18.05.2023

Nowy Napis Co Tydzień #203 / Wyczerpując „Niewyczerpany żart”

Dwadzieścia pięć lat po premierze polscy czytelnicy otrzymali w końcu tłumaczenie słynnego Niewyczerpanego żartu Amerykanina Davida Wallace’a. Liczące sobie tysiąc siedemdziesiąt dziewięć stron dzieło jest przez niektórych krytyków uznawane za Ulissesa pokolenia najntisów, a przez innych za cegłę, którą kupują snoby. „New Yorker” opublikował nawet ironiczny poradnik „Jak czytać Niewyczerpany żarthttps://www.newyorker.com/magazine/2018/11/05/how-to-read-infinite-jest[1]. Już tych kilka faktów uświadamia nam, że jest to książka, która nie poddaje się łatwej interpretacji.

Akcja powieści rozgrywa się w Bostonie – w elitarnej akademii tenisa, kuźni młodych talentów, a także w pobliskim domu przejściowym dla uzależnionych od narkotyków i alkoholu. Te dwa miejsca to dwie strony amerykańskiego medalu. Jeżeli nie jesteś na szczycie, to jesteś na dnie. A wszystko zaczyna się już w szkole tenisa, w której presja sukcesu skłania młodych ludzi do zażywania narkotyków.

Lejtmotywem są poszukiwania tajemniczego filmu, tytułowego Niewyczerpanego Żartu, który spowodował śmierć kilkunastu przypadkowych widzów na skutek pewnego rodzaju transu hipnotycznego. Władze i służby specjalne prowadzą tajne śledztwo w sprawie owego filmu, który może być zagrożeniem dla stabilności państwa.

– … nie ma mowy, żeby to był film z prawdziwego zdarzenia. Comstock mówi, że nawet jeśli takie coś istnieje, to musi być czymś w rodzaju estetycznego farmaceutyku. […] Jakąś formą wyabstrahowanej hipnozy, optycznym impulsem dopaminowym. Zarejestrowanym złudzeniem.

W książce pojawia się aż stu dziewiętnastu bohaterów w różnym wieku, których łączy to, że wielu z nich zmaga się z uzależnieniami albo poszukuje tytułowego filmu. Trudno zatem wczuć się w jedną postać, bo za chwilę pałeczkę narracji przejmuje ktoś inny, a nasz ulubieniec może pojawić się sto stron dalej. Wywołuje to podobne wrażenie, jak przeprowadzka do wielkiego miasta, gdzie nikogo się nie zna.

Być może Niewyczerpany żart jest dla pokolenia lat dziewięćdziesiątych oraz w kręgach hipsterów pozycją kultową, bo opowiada nie tylko o zażywaniu narkotyków, ale również o głębszej ludzkiej potrzebie poszukiwania przyjemności bez konsekwencji. Pod tym względem książka Wallace’a jest bezkonkurencyjnym poradnikiem à rebours, jak stracić wszystko, ale także jak wyjść z nałogu bez pomocy terapeutów, tylko dzięki ludzkiej solidarności. Bezgraniczna szczerość i naturalizm autora przejawia się w pokazywaniu bez upiększeń i przemilczeń różnych etapów fizycznej i psychicznej degradacji jego bohaterów. To wszystko przydaje książce walorów paradokumentalnych i terapeutycznych. Całą książkę można w kontekście uzależnień odczytać jako autoterapię albo próbę racjonalizacji osobistych doświadczeń autora z używkami. Dzieło Wallace’a przypomina efekt strumienia świadomości, gdy człowiek pod wpływem narkotyków wyrzuca z siebie jakieś treści psychiczne wyparte do podświadomości w sposób niezwykle ekspresyjny i kompulsywny. W tym sensie jest on spadkobiercą literatury bitników w jej psychodelicznym nurcie.

Na jednym z poziomów interpretacji Niewyczerpany żart jest także hiperbolą Stanów Zjednoczonych – niepomierną kpiną z hedonistycznego, konsumpcyjnego modelu życia w Ameryce. Patrząc szerzej, jest to ironiczne spojrzenie na tak zwany amerykański sen – obiekt marzeń miliardów ludzi na świecie. Wymowna jest w tym kontekście metafora zawarta w skrócie oznaczającym w powieści unię Kanady, USA i Meksyku – O.N.A.N-ckie Stany Zjednoczonej Ameryki czyli skrót od Organizacji Narodów Ameryki Północnej. Sugeruje ona, że jest to model mechanicznie powtarzalny, zamknięty w sobie, hedonistyczny i wsobny.

Stany Zjednoczone współczesnej Ameryki, w której Państwo przestało być drużyną i hasłem, stały się czymś w rodzaju niechlujnej sieci pragnień i lęków, w której jedyny społeczny konsens, któremu poddać się musi chłopiec, sprowadza się do uznania priorytetu prostolinijnej pogoni za krótkowzroczną ideą osobistego szczęścia.

