21.09.2023

Nowy Napis Co Tydzień #221 / Po (mo)jej wewnętrznej stronie, czyli o poezji utkanej Agnieszki August-Zarębskiej

Impulsem do podjęcia pracy nad tomem po jej wewnętrznej stronie była dla Agnieszki August-Zarębskiej lektura wierszy Adama Zagajewskiego znalezionych w bibliotece we włoskim miasteczku Bogliasco. W istocie, teksty poetki pośrednio nawiązują choćby do tomu Anteny Zagajewskiego. W obu tych zbiorach pojawiają się reminiscencje z Włoch, w obu powraca śródziemnomorski krajobraz, łączy je także styl. Spokojny ciąg zdań, oszczędność środków wyrazu, głębia opisu. Wiersze August-Zarębskiej odznaczają się przenikliwością – wszak celem jest tu spojrzenie do wewnątrz, wejście w głąb – choć niejednokrotnie są to zapisy swobodnego przepływu myśli, migawkowe wyimki ze stanu świadomości. W ich surowej formie kryje się wrażliwa obserwacja. I niewątpliwie Zagajewski jest tych tekstów odległym patronem.

Wiersze są krótkie, zwięzłe, niemalże lapidarne. Trzyczęściowa kompozycja tomu jest spójna oraz przemyślana, aczkolwiek zwarte, tworzące narracyjną całość GynologieRespiracje różnią się nieco od bardziej swobodnego i refleksyjnego Śródziemnomorza, które, choć chronologicznie pierwsze, w zaskakujący sposób zamyka zbiór, dopełniając go. Teksty funkcjonują w uwikłaniu – powielają i przetwarzają podobne obrazy, odsyłają do siebie nawzajem za pomocą powtarzanych fraz, podejmowanych na nowo wątków oraz motywów. Na ich jednolitość wpływa stały zestaw rekwizytów (takich jak skały, tkanki, morze, nici, oddechy) i powracające bohaterki. Zmarłą babkę Bronisławę, babkę Gertrudę, chorą stryjenkę Ewę oraz amerykańską malarkę Joan Hooker autorka portretuje z czułością i siłą wyrazu.

Część pierwsza: Gynologie

Gyne to z greki „kobieta”, natomiast logos można tłumaczyć jako „rozum” lub „słowo”. Etymologia wskazywałaby więc, że może chodzić o słowa wypowiedziane przez kobietę albo dotyczące kobiet, być może są to jakieś autorskie teorie feministyczne, a może swego rodzaju „genealogie”. Podmiotka liryczna szuka w nich łączności z przodkiniami. Swoją pozycję w świecie postrzega w odniesieniu do życia poprzedniczek. Nawet jeśli nie zdążyła nawiązać z nimi dostatecznej, realnej więzi, to wspólnotę i ciągłość wywodzi z własnego wnętrza. Jej egzystencja jest przedłużeniem ich istnień:

Nie umie jej powiedzieć, jak bardzo z niej, w linii prostej
jest, chociaż długo szła do tej kapitulacji zygzakiemA. August-Zarębska, po jej wewnętrznej stronie, Kraków 2021, s. 16.[1].

Silne więzi międzypokoleniowe zostawiają krwawe piętno tęsknoty za tymi, które już odeszły, a pamięć o nich – nawet wbrew woli – naznacza na całe życie i jest kluczowym źródłem poezji:

język do słupa przymarzał do krwi, zahaczone o pręt mięso rwało
z każdym rokiem bardziej. Struga znaczy drogę na dalszą drogęTamże, s. 16.[2].

Choć, naturalnie, w tej wspólnocie nie wszystkie doświadczenia przystają do siebie. Oto dokonuje się ewolucja kobiecości. Podczas gdy babka Gertruda dźwigała „emalię wiader z wodą pod górę do domu”Tamże, s. 20.[3], współczesna bohaterka niesie „ciężkie brzemię swojego feminizmu”Tamże, s. 20.[4]. Podczas gdy babka Bronisława (być może) przędła na kołowrotku i łuskała ziarna fasoli, autorka „przędzie” tekst i „łuska” słowa.

Bo właśnie pojedyncze słowo jest tu podstawowym tworzywem literackim. Każde niesie silny ładunek poetycki, nie tylko w warstwie znaczeniowej, ale również brzmieniowej. Niektóre zabiegi przypominają mi refleksyjne słowotwórstwo Krystyny Miłobędzkiej albo lingwistyczną grę z czytelnikiem Joanny Mueller. Na przykład pragnienie stabilizacji i zakorzenienia w wierszu Chcę wyrażone zostało następująco:

Pomiędzy jednym a drugim domem bezdomnie bez tchu
tracę grunt sen seks sens. Zadomowić udomowić zasiedlić
usidlić osiodłać osiąść usiąść uciąć przyciąć podciąć
przysiąść wczepić przyjąć sięTamże, s. 43.[5].

