20.06.2019

Nowy Napis Co Tydzień #002 / Dotknąć wierszem całości. Wojciech Kudyba, *** [Ktoś, kto rozmawia…]

Wojciech Kudyba dwukrotnie zamieścił w swoich tomikach poetyckich wiersz o incipicie *** [Ktoś, kto rozmawia…]: w swoim pierwszym zbiorze Tyszowce i inne miasta i powtórnie w – jak na razie – ostatnim, zatytułowanym końcu świat 2014 roku.

Ktoś, kto rozmawia, ten kto jest w środku
Kto jest ogrodem, miastem, zieloną kryjówką
Kogo można porównać do liściastej bramy
Do ścieżki
przez blade zboże, do splątanych malin

 

Ten, kto w nas mieszka, który nie jest nami
Jak nie są nami kolory nad rzeką
Piaszczyste koleiny, skrzypiące rozwory
Ten, który woła, ktoś, kto jest muzyką.

 

Którego głos jest czysty, kogo słychać rankiem
Kto mógłby stać się ptakiem, złotą linią wschodu,
Ten, który płynie, który wciąż przybywa
Ktoś, kto osłania, kto nie ma obwodu.

Dlaczego w gąszczu współczesnej polskiej liryki zwróciłam uwagę na tego właśnie autora i ten wiersz? Pełniejszej odpowiedzi udzielę, mam nadzieję, w konkluzji. Tytułem wstępnych wyjaśnień zaznaczę tylko, że twórczość poetów z kręgu „Toposu” jest zjawiskiem we współczesnej poezji, które musiało przyciągnąć uwagę takich specyficznych czytelników i interpretatorów poezji, którzy jednocześnie zajmują się historią literatury. I stało się tak co najmniej z jednego powodu: ze względu na podejmowany w tym środowisku wysiłek, by wiązać – bez uproszczeń i efektownych skrótów – zerwane więzi z poetycką tradycją i ewokowanymi przez tę tradycję wartościami. Poszczególni poeci skupiają uwagę na różnych aspektach odziedziczonego kodu polskiej kultury; różne są też ich poetyckie dykcje, ale kolejne książki dokumentują coraz wyraźniej dążenie do rekonstrukcji zerwanej w wielu miejscach więzi z literackim i duchowym dziedzictwem. Ta tendencja jest bardzo czytelna w pisarstwie Wojciecha Kudyby.

Uderza w tym utworze to, że jego słowna, leksykalna tkanka jest osnuta na zaimkach: nieokreślonych, wskazujących, pytajnych, często tworzących zaimkowe peryfrazy: „ktoś, kto”, „Ten, kogo”, „Ten, który”, „Ten, którego”. Na dwanaście wersów zaimki występują w dziesięciu, czasami dwukrotnie w jednym wersie. Niekiedy pełnią rolę podmiotu w zdaniu, a częste ich usytuowanie w nagłosie mocno podkreśla nadrzędną rolę tych krótkich słów. Semantyczny efekt takiego zabiegu skłania do odbioru wiersza jako rozbudowanego pytania i poetyckiej zagadki. Wydaje się, że ja liryczne mówi do czytelnika: „Zgadnij, kto jest bohaterem wiersza, podpowiadam, sugeruję jego cechy i zapraszam do szukania odpowiedzi”. Wcale jednak nie wiadomo, czy ten kto zaprasza do podążania za literackimi obrazami mającymi prowadzić do rozwiązania, zna odpowiedź. Z każdym wersem staje się to coraz bardziej wątpliwe. A więc nie jest to wiersz-zagadka, lecz zaproszenie do wspólnej wędrówki wyobraźni, by stanąć na progu tajemnicy. W ujawnionej tutaj postawie poetyckiej odsłania się ślad Norwidowskiego rozumienia roli i zadania autora, najdobitniej może sformułowanego przez Cypriana Kamila Norwida w Rzeczy o wolności słowa.