W tekście Wallace’a wnikliwy czytelnik odnajdzie liczne nawiązania nie tylko do dzieł kultury amerykańskiej. Tytuł książki został zaczerpnięty z Szekspirowskiego Hamleta (Akt V, scena 1). Hamlet na cmentarzu, z czaszką Yoricka w dłoni, wspomina ulubionego błazna nad jego rozkopanym grobem, mówiąc, że (w przekładzie Stanisława Barańczka) „Był niewyczerpanym źródłem żartów”. Jest to jedna z nielicznych scen komicznych w tym dramacie.

W wątku szpitala psychiatrycznego autor odwołuje się z kolei do Lotu nad Kukułczym gniazdem Kena Keseya. Jest także aluzja do Nocnego Kowboja Johna Schlesingera. Z kolei sam motyw uzależnienia od substancji i telewizji przypomina późniejszy film z 2001 roku Requiem dla snu Darrena Arnofskego na podstawie książki Huberta Selby'ego o tym samym tytule z 1978 roku. Widzimy więc, że Niewyczerpany żart jest prawdziwym dzieckiem swoich czasów.

Jak przystało na pisarza postmodernistycznego, Wallace zawarł w tekście wskazówki mające pomóc w interpretacji dzieła. Wprowadził na przykład ironiczne rozróżnienie między klasycznym bohaterem akcji i bohaterem post-modernistycznym, czyli bohaterem reakcji.

Inspektor Steve McGarrett jest klasycznym nowoczesnym bohaterem akcji. Działa. Tylko tym się zajmuje. Kamera skierowana jest na niego przez cały czas. Rzadko kiedy schodzi z ekranu. Zajmuje się tylko jedną sprawą tygodniowo. Widownia wie, do jakiej zbrodni doszło, i wie też z końcem akcji Pierwszego Odcinka, kto jest winny. Ponieważ widownia poznaje prawdę, zanim pozna ją Steve McGarrett, nie ma tu tajemnicy, jest tylko Steve McGarrett.

[…] W przeciwieństwie do niego Kapitan Frank Furillo jest tak niegdyś zwanym bohaterem „post” -modernistycznym. Tzn. bohaterem, którego cnoty lepiej pasują do bardziej złożonej i korporacyjnej ery amerykańskiej. A więc bohaterem reakcji. Kapitan Frank Furillo nie bada sprawy i nie zbliża się konsekwentnie do prawdy. Zarządza jednym z okręgów administracyjnych miasta. Jest biurokratą i jego heroizm jest biurokratyczny, nacechowany genialną zdolnością poruszania się w rupieciarniach.

W ten sposób autor definiuje swoją prozę i informuje czytelnika, że prawda i dochodzenie do prawdy nie jest tu istotne. Być może ważniejsza jest zdolność czytelnika do poruszania się w tej literackiej rupieciarni. Istotnie, autor raz po raz miesza wątki, wiedzie czytelnika w ślepe zaułki narracji, wprowadza nowych bohaterów, żeby tylko wytrącić nas z nawykowego czytania od deski do deski. Niektórzy krytycy doszukują się w związku z tym w pozornym chaosie książki Wallace’a struktury fraktalu, w którym suma części składowych jest większa od całości.

Tytuł sugeruje, że książka sama w sobie jest źródłem dowcipu i humoru. Faktycznie w dziele Wallace’a mamy do czynienia przede wszystkim z humorem czarnym i absurdalnym rodem z filmów Monty Pythona i Woody’ego Allena.

[…] jest dama o wystającej szczęce, Louise B., która próbowała dać ostatniego nura z Gmachu Hancocka w centrum, był to rok 1981 PS, ale spadłszy sześć zaledwie pięter, dostała się we wznoszący się słup gorącego powietrza i wywiało ją z powrotem w górę, gdzie koziołkując, wpadła przez przyciemnione okno do biura firmy arbitrażowej na trzydziestym czwartym piętrze i wylądowała na wznak w pozie orła na wypolerowanym na wysoki połysk stole konferencyjnym, odnosząc tylko drobne skaleczenia i złamanie obojczyka, a przede wszystkim doświadczając dobrowolnego unicestwienia i interwencji Siły Wyższej […].

Pojawia się także humor tragikomiczny, jak wtedy, gdy ojciec jednego z bohaterów popełnia samobójstwo, wkładając głowę do kuchenki mikrofalowej. Na celowniku ostrego jak brzytwa humoru Wallace’a znalazły się ważne amerykańskie mity i przywary, takie jak Wolność, rywalizacja, konsumpcja, demokracja, kult indywidualizmu.