Podobnie „lingwistyczna” jest refleksja nad językiem z wiersza Zaleganie w warstwach:

Idiolektu legowisko przystań w locie
stary nowy ląd skorupa żółwia skóra węża
którą można zrzucić lub nie można
jaszczurczy ogon ikra plaster miodu pierzga
owocnia leżnia śluźnia tężniaTamże, s. 36.[6].

Jednakże, jak wskazał Bronisław Maj w przedmowie: „to poetyckie słowotwórstwo nie jest tu „językową zabawą”; to śmiertelnie poważna i istotna, świadoma droga do wyrwania języka z rutynowych kolein, do odnalezienia […] nienazwanych sensów i znaczeń”B. Maj, Ona i one [w:] tamże, s. 7.[7].

August-Zarębska nie ogranicza się zresztą do samej „wyrazowej żonglerki” oraz „neologizowania”. Słowa, dobrane z niezwykłą precyzją i wrażliwością językoznawczyni, są starannie skomponowane w ciągi brzmień oraz współbrzmień. Rzeczownik to konkret, ostrość i nośność, ale w odpowiednich połączeniach zdradza potencjał metafizyczny:

Chcę wchłonąć światło w ciemni
Wywołać słowo, zwabić je i wrócićA. August-Zarębska, po jej…, s. 53.[8].

[…] Chcę
je wyłuskać, właśnie to, które tam
między tkankami miękkimi jest w ziarnistej strukturze
na styku skały i gliny, w którą wpił się korzeńTamże, s. 62.[9].

To jedno, właściwe słowo pozwoli z fotograficzną dokładnością uchwycić rzeczywistość i dotrzeć do jej wnętrza.

Wyjątkowy jest przy tym poetycki idiolekt łączący w sobie język literacki, kolokwializmy, naukową terminologię biologiczną i słownictwo związane z anatomią, a także pojęcia językoznawcze oraz terminy muzyczne. Autorka stosuje aliterację i instrumentację głoskową, dzięki której język ten ożywa, materializuje się w wyraziste obrazy w duchu iście czechowiczowskim:

Bogliasco pulsowało żarem. Burza. Zmilkły cykady
Znowu szosa grzmi w dole nad morzemTamże, s. 51.[10].

Na pierwszy plan wysuwa się funkcja deskryptywna tekstów. Zdania zaczynają się czytelnie, od szczegółowego opisu, ale prowadzą w nieoczywiste zakamarki, zwodzą na wieloznaczne manowce, nagle załamują się w rzeczownikowe enumeracje, jak ostrzega sama poetka w tekście Apka lepsza niż matka:

Pokruszę twoją składnię moją składnią
uderzę i rozsypią się literyTamże, s. 19.[11].

Poetycki oddech

O ile w Gynologiach podmiotka liryczna szuka swojego rodowodu, o tyle w Respiracjach w większym stopniu koncentruje się na tym, co tu i teraz. Poetycka soczewka skupia się na ludzkim ciele, anatomicznym detalu, warstwach podskórnych. Z jednej strony pojawia się doświadczenie macierzyństwa, poród i narodziny jako swoisty „cud powszedni”. Zastosowanie języka religijnego oraz form pieśni pochwalnej, modlitwy i litanii łączy się z afirmacją życia. Z drugiej zaś – występuje tu także ciężar choroby, zużycie ciała, niepokój, strata, ból i śmierć. Respiracje odnoszą się zarazem do oddechu jako oznaki witalności organizmu, jak i do sztucznego podtrzymywania przy życiu ciała, które samo nie może dalej żyć. „Respiracja” to także autorska forma literacka, swoisty „poetycki oddech”. August-Zarębska wypracowuje własny model osobistego i oszczędnego wiersza, a zabieg taki przywodzi na myśl skojarzenia z ObsoletkamiJ. Bargielska, Obsoletki, Wołowiec 2010.[12], czyli autorskimi formami prozatorskimi Justyny Bargielskiej.

