Nowy Napis Co Tydzień #184 / Czyste źródło. O „Fliszu poetyckim. Antologii Najazdu Awangardy na Rzeszów”
W 1935 roku Stanisław Czernik, redaktor naczelny miesięcznika „Okolica Poetów”, zwrócił się do publikujących w piśmie literatów z ankietą, w której pytał o ich poglądy na kształt ówczesnej poezji oraz o to, jak widzą zadania krytyki literackiej. Odpowiedzi (opublikowane w numerze 4/5) udzielili między innymi Julian Przyboś, Mieczysław Jastrun, Tadeusz Peiper i Józef Czechowicz, który w krótkiej wypowiedzi zawarł swoje credo poetyckie:
źródło sztuki musi być czyste. Czyli nie należy pisać dla określonego doraźnego celu, dla określonej sprawy, dla takiej a takiej przyczyny namacalnej. Sądzę, iż sztuka ma nie tyle charakter poznawczy, ile analogiczny do poznawczego i dlatego w jej sprawach powinna obowiązywać surowa etyka i dyscyplina, jak w rzeczywistej filozofji. […] Tylko wyobraźnia może być zasadą szeregującą obrazy, wartości pojęciowe i muzyczne elementów poetyckich […].
Tekst ten ukazał się mniej więcej rok po zorganizowanym przez Czechowicza Najeździe Awangardy na Warszawę – spotkaniu literackim, podczas którego swoje utwory zaprezentowali młodzi poeci pochodzący w większości spoza stolicy: z Krakowa, Lublina i Wilna. Założenia twórcze tak zwanej drugiej awangardy znacząco różniły się od tego, co głosili Skamandryci; przyjęło się nawet stanowisko o sporze między tymi dwiema grupami. Czesław Miłosz, który uczestniczył w warszawskim Najeździe Awangardy, wspominał:
Bunt awangardy zaskoczył „Wiadomości Literackie” niepojętym fermentem wybuchającym z „nizin” ubogiego polskiego prowincjonalnego życia.
Samo pojęcie „awangarda” ma zresztą źródłosłów wojskowy: to oddział żołnierzy ubezpieczających z przodu maszerującą kolumnę, straż przednia.
Rzeszowski Najazd Awangardy nie ma w sobie jednak nic z militarnego wtargnięcia nowej poetyki w ustaloną literacką rzeczywistość ani z zajadłego sporu o kształt poezji. Spotkania te, organizowane każdej jesieni od 2012 roku z inicjatywy rzeszowskiego poety i literaturoznawcy Stanisława Dłuskiego oraz dyrekcji Teatru im. Wandy Siemaszkowej – Jana Nowary i Jagody Skowron, są raczej subtelnym zaznaczeniem odrębności poetek i poetów pochodzących głównie z Podkarpacia. Przez dziesięć lat na rzeszowskiej scenie teatru swoje utwory czytało kilkudziesięciu autorów, wśród nich: Jan Belcik, Katarzyna Bolec, Adam Decowski, Stanisław Dłuski, Piotr Durak, Kamil Flaga, Mariusz Kalandyk, Grzegorz Kociuba, Krystyna Lenkowska, Monika Luque Kurcz, Roman Misiewicz, Ryszard Mścisz, Leszek Mularski, Jakub Pacześniak, Marek Pękala, Yousef Sh’hadeh, Andrzej Sondej, Natalia Szumna, Jan Tulik, Arkadiusz Tuziak oraz Małgorzata Żurecka. Plastycznym odbiciem poezji była towarzysząca spotkaniu wystawa trzech malarzy z tego samego regionu: Rafała Pacześniaka, Andrzeja Rułki i Grzegorza Wnęka.