– Wy zawsze z tą wolnością! W tym waszym obmurowanym kraju stale się krzyczy: „Wolność! Wolność!”, jakby dla wszystkich ludzi było oczywiste, co znaczy to słowo. Ale popatrz: to nie jest proste. Wasza wolność to jest wolność od: nikt nie ma mówić waszym wspaniałym amerykańskim istotom ludzkim, co muszą. Tylko to jedno znaczenie się liczy: ta wolność od ograniczeń i przymusu. […]

– A co z wolnością do? Nie wystarczy być wolnym od. Nie każdy przymus pochodzi z zewnątrz. Udajecie, że tego nie widzicie. Co z wolnością do. Jak człowiek ma wybierać swobodnie? Jak ma wybrać cokolwiek poza chciwą zachcianką dziecka, gdy brakuje kochającego ojca, który by pokierował, poinformował, pouczył człowieka, jak winien dokonać wyboru? Skąd człowiek ma mieć wolność wyboru, jeśli nie nauczy się, jak wybierać?

W tym przejawia się uniwersalność jego prozy, że uderza ona ironią w bolesne miejsca społeczeństwa konsumpcyjnego. Wallace parodiuje instytucje, urzędników, autorytety, ludzi na wysokich stanowiskach. Pokazuje cenę, jaką człowiek płaci za sukces w Ameryce.

Logika uzależnionego człowieka, którą Wallace zna z autopsji i analizuje na kartach swojej książki w sposób niezwykle drobiazgowy, wydaje się udzielać samej narracji Niewyczerpanego Żartu. Niektóre fragmenty dotyczące alkoholowego czy narkotykowego ciągu są dodatkowo wzmocnione przez zastosowanie formy literackiego grundżu, zlepku albo kolażu przypadkowych, wtrąconych lub niedokończonych zdań, skrótów myślowych i skrótowców i tym podobnych.

Czytelnika uderza gorączkowa, fragmentaryczna narracja, w której zdania i akapity rywalizują ze sobą o naszą uwagę, nie zważając na logikę. Słyszymy hałas nakładających się na siebie reklamowych sloganów oraz politycznych i ideologicznych haseł w telewizji. Dzięki odzwierciedleniu tych wszystkich ścieżek dźwiękowych współczesności proza Wallace jest gęsta i wieloznaczna.

– Inflacja słów – mówi Strice, trąc ostrzyżoną na jeża głowę, aż czoło mu się marszczy i wygładza. – Większy i lepszy. Wielki większy największy nieskończenie wielki. Hiperboliczny i hiperboliczniejszy.

W wywiadzie udzielonym „Whiskey Island” wiosną 1993 roku Wallace mówi:

Postrzegam nasze pokolenie jako spadkobierców lat 60. Mówię szczególnie o sztuce lat 60, która porzuciła wiele konwencjonalnych środków stylistycznych na rzecz czarnego humoru i nowego lansowania ironii. Takiej ironii nie oglądaliśmy od czasów preromantyków. Odgrywa ona wielce użyteczną rolę w obalaniu amerykańskich banałów i mitów, które już się wysłużyły…https://www.thehowlingfantods.com/dfwstuff/Whiskey%20Island%20DFW%20Interview%20Looking%20for%20a%20Garde%20of%20Which%20to%20be%20Avant.pdf[2]

Czy jest to dzieło porównywalne z Ulissesem Joyca, jak twierdzą niektórzy krytycy? Uczciwie trzeba przyznać, że w książce jest sporo literackich wypełniaczy, które nie rozwijają ani jej formy, ani narracji. Autor, który nie tylko uczęszczał do szkoły sportowej, ale także zasłynął z kunsztu pisania o tenisowych zmaganiach, wykorzystuje te umiejętności do tworzenia długich opisów gry, które, zgodnie z postmodernistyczną konwencją książki, zastępują nudne portrety przyrody.

David Foster Wallace był uznawany za jednego z najlepszych pisarzy swojego pokolenia. Jego krótka kariera naznaczona była walką z uzależnieniami, a zakończyła się samobójstwem.

W międzyczasie pisał powieść – swoje opus magnum, w którym zamierzał uchwycić ducha czasów, ale nie na sposób „zwierciadła przechadzającego się po gościńcu”„Ba, drogi panie, powieść to jest zwierciadło przechadzające się po gościńcu” – Stendhal, „Czerwone i czarne” [https://pl.wikisource.org/wiki/Strona:PL_Stendhal_-_Czerwone_i_czarne_tom_II.djvu/115][3]. Można raczej powiedzieć, że Niewyczerpany żart to zwielokrotnione odbicie wielu luster, w tym niektórych stłuczonych, tak jak zdefragmentowana bywa nasza rzeczywistość. Książka jest zapisem stanów człowieka XX wieku na skraju upadku, ale niesie także czytelnikowi nadzieję i otuchę, wiarę, że nie ma takiego piekła, z którego nie można wyjść.

David Foster Wallace Niewyczerpany żart, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2022

Niewyczerpany żart - David Foster Wallace | Książka w Lubimyczytac.pl -  Opinie, oceny, ceny

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Maciej Milach, Wyczerpując „Niewyczerpany żart”, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 203

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...