22.06.2023

Nowy Napis Co Tydzień #208 / Nie pożądaj mięsa zwierzęcia swego…

„Ten reportaż nie ma końca, choć chciałbym, by można było tu postawić kropkę.” Bartek Sabela „Wędrówka tusz”

Wędrówka tuszB. Sabela, Wędrówka tusz [dokument elektroniczny], Wołowiec 2023. Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, pochodzą z tego wydania.[1] to czwarta publikacja w dorobku Bartka SabeliTenże, Morze (może) wróci, Wołowiec 2013; tenże, Wszystkie ziarna pisaku, Wołowiec 2015; tenże, Afronauci. Z Zambii na księżyc, Wołowiec 2017.[2]. Od lat pozostaje on wierny reportażowi jako gatunkowi uchylającemu się reżimowi genologicznemu i łączącemu różne poetyki. Możliwości, jakie zapewnia reportaż, okazują się nieograniczone ze względu na autorską inwencję, nieostrość granic między nim a innymi gatunkami oraz coraz powszechniejszą regułę zmącenia, która charakteryzuje najnowsze publikacje sytuujące się w obszarze literatury faktu.

Książka opublikowana została przez Wydawnictwo Czarne, a jej poszczególne części były wcześniej drukowane na łamach „Pisma. Magazynu Opinii”. Ta dość częsta strategia, polegająca na projektowaniu i komponowaniu ostatecznej wersji książki z gotowych i wcześniej wydrukowanych tekstów, pozwala na dowolne rozrastanie się poszczególnych części i wprowadzanie zmian wynikających z obostrzeń, jakie obowiązują w czasopismach i periodykach (dotyczą one objętości tekstów). Z tego powodu Wędrówkę tusz można określić jako work in progress w dwojakim znaczeniu: wersja Sabeli domaga się dalszych uzupełnień oraz powstała z autonomicznych fragmentów pisanych na zamówienie. Choć sam autor przyznał, że nie poświęcił uwagi niektórym gatunkom zwierząt ze względu na to, że publikacja rozrosłaby się do zbyt dużych rozmiarów, to jednak efekt finalny jego pracy nie pozostawia wątpliwości co do zasadności zaprezentowania „okrojonej” historii „żywotów męczenników” (określenie Érica Barataya)É. Baratay, Zwierzęta w okopach. Zapomniane historie, tłum. B. Brzezicka, Gdańsk 2017, s. 199.[3].

Książka Sabeli to kompleksowy i szczegółowy raport z funkcjonowania przemysłu mięsnego w Polsce. Określenie to jest być może nieprecyzyjne (w Wędrówce tusz mowa nie tylko o zabijaniu kurczaków, krów i koni w rzeźniach, lecz również o procederze pozyskiwania mleka, jaj i futra), ale to właśnie ostatni etap życia zwierząt wykorzystywanych przez człowieka interesuje Sabelę najbardziej. Nie unika on biodetali i szczegółowych opisów cierpienia, ponieważ uświadomienie postronnym skali bólu i upokorzenia zwierząt deportowanych do rzeźni, poganianych na miejscu i zabijanych w warunkach, które nie gwarantują im szybkiej i bezbolesnej śmierci, może dać asumpt do przemian choćby na niewielką skalę (warto wierzyć w powodzenie niewielkich przedsięwzięć, które angażują poszczególne jednostki, a nie całe grupy i społeczeństwa).

Czytając kolejne fragmenty książki Sabeli, należy pamiętać o tym, że na całym świecie w rzeźniach zwierzęta uśmiercane są dla zaspokojenia kulinarnych zachcianek człowieka i na niewyobrażalną skalę: „72 miliardy – tyle zwierząt zabija się w rzeźniach całego świata każdego roku” (s. 178). Zwierzęce biografie, o których cząstkowo pisze Sabela, rozpięte są między przymusem narodzin (sztuczna inseminacja) oraz koniecznością śmierci w rzeźni; od dnia narodzin skazane są na unicestwienie – fakt ten wpływa na jakość ich diety i warunki, w jakich przebywają do momentu transportu do rzeźni.

Rzecznik przegranej sprawy

Sabela w Wędrówce tusz prezentuje się jako rzecznik sprawy, którą można określić jako przegraną, jednak fakt, że ludzie wciąż zabijają zwierzęta dla zysku, a wielkie koncerny nieprędko zmienią strategie, odchodząc od masowego pozyskiwania mięsa, nie wpływa na stopień jego zaangażowania. Argumenty i sposób prowadzenia wywodu są niewątpliwymi atutami publikacji o masowym cierpieniu zwierząt. W przypadku takich książek zawsze zachodzi obawa, że kwestie merytoryczne zejdą na dalszy plan ze względu na emocjonalny stosunek do bronionej sprawy. W reportażu Sabeli to jednak zwierzęta zajmują centralną pozycję; sytuacja ta nie zmienia się w żadnym z rozdziałów. Pisząc w imieniu innych, autor Wędrówki tusz potrafi powstrzymać się przed eksponowaniem własnych odczuć i emocji.

