Nowy Napis Co Tydzień #219 / Życiorys poetyckiego buntownika. Recenzja „Nieśpiewów historycznych” Marka Pękali
Dlaczego „Nieśpiewy” i dlaczego historyczne? Wgląd w zbiór twórczości poetyckiej Marka Pękali pokazuje, że jest to wyjątkowa podróż w przeszłość – przeszłość naznaczoną walką, buntem, przeszłość zakazaną i nieodkrytą.
Już na samym wstępie tego zbioru czytelnik zostaje poinformowany, że ma do czynienia z „wierszami z prasy nielegalnej, odrzuconymi lub zredukowanymi przez cenzurę”. Są to także utwory wcześniej niepublikowane przez poetę. Jak podkreślono na stronie tytułowej tomu, teksty te przedstawiono w wersji oryginalnej. Horyzont czasowy jest w tym przypadku bardzo szeroki – zaprezentowane tu liryki pochodzą bowiem z lat 1972–2020. Co za tym idzie, nie wszystkie musiały mierzyć się z wrogością aparatu peerelowskiej cenzury. Niektóre to po prostu wiersze nieprezentowane dotąd przez Marka Pękalę. Czy warto je poznać? Bez wątpienia, podobnie jak samego autora, jeśli ktoś o nim dotąd nie słyszał.
Dekady pisania, dekady walki
Przytoczenie kilku najważniejszych faktów o autorze ogromu wierszy zawartych w Nieśpiewach historycznych nie będzie zatem rzeczą niestosowną. Bo choć to twórca zasłużony dla polskiej poezji drugiej połowy XX wieku, wielu czytelników może go nie kojarzyć. Pękala urodził się w 1949 roku w Skierniewicach. Od przeszło pięćdziesięciu lat pozostaje związany z Rzeszowem, gdzie ukończył studia polonistyczne. Na przestrzeni wielu dekad pracował jako nauczyciel, dziennikarz czy kierownik literacki rozmaitych scen. Zaliczyć do nich można Estradę Rzeszowską oraz Teatr Lalki i Aktora „Kacperek”. Jako dziennikarz przez niemal osiemnaście lat publikował między innymi w Tygodniku „San” (związanym z „Solidarnością”) czy w „Nowinach”. Pękala od dawna dba o rozwój literackiego i kulturowego życia Rzeszowa. Od przeszło dwudziestu lat angażuje się w organizację Wojewódzkiego Konkursu Literackiego dla Licealistów w ramach Rzeszowskich Dni Kultury Szkolnej.
Pękala dał się poznać światu jako poeta w 1974 roku, kiedy to zadebiutował w krakowskim „Życiu Literackim”. W kolejnych latach jego poezje pojawiały się między innymi w takich czasopismach jak „Nowy Wyraz” czy kwartalniki „Fraza” oraz „Nowa Okolica Poetów”. Publikował także w podziemnym ruchu wydawniczym, w tym w warszawskim kwartalniku „Puls”. Związki Pękali z opozycyjnym ruchem solidarnościowym w PRL są zresztą bardzo szerokie i niezmiernie istotne dla jego życiorysu. W grudniu 1980 roku był delegatem rzeszowskiego oddziału na przełomowy XXI Zjazd Związku Literatów Polskich w Warszawie. Był także członkiem Komisji do spraw Współpracy z NSZZ „Solidarność” przy Zarządzie Głównym Związku Literatów Polskich.
Opublikował wiele książek poetyckich. Zaliczyć można do nich takie pozycje jak Życiowy obowiązek z 1977 roku (wydany w Krakowie), Szare zdrowie jutra (Rzeszów 1979), To nic, to wszystko (Przemyśl 1992) czy zbiór wierszy i krótkich form prozatorskich Kartki rzeszowskie i błękitne (wydane w Rzeszowie w 1998 roku). Ponadto był autorem komedii O Boże, znowu goście! oraz zbioru wierszy i opowiadań Jak tata reperował słońce wydanego w Wydawnictwie Literackim Białe Pióro w Warszawie w 2015 roku. O twórczości poetyckiej Pękali pisali tacy badacze literatury i krytycy jak Stanisław Burkot, Krzysztof Lisowski, Karol Maliszewski, Ryszard Matuszewski czy Stanisław Barańczak.
