20.07.2023

Nowy Napis Co Tydzień #212 / Epickie wiersze o życiu i o umieraniu. „List do patomorfologa” Justyny Tomskiej

„Justyna Tomska – czytamy na skrzydełku tomiku – poetka, dziennikarka, autorka rozmów z ludźmi kultury pod tytułem Okiem pacjenta, współtworzy scenariusze teatralne. Jest również laureatką konkursu im. Anny Świrszczyńskiej – Książkowy Debiut Poetycki (2019) oraz 41. Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Haliny Poświatowskiej (2020). W 2020 roku zdobyła I Nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Młodej Poezji. List do patomorfologa to jej poetycki debiut.

Debiut przemyślany, spektakularny i cokolwiek niezauważony. Nieco ukryty, ale na szczęście jakoś też przecież propagowany i obecny. To wiersze, które zajmują czytelnika. Utwory-wyznania nawiązujące z nim kontakt i nakazujące skupienie. Pochłaniają one odbiorcę, mimo że uwierają i mówią o tym, o czym nie zawsze chcemy słuchać i co chcielibyśmy wykluczyć. Choroba, agonia, leczenie… Autorka nie podlizuje się czytelnikowi. Powiedziałbym, że Justyna Tomska idealnie wskrzesza kategorię mimesis. Nadaje jej zasięg szerszy, niż ten powszechnie przyjęty. Wypowiedzi Tomskiej nie tyle naśladują rzeczywistość, nie tyle nawet ją (kreacyjnie) opisują, co najzwyczajniej nieskazitelnie przekazują zdarzenie. Kopiują je i wyzwalają związane z nim e m o c j e. A przecież to o emocje chodzi w literaturze, a nawet – co jest widoczne we współczesnej, nieustająco wydawanej poezji – idealnie „skrojone” wersy mogą ich nie wzbudzać. Tomska je wzbudza. Uświadamiamy sobie coś, co niby wiemy, a co ostatecznie pojmujemy pod wpływem jej słów i jej sugestii.

*

Wiersze Justyny Tomskiej – choć to poezja bliższa prozie niż liryce – są przede wszystkim c z y t e l n e. To wersy pobudzające i uderzające. Nie ma w nich, tak częstych dziś, udziwnień, gier słownych, popisywania się metaforami czy ciągłych prowokacji. Nie ma pseudoartystycznych dywagacji. To teksty idealnie komunikatywne. Jakkolwiek to, że są „komunikatywne” nie znaczy, że zawsze są zrozumiałe. Czytelnik „otrzymuje” i stara się rozszyfrowywać znaczenia,niemniej przyswaja zdania na miarę własnych zdolności recepcyjnych i własnego doświadczenia. Dlatego też najbliżsi są nam poeci (i w ogóle twórcy) o podobnej wrażliwości. List do patomorfologa buduje sekwencje fabularne. To empiria, to wreszcie akcenty, które autorka tworzy i rozkłada w sposób nienaganny i zarazem optymalny. Nie szarżuje. Wydaje się widzieć i przeczuwać to, co nieuniknione. „Justyna Tomska – czytamy w tekście zamieszczonym na obwolucie książki – w sposób zaskakująco bezpośredni opowiada o dwóch śmierciach. Pierwsza to śmierć ojca – ta dokonana, zostawiająca bohaterkę z listą spraw do załatwienia, druga, czyli śmierć matki, wydarza się stopniowo, coraz bardziej zawłaszcza życiową przestrzeń, nie może się dopełnić.” To prawda. Ale Tomska opowiada przede wszystkim o sobie i o  ż y c i u. To wiersze wręcz biologiczne. Bądź precyzyjniej: atawistyczne, bo autorka pisze również (i to jak!) o archetypach, przodkach i rodzinie (Młoda matka karmi). Istnienie ludzkie w gruncie rzeczy nie dąży do życia – brnie ku śmierci. Refleksji nad tym, co po niej, po śmierci, poetka unika, czy też raczej wyznaje w tej kwestii nihilizm. Nie jest w tym odosobniona. „Wszelkie doświadczenie nicości – o czym mówił Emil Cioran – ma charakter mistyczny.” Córka (to nie bez znaczenia, iż Justyna mówi z perspektywy córki) opisuje (bo to narracje opisowe) całość swojego doświadczenia przez pryzmat i w kontekście śmierci rodzica. To niemal reporterskie retrospekcje egzystencjalne. Śmierć (a raczej umieranie, odchodzenie) to autopsja, lecz i pretekst. Przyczyna, by obnażyć swoiste fobie, obsesje, w które poprzez istnienie zostaliśmy wrzuceni. Wszak – pisze Tomska – „[…] nie ma czegoś takiego jak trening. Jest od razu życie.” (s. 58). Są więc obsesje i lęki, lecz jest także pies, jaszczurka, siostra, Konrad… Jest Marie Howe, Whitman, Issa Kobayashi, Ada Limon, poeci będący treścią wersów i pewnie też ich inspiracją. 

*

Mamy do czynienia z epickimi wierszami. To literatura ze szczególną modyfikacją, której ulega składnia, a nawet i leksyka. Mówiąc krótko: cała struktura, która w sposób sobie tylko właściwy moduluje wypowiedź liryczną. To wiersze-sprawozdania. Teksty-raporty i wreszcie tekst(y)-list(y). W tych wierszach, mówiących o kwestiach ostatecznych, brakuje mi przemyśleń dotyczących Absolutu czy, jak kto woli, kwestii transcendentnych. Wiersze te mówią o umieraniu. O życiu podczas – dosłownie – agonii ojca i stopniowym odchodzeniu, nie tylko fizycznym, matki. Początek pierwszego zdania brzmi: „Gdy umiera ojciec […]” (s. 5). Dobra (bądź precyzyjniej: prawdziwa) poezja jest jednak, nawet gdy nie porusza kwestii metafizycznych, i tak bliższa pewnym wartościom niż bogobojna tandeta. Justynie Tomskiej udało się to, co jest – powinno być – niejako kwintesencją poezji (a i twórczości w ogóle): poprzez widzialne wyraziła niewidzialne.

Po lekturze jej wierszy dochodzę do puenty podobnej do tej, do której dochodzi chyba także autorka, iż byt nie jest bynajmniej ogółem funkcji i czynności stawiających opór śmierci, lecz jest raczej sumą tych czynności, które nas ku niej ostatecznie prowadzą.

*

Wiersze Tomskiej nakazują skupienie i kontemplację, którą pojmuję jako pewne zastanowienie. Jest to zatem poezja specyficznie uduchowiona, bo w pewien sposób przecież kontemplacyjna. Jej zdania są wyrazem pewnego stanu świadomości. Z powagą i swoistym nonsensem świata sąsiaduje u niej drwina, która oswaja człowieka z życiem i z absurdalną pozycją, jaką w nim zajmuje. Autorka – to widać – jest zapatrzona w swój język wypowiedzi, niemniej znacznie bardziej zapatrzona jest w (swój) świat.

W zalewie współczesnej poezji (nierzadko „poezji”) tomik ten trzeba „wyszarpać” i wyczytać z bezmiaru innych tomików. Z tych, które czytałem w roku 2021, to bodaj najlepszy debiut. A nawet nie debiut, a po prostu zbiór wierszy. To swoisty dokument twórczego uprzytomnienia, połączonego z dramatycznym – jakkolwiek i ciut prześmiewczym – poszukiwaniem sensu.

 

Justyna Tomska, List do Patomorfologa, Kraków 2021.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Konrad Ludwicki, Epickie wiersze o życiu i o umieraniu. „List do patomorfologa” Justyny Tomskiej, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 212

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...