Autor – słowo greckie, ciemne i magiczne,
Wulgaryzator – rzymskie, jasne i uliczne.
[…]

Autor idzie w ciemność, by wydarł jej światło
Wulgaryzator – w jasność, by rozlał ją na tło.

Tak rozumiany autor staje na progu niewyrażalnego ze świadomością „świętości słowa”, dzięki której ma nadzieję przekroczyć granicę niewidzialnego. Czy współczesny poeta może mieć taką nadzieję? W wierszu Kudyby ten, o którym poeta chce coś powiedzieć, nie daje się uchwycić w żadną słowną formułę, nie daje się zamknąć w żadnej poetyckiej definicji. Czegoś jednak dowiadujemy się o nim już w pierwszym wersie: że rozmawia, a więc dociera do nas poprzez słowo – oraz że jest w środku. Ale w środku czego właściwie? Tu następuje kompozycyjne cięcie i w konsekwencji powstaje elipsa, która otwiera pole wieloznaczności: może to być środek duchowego wnętrza człowieka albo środek jakiejś rozmowy, albo wreszcie jakiejś niedookreślonej przestrzeni. Możliwe także, że poeta pamięta o Norwidowskiej grze znaczeniami słowa „środek”– jednym ze znaczeń wyrazu jest „sposób”, „metoda”, co autor poematu Promethidionwydobył w tym poemacie – w monologu Wiesława o prawdzie. Najbardziej jednak prawdopodobne, że słowo „środek” aktualizuje wszystkie te znaczenia jednocześnie – wskazuje na to i elipsa, i ostry montaż kompozycyjny – trochę różewiczowski. Stajemy więc w środku Tajemnicy.

Drugi wers próbuje ją uchwycić za pomocą wyobrażeń przestrzennych – ten Ktoś jest miejscem przywołanym w wierszu poetyckimi obrazami: ogrodu, miasta i lasu, a więc właściwie jego obecność wiąże się z każdą przestrzenią. Granice tajemniczego bohatera wiersza znowu się rozpływają. Poeta pyta więc sztukę słowa o podpowiedź, jak uchwycić jego istotę lub chociaż zbliżyć się do niej: w trzecim i czwartym wersie przypomina, w jaki sposób poezja próbuje/próbowała za pomocą metafor uchylić zasłonę skrywającą tę dziwną Osobę. Poetyckie aluzje, które się tutaj pojawiają, zwięźle wskazują na cały szereg symbolicznych odniesień. Najbardziej oczywiste, bo wyróżnione jako cytat, jest nawiązanie do Norwidowskiego Fortepianu Szopena: ścieżka przez blade zbożeto mikrocytat z frazy:

Hostięprzez blade widzę zboże…
Emanuel już mieszka / na Taborze!
(C. Norwid, Fortepian Szopena)

Aluzja do Norwida sugeruje, kto jest bohaterem wiersza Kudyby, i odsłania najpewniejszą drogę Jego poznania: objawienie, Ewangelię i Eucharystię, na którą wskazuje motyw hostii ukryty w przywołanym cytacie z Fortepianu Szopena. Zarazem jednak obraz ścieżki wśród dojrzałych zbóż odsyła i do innych obrazowych skojarzeń: wiejskiego pejzażu w pełni lata, ewangelicznego obrazu apostołów idących wśród zbóż i zrywających kłosy oraz ikonograficznych przedstawień tej sytuacji. Te wszystkie symboliczne sugestie kierują uwagę ku motywice eucharystycznej. Do rozpoznania bohatera wiersza przybliża także droga miłości – również miłości erotycznej ewokowanej nawiązaniem do wiersza Bolesława Leśmiana malinowym chruśniaku.

