Nowy Napis Co Tydzień #206 / Fantazje pana literata
W serii przekładów Wydawnictwa Cyranka ukazała się uhonorowana w 2021 roku Nagrodą Gouncourtów powieść urodzonego w roku 1990 Mohameda Mbougara Sarra zatytułowana Najskrytsza pamięć ludzi. To kolejna po wyróżnionej Bookerem Bratniej duszy Davida Diopa francusko-senegalska publikacja w ofercie warszawskiej oficyny i szansa na konfrontację z nowym, celebrowanym nad Sekwaną literackim głosem.
Docierające do Polski dykcje autorów senegalskiego pochodzenia, którzy piszą w języku Prousta i Celine’a, to świetna szansa na poszerzenie polskiego spojrzenia na francuskie pole literackie – w kraju nad Wisłą wielką popularnością cieszą się Michel Houellebecq czy Edouard Louis, potrafimy się o nich spierać, znajdują nawet dla siebie miejsce w repertuarach rodzimych teatrów i nie ma w tym niczego dziwnego, ponieważ ich powieści stanowią świetne i użyteczne także dla nas, teraz i tutaj, raporty z napięć pierwszego świata. Zdecydowanie bardziej dla nas odległa wydaje się francuska perspektywa postkolonialna – nie mieliśmy przecież polskich kolonii i choć nie tak łatwo znaleźć proste odniesienia między pisaniem Diopa czy Sarra a realiami naszego kraju, to próby mierzenia się francuskiej literatury z kolonialną przeszłością mogą być świetnym źródłem metod na powieściowe konfrontacje z historią. Dlatego tak bardzo czekałem na pojawienie się Najskrytszej pamięci ludzi, którą przetłumaczył Jacek Giszczak.
Moje wyczekiwanie na pewno napędzała wydana rok wcześniej przez Cyrankę książka Diopa – doskonale skonstruowana powieść historyczna, w której elementy magiczne splatają się z naturalistycznymi opisami pierwszej wojny światowej z perspektywy senegalskiego żołnierza opętanego przez śmierć i zemstę. Ćwierć wieku starszy od Sarra autor napisał precyzyjną, niedającą wytchnienia opowieść, która wrzuca czytelnika w piekło wojny i nie daje mu żadnych asekuracyjnych kół ratunkowych, jak konwencje moralitetu, społecznych spostrzeżeń czy opowieści o traumie; jesteśmy blisko akcji jak we wspaniałym filmie Syn Szawła László Nemesa, gdzie kamera przyklejona jest do bohatera i to z jego avatarowej perspektywy zwiedzamy kolejne kręgi piekła. I właśnie w zestawieniu z bliskim sobie kulturowo Diopem Najskrytsza pamięć ludzi wypada naprawdę blado. To już nie nieokiełznana, spuszczona ze smyczy fikcja, a sprytnie skonstruowana powieść, która rości sobie pretensje do panoramicznych ujęć, a jest zbiorem fantazji młodego literata przemawiającego w imieniu swojego klanu.
Punktem wyjścia Najskrytszej pamięci ludzi jest literackie śledztwo, które prowadzi Diegane Latyr Faye – młody senegalski pisarz, który opuścił rodzimy kraj, żeby robić karierę w Paryżu. Zastajemy go jakiś czas po względnym sukcesie jego książkowego debiutu, w tłoku kawiarni i w samym środku lata 2018 roku, kiedy reprezentacja Francji wygrywa rozgrywające się w Rosji mistrzostwa świata w piłkę nożną i na ulicach zaczyna się wielka feta. Zagubiony w obcym sobie tłumie, pełen tożsamościowych i emocjonalnych bolączek pisarz rozmawia ze swoim kumplem po piórze na temat różnych powinności afrykańskich twórców. Jeszcze w tym momencie można pomyśleć, że ich pretensjonalne dialogi są zgrywą Sarra, który zaraz weźmie się za dekonstruowanie swoich bohaterów. Niestety, nic takiego się nie dzieje i przez ponad czterysta stron czytelnicy raz za razem będą zanudzani refleksjami literata, który chciałby dokonać czegoś wielkiego, ale jeszcze nie wie, jak się za to coś zabrać. Później w fabule pojawia się owiana legendą powieść tajemniczego pisarza T.C. Elimane’a pod tytułem Nieludzki labirynt. Faye zaczyna obsesyjnie ją czytać, książka zmienia jego życie, a on rusza jej śladem – wszczyna specyficzne literackie śledztwo.
Znaczną część legendy Nieludzkiego labiryntu opowiada bohaterowi Pajęcza Matka – spotkana w jednym z lokali pisarka, jedna z tych, co kalają senegalskie gniazdo i wzbudzają sensacje. Faye przysiada się do niej, a ona najpierw zaprasza go do łóżka, potem skręca jointy i opowiada legendę T.C Elimane’a, historię wyklętego autora, którego jedyna powieść jest czymś na pograniczu literatury i zbioru mrocznych zaklęć.
Narracja skonstruowana jest tak, że albo słuchamy Pajęczej Matki, albo słuchamy romansowo-intelektualnych dociekań narratora, którego T.C Elimane fascynuje jako pisarz mogący dać impuls nowej literaturze afrykańskiej, która błądzi w miałkich próbach realistycznych. Przemierzamy Paryż – współczesny, przedwojenny i okupowany, Argentynę, Senegal i Amsterdam, a przez legendarne życie T.C Elimane’a przewijają się między innymi Borges i Gombrowicz. Szkatułkowość tej narracji pracuje sprawnie jak wzorcowa praca na kursie pisania panoramicznych powieści – jest złożona, logiczna, całkiem zajmująco poprowadzona, ale nie daje żadnych zaskoczeń, odkryć i dezorientacji. Wszystkie te miejsca i przygody przedstawiane są jako szereg fantazji albo pocztówek. Pełno w tej powieści zbędnego ględzenia o życiu erotycznym Gombrowicza czy scenek z salonowego życia literatów w Buenos Aires czy Paryżu. Sarr napisał książkę o swoich literacko-seksualnych fantazjach, co gorsza – jest ona naprawdę długa, a co najgorsze – pisana tak zwanym stylem filozoficznym (można się naciąćna przemyślenia wyniosłego literata o mediach społecznościowych).
Najskrytsza pamięć ludzi jako projekt odwołuje się do Dzikich detektywów Roberto Bolano, gdzie grupa latynoamerykańskich poetów-bebechorealistów poszukiwała poetki Cesarei Tinajero. Tu i tam jest obecne literackie śledztwo oraz pokoleniowe konfrontacje. Różnica jest taka, że Chilijczykowi udało się stworzyć wymykającą się wszelkim schematom powieściowym pokoleniową galerię, a Sarr tylko ładnie nawiązał do nieżyjącego i kultowego w pewnych kręgach pisarza.
Powieść Sarra to dla mnie „literatura jako fantazje autora”. Oczywiście, że fajnie jest sobie poczytać o Gombrowiczu spacerującym po Buenos Aires, ale ostatecznie cała Najskrytsza pamięć ludzi jest czymś strasznie miałkim i nieciekawym.
Mohamed Mbougar Sarr, Najskrytsza pamięć ludzi, Cyranka, Warszawa 2022