Nowy Napis Co Tydzień #231 / Wiersze
przebieram w słowach
żeby wysłać specjalne
siły dyplomatyczne do mamy z zerówki
że BARDZO
mi przykro, ale nie upiekę. mogę kupić mandarynki
naprawdę nie wiem co one robią z tym czasem
tymczasem
heroldzi już niosą
dwa nagie noże do tortów
łopatkę silikonową
zestaw do robienia bezy
wojska
grupują się na grupach
w podgrupach sączą
się rany zadane
na jutro
brzydzęsię
krwi nie dotykam mięsa nie lubię
siedzieć w kuchni. może
zostańmy w pokoju
narysowałam komorę deprywacyjną
to właściwie jest schron
chodźcie
chodźcie. weź psa
zanurzymy się w sobie
po dna. wiedzieliście
że 100 głowic nuklearnych
obniża globalną temperaturę o 1,2 stopnia?
nabieram wody w usta
niebo jest tutaj niebieskie jak chleb
lepię z niego domy
w których rodzę nowe dzieci. ale to później
na razie plan jest taki:
od rana będziemy gorączkować
potem możemy iść na plażę
słyszysz? morze
wali
jak do siebie. może
moje ciało jest ujściem rzeki
nie podam źródła
niosę falę
fala mnie niesie
płynąć dalej?
dalej już mi się nie chce
ogólnie dobrze
debata o przyszłości z widokiem na kasztan
kręci się i kręci na tym ogonku
spadaj już
kolego
z tego drzewa, na co tu czekać
zdradzę ci w sekrecie: chodzi tylko o to
żeby przepłynąć lodowiec
i wrócić
dokładnie w to samo miejsce
w dolnej szufladzie
trzymam ich brody. muszę pamiętać
jak powiewały na wietrze
jak wysiadały na pętli
i szli
aleją topoli aż do nieba
ich palce były żółte jak firanki
zza których wyglądały ich żony
ich palce były żółte jak bibuła
brody nieustraszone rosły
na wolność
nie było słowa barber
ale było słowo sztruksy
i kożuch
na mleku. pij duszkiem Mówili
zdania, które zaczynały się od dużej litery i kończyły kropką.
trzymałam ich za rękę
i bawiliśmy się w sylaby
ich słowa powiewały na wietrze
ich spodnie powiewały na wietrze
nie było słowa barber
a nawet gdyby było
nie użyliby go jako zakąski do wódki