Najwięcej interpretacyjnych wątpliwości wiąże się z motywem „liściastej bramy” skojarzonej (w wersie drugim) z „zieloną kryjówką”. Bo i możliwości interpretacyjnych jest tutaj przynajmniej kilka. Obrazowe i zarazem literackie skojarzenie odsyła na przykład do powieści Frances H. Burnett Tajemniczy ogród; może być ono tym mocniejsze, że okładkę ostatniego polskiego wydania tej książki wypełnia ilustracja liściastej bramy z ukrytą pod nią furtką prowadzącą do zielonej kryjówki, która dla dziecięcych bohaterów powieści staje się miejscem dojrzewania przyjaźni, a także uzdrowienia fizycznego i duchowego. Z kolei mocno narzucający się poetycki kontekst prowadzi ku wierszom Herberta, zwłaszcza w stronę Lasu Ardeńskiegoze Struny światła:

Złóż ręce tak by sen zaczerpnąć
tak jak się czerpie wody ziarno
a przyjdzie las: zielony obłok
i brzozy pień jak struna światła
i tysiąc powiek zatrzepoce
liściastą mową zapomnianą
dopomnisz wtedy białe rano
gdyś czekał na otwarcie bram

 

wiesz tę krainę ptak odmyka
co w drzewie śpi a drzewo w ziemi
lecz tutaj źródło nowych pytań
[…]
odgarnij liście […]

W tym lesie można doświadczyć epifanii, dotknąć idyllicznej strony bytu. Motyw odsyła do przynajmniej dwóch jeszcze wątków z głębokiej tradycji europejskiej kultury. Po pierwsze, do hagiograficznej legendy o św. Hubercie, sięgającej VIII wieku, opowiadającej o nawróceniu przyszłego biskupa Maastricht polującego w Lesie Ardeńskim. Przemiana myśliwego w przyszłego świętego dokonała się po spotkaniu z jeleniem ze świecącym między rogami krzyżem. Liściasta brama lasu otwiera więc na objawienie Tajemnicy, pozwala jej przez chwilę dotknąć. To pełne zachwytu wtajemniczenie ma w wierszu Herberta także swój rewers, swoją mroczną stronę: las okazuje się złudnym azylem, jest także lasem umarłych apelujących do zagubionego wędrowca o pamięć. W takim dwoistym wykorzystaniu przez Herberta motywu zawiera się także polemiczny akcent wobec szekspirowskiej kreacji Lasu Ardeńskiego w dramacie pasterskim Jak wam się podoba, w którym jest to miejsce ucieczki bohaterów do idyllicznego schronienia umożliwiającego radosne bytowanie w zgodzie z rytmem sielskiej natury. Pozostańmy przy takim hipotetycznym rozszyfrowaniu aluzji ukrytych w „liściastych” metaforach, chociaż ich wykładnię można by jeszcze poszerzać – na przykład o konteksty tolkienowskie (J.R.R. Tolkien, Liść Niggle’a, tłum. K. Sokołowski).

Tradycja literacka utwierdza więc poetę w intuicji, że można dotknąć Tajemnicy Boga, doświadczyć epifanii, chociaż będzie to tylko nikły prześwit całości. Prowadzą ku niej trzy splatające się ścieżki: religijnego doświadczenia, miłości i intuicyjnej wiedzy związanej z „czytaniem” świata i współczuciem. W przeciwieństwie do Herberta Kudyba akcentuje euforyczną, radosną stronę takiego doświadczenia, pomijając mroczną, wywołującą lęk i drżenie.

