07.12.2023

Nowy Napis Co Tydzień #232 / Widzowie, statyści, rekwizyty

Zabić – ale tak, aby było jak najbardziej widowiskowo. Zabić i obnosić się ze swoją zbrodnią, zabić i użyć martwego już ciała do zastraszenia żyjących – to przecież tak, jakby zabić w podwójny sposób: żyjących straszyć martwym, wśród żyjących zasiać paraliżujący strach. Przeżuwam poprzednie zdania i nie mogę wyjść poza ich zaklęty rewir. Jestem więc i ja złapany w pętlę pytań, gotujących się we mnie emocji. I jestem pewien, że w podobnym stanie będzie każdy czytelnik książki Pawła M. Mrowińskiego, który nieco inaczej ujął temat obecny już przecież w narodowej martyrologii. Na egzekucje publiczne w okupowanej Warszawie spojrzał z punktu widzenia ich teatralności. Jest przecież jakiś scenariusz, według którego zabijani są ludzie pośród innych, żywych jeszcze. Jest jakiś reżyser, który chce wzbudzić u widza przerażenie. Mrowiński przygląda się wyreżyserowanej chełpliwości zbrodniarzy, dopisując jeszcze jedną glosę do śmierci, która jest mistrzem z Niemiec.

Widowiskowość i teatralność

Hans Frank w przemówieniu do oficerów Luftwaffe wygłoszonym 14 grudnia 1943 roku mówił:

Mamy w tym kraju jeden punkt, z którego pochodzi wszystko zło: to Warszawa. Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju.

Słowa Franka znajdują potwierdzenie w zbrodniczych czynach. Jak ocenia Krzysztof Dunin-Wąsowicz w swojej książce Warszawa w latach 19391945 w egzekucjach ludności cywilnej, zarówno jawnych jak i potajemnych, zginęło ponad 32 tysiące osób. Paweł Mrowiński dzieli egzekucje na kilka rodzajów. Przede wszystkim wiąże je z miejscem, jak na przykład egzekucje na terenie getta, jak również w miejscach publicznych stolicy. Pomysł autora jest zgodny z przyjętym założeniem o widowiskowości niemieckich zbrodni. Inaczej wyglądała scena w dzielnicy zamkniętej lub pod osłoną nocy, a inaczej na tle codziennego życia. Właśnie te ostatnie wymagają odseparowania widzów, obliczenia czasu potrzebnego na krwawy spektakl i ostatecznie – rozpędzenia gapiów. Jest w tym zamyśle okupanta jakiś diaboliczny zamysł: publiczna egzekucja nie może trwać zbyt długo, bo zrodzi u widzów gniew. No właśnie – widzowie? Kim jest ludność cywilna zmuszona do obserwowania tego pokazu? Jeśli widzami, to przecież przypadkowymi, niechcianymi. Spragnieni mocnych doznań, fascynacji martwego ciała, też są obecni w okupowanej Warszawie. Oni jednak przychodzą napatrzeć, nasycić się do woli poza konwencją spektaklu, gdy nie ma już niemieckich żołnierzy. A zdecydowana większość warszawiaków, zatrzymana przez gwizdki, samochody i serie oddane w powietrze, kim oni są? Widzami? Narzucona im przez okupantów rola wykracza poza tę prostą definicję. Stają się elementem koniecznym dla publicznej egzekucji. Bez nich nie byłaby powszechna, widowiskowa, nasycona emocjami. Mieszkańcy okupowanej Warszawy – statyści. Ale także i aktorzy, którzy w każdej chwili mogą otrzymać krwawy skrypt i zagrać zupełnie inną rolę.

Na didaskaliach zbrodniczego scenariusza

Paweł Mrowiński stara się być z każdej strony sceny. Przypatruje się zmiennym rolom widzów i aktorów jednocześnie. Na tyle, na ile pozwalają na to dokumenty, szkicuje role katów. Stara się zgłębić zamysł okrutnego reżysera, a także pokazać, co poszło nie po jego myśli. Zastosowanie ujęcia performatywnego sprawia, że egzekucje odsłaniają jeszcze bardziej przerażające oblicze. Dlatego tak cenne jest w książce Mrowińskiego to, że nie zatrzymuje się na poziomie narodowej martyrologii, ale opisuje swój temat z przeróżnych perspektyw. Jedną z nich jest wyłamanie się skazanych z przygotowanego przez oprawców scenariusza. Okupanci narzucili im rolę biernie idących na śmierć lub bezwładnie wiezionych w samochodach. Każda ucieczka z samochodu, każdy wyrwany z ich piersi ostatni krzyk były próbami „zapisania siebie” wbrew narzuconej roli. Okrzyki „Niech żyje Polska” psuły scenariusz, bowiem ofiary miały jedynie biernie stać i upadać. Przedśmiertne okrzyki to wyraz odzyskania swej podmiotowości. Ta siła bezsilnych musiała okupantów wyprowadzać z równowagi, a jednocześnie umacniać ludność cywilną.