Jubileuszowy dziesiąty Najazd w październiku 2022 stał się także premierą antologii zawierającej utwory wyżej wymienionych poetów z Podkarpacia. Flisz poetycki: Antologia Najazdu Awangardy na Rzeszów został opracowany i zebrany przez Jakuba Pacześniaka, ze wstępem Stanisława Dłuskiego i posłowiem profesora Macieja Urbanowskiego. Jest to pierwsza od niemal pięćdziesięciu lat antologia utworów pisarzy (i malarzy) z regionu Polski południowo-wschodniej, w 1974 roku bowiem ukazały się Wiersze z rzeszowskiego, zebrane i opracowane przez Jerzego Pleśniarowicza. Ten związany z Rzeszowem poeta, literaturoznawca, tłumacz z języków słowiańskich, a a także reżyser, ongiś kierownik literacki z Teatru im. Wandy Siemaszkowej oraz wielki zasłużony dla kultury na Podkarpaciu jest także patronem Najazdu Awangardy na Rzeszów, właśnie od tegorocznego dziesiątego spotkania.
Tytuł antologii – Flisz poetycki –nie bez powodu nawiązuje do terminu geologicznego. Te nałożone na siebie warstwy różnych skał, od gruboziarnistych zlepieńców, poprzez drobnoziarniste piaskowce, aż po osadowy iłowiec, są charakterystyczne dla tej części polskich Karpat. Różnorodność skał składających się na flisz jest odbiciem różnorodności poetyckiej podkarpackiej awangardy.
Czym więc kieruje się awangarda poetycka w XXI wieku? Jeśli prześledzić znaczenie tego terminu, od lat trzydziestych nie zmieniło się wiele. Dyskurs literacki nie ma już wprawdzie takiej mocy oddziaływania społecznego jak wówczas i trudno też mówić dziś o jakiejś szkole poetyckiej, ale awangarda przedwojenna też prezentowała różne style i poetyki. W poezji współczesnych twórców z regionu rzeszowskiego uderza zatem to samo, co propagowali Czechowicz i twórcy z jego kręgu, a więc przede wszystkim odwrót od mieszczańskości i zachłyśnięcia się postępem technologicznym. Miasto
choruje
Nie jest to rak,
raczej nieżyt żołądka
choroba szarych poranków
(Katarzyna Bolec).
„Kamienice w Śródmieściu są zimne” (Katarzyna Bolec), a „w barze Murzynek piją piwo i zabawa trwa na Tytaniku” (Stanisław Dłuski). Relacja człowieka z miastem nie jest równa; jak niechciany gość pojawia się ono nocą, ale nie znika z nadejściem poranka; jest siłą, która budzi niepokój i lęk (Krystyna Lenkowska). Ta antyestetyka, obojętność i nieprzyjazność miasta wywołują poczucie osamotnienia. Ja-podmiot, ofiara miasta, wychodzę, „żeby nie być sam”, biegnę
Z odwróconą pochodnią
zmrożoną pustą rozmową […]
I płynę z nurtem wódki
Od lat znajomym szlakiem
(Kamil Flaga).
Butelka alkoholu jak odwrócona pochodnia oraz zanurzenie „w komorach delirycznych oddechów” i nic nie znaczących rozmów to zmaganie się z odwrotnością siebie, z sobą, którego nie chcę, ale nie umiem wykluczyć. Człowiek miasta to człowiek skazany na chorobę, samotność i życie w złudzeniu.
Kontrapunktem dla miasta jest w tych wierszach wieś, przyroda, zwrot ku obrazom domu rodzinnego i tradycjom przodków. Człowiek tęskni za powrotem do korzeni, do stanu pierwotnego, który pozwoliłby mu na beztroskę i nie zmuszał do martwienia się o sprawy doczesne:
Kiedy byłam rybą
lub ptakiem
nie potrzebowałam dobrego imienia
i pewności jutra /
ani solidnego łóżka […]
nie szukałam przyczyn i odpowiedzi / nie rzeźbiłam łokciami dołków w stole(Krystyna Lenkowska).