Marek Pękala nie jest zatem poetą anonimowym. Jest człowiekiem legitymującym się bardzo bogatą biografią, wartą poznania równie mocno, co jego twórczość. Szczególnie że ta zaprezentowana w Nieśpiewach historycznych ma wymiar doprawdy niecodzienny i wyjątkowy, jako że w ogromnej mierze stanowi świadectwo poetyckiej walki z komunistycznym reżimem, walki nierzadko skazanej na porażkę, a jednak nieustępliwej.
Poetycki życiorys
Można patrzeć na twórców przez pryzmat ich biografii, zawodowych osiągnięć i liczby wydanych książek. Choć przywołanie różnych faktów na temat omawianego autora wydaje się jak najbardziej słuszne i potrzebne, by przybliżyć jego osobę szerszej publiczności; najlepiej mówią za niego jego własne wiersze. To w nich skrywają się pokłady ludzkiego losu i trudnych doświadczeń, a chwilami także prywatna wiwisekcja twórczego procesu. Są to wiersze osobiste i zarazem polityczne. Wcześniej niewyśpiewywane, odrzucone, odtrącone. Prawdziwe. Charakter tego tomu idealnie oddaje już jeden z pierwszych zawartych w nim wierszy – Życiorysa.
Ja niżej i w ogóle skreślony
dla spotkań z dostojnymi krawatami
zapraszam wasze myślenie do swojego stołu
stołu być może z nogami elektryka
któremu piętę gryzie codzienny pies
pies z sanatorium dla psychicznie
zdrowych na ucieczkę wielomilionowego
człowieka
moja waga bez maski
72 kilogramy
nazywają się one
marek pękala
To osobisty i poruszający życiorys człowieka dławionego przez system, odtrąconego i, jak pisze poeta, „skreślonego”. Dlatego właśnie w tytule znalazła się owa symboliczna „rysa”. To zapis buntu wobec rzeczywistości i zdziwienia nią. Rzeczywistości systemu słusznie minionego, ale i rzeczywistości w ogóle – groteskowej, przepełnionej ludźmi i zdarzeniami, niejednokrotnie mrocznej i przerażającej, co autor nieraz opisuje w wierszach powstałych w samym sercu PRL, u zarania lat osiemdziesiątych. Zresztą większość liryków w tym zbiorze została oznaczona konkretną datą, co ułatwia odnalezienie się w chronologii twórczości, w kolejności rozwoju myśli. I tak oto w wierszu Jedyny transparent ze stycznia 1981 roku czytamy między innymi:
Z niewinnej grudniowej śmierci, z naszego
oddychania, widać go w milionach
okien, w których świeci brak światła,
rozwijają go wlokące się przez kraj kolejki,
unosi go upokorzenie w zmęczonych oczach kobiet,
radosna niewiedza dziecka, które macha chorągiewką
otulony jest nim każdy pokrzywdzony,
niebo się otwiera naszym płaczem.
Gorzkie podsumowanie epoki, wielka alegoria społeczeństwa jako transparentu, na którym odmalowane są wszelkie smutki i ból istnienia w obezwładniającym, krzywdzącym, nękającym ludzi systemie. Obraz zmęczenia i braku nadziei oraz upokorzenia; choć poetycki, to realistyczny. Nie może dziwić, że ten wiersz Marka Pękali, jako jeden z wielu, został odrzucony przez cenzurę, pozbawiony prawa do ukazania się światu w czasie, którego tematycznie dotyczył. Jak zauważa autor, przywołujący archiwalne dokumenty i prace historyczne, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku był on najczęściej cenzurowanym poetą rzeszowskim. O jego wierszach cenzorzy pisali między innymi, że „za pomocą poetyckich środków wyrazu w zakamuflowanej formie poddawały generalnej krytyce niektóre zjawiska naszej rzeczywistości” („naszej”, czyli peerelowskiej). Zaznaczano też, że Pękala „w zawoalowany sposób podważał ówczesny porządek społeczny i polityczny PRL”.