Zrozumiałe jest, że w tej makabrycznej grze między okupantem a okupowanymi – krzyknie czy nie krzyknie, ucieknie czy da się potulnie prowadzić na śmierć – oczekiwania są po obydwu stronach. Mrowiński zadaje ciekawe pytania o wiarygodność powtarzanych sobie półszeptem i utrwalanych w prasie konspiracyjnej ostatnich okrzyków. Czy rzeczywiście byli tam świadkowie, którzy mogli usłyszeć patriotyczne wezwania? Czy może ich relacje są opisem pragnień nieprzystających do przytłaczającej, strasznej rzeczywistości? Zapewne obie odpowiedzi są równie prawdziwe. Jednak co najważniejsze: dzięki książce Mrowińskiego czytelnik jest w stanie zrozumieć je obie.

Zastosowanie słownictwa związanego z teatrem pozwala Mrowińskiemu uzyskać poruszające czytelnika obrazy. Czy skazańcy idący na rozstrzelanie są na pewno aktorami? Równie dobrze mogą stanowić rekwizyty. Podobne odczucia miał świadek egzekucji Zygmunt Stypułkowski, którego cytuje Mrowiński:

Tłumoki ludzkie rzucano do samochodu ciężarowego. W szalonym pędzie, wśród ryku syren, w licznej asyście stalowych hełmów i wysuniętych wieżyczek karabinów maszynowych wjeżdżano na miasto. Tu już było przygotowane do przedstawienia, w jakim tak bardzo celują systemy totalitarne.

Ludność okupowanej Warszawy, tworząca mimowolną widownię, utożsamiała się ze skazańcami. W nich widzieli siebie. Zapewne też wyobrażali sobie, jak oni sami – wciąż bezpieczni za kordonem żołnierzy – szliby na własną śmierć. Chyba tak należy zrozumieć pojawiające się pytania o apatię skazanych, o brak buntu. W atmosferze strachu panującego w mieście nie szukano odpowiedzi najprostszych (załamanie psychiczne, tortury, wycieńczenie brakiem żywności i lekarstw), lecz mnożyły się teorie na miarę emocji okupowanego świata: Bladość skazanych oraz ich powolne ruchy tłumaczono sobie odurzaniem przez Niemców. Albo iście wampirycznymi transfuzjami krwi.

Łapanka, czerwone obwieszczenia, pozostawione ciała

Dzięki odwołaniu się do oficjalnych dokumentów okupanta, prasy konspiracyjnej oraz dużej liczby dzienników i świadectw, Paweł Mrowiński osiągnął niezwykle żywy obraz, pulsujący różnymi barwami. Ciekawym zabiegiem dokonanym przez autora jest pokazanie tego samego problemu, ale widocznego z dwóch stron barykady. Możemy zatem zapoznać się z klimatem panującym w okupowanej Warszawie oraz postrzeganiem samych egzekucji zarówno ze strony polskiej ludności, jak również niemieckich okupantów. Nie mniej ciekawe, a na pewno bardziej bolesne, jest pokazanie przez Mrowińskiego, jak egzekucje zostały zapamiętane w czasie powojennym. Autor przywołuje w tym celu nie tylko słynny cykl Rozstrzelanie Andrzeja Wróblewskiego, ale także wypracowania i rysunki uczniów nadesłane na ogłoszony przez Ministerstwo Oświaty w 1946 roku konkurs na wspomnienia wojenne. Jeszcze innym dopełnieniem tematu jest rozdział poświęcony osądzeniu po wojnie zbrodniarzy niemieckich odpowiedzialnych za publiczne egzekucje ludności cywilnej. Podobnie ciekawie wyglądają rozmyślania o tym, co zrobić we współcześnie tętniącym życiem mieście z miejscami, które stały się sceną performatywnego zabijania. Czy wszędzie, gdzie takie zdarzenia są udokumentowane, stawiać tablice albo kapliczki? I co z miejscami kaźni, które nie są udokumentowane, ale zachowane w pamięci ludzkiej? I wreszcie, przecież niektórych miejsc – ulic, murów, budynków – fizycznie już nie ma w Warszawie, zupełnie jakby wbrew rodzinnej pamięci, która wskazuje: tu został rozstrzelany X, a tam powieszony Y. Czy Warszawa staje się nie-miejscem pamięci? Szalenie ciekawe są te rozważania, a czytelnik, co zresztą widać po tej recenzji, łatwo daje się prowadzić tropom podsuwanym przez autora.

Paweł M. Mrowiński, Egzekucje publiczne w okupowanej Warszawie. Ujęcie performatywne, Instytut Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego, Warszawa 2022.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Marcin Cielecki, Widzowie, statyści, rekwizyty, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 232

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...