktor Majnd. Usiłują oni przeciwdziałać epidemii zabójczego grzyba, który jest odpowiedzialny za powolny rozkład miasta i plagę bezpłodności. Wdrożony przez nich program „Jedynej Słusznej Drogi” zakłada między innymi odbieranie rodzicom potomstwa i zastępowanie go tymczasowymi klonami, farmakologiczną kontrolę społeczeństwa (nazywanego tu „jednostkami masowymi”) za pomocą „chemii komunikacyjnej” i „izolatorów myśli”, wydalanie zarażonych grzybem do strefy zakazanej ulokowanej w Starym Mieście. Wszystkie te obostrzenia, egzekwowane pod groźbą dezaktywacji przez posłuszny do granic zrobotyzowania Corpus Naczelnego, uzasadniane są przez Doktora Majnda w makiawelicznym duchu: „Władza może czynić zło, jeśli zapewni to korzyści miastu. Ocalenie gatunku wymaga ofiar!” (Rita). Niestety społeczeństwo nie podziela tej filozofii, organizując masowe protesty uliczne, nazywane w języku urzędowym „anomalią grupową”.

Stolp, Rita i Rege

„Postacią prowadzącą” całej serii i tytułowym bohaterem pierwszej części jest Stolp. Poznajemy go po sześciu latach, ośmiu miesiącach i czternastu dniach od zaginięcia żony Rity. Stolp jest łowcą numer 49, zajmującym się poszukiwaniem zaginionych dzieci. W ciągu ostatnich 4 971 dni udało mu się doprowadzić 994 „egzemplarze znalezisk ludzkich wieku dziecięcego obu płci”, co daje imponującą średnią jednego dziecka na pięć dni. Współpraca z Corpusem nie jest jednak dobrowolna. Stolp padł ofiarą szantażu i psychomanipulacji Doktora Majnda. W istocie to typ zgorzkniałego outsidera, oddychającego miazmatami umierającego miasta, którego jest częścią, a może nawet kwintesencją.

Druga część trylogii zatytułowana jest imieniem zaginionej żony Stolpa – artystki specjalizującej się w „rzeźbie emocjonalnej”. Miłość Stolpa i Rity oraz ich rodzicielstwo to bodaj jedyna struna światła w mrocznym świecie Bardo. Niestety i ona została zerwana przez zdradę Stolpa, który uległszy szantażowi i manipulacji Majnda, wydał ich córkę Corpusowi. Dwie pierwsze części to historia poszukiwania przez Stolpa zaginionej małżonki, a właściwie prawdy o okolicznościach jej zaginięcia. Droga do niej wiedzie przez psychoaktywny tunel, dzięki któremu Stolp „przestaje być tu i teraz, a wraca do było, którego istnienia nie może być pewny”. W tunelu dochodzi do spotkania z Ritą, która wyjaśnia mu przyczynę iluzji: „Uwierzyłeś Majndowi, że uciekłam ze szpitala i zaginęłam. Uwierzyłeś, że chciał mi pomóc. Wybrałeś kłamstwo, by nie przyznać się do błędu”.

Tytułowy bohater trzeciej części, Rege, to najbliższy przyjaciel i obecnie jedyna rodzina Stolpa. Urodzony w zaprzyjaźnionej z dworem panującego rodzinie dyplomatów artysta już w dzieciństwie poczuł, że jego pragnieniem jest być „dziewczynko-chłopcem” lub „człopco-dziewczynką”. Dwupłciowość jest dla niego realizacją ideału pełni, którego kulminacją byłoby samozapłodnienie. Sceniczna maska daje Rege prawo do wygłaszania prawd niepopularnych i obrazoburczych, jak chociażby surowe oskarżenie polityki, filozofii, religii, nauki i sztuki na balu u Naczelnego w zakończeniu części trzeciej.

Mimo że od ukazania się pierwszej części do jej obecnego, tymczasowego zwieńczenia minęło pięć lat, warto i należało czekać, ponieważ całość skomponowana jest w taki sposób, że dopiero część trzecia wyjaśnia wątki zasygnalizowane w poprzednich albumach. W Rege poznajemy na przykład dzieciństwo głównych bohaterów – Stolpa, Rege, Doktora Majnda, Amura Bosa, okoliczności objęcia władzy przez Naczelnego XVI, ale również zaskakujące niekiedy relacje personalne (Doktor Majnd – Zun Kua, sześć wcieleń Doktora Majnda, Naczelny i jego żona, Naczelna – Amur Bos i inne). Odblokowana po psychotycznym epizodzie tunelu świadomość Stolpa staje się teraz katalizatorem sensacyjnego wątku akcji. Bohater ukryty pod maską małpy udaje się na bal, by wywrzeć pomstę na Doktorze Majndzie. Czy uda mu się zrealizować zamiar? Kim naprawdę jest Naczelny? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam do komiksu, nie obiecując, że wszystkie uda się tam znaleźć. Daniel Odija zdecydował się bowiem na otwarte zakończenie, pozostawiając czytelnika z lekkim uczuciem niedosytu, który jest jednak dużo zdrowszy i smaczniejszy niż przejedzenie. Przynajmniej do następnego dania.

