Nowy Napis Co Tydzień #199 / Bóg nie opuścił Ukrainy (2)
Fragmenty książki Bóg nie opuścił Ukrainy. Abp Światosław Szewczuk w rozmowie z Krzysztofem Tomasikiem, wydanej nakładem Wydawnictwa WAM (Kraków 2023).
Ukraińcy nie cofną się już nigdy do czasów niewoli rosyjskiej czy sowieckiej.
Można rzec, że to fundamentalny wybór narodu. Wojna wyniszcza i przyzwyczaja do stworzonej przez nią rzeczywistości. Bardzo wielu ludzi jest zmęczonych, bo nie widzimy jakiegoś namacalnego i logicznego jej zakończenia. Jak ktoś się wspina na szczyt, to zerka, ile mu jeszcze zostało. Gdy się wybiera w daleką podróż, chce sprawdzić na mapie, ile drogi już ma za sobą. My dziś nie wiemy. Widać pewne zmęczenie. Ale, co ciekawe, im więcej zbrodni popełnia Rosja przeciwko naszemu narodowi, jawnych zbrodni, tym mocniej Ukraińcy zaczynają się mobilizować. Mówią bowiem: „Nie mamy innego wyboru”. Uczymy się, jak się utrzymać, wytrwać i nie ustać. Jak to wielkie nieszczęście i cierpienie przemienić w doświadczenie, które ma sens, cel i swoją mądrość. Rzecz jasna, nikt nie chce cierpieć celowo. Nie życzymy tego ani sobie, ani nikomu innemu. Jest jednak jakiś wyższy cel, dla którego jesteśmy gotowi ponosić ofiarę. Co ciekawe, ilekroć odwiedzałem różne osoby w różnych częściach Ukrainy, w różnych parafiach, z różnych warstw społecznych, od nikogo nie usłyszałem: może poddajmy się, może będzie bolało mniej. Od nikogo.
Od nikogo?!
Od nikogo, ponieważ wszyscy już widzieli, co Rosjanie robili z tymi, którzy się poddali. Czyli nie ma takich nastrojów, że jesteśmy już zmęczeni, nie możemy wytrzymać z bólu i poddajemy się. Wręcz przeciwnie. To wzbudza niejako sprawiedliwy gniew w ukraińskim społeczeństwie. Gniew, który przemienia się w męstwo. Nasze wojsko nauczyło się już regenerować. Przeprowadza się rotacje, następują zmiany rodzaju działalności każdego zaangażowanego w wojnę. Jeden żołnierz odpoczywa, drugi walczy, trzeci się szkoli i potem zastępują siebie nawzajem. Ukraina nauczyła się bronić, dlatego jesteśmy całkowicie innym państwem niż jeszcze kilka miesięcy temu.
Czy były lub są grupy w ukraińskim społeczeństwie, które wspierały albo wspierają Rosję? Na ile jest to zagrożenie dla całej Ukrainy?
Widzimy, że Rosja od dawna gorliwie inwestowała pieniądze w różne narodowe, sportowe, ideologiczne lub historyczne organizacje, które zakładała w Ukrainie. I rzeczywiście, znaczna część Ukrainy, która przeżyła Hołodomor i czasy sowietyzacji, utraciła świadomość narodową, na przykład Donbas czy południe kraju. Do Ukrainy za czasów radzieckich siłą przesiedlono przedstawicieli bardzo wielu grup etnicznych z całego Związku Radzieckiego, które przyjeżdżały do pracy i tutaj się osiedlały. Między innymi Donbas był takim swoistym konglomeratem, gdzie w kopalniach węgla pracowali ludzie z całego Związku Radzieckiego. Cały kompleks metalurgiczny Mariupola, Krzywego Rogu, Dniepru – to wszystko były potężne zakłady o znaczeniu ogólnoradzieckim. Ludność miejscowa najpierw wyginęła w okresie Hołodomoru, a potem została wyniszczona w czasie drugiej wojny światowej. Przez nasze ukraińskie ziemie front przechodził dwukrotnie. Nieprzypadkowo znany amerykański historyk Timothy Snyder nazywa Ukrainę „skrwawioną ziemią”, na której zginęły miliony osób. Dokonała się tutaj pewna utrata świadomości narodowej, ale ludzie w większości nie tyle popierali Rosję, ile czasem mieli mentalność homo sovieticus: że dobrze jest im tam, gdzie wszystko zapewnia im państwo, gdzie nie muszą brać odpowiedzialności ani za nie, ani za przyszłość swoich dzieci, że wszystko za nich zrobi ktoś inny, a oni tylko pójdą do pracy, by zarobić pieniądze i coś rzekomo zrobić dla kraju. Dlatego skutki sowietyzacji w Ukrainie były jak choroba społeczna. Podobnie zresztą, jak we wszystkich innych krajach byłego Związku Radzieckiego.
