16.03.2023

Nowy Napis Co Tydzień #194 / Doświadczyć ciszy

Głuchota nie jest nieszczęściem ani chorobą czy niepełnosprawnością.

Anna Goc, Głusza

Głusza Anny Goc to reportaż społeczny, którego rolą jest zwrócenie uwagi na sytuację osób niesłyszących w Polsce. Tytułowa głusza to przestrzeń, w jakiej znajdują się osoby pozbawione możliwości mówienia ze względu na wadę słuchu uniemożliwiającą im rozwijanie się według oczekiwań innych.

Ze względu na to, że reporterka relacjonuje spotkania się z ludźmi, którzy albo utracili słuch, albo słyszeli w ograniczonym zakresie, czego konsekwencjami była nieznajomość języka fonicznego lub, przeciwnie, biegłość zarówno w języku fonicznym, jak i migowym (wynik rehabilitacji lub zaimplantowania), być może na potrzeby tego tekstu konieczne byłoby odróżnianie każdego indywidualnego przypadku i rozróżnianie osób głuchoniemych, słabosłyszących, niesłyszących lub po prostu głuchych. To ostatnie określenie nie ma w książce zabarwienia pejoratywnego – rozmówcy Goc często stosują je, gdy mówią o sobie i rekonstruują swoją historię. Autorce zależało jednak, by odtworzyć wspólną przestrzeń osób niesłyszących, dlatego opowiadane przez Goc historie posiadają wiele wspólnych elementów, a określenie „głuchy” pojawia się za każdym razem, gdy mowa o osobie z wadą słuchu. Głuchota to część tożsamości tych osób.

Goc ma świadomość, że pisanie o cudzych problemach z perspektywy osoby sprawnej i sondującej nowe środowisko niczym podróżnik mogło okazać się problematyczne, dlatego, wspominając o genezie swojej książki, opisała niemoc swojej niesłyszącej koleżanki Marty Filipiuk-Michniewicz, która nie mogła wezwać pogotowia:

Przez kolejne tygodnie dziwiliśmy się wszyscy. I ja, i czytelnicy, i każda słysząca osoba, której opowiadałam, jak żyje się głuchym w Polsce. Większość z nas nie poznała dotąd nikogo głuchego. Reportaż, który miał być interwencyjny, okazał się początkiem dziwnej podróży. Nie od razu wiedziałam, że będzie to podróż podobna do tej, w którą wyrusza się po obcym kraju (s. 13, podkr. AJ).

Impulsem do zajęcia się sytuacją osób głuchych było wspomniane wydarzenie, które w świecie słyszących nigdy nie miałoby miejsca. Pogotowie po przyjęciu zgłoszenia zareagowałoby i zainterweniowało. Dla głuchych wezwanie pomocy, udanie się do lekarza, wykupienie recepty w aptece czy zaalarmowanie innych o niebezpieczeństwie stanowią jednak spore wyzwanie ze względu na trudności komunikacyjne. Sytuację komplikuje fakt, że wielu głuchych z trudem wykorzystuje proste struktury językowe w wiadomościach tekstowych. Wiadomość autorstwa osoby głuchej nie powinna być więc traktowana jako „kaleka”, „niegramatyczna”, „błędna”. To zawsze jest próba podęcia komunikacji z drugim człowiekiem.

Jeśli pokusić się o znalezienie słowa, które najlepiej oddaje problem, z jakim mierzą się głusi, byłaby nim „samotność”: wśród rówieśników, wśród sąsiadów, wśród ludzi, którzy niesłyszących marginalizują i skazują na bycie poza jakimkolwiek układem. Sytuacje, które opisuje Goc, ukazują bezsilność głuchych. Jest ona spowodowana przez to, że urzędy, instytucje kulturalne, placówki oświatowe i ośrodki medyczne nie są dostosowane do ich potrzeb. Możliwości działania głuchych maleją, gdy okazuje się, że nikt w pobliżu nie zna języka migowego. Na uwagę zasługują więc zarówno postawa Goc zmagającej się z językiem migowym, jak i projekt graficzny okładki. Reporterka miga, a jej decyzja o zamieszczeniu na okładce reprezentacji osoby migającej słowo „głusza” jest nie tyle gestem solidarności, co chęci zbliżenia się do głuchych na ich prawach. Taki też postulat pojawia się w rozmowach z głuchymi: skoro oni nie mogą przekroczyć niektórych barier, to słyszący powinni nauczyć się komunikować z nimi w sposób pozwalający im na prawidłowe funkcjonowanie.

Celem Anny Goc było zdanie raportu z codzienności osób głuchych, dlatego rozmowy dotyczą wielu aspektów ich życia (nie tylko poziomu edukacji, lecz również wizyt lekarskich). Choć słyszący, jako grupa dominująca, uznają, że ich podejście do osób głuchych jest właściwe, to jednak poszczególne opowieści bohaterów Głuszy weryfikują ten sąd. „Słyszaki” (tak głusi określają słyszących) ignorują potrzeby niesłyszących, nie potrafią posługiwać się językiem migowym, nie przestrzegają reguł komunikacji zapewniających głuchym pewność siebie – do takich zasad należy na przykład niezasłanianie ust, utrzymywanie kontaktu wzrokowego i zwracanie uwagi na gesty. Pełnosprawni też uznają sposoby zachowania osób niesłyszących za nieodpowiednie, ponieważ nie zdają sobie sprawy z utrudnień będących częścią życia osób niesłyszących. Listę zaniedbań i niewłaściwych zachowań „słyszaków” można by rozwijać dalej, jednak Goc unika utyskiwania na niedogodności i koncentruje się na próbach włączania się osób niesłyszących do społeczności osób słyszących. Taka strategia lepiej obrazuje zagrożenia i przeciwności, z jakimi mierzą się bohaterowie reportażu. Zróżnicowanie rozmówców pozwala na rozszerzenie skali omawianych problemów.

