16.03.2023

Nowy Napis Co Tydzień #194 / Legendy miejskie Warszawy

Piękny jak przypadkowe spotkanie na stole sekcyjnym maszyny do pisania i parasola.
Hrabia de Lautréamont, Pieśni Maldorora 

Rzeczy dzieją się w Warszawie. Nowe legendy miejskie, to zbiór krótkich opowiadań, które zostały zainspirowane przedmiotami z wystawy Rzeczy Warszawskie w Muzeum Warszawy. Szesnaście opowiadań to szesnaście przedmiotów, które czasem pojawiają się w tytułach, jak choćby zegarek po mamie w Legendzie o Zegarkowni, ale częściej występują jako rekwizyty wchodzące w interakcje z głównym bohaterem lub nawet same będące quasi-bohaterami. Po ten ciekawy zabieg literacki o proweniencji surrealistycznej postanowiło sięgnąć kilku znanych polskich autorów  Błażej Brzostek, Wojciech Kuczok, Maciej Łubieński, Agata Passent, Monika Powalisz i Michał Walczak.

Surrealistyczna konwencja została powiązana z tematyką miejskich legend, czyli zbiorowych opowieści wywodzących się z bazarowych plotek, uczniowskich zmyśleń, współczesnych szumów zlepów i ciągów.

Kiedyś w Polsce popularna była miejska legenda o czarnej Wołdze – samochodzie bez rejestracji – która porywała po zmroku dzieci. Jeździli nią agenci SB, komuniści z NRD, Żydzi, księża i zakonnice, którzy zbierali krew dzieci dla bogatych Niemców. Razem ze zmianą ustroju Wołga została przemianowana na czarne BMW o rejestracji 666, którym tym razem jeżdżą dilerzy narkotyków lub nawet sam szatan. W czasach Internetu legendy miejskie powstają cały czas i mają większe pole wirtualnego rażenia niż wtedy, kiedy ograniczały się do analogowych środków przekazu. W dodatku miejska mitologia musi obecnie konkurować z fake newsami i teoriami spiskowymi. Często te trzy formy zlewają się w jedno i stają się regularną dezinformacją.

Współcześnie, kiedy w Warszawie powstawała druga linia metra, w sieci pojawiły się sensacyjne doniesienia o odnalezieniu podczas drążenia tuneli, ludzkich szczątków z okresu drugiej wojny światowej i czasów komunizmu, które rzekomo masowo wywożono poza miasto.

Podziemne tunele już pod koniec XIX wieku budziły niepokój mieszkańców Warszawy, będąc personifikacją wszystkich lęków związanych z podziemiami od czasów Hadesu. Bulwarowe gazety pisały o kanalizacji jako źródle zarazy, o żydowskich spiskowcach, którzy tam właśnie knuli plany zniewolenia Polaków. Obecnie pałeczkę przejęły brukowce takie jak Fakt, Detektyw, Super Express, które żywią się miejskimi legendami, półprawdami nadesłanymi przez mitomanów i wyssanymi z sieci.

W internetowym slangu odbiorcami miejskich legend była do niedawna tak zwana gimbaza, czyli uczniowie szkół gimnazjalnych, kiedyś określani także romantycznym mianem dzieci Neostrady, które łykają każdą ściemę jak pelikany.  

Tematyka miejskich legend daje autorom przestrzeń do snucia opowieści na pograniczu jawy i snu, rzeczywistości bazaru Różyckiego i krainy baśni o złotej kaczce i syrence warszawskiej.

Nie brakuje nawiązań do baśni Andersena i Opowieści niesamowitych Edgara Allana Poego czy słynnego japońskiego horroru The Ring  rolę kasety-zabójcy przejmuje Zegar ścienny w formie kartusza, wyprodukowany przez warsztat Gugenmusów w opowiadaniu Łubieńskiego Ostatnia godzina. Popkultura jest silnym magnesem, który przyciąga takie wyssane z palca historie i robi z nich obiekty kultowe. Trudno się zatem dziwić, że autorzy sięgają po sprawdzone wzorce  które odniosły na świecie sukces komercyjny  na przykład instalując w Warszawie przyszłości polski odpowiednik „Ghostbusters”  Grobołazów” (w opowiadaniu Duchy Elizeum Wojciecha Kuczoka).

Warszawskość tekstów znajduje także odzwierciedlenie w warstwie językowej antologii.

Opowiadanie Legenda o Zegarkowni jest pełne wiechów, czyli przedwojennej gwary warszawskiej  języka git ludzi, cwaniaków z bazaru i bywalców półświatka.

A Czesiek mówi, że na Różycu jest wszystko. Pcha się przez tłok, baby kiecki prawie że na środku przymierzają, handlary krzyczą:

 Pani, lepszej nie dostaniesz, prosto z paczki!

– Ale pruje się i bardzo noszona

– Sama się, pani, prujesz, to ścieg taki, do poprawki za pięć złotych, no spuszczę dwadzieścia!

– Nie dam więcej jak dwieście!

– Za dwieście to pani idź do pedetu, ja darmo nie rozdaję!

Czesiek robi łokciami, widać, że z bazarem obeznany. Tu góry ciuchów, tu butów, tu obłok pary, bo pyzy z wiadra, tu kolesie robią zamieszania, oblepią i nie masz portfela.  

