12.01.2023

Nowy Napis Co Tydzień #185 / Gumę „Donald” daj mi luby!

Żyjemy w bardzo ciekawych czasach – miał podobno powiedzieć tuż przed egzekucją jeden z przeciwników pierwszego cesarza Chin Qin Shi Huanga, nieznany z imienia konfucjański filozof. Ten bon mot, przekształcony później w przysłowie i klątwę, wszedł do języka potocznego, doskonale opisując chociażby technologiczny postęp ostatniego półwiecza.

Wyobraźmy sobie, że urodzony w połowie lat sześćdziesiątych księgowy mógł zaczynać swoją zawodową karierę, posługując się liczydłami lub w najlepszym wypadku elektroniczną maszynką podpinaną do sieci elektrycznej, a dziś skomplikowane raporty miesięczne wystukuje paroma kliknięciami na niewielkim tablecie, zaś kilometrowe archiwa przechowuje w cyfrowej chmurze. Jego młodsza o kilkanaście lat siostrzyczka, nienawidzącą cyferek, zostanie muzyczną recenzentką – jako przedszkolak poznała nowości z czarnych winyli odtwarzanych na wysłużonym adapterze, później przejdzie na kasetowy magnetofon „Kasprzak”, walkman Sony, aż wreszcie odkryje płyty CD, discmany, iphone’y i setki tysięcy utworów w formacie mp3. I tutaj nagle wyłania się wąż Uroboros: recenzentka kupuje najnowszy model patefonu (oczywiście z wielką mosiężną tubą) i zaczyna kolekcjonować reedycje płyt długogrających. Wyobrażajmy sobie dalej – oboje, brat i siostra, mieszkają w średniej wielkości mieście wojewódzkim, co kilka tygodni odwiedzają w instytucie wzornictwa wystawy złożone ze starych szyldów, a ostatnio nawet kupili sobie dwie zabawne bluzy zaprojektowane przez kolektyw artystyczny „Pan tu nie stał”, specjalizujący się w wykorzystaniu motywów graficznych z późnego PRL. Księgowy i recenzentka należą również do fundacji, która prowadzi zbiórkę na odtworzenie neonu „Kot w butach”, zlikwidowanego w 1982 roku z powodu oszczędności energii elektrycznej. Niedawno z przyjaciółmi oglądali na wieczornym seansie Człowieka z magicznym pudełkiem, podczas którego najbardziej spodobała im się ścieżka dźwiękowa z energetycznym głosem Kory i zespołu Maanam. Oboje wraz z przyjaciółmi (nie mylmy tychże z cokolwiek koszmarnym sitcomem amerykańskim, który jest również elementem zjawiska) przerzucają się cytatami z filmów Stanisława Barei, wyciągają z piwnic – coraz cenniejsze – kasety VHS i zbierają opakowania po czekoladkach z wizerunkiem Wawelu i polskich legend ludowych, a na YouTubie oglądają zremasterowane odcinki Krecika. Stają się konsumentami i częścią olbrzymiego ruchu retromanii. To o części tego zjawiska opowiada książka literaturoznawcy z Uniwersytetu w Białymstoku Dariusza Piechoty.

Opracowanie Na fali nostalgii. Lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte w najnowszej kulturze i literaturze popularnej można by zaliczyć do potężnego już nurtu, na który składają się tematyczne numery czasopism kulturoznawczych pod hasłem „retro” oraz wiele interesujących i niezwykle ciekawych opracowań na temat sztuki masowej PRL (wzornictwa, seriali, komiksów), do których należą, żeby wymienić tylko najgłośniejsze: Ilustratorki, ilustratorzy. Motylki z okładki i smoki bez wąsów Barbary Gawryluk, Opakowania, czyli perfumowanie śledzia. O grafice, reklamie i handlu w PRL-u Katarzyny Jasiołek, Produkcje sensacyjno-kryminalne Telewizji Polskiej 1965–1989 Roberta Dudzińskiego, Piękne widoki, panowie, stąd macie. O kinie polskiego sockonsumpcjonizmu Justyny Jaworskiej czy Kolory PRL-u. Plakat, komiks, animacja Ewy Jałochowskiej. Można też wspomnieć – ale Dariuszowi Piechocie na tym nie zależało (lub zależało tylko częściowo) – o fenomenie retrospektywnych powtórek telewizyjnego teatru sensacji z cyklu „Kobra”, teleturniejów wiedzy o Stawce większej niż życie czy wystaw ukazujących przebieg i socjologię urlopów w ośrodkach wczasów pracowniczych.