Makatka wisząca nad piecem w rodzinnym domu przynosi w samym środku mroźnej zimy, kiedy „kaloryfery skrzeczą poprzez rdzę” nagłą wiosnę – „słowiki zawijają nuty na zieloną batutę / wdzięczne narzekania szpaków koją rześką rosę” (Jan Tulik). Świat sielskiej domowości powraca także w wierszach Jakuba Pacześniaka: to czas, gdy
bez opamiętania
smarowaliśmy powidłami
ten najlepszy z najlepszych
chleb pokrojony
w złotonośne pajdy,
a
ogród z okna kiedyś
każdego dnia oglądany
o poranku przebudzony
zaspokojony zapewniony
o stałości uczuć.
Wtedy:
jeszcze smartfony nie tkwiły w statywach rąk
technika była wolna nie musiała nas pilnować
ludzie wciąż ludzi widzieli a nie demony
fakty nie wiedziały jeszcze że mogą być medialne
(Ryszard Mścisz).
Ale ta sielankowość nie ma w sobie żadnej naiwności, choć tak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Awangarda to przecież też katastrofizm, naznaczenie tragicznością, a więc: „drzewa mojego dzieciństwa / wycięte strącone”, a ja, emigrant z domu rodzinnego, wciąż tam wracam, żeby znów wyjechać (Jakub Pacześniak).
Zerwane zachłannie „czerwone maki nad rzeszowskim / Wisłokiem w zieleni łąki” (Małgorzata Żurecka) szybko więdną w wazonie, jak pierwsza miłość. Dlatego
przezornie
w woreczkach pod łóżkiem ukrywam sól
po szczypcie na ciężkie czasy(Monika Luque-Kurcz).
Sól konserwuje, a więc konserwuję wspomnienia, bo one budują moją tożsamość, dają siłę żeby wykrzyczeć: „oto jestem!”. Pamięć jest tu nadrzędną kategorią organizującą świat, ona łączy „teraz” z „kiedyś”, nie tylko w sensie jednostkowym, lecz także ogólnoludzkim, jak sznurek w wierszu Jana Tulika:
dzieje naszej cywilizacji najłatwiej opisać
poprzez historię sznurka
struny na której śpiewał stroik na święta
pasemka które łączyło grzbiety Księgi
narodzin wyroków i zgonów.
Historie miejsc i przedmiotów, takich jak bieszczadzkie krzyże, pod którymi
Iwan i Jewka leżą zgodnie
w ciszy letniego popołudnia
na skraju gwarnej łąki
gdzie bezładny szkielet wsi
bieli się w cienistej dolinie(Arkadiusz Tuziak)
istnieją tylko dzięki pamięci artysty, nakładającego sens na znikającą rzeczywistość. Grzegorz Kociuba powraca na stary lwowski bazar, gdzie „radzieckie medale huculski garnek kakofonia monet” i na cmentarze, na których „odświętnie o każdej porze / mijają się kroki wspomnienia sny”, a „każde miejsce jest twarzą innej tęsknoty” i ocala w swoich wierszach te nic nie znaczące przedmioty od zapadnięcia w nieistnienie. Pamięć i wyobraźnia są definiensami wrażliwości współczesnego człowieka, który chciałby ujrzeć cud, ale przeszkadza mu jego umysł, nawykły do myślenia logicznego, a nie magicznego (Leszek Mularski).
Osobność rzeszowskich poetek i poetów manifestuje się również w formie ich utworów. Pochodzący z Syrii Yousef Sh’hadeh, mieszkający od 1992 roku w Rzeszowie, tworzy poematy nawiązujące do poezji arabskiej, pełnej symboli i metafor, sięgające jednak także do tradycji wędrownej, koczowniczej. Podmiot u niego to „włóczęga leżący na łożu smutku”, „prorok powietrza”, a więc nieuchwytny, miłujący wolność, choć przywiązany do materialności przez swoje człowieczeństwo. Odwrotnością tych rozbudowanych form są lakoniczne, wręcz surowe i pozbawione interpunkcji wiersze Jakuba Pacześniaka, pełne zamyśleń i czułej melancholii, których osią jest dom rodzinny. Mariusz Kalandyk z kolei konsekwentnie układa swoje liryki w analogie: splątywa – nie! i wyplątywa – nie!, po prawdzie i z prawdą po, opierając je na grze między słowem (lub kontekstem kulturowym) a jego znaczeniem. Podobnie dzieje się w poezji Ryszarda Mścisza, w której przesunięcia semantyczne budują dualistyczny obraz języka i rzeczywistości, do której się odnosi świadomy nieostrości słów poeta-podmiot: „na kulturalnej mapie świata nie jestem / nawet kropką której w wierszach nie używam”.
