Nowy Napis Co Tydzień #201 / „To przychodzi do tego”. Nowe wiersze Karola Maliszewskiego
1.
W pierwszych wersach początkowych wierszy: zwątpienia, rozczarowania, lekki defetyzm. A może racjonalizm, niemaskowany żadną publicystyką? Kilkanaście pierwszych wierszy w tomie Silnik na trawie jest bardzo oszczędnych, wieloznacznych, w dużym stopniu zgnębionych. Słychać w nich troskę o przyszłe pokolenia i o to – dopowiadamy sobie na marginesie – co zostawimy im w spadku. Pobrzmiewa w nich echo skrajnego indywidualizmu, który przebija się przez pancerz samotności i niezrozumienia. Karol Maliszewski próbuje zdefiniować wierszem pojęcie tożsamości i zostawia nas z płynnością pojęć i stanów skupienia.
Wstępna cześć pod tytułem Zwierzę nie
z samego rana obraz
boga: zbiera kwiaty
na łące i nie pamięta,
co kiedyś robił
i jak był wysoko,
nawet już nie tęskni
2.
Pojawiają się pytania na styku wersów: gdzie zaczyna się i skąd początek bierze autonomiczny głos? Kto o tym decyduje? Rynek, dieta, granica, pokolenie – słowa klucze. Emblematy dni dzisiejszych i następnych. Wiersze-telegramy (a może lepiej: zagłuszone sprawozdania) dające wyraz mieliznom mentalnym i obyczajowym Anno Domin i 2022. Poezja niedomówień i niedopowiedzeń. Jakby jej autor nie wierzył w ostateczne przesłania, jakby bał się, że sens ładnie skrojonej frazy wyparuje, kiedy utknie w rutynowej poprawności mowy ojczystej. Czytam te kadry i sekwencje kolejny raz. Zastanawiam się, w co się to składa poecie, co chciał nam powiedzieć? Do czego Karolowi Maliszewskiemu potrzebna jest poezja?
Nie cudza, rzecz jasna, bo to wiemy – są na to dowody, liczne świadectwa. Ale idzie mi o to: w czym pomaga mu jego wiersz albo co komplikuje? Może po to, żeby opowiedzieć świat ludzi zamkniętych w swoich informacyjnych bańkach, odwróconych do innych plecami, którzy skazują się na falsyfikowanie samych siebie. Wiersz jest potrzebny poecie, aby móc odpocząć od literatury, zostawić za sobą znużenie, pielęgnować w sobie czystą możliwość, a nawet złudzenie. Poezja jako możliwość odniesienia się do wszystkiego. Jako szansa na napisanie wszystkiego, jak w wierszu *** [chwilę odpocząć…]:
chwilę odpocząć
od literatury
i jej komandosów,
zanurzyć się w pustkę
kartki
Być może dlatego poeta stawia na absolutne minimum treści, rezygnuje z kropek, nie domyka puent, nie stosuje żadnej ostatecznej klauzuli. Pozostawia wiersze w naszych rękach. A jednocześnie daje charakterystykę dnia dzisiejszego – odartego ze złudzeń, zorientowanego tylko na własny interes, rozumiejącego despotycznie wulgarne komunikaty, nieegzaltowanego odświętnym kursem języka, niezainteresowanego człowiekiem. Maliszewski, nawet gdy ironizuje czy dworuje, to i tak nie rezygnuje z podstawowej dyspozycji swojego wiersza, czyli smutku nie do udźwignięcia.
A jeszcze ten tytuł – Silnik na trawie. Mechaniczne serce (wybebeszone z motoru) dogorywające na planie natury. Technika dokonująca żywota na łonie przyrody? A może natura na technologicznych dopalaczach? Czy chodzi o serce, czy o zmechanizowanego człowieka, który wspomaga percepcję innym punktem widzenia, czerpiąc z zasobów natury? Same dylematy i rozjazdy, rozstaje dla wyobraźni – pułapki liryczne Maliszewskiego. Łowy na krytyczne wiersze.I kadry, jak w wierszu *** [kopciuszku…], aresztujące oko czytającego:
kopciuszku,
twoje gniazdo pod fotowoltaiką
jest w porządku,
żaden kot cię tam nie dojrzy,
nieźle to wymyśliłeś
3.
Poezja ma pielęgnować niestrudzoną ciekawość świata, ma odświeżać spojrzenie. Taką szansę widzi w niej dla człowieka autor Piosenki o przymierzaniu. Te wiersze bywają kontradykcją wobec próżności dzisiejszych targowisk, na których kupczy się wąskim horyzontem i licytuje głupotę, gdzie adoruje się cielca mizerii.
Druga część tomu składa się z wierszy mieszczących się pod afiszem: Miałem na końcu. Większa część wersów składa się tu na widzenia, impresje, powidoki, kurz wzniecony na ścieżce, obraz osadzający się w kontekście… Ale jest miejsce na rzut oka poza nawias. Daje się odczuć obniżony nastrój widzącego. Emocje puszczone samopas. Wiersze niczym pisklaki wypadające z gniazd i rozbijające się o bruk. Wiersze rozliczające depresje z ich spustoszeń. Mające mocno otwarte oczy. Widzące, co jest na rzeczy. Gramolące się z wolna na światło, oddalające upiorne zwątpienia. To poezja godzenia się na siebie samego jako na największy ciężar u nogi. Zbliżanie się do prawdy może powodować pogłębiające się zwątpienie, a ignorowanie pustych przebiegów i tak nie uchroni nas od ostatecznej ściany. Przejmujące wiersze, w których coś się kończy, a nic się zaczyna, na przykład Harry Potter szykuje się na śmierć [sic!]:
Wszystko się skończyło.
Być może coś się zaczęło,
ale mało nas to obchodzi.
Jedne z najlepszych, jakie napisał Karol Maliszewski. Ból cierpiącego człowieka skrytego w opowieściach o pozornie czymś innym. Zero epatowania własną prostracją, żadnych prób malwersowania rozpaczą, onanizowania się brakiem szans na lepsze perspektywy. Maliszewski jako poeta opowiada się za instynktem i intuicją. Nieartykułowanymi sposobami prowadzenia się przez czas, jak w wierszu Praca:
Ponad milion osób
zagląda w tej chwili w lustra
i choć wzdryga się,
to nie cofa,
starannie myje zobaczonego ducha,
wysyła go do pracy,
a ten w przerwie śpiewa
„duch pracuje na okrągło”,
odwijając z papieru zeschłą kromkę,
kaszle pojednawczo
i wszystko wraca do normy.
Czujemy, że życie jest coś warte.
4.
Karol Maliszewski napisał wiersze o napastliwości naszych czasów, ich nieomylnych sądach, o wielkich trudnościach towarzyszących dokonaniu choćby drobnej korekty własnego punktu widzenia, o autorytarnych autochtonach, którzy weszli w rolę nieomylnych trybunów. Wiersze o świecie, w którym cierpimy na niedostatek uwagi, choć zadręczamy się ponad miarę ekshibicjonizmem licznych wersji nas samych. To poezja krańcowego wyczerpania wrażliwości. Ale na swój sposób krzepiąca. W swojej rozpaczy niezwykle liryczna i szlachetna. Świetnie skrojona, z językową kindersztubą wyniesioną z domu z kulturalnym drylem. Jeśli wolno komentować ją samochodową nomenklaturą, to jest to twórczośćgładko wchodząca na obroty i trzymająca je w kolejnych biegach.
K. Maliszewski, Silnik na trawie, Wydawnictwo Warstwy, Wrocław 2022.