Trzeba dodać, że wiele osób jechało do pracy w Rosji. Ukraina Zachodnia po upadku ZSRR zaczęła jeździć do Europy Zachodniej, a wschodnia – do Rosji. A nawet nie tyle do Rosji, co do Moskwy czy Petersburga, bo mówi się przecież, że Moskwa czy Petersburg to nie Rosja, a odrębne byty państwa rosyjskiego. Kiedy jednak rzeczywiście chodziło o przyszłość kraju, pamiętamy, że 1 grudnia 1991 roku, gdy odbyło się referendum uznające niezależność naszej Ojczyzny, 90 procent ludności zarówno Krymu, jak i Donbasu, centrum, południa i zachodu Ukrainy, oddało głos na niepodległe państwo ukraińskie. Rosja usiłowała przy pomocy różnych metod korupcyjnych oraz sztucznie utworzonego oligarchatu zniszczyć od środka mechanizm państwowy Ukrainy. Odbywało się to zarówno poprzez handel ropą naftową i gazem, jak i inne inicjatywy. Innymi słowy, wykorzystywała dawne stereotypy, które pozostały nawet w głowach przywódców państwa, że Ukraina jest kolonią i powinna przekazywać część swojego majątku do Moskwy, ponieważ ona jest naszym starszym bratem, jak to się często mówiło. Tak się jednak złożyło, że po proklamacji niepodległości Rosja i Ukraina zaczęły podążać w różnych kierunkach […].
Rosja, zwłaszcza za rządów prezydenta Putina, rozpoczęła odbudowę systemu w stylu sowieckim.
Tak, zaczynając od gloryfikacji Stalina i Lenina, odradzania się różnorodnych młodzieżowych ruchów komunistycznych, na przykład pionierstwa, i tak dalej. Wiemy, że w Rosji po dziś dzień funkcjonuje potężna partia komunistyczna. Równolegle Putin zaczął eksploatować stereotypy, które w ludzkich umysłach niwelowały ich kompleks niższości po rozpadzie Związku Radzieckiego. Odradzając sowieckie mity propagandowe o zwycięstwie w czasach drugiej wojny światowej, powiedział wprost, że Rosja zwyciężyłaby Hitlera nawet bez pomocy innych narodów. Ożywił mit tego, że dziś ten kraj, spadkobierca Związku Radzieckiego, nadal może grozić światu, tak jak kiedyś rzucał groźbami Związek Radziecki, wykorzystując między innymi szantaż nuklearny. Natomiast Ukraina z powodu szeregu okoliczności – położenia geograficznego, rozwoju kultury – wraz z nowymi pokoleniami zaczęła podążać w stronę Europy. Zaczęliśmy coraz głębiej identyfikować się jako kraj europejski i właściwie dlatego ten konflikt jest starciem dwóch kierunków: Rosja odradza nostalgię za przeszłością i dlatego ideologia putinizmu jest pozbawiona przyszłości. Patrzy w przeszłość, a Ukraina patrzy w przyszłość, chce być krajem europejskim, ponieważ miliony Ukraińców zobaczyło inny świat i zrozumiało, że nie chcą już żyć tak jak kiedyś. Ukraina wybrała własną drogę niepodległego państwa.