Choć temat, na jaki zdecydował się Sabela, można rzutować na szersze tło dyskusji o prawach zwierząt, edukacji ekologicznej i związkach zrównoważonego żywienia ze stanem zanieczyszczenia środowiska, to jednak nie każdy czytelnik uzna go za ważny i warty podejmowania. Jak w przypadku każdej innej publikacji, także ta znajdzie przeciwników oraz zwolenników. Obierając perspektywę zagorzałych zwolenników diety mięsnej, pracowników zakładów przetwarzających mięso i rzeźni, można odrzucić argumenty autora i uznać je za nieprzekonujące. Pewna grupa konsumentów nigdy nie zdecyduje się na zmiany, jednak warto działać w sposób, który proponuje Sabela. Tłumaczenie złożonych mechanizmów w przystępnej formie może stać się początkiem zmiany. Za koniecznością ograniczenia spożywania mięsa przemawiają wysoka emisja metanu produkowanego przez zwierzęta hodowlane oraz niepokojące dane dotyczące marnowania żywności (w tym mięsa i wędlin). Nie bez znaczenia okazuje się również fakt, że tylko dwadzieścia dziewięć procent powierzchni naszej planety stanowi ląd (z tego do zamieszkania przez ludzi nadaje się siedemdziesiąt jeden procent).

Wiedza o cierpieniu zwierząt transportowanych do rzeźni oraz warunkach, w jakich są hodowane (ich ruch oraz swoboda są ograniczane do minimum), może wpłynąć na decyzję o zastąpieniu mięsa potrawami roślinnymi we własnej diecie. Dlatego Sabela w Wędrówce tusz stawia na edukowanie czytelnika i cierpliwie tłumaczy, dlaczego warto zmienić nawyki żywieniowe oraz wybierać produkty pochodzenia roślinnego. Poza tym powołuje się na opinie specjalistów do spraw żywienia, których głos zapewnia jego publikacji rzetelność. Nie bez znaczenia jest również strategia zestawiania perspektywy urzędników i aktywistów, która ujawnia różnice w kwestii faktycznego cierpienia zwierząt. Ci pierwsi zasłaniają się przepisami, natomiast ci drudzy niejednokrotnie relacjonują własne odczucia i emocje towarzyszące im podczas interwencji.

Jak działają fermy

Choć przygotowanie merytoryczne reportera jest bez zarzutu, to jednak w przypadku procesu inicjowania jakichkolwiek innowacji w obszarze żywienia ważne okazują się nie tylko perswadowanie i erystyczne apelowanie do sumienia konsumentów, lecz także gotowość tych ostatnich do wyzbycia się strachu przed wdrażaniem zmian. Być może wielu czytelników pozostanie sceptykami i nie zmieni swoich nawyków, ponieważ nie wyobrażają sobie oni obiadu przygotowanego z roślinnych zamienników, jednak także oni będą musieli poznać szczegóły uboju i dowiedzieć się, jak działają kurze fermy.

Sabela nie oszczędza czytelnika. Ze szczegółami opisuje na przykład proces pozyskiwania mięsa:

Wanna wykrwawiania – miejsce śmierci, początek wędrówki tusz. Nad nią „kłuje się” oszołomione zwierzęta, czyli podcina im gardła nożem. Ważne, by zrobić to przed upływem 60 sekund, ogłuszenie nie trwa przecież wiecznie. Wanna zbiera i odprowadza krewB. Sabela, Wędrówka…, s. 104.[4].

Łagodzenie opisów kaźni nie ma sensu, ponieważ skoro mięso jest towarem pożądanym, to proces jego pozyskiwania powinien być znany. Bogna Wiltowska, jedna z rozmówczyń Sabeli, podkreśla:

Utraciliśmy kontakt ze zwierzętami. Nic o nich nie wiemy. Postrzegamy je przez pryzmat produktu, a nie żywej, czującej istoty. Teraz dostajemy gotową, zafoliowaną tackę na półce w sklepie. Komu zdarzyło się zobaczyć kurę, dotknąć jej?Tamże, s. 41.[5]

Dalej wyznaje:

Sama miałam kontakt z kurami dopiero na jednej z interwencji. Okazało się, że to ciekawskie, przyjazne zwierzę; podchodzi, daje się głaskaćTamże.[6].