W książce Na fali nostalgii chodzi o recykling kulturowego entourage’u sprzed trzydziestu i czterdziestu lat w najnowszej kulturze popularnej – o zjawisko, którego autor tak nie nazywa, zaś artyści pewnie obraziliby się na mnie za to określenie, a które przypomina chociażby neoklasycyzm lub ideowe podwaliny epoki neoromantyzmu. O zjawisko, które sam Piechota tak definiuje we wstępie:

Współczesną kulturę popularną ogarnęła obsesja retromanii przejawiająca się bliżej nieokreśloną tęsknotą za tym, co minione. Powroty do nieodległej przeszłości w najnowszej popkulturze wiążą się ze zjawiskiem kulturowego remiksu, charakterystycznego dla utworów postmodernistycznych. Liczne remaki, sequele, prequele, crossowery, covery, revivale świadczą o nieustannie dokonującym się recyclingu. Reaktywacje te przyjmują formę intertekstualnych gier, dostarczających materiału do kolaży, powtórzeń typowych dla konstrukcji patchworkowej. Często budzą skojarzenia z mashupem, miksującym utwory z różnych obiegów kultury.

Autor nie stara się – rzecz oczywista – „ogarnąć” całości kulturowego remiksu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w sztuce najnowszej. Koncentruje się na kulturze popularnej – przede wszystkim literaturze, serialach i mniejszym stopniu muzyce. Nie dotyka zjawiska teatru, filmu fabularnego i – poza niewielkim wyjątkiem – komiksu. To stwierdzenie nie nosi jednak charakteru zarzutu. Cechą charakterystyczną opracowań o najnowszej kulturze – wynikającą z jej rozległości i ogromu – jest zawsze wybór. Delikatnie uzupełnię tylko wątek opowieści obrazkowych zawartych w książce. Dariusz Piechota kreśli genezę i najważniejsze przejawy tak zwanego komiksu superbohaterskiego w Stanach Zjednoczonych oraz jego recepcję w Cwaniarach Sylwii Chutnik. Wskazuje, że polska autorka inspirowała się twórczością Quentina Tarantino, komiksem heroicznym oraz serialem Gotowe na wszystko, które pozwoliły jej wykreować postaci Polek walczących ze zdegenerowanym systemem prawnym i społecznym (degradującym przestrzeń miejską, zieleń, rolę kobiet) w typowym schemacie powieści „pulpowej”. Dodam od siebie, że retroopowieści komiksowe stały się ostatnio dość popularne w środowisku polskich twórców. Obok kilkunastu książek historyczno-teoretycznych, porządkujących wiedzę o komiksie PRL, można wymienić wydany we Francji cykl komiksów o Marzi (scenariusz Marzeny Sowy), rudowłosej dziewczynce dorastającej w latach osiemdziesiątych na wielkomiejskim blokowisku, serię „Wydział 7” (tworzoną przez kilku, a w założeniach nawet pewnie kilkunastu artystów) o sekcji Milicji Obywatelskiej zajmującej się zjawiskami paranormalnymi, czyli takie w uproszczeniu peerelowskie Archiwum X, czy Kapitan Gżebyk na tropie, Niedokończony raport Jerzego Ozgi i Zekego – parodia Kapitana Żbika o lądowaniu kosmitów pod Kielcami. Sama zaś powieść Chutnik – to należy dodać dla słabiej zorientowanych w popkulturowym rynku – nie tylko eksploruje bardzo charakterystyczną dla komiksu (ale i literatury gotyckiej) matrycę bohaterów/bohaterek, którzy w dzień są przykładnymi obywatelami, a nocą korzystają z supermocy (w Cwaniarach wyłącznie fizycznych). Pisarka odwołuje się też do popularności zeszytów TM-Semic, które, jak twierdzi większość rysowników i niektórzy publicyści, od połowy lat dziewięćdziesiątych spowodowały zapaść na rynku rodzimych opowieści z dymkiem.