Literacko

Pod względem językowym komiks powinien zaspokoić nawet wybrednych czytelników. Nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z pisarzem, który dodatkowo przyzywa na pomoc innych pisarzy. Pierwsze zdanie opowieści brzmi: „Późna jesień ma w sobie coś z grabarza, dla którego trupy nie są żadną atrakcją, przeciwnie, monotonnym obowiązkiem” (Stolp). Później literacka dykcja utrzymywana jest na równie wysokim poziomie:

 

Dla mnie przedmioty to fetysze wiary w człowieka, ale nie zastąpią wiary w bóstwo. Tyle że dawni bogowie i prorocy są martwi. Kiedyś jeszcze wierzono w duchy i upiory, dziś tylko w celebrytów… To wszystko maski i złudzenia. Jedyną rzeczywistością są choroby, upływ czasu, przemijanie, śmierć ożywionej materii, którą jesteśmy.

(Stolp)

Rozkosznie patrzeć na świat, nad którym się panuje… Jeszcze do niedawna czerpałem z rządzenia wymierną korzyść. Opiekuńcza fala ciepła, ojcowskie uczucia wobec obywateli choć nigdy nie byłem ojcem…

(Rita)

Życie to dar natury, a nie zabawka w rękach nauki! Nie można być na siłę kimś.

Ludzie się kończą, a piasek ten sam. I pali ogniem, gdy sypie w oczy. Bo ogień to mocna rzecz. Zachłanny, trawi szybko. W braku decyzji jego moc.

(Rege)

Wysokiej próby są teksty scenicznych performance’ów Rege, a także z dużą wprawą włączane w tok narracji baśnie i legendy. Oprócz własnej inwencji językowej autora literacką stronę komiksu wspierają liczne cytaty. Uczestnicy balu, manifestanci uliczni mówią słowami Arystotelesa, Epikteta, Cycerona, Demokryta, Seneki, Wergiliusza, Konfucjusza, świętego Augustyna, Boccaccia, Schillera, Tołstoja, Becketta, Orwella, Fromma i wielu innych. Tu nawet hasło do uruchomienia Golema pochodzi z Biblii, a na automacie do gier widnieje cieszący się popularnością wymowny cytat: We are a sad generation with happy pictures.

Malarsko

Skoro Daniel Odija tak dobrze sobie radzi, może powinien po prostu napisać kolejną powieść… Każdy, kto weźmie do ręki którąkolwiek z części Bardo, nie będzie miał wątpliwości – to dzieło powinno powstać w formie powieści obrazkowej i bardzo dobrze, że w takiej formie powstało. Rysunki, a czasami obrazy Wojciecha Stefańca nie są wartością dodaną tej historii, lecz jej immanentną częścią, współtworząc świat przedstawiony na równych prawach co literacka narracja, a czasami nawet ponad nią. Stefaniec z pełną świadomością operuje stylem realistycznym, ekspresjonistycznym i surrealistycznym. Zachwycające są jego plastyczne wizje halucynogennych tripów (na przykład po zażyciu przez Stolpa „viatora”) albo groteskowe screeny reklam telewizyjnych. Bardo to komiksy, które należy przeczytać, ale po przeczytaniu można je jeszcze długo, długo oglądać, bynajmniej nie do znudzenia.

Słupsk

Opowieść Daniela Odiji i Wojciecha Stefańca jest silnie osadzona w przestrzeni. Ilustrowane portrety twórców prezentowane na początku każdego albumu podkreślają, że obaj bardzo mocno związani są ze Słupskiem, który od drugiej części poczynając, nazywany jest już Bardo. Imię głównego bohatera – Stolp – to niemiecka nazwa Słupska. Oczywiście format prowincjonalnego miasta nie przystaje do literackich zamierzeń, według których Bardo jest symbolem rozpadającego się świata, dlatego plastyczna wizja Stefańca uczyniła z niego urbanistyczny kolaż secesyjnego, haussmannowskiego Paryża, amerykańskich metropolii początku XX wieku i postindustrialnych zapadlisk miejskich znanych z wielu miejsc na świecie. Choć Słupsk oddalony jest dwadzieścia kilometrów od morza, o jego bliskości przypominają padlinożerne mewy (białe i czarne). Nade wszystko jednak genius loci odczuwalny jest w przygnębiających miejskich zaułkach, podwórzach i klatkach schodowych. W Bardo czuć niemal namacalnie ducha rozkładu, ale jego obecność łagodzi oniryczna aura opowieści, której mottem mogłyby być słowa z pierwszej części: „Jeśli myślisz, że znasz różnicę między jawą a snem, śnisz. Jeśli jesteś pewien tego, co widzisz i za czym dążysz, śnisz”. Stolp został wydany przy pomocy finansowej Miasta Słupsk, ale na kolejnych częściach nie znalazłem już tej adnotacji. Miejmy nadzieję, że miejscy decydenci nie wystraszyli się mrocznej wizji autorów komiksu, wszak zwiedzanie katakumb uznawane bywa za nie lada atrakcję turystyczną. Warto o tym pamiętać i wesprzeć finansową kolejną część tego pomnikowego dzieła.

Daniel Odija, Wojciech Stefaniec, Rege, Warszawa: Wydawnictwo Timof Comics, 2022.

okładka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Tomasz Chlewiński, Naprawdę „Bardo” dobry komiks, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 162

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...