15.06.2023

Nowy Napis Co Tydzień #207 / Kolekcjoner wspomnień

„Przeplatanie się, za pomocą którego mogę porównywać życie ludzi w różnych okresach, jest tym, co najbardziej podoba mi się w Kolekcjonerze śniegu – mówi w jednym z wywiadówPodcast Słuchaj z Czytelnikiem, odc. 11, https://www.youtube.com/watch?v=BSR3kIMNN6Q [dostęp:13.03.2023].[1] Jan Štifter o swojej najbardziej do tej pory udanej prozie.

Wielokrotnie nagradzana w Czechach powieść Kolekcjoner śniegu ukazała się w lutym w języku polskim. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest to powieść hermetyczna, poruszająca problematykę zrozumiałą jedynie w kontekście doświadczeń naszych południowych sąsiadów.

Jan Štifter (urodzony w 1984 roku) debiutował w roku 2014 powieścią Kathy, opartą na biografii jego babci, która była żoną Niemca i po drugiej wojnie światowej trafiła do obozu dla niemiecko- czeskich rodzin. Wyparta ze świadomości przez pozostałych członków rodziny historia nie dawała pisarzowi spokoju. W najnowszej książce Štifter również sięga po skomplikowane losy mieszanych rodzin czesko-niemieckich, ale to tylko jedna z trzech linii czasowych pojawiających się w książce – historia właściciela zakładu pogrzebowego pół-Niemca Františka Pumprlia dziejąca się w latach trzydziestych do czterdziestych XX stulecia. Wszystkie trzy linie czasowe są ze sobą powiązane, ale mają odrębnych bohaterów.

Druga z nich to mająca miejsce w latach pięćdziesiątych XX wieku historia przyjaźni trzech chłopców, którzy szukają tajemniczej paczki z dawnej poczty. W pozornie realistycznej opowieści pojawia się także narracja fantastyczna – jeden z chłopców, Josif, jest duchem, którego matka popełniła razem z nim samobójstwo w okresie międzywojennym. Pozostali dwaj chłopcy są jedynymi osobami, które go widzą i z nim rozmawiają. Josif postrzega myśli i uczucia każdej postaci pojawiającej się w książce i dzięki temu zabiegowi zyskuje status wszechwiedzącego narratora.

Nieprzypadkowo jeden z chłopców ma na imię Adolf i jest synem niemiecko-czeskiego małżeństwa, a drugi, Karel, czyli Karlos, jest Cyganem. Imię Adolf było chętnie nadawane niemieckim dzieciom w czasie drugiej wojny światowej.

Nienawidzi swojego imienia. Nieustannie przypomina mu, że jego tata był Niemcem. Mama mówiła: zginął na wojnie, ale bohaterem nie był. […] Zmarł wielki Adolf, którego portrety wisiały we wszystkich klasach, a mały Adolf ojca nie obchodził. Koledzy mówią na niego Adi, więc można pomyśleć, że ma na imię na przykład Adrian.

Pochodzenie trójki przyjaciół odzwierciedla spory narodowościowe w Czechach w XX wieku, a ich grupa zdaje się także nawiązywać symbolicznie do idei Trójcy Świętej, biorąc pod uwagę, że trzeci z nich, Josif, jest duchem.

Trzecia narracja toczy się współcześnie, w 2017 roku. Jej bohaterem jest pół-Cygan, Dominik.

Dominik jest kolekcjonerem śniegu, od małego. Tata wpadł na ten pomysł, gdy malutki Dominik płakał z powodu bałwana, który niedługo stopnieje. Widział to w bajce o Kreciku: słońce świeciło na biednego bałwanka i niszczyło wszystko, co białe i zimne. Krecik go uratował i bałwanek przeżył masakrę, bo miał Krecika, kogo ma jego biedny bałwan? Tylko Dominika, pięcioletniego chłopca, więc razem z tatą zmniejszyli bałwana. Zrobili z niego nową, mniejszą figurkę, może z dziesięć centymetrów wysokości, a potem zapakowali go w plastikową siatkę i wsadzili do zamrażarki. Rok później Dominik umiał już pisać, flamastrem zapisał na plastiku: BAŁWAN 2001. Każdej zimy robili z tatą bałwana, następnie wsadzali kawałek do zamrażarki, żeby zachować go na zawsze, na przyszłość. Dominik stał się prawdziwym kolekcjonerem śniegu. Tata wie, że nie ma prawa wyrzucić jego zbiorów, chociaż Dominiki już z nim nie mieszka. Tutaj, w kamienicy na rogu, Otakarovej i Riegrovej, założył nową kolekcję.

Metafora kolekcjonowania śniegu oznacza próbę zatrzymania czegoś przemijającego i ulotnego, na przykład wspomnień, pamięci o przodkach, tego wszystkiego, co składa się na skomplikowaną tożsamość bohaterów, ale także autora. W tym kontekście pisarz jest kolekcjonerem przeszłości, a jego rolą jest zachowanie pamięci i przywrócenie godności i szacunku dla przodków. W powieści występują także inne tłumaczenia tej metafory: jako kolekcjonowania miłości.

W ogólnym zarysie linie czasowe w konstrukcji powieści przywodzą na myśl 100 lat samotności Márqueza, a więc budzą skojarzenie z realizmem magicznym. Z tą różnicą, że u Márqueza linie czasowe miały strukturę cykliczną, a u Štifteraczas jest liniowy i podzielony umownie na rozdziały zatytułowane na przykład 1933, 1945, 1956 lub 2017. Czytelnik przeskakuje w czasie raz do przodu, raz do tyłu, aż natrafia na postaci, które te osobne historie połączą.