Tematykę i w pewnym stopniu ideę opracowania Piechoty ujawnia okładka. Na zdjęciu widzimy rozrzucone w nieładzie (niczym w kalejdoskopie lub na płótnie kolażu wzajemnie zakrywające się): banknot z Waryńskim, kartkę na mięso, kasety HVS z Simpsonami, Beverly Hils 90210Bodyguardem (wersja z Kevinem Costnerem), kasety Michaela oraz Janet Jackson, Roxette i Aerosmith, okładka polskiej mutacji tygodnika „Bravo”. To symboliczny palimpsest, bo czym innym jest retromoda schyłku PRL w drugiej dekadzie naszego stulecia? Wraz z autorem odnajdujemy źródła owej mody retro – to wciąż trudne próby zapisu codzienności w epoce wirtualnej, tęsknota za tym, co przemijające, rozczarowanie współczesnością (w tym technologiczną rewolucją), strach przed zmianami (przede wszystkim klimatycznymi), poczucie jednorazowości otaczających nas rzeczy, tęsknota za młodością (zjawisko, które charakteryzowało dotychczas prozę nestorów literatury – chociażby Wiesława Myśliwskiego).

Fenomen analizowanej prozy w znacznym stopniu eksploruje przestrzeń wielkomiejskiego blokowiska, a narracja prowadzona jest z punktu widzenia tak zwanego Retronarratora – dziecka relacjonującego transformację ustroju (na przykład w Baobabie Michała Witkowskiego) – i jest pozbawiona perspektywy ideo-politycznej. W przestrzeni blokowiska istotną rolę w takich książkach odgrywa enklawa magiczna lub jakieś miejsce szczególne – może nim być na przykład sklep osiedlowy oferujący towary będące ekwiwalentem kultury zachodniej. Taką rolę pełnią minidelikatesy w Znakach szczególnych Pauliny Wilk. Trochę inną – miejsca spotkań i trybuny wymiany poglądów w nieopisanym Warzywniaku Krzysztofa Jaworskiego. Znaczącą rolę w tej przestrzeni odgrywają również rytuały – wymiana kaset, wspólne kupowanie paczki chipsów i nieustannie dochodzące do nas polifoniczne głosy osiedla. Funkcję szczególną pełni w świecie przedstawionym muzyka – to teledyski stacji MTV w latach osiemdziesiątych i początki polskiego rapu dekadę później.

Osobne rozdziały książki poświęca Piechota fenomenom muzycznym – na przykład Madonnie, która konsekwentnie podejmując tematy tabu (inicjacji i tożsamości seksualnej, aborcji, stosunku do religii), stała się ikoną kultury nostalgii. Inną bohaterką opracowania Piechoty jest Taylor Swift, reaktywująca w latach pandemii tradycyjną, amerykańską muzykę folkową z jej społeczną tematyką i zacięciem. Kolejnym przedstawionym fenomenem jest zespół Nirvana – choć wyjątkowo nie za sprawą samobójstwa Kurta Cobaina, ale jako symbol „brudnego”, garażowego sprzeciwu wobec konsumpcjonizmu epoki Reagana, zaś w Polsce gwałtownej merkantylizacji wczesnego kapitalizmu po 1989 roku. Bohaterowie retroprozy nie tylko zbierają plakaty jako rodzaj artefaktów, ale – choćby w powieści Jakuba Żulczyka Radio Armaggedon – odtwarzają figury swych idoli. Tytułowy zespół, jak Nirvana, jest antysystemowy, zdobywa sławę i staje się symbolicznym producentem gadżetów konsumpcyjnych. Jeszcze jeden z przejawów transformacji wczesnych lat dziewięćdziesiątych znajduje swe odbicie w nostalgicznej literaturze naszej epoki. To fascynacja wróżbiarstwem, parapsychologią, znakami i przedmiotami magicznymi, której ikoną stał się telewizyjny jasnowidz Kaszpirowski. To zabawne, ale i groźne szaleństwo dotknęło także ojca w Zimowli Dominiki Słowik.