Respiracje są przejmujące, ale nie szokują. Pomiędzy poruszającym, sugestywnym doświadczeniem cielesnym a epatowaniem i przesadą, od których czytelnik z reguły się dystansuje, granica jest cienka, ale August-Zarębska nie przekracza jej ani razu, z wyczuciem pisząc nawet o najbardziej osobistych przeżyciach:

Między jednym moim oddechem
a oddechem ona i on i jeszcze jeden
wczepieni w tkankę żywili się, rośli.
Między oddechem a oddechem wyrywali się.
Wyszli. Pierwszy ich oddech, pierwszy krzyk.

Między oddechem a oddechem skrzep
z krwią idzie, nie potrzebuje już od ciebie tlenu.
A ty pęknięcie skorupa – chcesz wypełnić się znowu
ale teraz między słonymi haustami tlenu
jesteś. Strach sucha glina puste szkłoA. August-Zarębska, po jej…, s. 30.[13].

Niekiedy jest to liryka bezpośrednia, z wyraźnie zarysowaną kreacją osoby mówiącej, którą chciałabym utożsamiać z autorką. Czasami w procesie obserwacji podmiotka stapia się z oglądanym krajobrazem, wnika w przedmiot, innym razem staje zupełnie z boku, oddziela się od głównej bohaterki lirycznej i zwraca się do niej z dystansu. Sytuacje liryczne to sytuacje bardzo konkretne, często umieszczone we współczesności oraz codzienności. Świat w wierszach jest jak skomplikowany organizm, kryjący w sobie sfery osobiste i nierzeczywiste.

Autorkę interesują zwłaszcza momenty przejścia – w tym zawieszenie między istnieniem a nieistnieniem czy przychodzenie na świat i odchodzenie – przyrównywane do przeciskania się przez szczelinę. Specyficznie funkcjonuje w tych wierszach czas, a jego mijanie odmierzane jest rytmem płynących oddechów. Poetka zaś próbuje w tym wszystkim uchwycić zatrzymaną chwilę między wdechem a wydechem. Dostrzeżenie w codziennej sytuacji przebłysku nazywanego przez nią „przebiciem”Tamże, s. 11.[14] czy „prześwietleniem”Tamże, s. 20.[15] jest formą literackiej epifanii, podczas której doznaje się olśnienia i wnika w najgłębszą warstwę rzeczywistości. Dlatego też wiersze skupiają się na ulotnym detalu – skropleniu na szybie, źrenicy, fleszu, odbiciu, ziarnach fasoli, mgle, niciach, pajęczynie – który w ułamku chwili może objawić patrzącemu prawdziwą naturę świata.

*

W tomie wszechobecne są sieci, nici i pajęczyny, przywołujące skojarzenie z figurą mitologicznej Arachne. August-Zarębska nie pisze, lecz tka swój tekst. Jej literacką przędzą jest jednostkowe doświadczenie, dziedzictwo własnej przeszłości, uczucie bólu i straty, a czasami również radość: „Tu zahaczam nić”Tamże, s. 17.[16]. Proces twórczy autorki-pajęczycy wygląda następująco:

Zapisać chwilę kiedy rodzę nić przędną,
lepką zanim zakrzepnie rozpięta. Dla szklanej
kropli stanie się ramą, zanim ją przerwie
wiatr, gestTamże, s. 59.[17].

Różnica między tekstem napisanym a tekstem utkanym jak pajęcza sieć stanowi punkt wyjścia do dialogu z Marcinem Świetlickim w wierszu Remanent. „Znajdą stosy papieru, wersje i skreślenia”Tamże, s. 25[18] – mówi poeta. „Ale nie znajdą nici”Tamże.[19] – odpowiada na to autorka. Poezja utkana jest bowiem dyskretna, ulotna, organiczna, wypływa z ciała i ukrywa się w ciele. Nie znajdzie jej nawet najbardziej skrupulatny poszukiwacz – chyba że podąży drogą wskazaną przez samą poetkę.

Kreacja podmiotki lirycznej, bezpośredniość i konfesyjność tej poezji wywołują u odbiorcy wrażenie autobiograficzności. Agnieszka August-Zarębska poprzez to, co osobiste, odsłania to, co ogólnoludzkie. W drodze do samouświadomienia ukazuje czytelnikowi wnętrze dłoni, wpuszcza go pod skórę, przeprowadza przez najgłębsze szczeliny, pozwala dotknąć tkanki miękkiej, odnaleźć się w jej doświadczeniu i w ten sposób zobaczyć wreszcie – nie tylko jej, ale także swoją własną – wewnętrzną stronę.

A. August-Zarębska, po jej wewnętrznej stronie, Kraków 2021.

po jej
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Agnieszka Sokołowska, Po (mo)jej wewnętrznej stronie, czyli o poezji utkanej Agnieszki August-Zarębskiej, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 221

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...