Ze względu na te historyczne konteksty wiersze zamieszczone w Nieśpiewach historycznych są interesujące nie tylko ze względu na ich wymiar artystyczny, ale także poznawczy. Stanowią swoiste zwierciadło, w którym odbija się specyfika społeczno-politycznego klimatu sprzed kilku dekad. To okazja do podróży w przeszłość, do połączenia się z doświadczeniem tych, którzy mierzyli się z niedemokratycznym dyktatem, z piekłem autorytaryzmu. Pisze Pękala w niedatowanym wierszu pod tytułem Łącznik:
Być
w olśnieniu,
w tym cudownym bezkresie,
co wyzwala z ciała,
gdy znaczy ono tyle,
co błękitny kamień.
Niekiedy ta poezja to poszukiwanie owego bezkresu, swoistej próby wyzwolenia się spod jarzma rzeczywistości – szarej, ponurej, przygnębiającej. Ta poezja to, jak zauważała pisząca o Nieśpiewach historycznych Joanna Jagiełło, wiersze nieśpiewane i zduszone, to poezja, którą czyta się niczym dystopię, w poczuciu nieustającego przerażania. Rzeczywiście, wnikając w kolejne wiersze z tego zbioru, można odnieść wrażenie, że oto sytuacja zniewolenia ulega systematycznemu rozrostowi, że pętla na szyi – czy to podmiotu lirycznego, czy też czytelnika – zaciska się. Wiersze Pękali zawarte w tym zbiorze tworzą mimowolnie rodzaj przepełnionego goryczą szczerego dziennika. Dziennika smutku i niemocy, ale także buntu i nieustannej wiary w to, że walka z systemem, nawet jeżeli pozornie bezowocna, jest konieczna.
Jak czytamy w Balladzie o dwóch oddechach:
Rozbitą flachą diabeł przebił brzuch,
czad pootwierał brudne okna.
A oni gęby po kolei
jakby komunię przyjąć mieli.
I wyparował mój atrament
z bebechów czarta.
Amen.
Zwycięski anioł frunął, miły,
byle do nieba dotrzeć sieni.
Chciał jeszcze gęby w twarze zmienić,
lecz nie starczyło mu już siły.
I wyparował mój atrament
z anielskiego serca.
Amen.
Ów wiersz to symptomatyczny ekwiwalent losu podmiotu lirycznego we wszystkich utworach z tego zbioru. To ekwiwalent losu narodu w ogóle, losu, który poeta obserwował na przestrzeni lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Oto nieustanna walka dobra i zła – brutalna, ale także zanurzona w oparach absurdu. Oto pisarz, który swym atramentem stara się w owej walce uczestniczyć i przechylać szalę zwycięstwa. Czy to w ogóle możliwe? A może to tylko pułapka, nieustanne zawieszenie między dobrem i złem, niekończąca się ballada ucisku… Może zaś jest jeszcze inaczej – niezależnie od efektów atrament musi płynąć, a poeta musi walczyć, bo jest to po prostu jego wewnętrznie przeczuwany obowiązek, jego powołanie.
Jak jest naprawdę? Odpowiedź zawiera się gdzieś pośród tych wierszy, pośród strzępków myśli układających się w oryginalny i mocny życiorys, w tej poetyckiej biografii spisanej atramentem niejednokrotnie nasączonym szarością czasów, w których autorowi przyszło przelewać swe myśli na papier. Warto zagłębić się w ten życiorys, by poznać poezję nie tylko historyczną i doniosłą z perspektywy dziejów, ale przede wszystkim poezję ludzką, osobistą i żywą. Warto, aby te nieśpiewy nigdy nieśpiewane, nieusłyszane i po trosze zapomniane wreszcie znalazły godnego adresata. Ten, kto zdecyduje się na bliższe poznanie twórczości Marka Pękali, z pewnością odbędzie interesującą literacką podróż w czasie.
Marek Pękala, Nieśpiewy historyczne, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, 2022.