Przy okazji nakieruję czytelników na bardzo znamienny brak w opracowaniu Dariusza Piechoty – nie znalazł się w nim rozdział o współczesnych polskich autorach fantastyki (również operujących w rewirach retromanii). Dlaczego? Otóż – moim zdaniem – autor Na fali nostalgii przeprowadza również zabieg wartościujący. Pomimo pozornych zbieżności z nurtem retro, proza chociażby Andrzeja Pilipiuka, ze względu na bombastyczny melanż antykonsumpcjonizmu, ultraliberalizmu i idei skrajnie narodowej (oraz pewne powracające i z utworu na utwór coraz mniej zabawne obsesje), nie wytrzymuje porównań jakościowych z głównym nurtem literatury popularnej.

Trzecim, bardzo istotnym w kulturze nostalgicznej obszarem – obok literatury i muzyki – który analizuje autor, są seriale. Zaczynamy od wspomnień, czyli telewizyjnego hitu, emitowanego w 1985 roku brazylijskiego serialu Niewolnica Isaura, „patriarchalnej opery mydlanej” – a potem przyglądamy się Dynastii oraz polskiemu tasiemcowi W labiryncie. Ich fenomenalna dziwaczność staje się przyczynkiem do refleksji w Taśmach rodzinnych Marcina Marcisza i Jak przejąć kontrolę nad światem Doroty Masłowskiej. To równocześnie – dzięki anegdotom, przywołaniom z prasy i wyimkom reportażowym – najbardziej komiczny rozdział całej rozprawy. Bardzo szczegółowej analizie poddane zostają także współczesne serialowe hity – na przykład seria Stranger Things braci Dufferów, która na poziomie recyclingu (naśladowania motywów, odwołań do bohaterów, miejsc i sytuacji z filmografii lat osiemdziesiątych, kostiumów, konkretnych motywów muzycznych) staje się nieomal idealną grą z dzieciństwem widza, z radością odkrywającego aluzje do Twin Peaks, Terminatora, Pogromców duchów czy Obcego, a także balansuje – bardzo sprawnie – na pograniczu horroru i filmu dla nastolatków. Stranger Things jest zatem międzygatunkową mieszanką, tak charakterystyczną dla współczesnej kultury popularnej. Polskie produkcje w książce Piechoty reprezentuje Rojst (reżyseria: Jan Holoubek), retro-kryminał prowincjonalny. Odwołania do modelu skandynawskiego i stałych wyznaczników gatunku – niewielkie miasteczko, mroczna atmosfera, zabójstwo, przybysz z zewnątrz, obecność mentora, skrywane tajemnice z przeszłości – stanowią osnowę fabularną, ale nas interesuje przede wszystkim element scenograficzny. Na poziomie lokalizacji, ale również reakcji i charakterów postaci, autorom udało się bardzo dobrze odtworzyć szarą i pełną beznadziei atmosferę roku 1984. Także na poziomie obrazowym to jedna z najlepszych realizacji rekonstruujących nie tylko wygląd, ale i ducha epoki w filmografii powstającej w drugiej dekadzie naszego stulecia. Rojst stał się tym samym – w moim przekonaniu – antynomią wielu przedsięwzięć, które – być może mimowolnie – usiłując odtworzyć realia PRL, otarły się o poetykę kampu.

Napisana barwnym językiem książka Piechoty jest miejscami ironiczna – ale najlepiej czyta się fragmenty o utworach, które autor traktuje z dystansem i chyba niezbyt ceni (patrz: Dynastia). Bardzo dobrze porządkuje i wyjaśnia fenomen literackiego, serialowego, a nawet kulinarnego renesansu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych we współczesnej kulturze popularnej. Piechota wskazuje również na kilka powieści i produkcji serwisów streamingowych wyznaczających kanon współczesnej retromanii. Nie przejmujmy się, że „jakby” niektóre już przeczytaliśmy czy obejrzeliśmy. Jak napisał jeden z twórców refleksji postmodernistycznej – wszystko już było.

 

Dariusz Piechota, Na fali nostalgii. Lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte w najnowszej kulturze i literaturze popularnej, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2022.

Okładka ksiazki

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Paweł Chmielewski, Gumę „Donald” daj mi luby!, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 185

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...