Rewers współczesnych poetów z Podkarpacia stanowią zawarte w antologii wiersze twórców ze Szkoły Starych Mistrzów Poezji, również pochodzących z tego regionu: Juliana Przybosia, Stanisława Piętaka, Jana Bolesława Ożoga, Jerzego Hordyńskiego, Emila Granata, Wiesława Kulikowskiego, Janusza Szubera i Stanisławy Kopiec. Związki z podkarpacką wsią i przyrodą także dla nich były tworzywem poetyckim, scalającym ich „tu” i „teraz” z dziedzictwem przeszłych pokoleń. To połączenie w jednym tomie twórców „starych” i „nowych” pokazuje, że tematyka związana z prowincją, z ziemią i kulturą przodków, osadzona jednak w aktualnych tematach społecznych, tworzy całość materialno-duchową, o której w posłowiu wspomina profesor Maciej Urbanowski.
Plastyczną stroną tej materii poetyckiej są dzieła trzech malarzy z Podkarpacia – co stanowi pewną kontynuację przedwojennej awangardy, do której również należeli artyści plastycy, między innymi Tytus Czyżewski, Leon Chwistek czy Zbigniew Pronaszko. Choć różni formalnie, także w obrazach tych współczesnych malarzy punktem stycznym jest pamięć. Ciemnobarwne, zmierzające nierzadko w stronę chagallowskiej magiczności płótna Grzegorza Wnęka, na których pojawiają się także motywy z twórczości Fridy Kahlo (a nawet ona sama), zdają się wyrażać wewnętrzne rozdarcie pomiędzy dwoma światami: przywiązaniem do ziemi, symbolizowanym przez obecny na większości obrazów artysty dom. Ten ostatni nie bez powodu widziany jest jednak z góry – to duchowa cząstka ludzka, spoglądająca na przeszłość i teraźniejszość. W równie ciemnej tonacji przedstawia swoją rzeczywistość Rafał Pacześniak. Ludzkie sylwetki i przedmioty na jego obrazach także zmierzają w stronę metafizyki i motywu vanitas, choć symbolika jest tu o wiele wyrazistsza niż u Wnęka: to między innymi wyłaniające się z cienia metalowy krzyż, ludzka czaszka oraz zakryta postać ze skrzyżowanymi na piersiach rękami, przywodząca na myśl Matkę Boską. Utrzymane w kontrastowej kolorystyce, niemalże kinetyczne obrazy Andrzeja Rułki, opatrzone tytułami takimi jak Do krypty, Rozlewisko, Malina czy Zależności przywołują na myśl przestrzeń leśmianowskiego ogrodu, pełnego dziwnych, rozmytych postaci na granicy snu i jawy, jakby rodem z mitologii słowiańskiej – bo awangarda to również przekraczanie granic między rzeczywistością a sztuką.
Flisz poetycki. Antologia Najazdu Awangardy na Rzeszów to nie tylko prezentacja utworów artystów z Podkarpacia, ale przede wszystkim głos skłaniający do namysłu nad niezależnością twórczości pozamainsteamowej, która – związana przecież z miejscem pochodzenia autorów – posiada jednak wymiar szerszy, ogólnopolski, a może nawet globalny, bo osadzony na narosłych na regionalnej tożsamości doświadczeniach, a więc czystym źródle sztuki.
Flisz poetycki. Antologia Najazdu Awangardy na Rzeszów, Teatr im. Wandy Siemaszkowej, Rzeszów 2022.