Jak mówi sam autor w jednym z wywiadówJ. Štifter, Svět jako prostranství, o které se dělí živí i mrtví, https://www.iliteratura.cz/clanek/43385-stifter-jan.[2], początkowo pracował tylko nad jedną narracją, umiejscowioną w 1956 roku. Potem rzucił palenie i z tego powodu odłożył pisanie na dwa–trzy miesiące. Kiedy wrócił do pracy nad powieścią, doszedł do wniosku, że dwie kolejne linie czasowe dodadzą opowieści nowy wymiar, jakim jest możliwość porównania ludzkich losów w różnych momentach historycznych. Tym samym udowodnił (jak kiedyś Witkacy), że nie tylko używki bywają źródłem twórczości, ale także sam akt przezwyciężania uzależnień.

W powieści nie brakuje także akcentów humorystycznych. Na przykład kiedy do orszaku pogrzebowego przyłącza się przypadkowa, nieupilnowana przez właściciela koza, a zgorszeni żałobnicy chcą w pewnym momencie wezwać policję. W budynku, w którym mieści się zakład pogrzebowy jednego z bohaterów, wcześniej był dom publiczny.

Włączenie duchów do fabuły wynika z postrzegania przez pisarza świata jako przestrzeni dzielonej przez żywych i zmarłych. Akcja rozgrywa się w Czeskich Budziejowicach, ponieważ tam rodzina matki pisarza mieszkała od najdawniejszych czasów istnienia miasta (trzynaście pokoleń) do połowy XX wieku. W kościele pod posadzką leżą jego przodkowie sprzed czterystu lat. Wszystko to sprawiło, że pisarz przyłożył szczególną wagę do realistycznego przedstawienia rodzinnego miasta w powieści. Nie mogło ono być tylko naszkicowane, jak to się zdarza w literaturze, ale musiało żyć – jak stwierdza autor. W tym celu Štifter czytał na przykład spisy ludności z 1900 lub 1921 roku, w których były ukryte historie, następnie wyobrażał je sobie, będąc w swoim rodzinnym domu z 1887 roku. Jak sam mówi, lubi szukać autentyczności i nowych powiązań w prawdziwych historiach. Zastanawiać się, kto żył w tym miejscu sto lat temu, co myślał i co przeżywał.

Tematyka zaświatów i kontaktów ze zmarłymi w Kolekcjonerze Śniegu przejawia się także w formie dawnych ludowych zwyczajów i przesądów, które oswajały śmierć:

W niezaścielonych łóżkach kładą się duchy zmarłych […] Zaskoczyło go, jak wiele osób w Budziejowicach, a zwłaszcza w okolicznych wioskach, przestrzega starych rytuałów. Na przykład często znajdował łóżko nieboszczyka zwrócone nogami w stronę cmentarza. Zauważał rozrzuconą na podłodze słomę, czasem zmarły dotykał martwej, udeptanej podłogi, miało to pomóc duszy odejść ze świata. Na podwórkach nierzadko płonęły ogniska, w których krewni palili słomę z łoża śmierci, a to, w którym nieboszczyk zmarł, najczęściej było wzorowo posłane w obawie, by nie powrócił do niego z zaświatów.

Warto sobie uzmysłowić, że Czesi, wbrew stereotypom, także mierzą się ze swoją trudną historią, zwłaszcza z XX stulecia. Przykładem jest kwestia dekretów Benesza z lat 1940–1945, na mocy których skonfiskowano Niemcom sudeckim i części Węgrów ich majątki i przymusowo wysiedlono ponad trzy miliony Niemców do amerykańskiej strefy okupacyjnej i Austrii oraz przeszło sto tysięcy Węgrów na Węgry. Konsekwencje tych wydarzeń do dzisiaj są przedmiotem dyskusji i sporów nie tylko wśród historyków i polityków, ale także zwykłych ludzi. Aczkolwiek według ostatnich badań opinii publicznej narasta w społeczeństwie Czeskim przekonanie, że trzeba przeprosić wypędzonych Niemców.

Czy znajomość kontekstu historycznego jest potrzebna do przeczytania Kolekcjonera śniegu? Gdyby tak było, nie byłaby to literatura uniwersalna, dotykająca ważnych kwestii, takich jak przemijanie, śmierć, pamięć przodków, przenikanie się naszego świata z zaświatami. Tymczasem jest to nowoczesna powieść, której blisko do prozy Olgi Tokarczuk, ale także wspomnianego już Márqueza. Jednocześnie jest ona osadzona w bliskim nam, słowiańskim żywiole, pełnym ludowych wyobrażeń, znanych u nas choćby z twórczości polskich romantyków.

Warto przekonać się, z jakimi traumami mierzą się nasi południowi sąsiedzi. Traumami, które powodują, że podobnie jak my, nie mogą rozliczyć się z doświadczenia bycia jednocześnie ofiarami i katami.

Jan Štifter, Kolekcjoner śniegu, Wrocław 2023

Kolekcjoner śniegu - Jan Štifter | Książka w Lubimyczytac.pl - Opinie,  oceny, ceny

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Maciej Milach, Kolekcjoner wspomnień, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 207

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...