23.02.2023

Nowy Napis Co Tydzień #191 / Proza, która zatrzymuje czas

Opowiadanie jest szczególną formą wypowiedzi literackiej. Szczególną nie tylko ze względu na objętość – może mieć przecież pięć, siedem stron, może mieć i czterdzieści albo więcej – także, a może przede wszystkim, ze względu na konstrukcję, w której puenta z reguły zaskakuje, otwiera pole do przemyśleń dla czytelnika. Jest jednak też inny rodzaj opowiadań, w moim odczuciu znacznie głębszy, w którym pisarz, używam tego sformułowania często na własny użytek, zawiesza czas.

Czytając opowiadania Grzegorza Filipa, miałem wrażenie, że w Iluminacji pomieścił autor obie formy, obie dopełnił. Nie będę ukrywał, że to ta druga jest mi bliższa. Stawiałem więc, czytając opowiadania tego zbioru, pytanie: czy literatura może chcieć chronić przed upływem czasu, przed tym, co minione? Czy to jedna z funkcji jej przypisanych? Czy, obok innych, taki był cel autora?

Filip nie daje nam „materiału” świeżego, czegoś, co wyszło przed chwilą spod przysłowiowego pióra. Datuje swoje opowiadania: pierwsze jest z roku 2009, ostatnie z roku 2015. Czemu tak długo ich nie publikował? Znów muszę się odnieść do domniemań: pisarz czasami musi przetrawić to, co napisał. Musi sam zrozumieć słowa, które ułożyły mu się w zdania, akapity, opowiadania. Musi do nich zajrzeć po tygodniu, miesiącu, czasami po paru latach. Poprawić frazę, coś wykreślić, uzupełnić. Ten proces trzeba oczywiście w którymś momencie zatrzymać i cieszę się, ogromnie cieszę, że autor Iluminacji uznał wreszcie ten tom za godny zaprezentowania czytelnikom. Bo książka ta jest, nie chcę używać nadmiernych pochwał, wycyzelowana w każdym miejscu w sposób, szukam dobrego słowa, szlachetny. Pisana językiem pięknym, takim, z jakim chce się obcować, takim, jaki zatrzymuje i tradycję pisarską, i wszystko, co kształtuje nas teraz, współcześnie.

Bo przecież opowiadania Filipa to nasz czas. Rok, dwa, pięć lat temu, czasami opowiedziane z dłuższej perspektywy, ale przecież, gdyby zdarzyły się wczoraj… mogło tak być i wczoraj…

Czas… Tak, to on jest kluczem do zrozumienia tej prozy – tylko poprzez przeskok narracyjny, ale też filtr naszych głów, rozumu, doświadczenia, jesteśmy w stanie zrozumieć, pozornie nie do zaakceptowania, zachowanie Celiny ze świetnego opowiadania Dziennik Julii; to w zamykającej tom Iluminacji: początek i koniec, odcięcie bohaterów w przestrzeni klasztoru, miłość sprzed lat, jej tajemnice, ułuda powrotu dla nagłej kontry – otwierają przestrzeń emocji, wzruszeń, bolesnych refleksji:

Grzebiąc w rumowisku, natknął się na miłość sprzed lat, oto jest, cała i zdrowa, taka, jak ją zapamiętał.

Zapamiętał, ale przecież oboje są już gdzie indziej.

Filtr tego, co minione, zdziera łuski, odkrywa inne przestrzenie, pozwala spojrzeć z innej perspektywy. Ale przecież to parabola czasu. Każdy z nas odwołuje się dzień po dniu do tego, co go kształtowało, dotykało, dawało nadzieję. Przyszłość, choćbyśmy temu zaprzeczali, odcinali się od niej, zawsze jest zbudowana na przeszłości. Na doświadczeniu, przeżyciu, osadzeniu w konkretnych realiach.

Bohaterowie opowiadań Filipa to artyści, malarze, fotograficy, naukowcy, rzeźbiarze. Nie ma żadnego przypadku w tym, że Maria z Dziewczyny w niebieskim swetrze proponuje czwórce swych towarzyszy pokazanie grobu Aliny Szapocznikow, a bohater Dziennika Julii:

Lubi myśleć, że jest profesorem […] pracuje na założonym w XIV wieku uniwersytecie, który szczyci się dziesięcioma noblistami pośród absolwentów…

Tak, autor tych opowiadań lubi opowiadać o świecie, który zna, który jest mu bliski. Nie ma tam nikogo z pierwszych stron gazet – bo i po co? Te życiorysy, przenicowane z każdej strony, odarte z sekretów, wywlekane na wierzch, nie niosą w sobie tego, co warte uwagi. U Filipa jest to czasami tajemnica, jak w Rozesłanych, opowiadaniu o rzeźbach, które – podarowane bliższym i dalszym znajomym – sens mają dopiero w całości, postawione obok siebie. Jaki to sens? Już, już jest on na wyciągnięcie ręki, ale… Odpowiedź? Przecież każdy może ją dopisać sam. Samotność, bliskość, odpowiedzialność, dziesięcioro przykazań? I każda będzie prawdziwa, słuszna, będzie odpowiadać na zadane i niezadane pytania. Będzie rodzić ból, a czasami otwierać przestrzenie wydawałoby się raz na zawsze pozamykane.

Teoria strun? Znów znakomity zmysł obserwacji. Czegoś bliskiego: w muzyce granej przez Hancocka, kramiku z okularami zza szyby bistro, jednorazowego seksu, który mógł, ale przecież nie przerodził się w nic bliższego, w żadną oswajalną przestrzeń dwóch osób, których przypadkowe zetknięcie mogło trwale zmienić ich życie.

Wymknęła mu się na dobre. Z bladym uśmiechem zapewniła, że niedaleko mieszka i jeszcze wpadnie. Choć było ciemno, nie dała się odprowadzić. Znikła. Nie dała się zatrzymać.

Nie dała się zatrzymać, a jednak jest obecna. Coś minęło, trwa, wycisza się, znika. A potem znów wraca. W odległym czasie. Już inne, a jednak nasze. Jego. Jej pewnie też, choć na pewno inaczej widziane. Inaczej przeżyte, inaczej zrozumiane.

Czasami Filip opuszcza sferę komfortu, bezpieczeństwa. To nie znaczy, że wychodzi poza sferę dobra. W Chłopaku z pociągu – opowiadaniu o spełnieniu, o staniu się lepszym, o przezwyciężaniu niemożliwego – idziemy na przekór wyobcowaniu, szklanej szybie dzielącej nieznajomych:

Bo czy w ciągu dwóch godzin między czterema osobami, które jednoczy tylko to, że siedzą w pewnym przedziale jadącego do Warszawy pociągu i nawet ze sobą nie rozmawiają, wytwarza się więź albo wspólnota?

Iluminacja to gra z czytelnikiem. Gra pozorem, dotknięciem, niekiedy ledwie muśnięciem. Pisze gdzieś autor, jakże to pasuje do tych opowiadań o dwudzielnym metrum. To cecha znakomitej literatury, takiej, obok której nie da się przejść obojętnie, która zapada w pamięć, pozostawia trwalszy ślad. Filip gra na naszych emocjach delikatnie, bez przymusu, bez narzucania jednej prawdy, bez wulgarnej dosłowności. Dostajemy prozę, która zatrzymuje czas, ale zwraca go nam w dwójnasób – widzeniem Filipa i przestrzenią oddaną nam, czytelnikom.

Grzegorz Filip, Iluminacja. 12 opowiadań, Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, Poznań 2023.

okładka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Wacław Holewiński, Proza, która zatrzymuje czas, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 191

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...