Z kolei opowiadanie Zakochani są wśród nas jest stylizowane na współczesną gwarę szkolną. W tym miejscu należy uspokoić czytelników  nie są w nim używane wyrazy z czołówki plebiscytu na młodzieżowe słowo roku. Bohaterowie tylko rozkminiają, wyhaczają albo kumają, jeżeli oczywiście nie mają akurat jesiennej depry.

Z innych ciekawostek językowych  w opowiadaniu Pies Łazienkowy Moniki Powalisz występuje postać identyfikująca się jako tak zwana osoba niebinarna (nieprzypisana do żadnej płci) i określana jest raz za pomocą męskiego zaimka, raz żeńskiego.

W mojej opinii na uwagę zasługuje satyra na tak zwaną warszawkę Wojciecha Kuczoka w opowiadaniu Boski trunek. Rolę miejskiej legendy pełni w nim przekonanie o tym, że alkoholik to taki człowiek, który żebrze pod sklepem o drobne na piwo i procedura ta stanowi całe jego życie. Natomiast główny bohater Kuczoka jest wyrafinowanym piwnym koneserem, który świetnie sobie radzi w życiu; ma dobrą pracę, a pije tylko modne kraftowe piwo, no i co z tego, że codziennie?

Satyryczny zmysł pisarza nie zawodzi także w drugim opowiadaniu, o złotej kaczce. Bohater zostaje przyjęty do korporacji o nazwie Golden Duck i już na wstępie otrzymuje liczne profity: duże mieszkanie na Tamce, samochód z szoferem i złotą kartę debetową. Tak jak w bajce, która jest uniwersalną alegorią egoizmu, jest tylko jeden warunek

Moje ulubione opowiadanie natomiast to historia pary klaunów przebierających się za postaci z warszawskich bajek w stworzonym przez siebie muzeum miejskich legend. Zabawne przeciwstawienie wolnego klauna pracującego we własnym cyrku klaunowi tyrającemu w centrum handlowym jest ładną metaforą naszego rynku pracy. 

Po skończeniu szkoły cyrkowej w Julinku miała propozycję dołączenia do zespołów objazdowych, ale odmówiła. Jedynym cyrkiem, w którym chciała występować, była stolica. Warszawa jak syrena kusiła pieśniami o stabilizacji, sukcesie i całorocznych występach. Była jak wesołe miasteczko, w którym Szmira chciała połączyć pracę i zabawę. I łączyła je, ale nie pod cyrkowym namiotem, tworząc autorskie spektakle, lecz w centrach handlowych. Między pełnymi produktów półkami w supermarketach. Ze sztucznym brzuchem i przyklejona brodą świętego Mikołaja sama czuła się jak produkt. Czasem chciała, żeby ktoś ją kupił i uwolnił na zawsze od przymusu rozbawiania rozpieszczonych gadżetami dzieciaków.

Warszawskie legendy nie byłyby kompletne bez nieśmiertelnego motywu podróży kajakiem po Wiśle inspirowanego odznaką klubu wioślarskiego. Opowiadanie Wojciecha Kuczoka Wandy budzi skojarzenie z przedwojenną komedią muzyczną Zapomniana melodia o miłosnych perypetiach pensjonarki z podwarszawskiego Instytutu Dokształcającego dla Dziewcząt. W ramach zajęć z wychowania fizycznego pensjonarki pływają kajakami po Wiśle śpiewając szlagier Ach, jak przyjemnie Ludwika Starskiego do melodii Henryka Warsa. Do tego tekstu mam stosunek osobisty, ponieważ sam jako nastolatek podróżowałem kiedyś Wisłą kajakiem z moim Tatą.

Na uwagę zasługuje również wyjątkowa szata graficzna antologii wykonana przez utytułowaną graficzkę i ilustratorkę Aleksandrę Cieślak. Stylizowana na kolaż połączony z rysunkami nachodzącymi na tekst sugeruje, że książka jest rodzajem szkicownika, amatorskiego komiksu, albo pamiętnika z kolażami. Ilustracje w tej konwencji dodatkowo potęgują wrażenia z lektury, ponieważ legendy miejskie kojarzą się z czymś archaicznym i jednocześnie niedojrzałym, a cóż może być bardziej archaicznego w dobie smartfonów i pikseli niż książka z młodzieżowymi, odręcznymi rysunkami.

Reasumując: antologia Rzeczy dzieją się w Warszawie to kawałek lekko surrealistycznej literatury z elementami satyry społecznej i parodii różnych gatunków  od horroru, baśni, romansu z japońskich filmów Anime, aż do przedwojennych Wiechów i opowiadań z brukowców typu: zabili go i uciekł. 

To lektura łącząca naukę z zabawą w skojarzenia i w znajdź dwadzieścia różnic na tych obrazkach, nie tylko dla Warszawiaków. Przecież legendy miejskie wykluwają się w każdym mieście. Właśnie w tej chwili, gdy to czytasz, powstaje być może w twoim mieście nowa legenda.  

 

Rzeczy dzieją się w Warszawie. Nowe Legendy Miejskie, B. Brzostek, W. Kuczok, M. Łubieński, A. Passent, M. Powalisz, M. Walczaka, Muzeum Warszawy, Warszawa 2020. Rysunki Aleksandra Cieślak.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Maciej Milach, Legendy miejskie Warszawy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 194

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...