Jeśli książka Sabeli nie zmieni nic w dość specyficznym obszarze życia każdego czytelnika, jakim są przyzwyczajenia żywieniowe (poprzez które manifestują się gusta, status społeczny i polityczne preferencje), to na pewno przyczyni się do uzmysłowienia skali cierpienia zwierząt. Nigdy dość powtarzania, że

[…] naszemu gatunkowi należy się jakaś ogromna kara za to, co wyczyniamy na Ziemi, za tę wielką, masową zbrodnię przeciw życiuTamże, s. 30.[7].

Lektura reportażu Sabeli może wpłynąć przede wszystkim na to, że ludzie odrzucą futra, kosmetyki testowane na zwierzętach oraz ograniczą spożywanie mleka. Rozdziały poświęcone wyzyskowi zwierząt można uznać za kluczowe ze względu na ich potencjał do wywoływania szoku. Jest on niezbędny w procesie zmian nawyków żywienia i wyborów konsumenckich.

Wędrówkę tusz można potraktować jako oskarżenie naszego gatunku, ale w przypadku zbrodni popełnianych przez człowieka na zwierzętach nikt nie zostanie ukarany. Co więcej, już przed zapoznaniem się z treścią reportażu wiadomo, jakie role przypadną człowiekowi i zwierzętom. Skoro kwestia ukarania pracowników maltretujących zwierzęta w rzeźni jest nierozstrzygalna (materiał dowodowy bywa skąpy), to pozostaje strategia wywoływania w czytelniku poczucia wstydu. Za zamkniętymi drzwiami zakładów dzieje się coś, o czym nikt nie chce wiedzieć, stąd próby odraczania momentu przyswojenia wiedzy o fatalnych warunkach transportu i wyładunku zwierząt. Sabela komentuje wymyślną listę bolesnych procedur, zapewniających bogactwo i zysk jednemu gatunkowi kosztem innych. Jak pisze w swojej rekomendacji Marcin Kącki:

W tym wstrząsającym kryminale sprawcy i ofiary znani są od pierwszej strony, tylko lista narzędzi zbrodni i sposoby jej dokonywania pozostają niewyczerpane. Motywem wydaje się ludzka natura i jeśli mam rację, jeśli słusznie odczytałem ostrzeżenie Bartka Sabeli, to biada namRekomendacja Marcina Kąckiego ze strony Wydawnictwa Czarne, https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/wedrowka-tusz [data dostępu: 11.04.2023].[8].

Książka dla syna

Warto pamiętać, że chociaż drobne decyzje nie poprawią ogólnego dobrostanu zwierząt (aby to się stało potrzebne są odgórne zarządzenia), to jednak przekładają się na poszerzanie ofert w lokalach gastronomicznych i tym podobnych miejscach. Wybory konsumentów brane są pod uwagę przez koncerny spożywcze (powstają zamienniki mięsa i mleka roślinne). Można żywić nadzieje, że jeśli choć jedna osoba po przeczytaniu książki zdecyduje się na ograniczenie spożywania mięsa i produktów odzwierzęcych, to Sabela osiągnie sukces jako propagator innej wizji przyszłości.

Reporter chce, żeby każdy odczuwał dyskomfort z powodu posiadania wiedzy o tym, czego doświadczają zwierzęta. Nie bez znaczenie okazują się pierwsze strony reportażu, na których Sabela zarysowuje kontekst powstania książki i zdradza kilka innych informacji. Między innymi przyznaje się do tego, że zdarza mu się zjeść mięso. Poza tym Wędrówkę tusz napisał dla syna i dla siebie ku przestrodze oraz w celu zwrócenia uwagi na dylematy moralne, które dotyczą każdego podczas zakupów lub przygotowywania posiłków. Czytając reportaż Sabeli, warto pamiętać o tym, że autor nie proponuje radykalnego odwrotu od mięsa, nie zamierza potępiać każdego, kto nie zdecyduje się na przejście na weganizm lub wegetarianizm. Jego ambicją jest zbadanie problemu nadprodukcji mięsa. Jak sam przyznaje, wszyscy jesteśmy częścią tego problemy bez względu na płeć, wiek i status materialny.

Wędrówka tusz będzie wielokrotnie komentowana i recenzowana ze względu na temat, który trudno bagatelizować i traktować jako nieistniejący, nieważny, drugoplanowy. Liczba wywiadów, jakich udzielił autor, a także zaplanowanych spotkań, świadczą o dużym zainteresowaniu czytelników oraz świetnych strategiach marketingowych wydawnictwa docierającego do nieprzekonanych, obojętnych i niedoinformowanych.