Całość Tajemnicy pozostaje jednak nadal niedostępna: uświadamiają to paradoksy w drugiej strofie: bohater wiersza jest w nas, ale nie jest nami, jest w naturze, ale nie jest naturą, chociaż daje jej ruch i kolory. Poeta docieka, czy jednak Bóg jest tak radykalnie niedostępny, skoro wzywa człowieka słowem, obrazem i dźwiękiem, skoro jawi się jako artysta. Podmiot wiersza skupia uwagę i wysiłek zmysłów (słuchu, wzroku), by usłyszeć i zobaczyć okruchy wielkiej całości – finał wiersza ma tonację psalmu pochwalnego – tutaj nie chodzi już o poznanie, chodzi o zachwyt wywołany cudem istnienia. Okazuje się, że taka postawa otwiera na rozumienie, na dotknięcie Tajemnicy Boga, który „osłania” i „nie ma obwodu”. Czasownik „osłaniać” można tutaj odnieść do dwóch różnych sytuacji; autor nie precyzuje, co lub kto jest osłaniany. Bóg osłania (chroni) człowieka i/lub swoją Tajemnicę. Ten drugi aspekt wiąże się z brakiem „obwodu”, czyli granic, na których mogłoby się oprzeć ludzkie poznanie całości. Zarazem ów brak ewokuje nieskończoność. Tym motywem Kudyba nawiązuje do romantycznego toposu „nieskończoności” inspirującego metaforykę poezji pierwszej połowy XIX wieku. Ewokowaniu nieskończoności służyły przede wszystkim metafory przestrzenne – morza, stepu, pustyni – a także kreowanie sytuacji podmiotowego spojrzenia z góry, czasami – z perspektywy kosmicznej. Z kategorią nieskończoności wiązały się poznawcze aspiracje filozofów i poetów. Tych ostatnich skłaniały one do wyczekiwania (czasami niecierpliwego) na przeżycie mistyczne. Warto tutaj dodać, że spośród poetów tworzących wielką poezję polskiego romantyzmu, wolny od takiej postawy był Norwid, który nie zrezygnował wprawdzie z maksymalistycznych poznawczych zadań poezji, ale chciał je realizować na drodze literackiej hermeneutyki, uważnego czytania księgi świata i symbolicznych kodów kultury. W liście poetyckim Do Walentego Pomiana Z.pisał:

Boga? – że znikający nam przez doskonałość –
Nie widziałem, zaprawdę, jak widzi się całość,
Alem był na przedmieściach w Jeg
o Jeruzalem.

Kudyba wydaje się spadkobiercą takiej postawy. Czy jednak jest ona jeszcze możliwa? Czy świadomość świętości, a choćby – nienadużywanej cynicznie – odświętności języka nie została już całkiem zanegowana na przełomie XX i XXI wieku? Wiersz daje optymistyczną odpowiedź na wątpliwości wyrażone w powyższych pytaniach. Nie pada ona wprawdzie wprost, ale jest immanentnie wpisana w kształt wiersza. Głośna lektura utworu odsłania jego muzyczną harmonię – coraz wyraźniejszą w miarę zbliżania się do finału. Nieregularności sylabiczne w pierwszej strofie ustępują kombinacji coraz bardziej regularnego jedenasto- i trzynastozgłoskowca, wiązanego za pomocą coraz wyraźniejszych rymów. Instrumentacja zaprasza do kręgu pieśni; to wrażenie narasta i dzięki kombinacji głosek, i za sprawą nieoczywistej, ale czytelnej aluzji do Pieśni porannejFranciszka Karpińskiego.

Pierwsza książka Kudyby – historyka literatury – dotyczyła Norwida i nosiła tytuł Aby mowę chrześcijańską odtworzyć na nowo… Norwida mówienie o Bogu(2000). Później badacz uczył się odnawiania tego wymiaru mowy, studiując dorobek księdza Janusza Pasierba, Joanny Pollakówny i innych współczesnych poetów. Od kilkunastu lat podejmuje jako jeden z nich trud dotykania wierszem numinosum i odtwarzania w literaturze języka wartości zakorzenionych w chrześcijaństwie.

 

Niniejszy tekst jest eseistyczną wersją interpretacji naukowej zaprezentowanej na XV Warsztatach Herbertowskich / I Kongresie Współczesnej Literatury Polskiej (Zakopane 2018). Tekst naukowy przeznaczony jest do publikacji pokonferencyjnej.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Grażyna Halkiewicz-Sojak, Dotknąć wierszem całości. Wojciech Kudyba, *** [Ktoś, kto rozmawia…], „Nowy Napis Co Tydzień”, 2019, nr 2

Przypisy

    Loading...