05.10.2023

Nowy Napis Co Tydzień #223 / Szkatuła ze św. Teresą

Laureatka drugiego miejsca w konkursie prozatorskim Snuj Story 2023, Marta Maciejewska, czyta fragment nagrodzonego opowiadania.

Przedstawiamy laureatkę drugiego miejsca w konkursie prozatorskim Snuj Story 2023: Martę Maciejewską.

Wyjątkowo plastyczna opowieść Marty Maciejewskiej utrzymana została w tonacji buffo, z lekką, ale głęboko ironiczną tęsknotą za sferą sacrum. Za światem pojemniejszym, zapewne mniej wymiernym, na pewno mniej oczywistym, nie każdemu dostępnym, gdzie to, co uniwersalne, a więc wielokrotnie pojawiające się w literaturze, łączy się z tym, co indywidualne – z życiem człowieka, który pragnie ów świat na swój sposób okiełznać i nazwać. Nazywa go z ogromną błyskotliwością, z wciągającą czytelnika nieprzewidywalnością, z humorem wyzbytym cynizmu i nihilizmu, nie wpada także w patos ani w moralizowanie. Jednym z najbardziej interesujących wymiarów tego brawurowo napisanego i znakomicie skomponowanego utworu jest jego autentyczność. Opowieści tego rodzaju nie zdarzają się w polskiej prozie zbyt często, są śmiertelnie poważne, a równocześnie bezbrzeżnie komiczne, ponieważ śmiech jest subtelnym i wszędobylskim bohaterem świata opisywanego przez Martę Maciejewską, a jej słowa – dają wielką radość z lektury.

– z laudacji Jury konkursu.

Szkatuła ze św. Teresą

 

Jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Tkwiła na mnie jak zjełczały zapach z miejsca, o którym każdy wolałby zapomnieć i najczęściej zapomina. Z czasem nieswój naskórek stał się naturalnym elementem, stał się częścią lipidowej siatki. Jego niechciane przybłąkanie wyłaziło w momentach przerwy, w chwilach, gdy supełki zmysłów wiązane czyimś głosem, jakimś zdaniem czy dotykiem ulegały rozluźnieniu. Działo się to podczas nocnych wędrówek do toalety, gdzie z prędkością światła dopadałam włącznika, czy podczas krótkich pauz w kościele, gdzie każdy był pozostawiony na pastwę samemu sobie. Pojawiało się jedno zdanie. Zdanie napomnienie, zdanie wydrwienie, zdanie elektryczny języczek, zdanie zmora, które wskazywało palcem i ze szczerbatym uśmiechem mówiło, tupiąc z podekscytowania nogami – A gdzie pierwsze piątki miesiąca?

 

Jakoś do piątego było nawet dobrze. Myślałam, że uda mi się dobrnąć do końca i dołączyć do tych szczęśliwców, którym dane będzie zaznać ostatniej spowiedzi przed śmiercią. Zaliczyć level, zebrać odpowiednią liczbę punktów, której żadna późniejsza wpadka mi już nie odbierze, bo przydrałowałam do gwarantowanego pułapu, wbiłam w niego pazury i teraz mogę na nim trochę odpocząć. Chciałam mieć pewność, że w momencie przejścia mego na tamten świat, nieważne, w jakim miejscu będę się znajdować, zza rogu wyłoni się ksiądz w komży wyszywanej pękatymi owocami winogron, w dłoniach – gładkich jak tafla wody i bladych jak woskowe ciało gromnicy – będzie trzymał złotą monsterę, a w niej białe oko, na którym osiądzie promień słońca wpadający przez szybę. A obok pulchni ministranci czystymi jak łza głosami będą słać pieśni przebłagalne przed tron samego Boga. Ja, z której siły ziemskie zaczną wypełzać jak powietrze z przebitej dętki, skinę nieznacznie głową na znak, że czas wypowiedzieć ostatnie słowa, pozbyć się ostatnich grzechów, które mnie jeszcze trzymają na tym padole. Po szczerym wyznaniu win, przyjęciu hostii, miałabym ciężko westchnąć. Pozwolić, by ostatni oddech okrążył całe moje ciało i wraz z wydechem odejść. Wtedy jakaś drobna kobieta, która do tej pory siedziała na drewnianym krześle, niemalże zlewająca się z szarością ściany, podeszłaby do okna, otworzyła je i pozwoliła ulecieć mojej duszy.

 

Ale nie. Nie mogło być tak pięknie. Mój własny ojciec skazał mnie na piekło albo co najwyżej na czyściec co i tak nie było alternatywą wielce satysfakcjonującą. Nawalił akumulator – tak mówił, zdejmując maskę z haczyka. Nie dojedziemy na czas. Ładowanie trochę potrwa. Samochód nie ma energii. Muszę go podpiąć – tłumaczył się i rozkładał ręce ze skruchą, czego nie przyjęłam dobrze. Nie wyczaruję ci – wkurzył się na moją obombaną minę, ale potem złagodniał i myślami był z powrotem przed „Sensacjami XX wieku”. Idź się pomódl do pokoju. Przed Bogiem się wyspowiadasz. Bóg mi podpisu akurat nie zostawi – wymamrotałam przez nadęte policzki, wtedy on się zamachnął, ja zrobiłam unik i zwiałam kilka metrów dalej, a on pogroził mi pięścią. W niedzielę pójdziesz. Wtedy też można się wyspowiadać – przetarł palce ścierką, którą zwędził mamie z kuchni i zostawił mnie płacząca ze złości pod garażem.

Marta Maciejewska – polonistka, promotorka kultury, copywriterka i social media managerka. Od 4 lat pracuje w poznańskiej instytucji kultury w dziale promocji, w której zajmuje się komunikacją wydarzeń, w tym międzynarodowych projektów i festiwali. Angażuje się w literackie przedsięwzięcia m.in. poprzez przygotowywanie planów marketingowych dla dwóch największych festiwali literackich, które odbywają się na terenie Poznania – Poznań Poetów oraz Festiwal Fabuły. Ponadto tworzy strategie marketingowe dla innych podmiotów – wydawnictw, fundacji i inicjatyw społecznych. Zadebiutowała opowiadaniem Bal, które zostało nagrodzone pierwszym miejscem w konkursie „Wolność jest w nas” organizowanym podczas Festiwalu Fabuły w Poznaniu. Autorka recenzji literackich, a także eseju biograficznego Wysoka góra. O tym, dlaczego Goethe, pisząc o kolorach, napisał o Boznańskiej opublikowanego w antologii Nieprzyzwoicie młody esej

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Marta Maciejewska, Szkatuła ze św. Teresą, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 223

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...