Wędrówce tusz wytyczanie kierunków zmian sąsiaduje z krytyką gatunku ludzkiego. Ta przebiega dwutorowo: autor komentuje teksty wpływające na dominację antropocentrycznego światopoglądu i to w nich dostrzega fundament ludzkiej hegemonii oraz sprawdza, na jak wiele wymyślnych sposobów człowiek może zadawać cierpienie kurom, krowom, koniom, świniom i rybom dla zaspokojenia własnych potrzeb i kaprysów. Ludzką nieczułość na los zwierząt i nieuzasadnioną dominację nad nimi zapewniają nie tylko teksty kultury i traktaty filozoficzne, lecz również mechanizmy językowe, które podważają podmiotowość istot skazanych zaocznie na śmierć:

Według Allporta mowa nienawiści jest wstępem do marginalizacji, dyskryminacji, a w końcu do przemocy i eksterminacji. Język umożliwia ich racjonalizację i relatywizację. Trudno jest skrzywdzić kogoś, znacznie łatwiej jest zadać krzywdę czemuś. Coś nie ma uczuć, coś nie może odczuwać bóluB. Sabela, Wędrówka…, s. 220.[9].

Sabela dba o to, by jego wywód pozostał klarowny dla laików oraz specjalistów. Nie rezygnuje z danych, które poświadczają tezę o konieczności redukcji procesu produkcji mięsa i jego spożycia. Stosuje słowa odnoszące się do procedury zabijania zwierząt (zwierzobójstwo) i modyfikuje antropocentryczny słownik, który nie dopuszcza do użycia wielu określeń dotyczących mordowania zwierząt, ich biografii i miejsc ostatniego spoczynku (zoozbrodnie, zoobiografie, cmentarze dla zwierząt, a nie grzebaliska)Zob. również D. Gzyra, Dziękuję za świńskie oczy. Jak krzywdzimy zwierzęta, Warszawa 2018, s. 53–59.[10].

W książce Sabeli opowieść o cierpieniu zwierząt – z zachowaniem zasad charakterystycznych dla reportażu (relacjonowanie, świadczenie, bycie wiarygodnym pośrednikiem między specjalistami a czytelnikami) – łączy się z fragmentami eseju i manifestu. Pojawienie się dwóch ostatnich gatunków w poszczególnych sekwencjach wiąże się z tematem reportażu. Jego istotność wpływa na to, że poetyka apelu, perswazja, ton moralizatorski, napominanie, zawstydzanie mogą sąsiadować z fragmentami, w których dominują wyliczenia, zestawienia i kalkulacje. Reporter nie zrezygnował także z pierwszoosobowej narracji, akcentując fakt, że to właśnie on rozmawiał z aktywistami, pracownikami zakładów, urzędnikami, naukowcami i że to jemu przypadła rola powiernika opowieści o zwierzęcym cierpieniu.

Wędrówkę tusz można potraktować albo jako przypomnienie dobrze znanych kwestii (przed Sabelą o sytuacji zwierząt transportowanych do rzeźni pisało kilkoro innych autorówMiędzy innymi: I. Rabizo, W kieracie ubojni, Poznań 2018; J. Kapela, Polskie mięso. Jak zostałem weganinem i przestałem się bać, Warszawa 2018.[11]), albo wprowadzenie do tematu. Książka Sabeli to reportaż, który inaczej zostanie przyswojony przez laika, a inaczej przez kogoś, kto ma za sobą lekturę kilku publikacji z obszaru studiów nad zwierzętami (między innymi Anity Jarzyny i Dariusza Gzyry)A. Jarzyna, Post-koiné. Studia o nieantropocentrycznych językach (poetyckich), Łódź 2019; D. Gzyra, Dziękuję za świńskie oczy, Warszawa 2018.[12]. Sabela nie jest więc pierwszym, który pisze o krzywdzie zwierząt, jednak ze względu na fakt, że jego książka ukazała się w poczytnym wydawnictwie docierającym do mediów i dbającym o widzialność swoich autorów, można założyć, że wywoła dyskusje. Sam Sabela wątpi w powodzenie ogólnopolskiej rewolucji mającej na celu zlikwidowanie ferm i rzeźni, jednak jego rolę jako autora należy uznać za spełnioną. Reszta zależy od czytelników, którzy mogą odwrócić wzrok lub skonfrontować się z cudzym cierpieniem jak Ryszard Krynicki w Powrocie z Asyżu:

Okaleczony Giotto. Hałaśliwe: Silenzio!
Z mijanego po drodze samochodu
do przewozu zwierząt
odprowadza mnie bezradne
spojrzenie cielęcia
wiezionego na rzeź.
[…]R. Krynicki, Powrót z Asyżu [w:] tenże, Wiersze wybrane, Kraków 2009, s. 329.[13]

Konsekwencje tej konfrontacji mogą być jednak niezadowalające…

Bartek Sabela, Wędrówka tusz, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023.

okładka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Andrzej Juchniewicz, Nie pożądaj mięsa zwierzęcia swego…, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 208

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...