Autorce Głuszy udało się nie tylko zreferować to, czego dowiedziała się od swoich rozmówców, lecz również zaproponować czytelnikom wielokierunkową opowieść o życiu i dorastaniu osób głuchych, radzących sobie bez zaplecza medyczno-psychologicznego na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Osoby głuche w Polsce żyją w rozproszeniu i właśnie ten aspekt został najsilniej wyeksponowany; przymusowe podróże i zmiany środowiska wiążą się z koniecznością podjęcia nauki w szkole z internatem, która zwykle znajduje się w innym mieście. Rozłąka z bliskimi bywa przejmująca, jednak, jak przekonuje Goc, także w wielu rodzinach kontakt z niesłyszącymi dziećmi sprowadza się do pantomimy – rodzice nie zadają sobie trudu, by opanować język migowy. Problemy niesłyszących można więc przyporządkować do dwóch kategorii, określanych jako zewnętrzne i wewnętrzne. Do tych ostatnich zaliczyć można na przykład konieczność szybszego dorośnięcia słyszącego dziecka niesłyszących rodziców ze względu na odwrócenie ról i konieczność pełnienia przez dziecko roli opiekuna:

My, czterolatkowie meldujący swoich rodziców w nowym mieszkaniu, ośmiolatkowie będący tłumaczami na porodówkach, szybko przestajemy być traktowani jak dzieci (s. 159).

Dzieci osób niesłyszących sprawują rolę przewodników i tłumaczy, poznają najbardziej intymne sekrety rodziców, pośredniczą w sprawach, które ich nie dotyczą. To sprawia, że tracą coś ważnego: możliwość beztroskiego dzieciństwa. Fragmenty o poświęceniu słyszących dzieci oddziałują z wielką siłą, ponieważ uświadamiają, że głuchota rodziców wpływa również na innych członków rodziny.

Oczywiście można dostrzec w Głuszy elementy narracji krytycznej – autorka chciałaby z pewnością zobligować osoby odpowiedzialne do zmiany status quo. Mimo to skomasowany atak na instytucje odpowiedzialne za edukację osób głuchych, sytuacje w internatach i szkołach dopuszczających do zetknięcia głuchych z uczniami słyszącymi (groźba molestowania i niemożność poinformowania o tym opiekunów) nie interesuje Goc w tym samym stopniu, co opowieść afirmatywna, kładąca nacisk na konsolidację, możliwość zrzeszania się i tworzenia wspólnoty opartej na podobnych doświadczeniach. Świadczy o tym zakończenie reportażu. Mogłoby ono utwierdzić czytelnika w przekonaniu, że osoby głuche pozostają same, a ich sprawczość została w rzeczywistości zdominowanej przez osoby słyszące wyeliminowana, jednak reportażystka zdecydowała się na zupełnie inne podsumowanie. Przesłanie okazuje się optymistyczne – to zdjęcie odium z osób głuchych i sportretowanie ich jako zróżnicowanej grupy dążącej do spotkania z podobnymi ludźmi:

Nie jest ważne, na którym kontynencie się urodziłeś. Nie jest istotne, jak wyglądała twoja droga do języka. Ważne, czy odkryłeś język migowy i czy odnalazłeś się wśród głuchych. A więc czy poczułeś swoją głuchą tożsamość (s. 195).

Goc potrafi przejmująco pisać o przeciwnościach, z jakimi zmagają się głusi, jednak w Głuszy emocje reporterki zostały wytłumione. Jedynie w kilku fragmentach zdecydowała się na użycie ironii, ale ani na chwilę nie przekroczyła standardów dziennikarskiej rzetelności. Autorce udało się opracować temat niepełnosprawności w taki sposób, by uniknąć oceniania poszczególnych członków Deafhood (słowo to powstało na wzór innego – nationhood – mającego nawiązywać do wspólnych doświadczeń głuchych) oraz krzywdzących ich opinii.

Reportaż społeczny to najbardziej wymagająca odmiana pisarstwa faktograficznego ze względu na konieczność opisania problemów społeczności z perspektywy osoby postronnej. Goc udało się jednak wtopić w świat osób głuchych. Mimo nieprzekraczalnej bariery słuchu reporterka napisała jedną z najciekawszych książek o życiu ludzi pozostających na marginesie życia społecznego.

Publikacja Głuszy zbiega się ze zmianą myślenia o niewidomych, głuchych lub kalekich, polegającą na odrzuceniu schematów dotyczących osób niepełnosprawnych i stygmatyzującego języka. Zadaniem, jakie postawiła przed sobą Goc, jest uświadomienie słyszącym, że równość i solidarność z niesłyszącymi to chwytliwe hasła, które pozostają głównie w sferze potencjalności. Osoby decyzyjne nie zdają sobie sprawy z wielu problemów, a osoby postronne rzadko mają do czynienia z osobami niesłyszącymi, dlatego nie potrafią odpowiednio zachować się w ich towarzystwie. Głusza jest więc książką o niesłyszących dedykowaną wszystkim słyszącym, którzy rzadko mają możliwość poczuć „samotność wśród ludzi” (s. 205).

Anna Goc, Głusza, Dowody na Istnienie, Warszawa 2022.

Głusza - Anna Goc | Książka w Lubimyczytac.pl - Opinie, oceny, ceny

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Andrzej Juchniewicz, Doświadczyć ciszy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 194

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...