21.12.2023

Nowy Napis Co Tydzień #234 / Metafizyka Nowosielskiego

Jerzy Nowosielski, wybitny polski malarz, tworzący ikony wyznawca prawosławia, uważał ikonę za obraz ukazujący takie elementy otaczającej nas rzeczywistości ziemskiej, które ocaleją z przejścia przez śmierć, by trwale już istnieć po zmartwychwstaniu. Ujął to w następujący sposób:

Ikona jest malarskim sposobem organizowania wizji człowieka […] w taki sposób, aby jak najwięcej z elementów cielesnych naszej rzeczywistości przenieść na wyższe piętra świadomości duchowej człowieka. Chodzi o to, by po katastrofie indywidualnej, którą nazywamy śmiercią, czy po katastrofie zbiorowej, którą nazywamy końcem świata, mogło z nich zostać zrekonstruowane – w zupełnie innych warunkach bytu duchowego – ciało zmartwychwstałe.

Rok 2023 ustanowiony został uchwałą Sejmu RP Rokiem Jerzego Nowosielskiego. 7 stycznia tego roku przypadła bowiem setna rocznica urodzin znakomitego artysty. Uczczono wówczas tę rocznicę także w inny sposób – przy grobie malarza w Alei Zasłużonych cmentarza Rakowickiego w Krakowie zapalono znicz oraz, z racji przynależności Nowosielskiego do Kościoła prawosławnego, odprawiono uroczyście panichidę i nieszpory.

Dodać można, że artystyczna inauguracja Roku Jerzego Nowosielskiego miała miejsce 17 stycznia w krakowskiej Galerii Starmach, która od dawna zajmuje się twórczością malarza. Uroczystość została połączona z otwarciem wystawy „Pracownia Jerzego Nowosielskiego”. Obecnie w Muzeum Narodowym w Krakowie można zobaczyć największy w Polsce zbiór prac artysty, który został poszerzony o prace wydobyte z magazynów muzealnych. Aby uczcić wybitnego twórcę, zorganizowano wystawy jego dzieł w różnych miastach Polski.

Jerzy Nowosielski urodził się 7 stycznia 1923 roku w Krakowie, gdzie zmarł 21 lutego 2011 roku. Był synem Łemka wyznania unickiego i Polki mającej niemieckie korzenie. Należy do najciekawszych współczesnych polskich malarzy, również twórców ikon. Bywał też scenografem oraz filozofem i teologiem prawosławnym, chociaż nie ukończył studiów filozoficznych ani teologicznych, lecz samodzielnie zdobył rozległą wiedzę w tym obszarze. Mówił, że duchowo narodził się w Ławrze Poczajowskiej. W okresie niemieckiej okupacji (od 1940 roku) studiował w Krakowie – rozpoczął studia malarskie w Instytucie Sztuk Plastycznych, przemianowanym przez Niemców na Staatliche Kunstgewerbeschule (Państwową Szkolę Rzemiosła Artystycznego), W latach 1942–1943 przebywał w Ławrze unickiej św. Jana Chrzciciela w Uniowie pod Lwowem. Po wojnie, w latach 1945–1947, kontynuował studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem profesorów Stanisława Kamockiego i Eugeniusza Eibischa. Następnie związał się z Grupą Młodych Plastyków, a w 1947 roku został asystentem Tadeusza Kantora w Szkole Sztuk Plastycznych. Od 1957 roku należał do Grupy Krakowskiej, był także wykładowcą w zakresie malarstwa i projektowania tkaniny w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych w Łodzi, gdzie wówczas mieszkał (w latach 1957–1962). W 1961 roku obronił dyplom na krakowskiej ASP i po powrocie do rodzinnego Krakowa rozpoczął wykłady z malarstwa. Rok później został profesorem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i prowadził tam pracownię aż do 1993 roku. Jest autorem licznych polichromii dla kościołów i cerkwi, między innymi w Krakowie, Nowych Tychach, Białym Borze i Warszawie. Dziełem Nowosielskiego są polichromie w cerkwiach w Jeleniej Górze, Kętrzynie, w nieistniejącej już cerkwi w Białymstoku, ikonostasy (na przykład w krakowskiej cerkwi pod wezwaniem Zaśnięcia Matki Bożej), polichromie w kościołach: w Warszawie-Wesołej, w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Warszawie-Jelonkach, w kościele pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu na Azorach w Krakowie.

Krystyna Czerni, autorka wielu opracowań o życiu i twórczości Jerzego Nowosielskiego, w tym jego biografii, dostarcza cennych informacji o artyście. Przypomina, że historyk sztuki Mieczysław Porębski, który jako pierwszy zaczął zgłębiać fenomen malarstwa tego „malującego teologa”, pisząc o Nowosielskim stworzył pojęcie „realizmu eschatologicznego”.Czerni zauważa, że artysta został niejako ukształtowany „przez sztukę całego Kościoła wschodniego, nie tylko przez prawosławie – jego ojciec był przecież grekokatolikiem, unitą”.Nowosielski uważał, że Kościół wschodni jest jedynym Kościołem, w którym sztuka jest ważna: „pełni rolę sakramentu, będąc widzialnym znakiem niewidzialnego, bezpośrednim łącznikiem z niebem”.

Jerzy Nowosielski przeciwstawiał „religii katechizmowej”, jak określał religię nadmiernie opierającą się tylko na gotowych formułach, religijność czerpiącą z głębokiej wiary, osobiście przeżywanej i przemyślanej. Z dystansem odnosił się do ludzkich słabości, błędów i upadków w historii Kościoła. Jak pisze Krystyna Czerni, podstawą wiary był dla niego „niesłychany fakt Wcielenia”, według tego malującego teologa było to „najważniejszym wydarzeniem w dziejach Kosmosu”. Natomiast historia Kościoła, ujawniająca ludzką słabość, to tylko „próba jakiejś reakcji, interpretacji tego metahistorycznego faktu”.

Artysta określa tradycyjnie rozumianą ikonę (na przykład ikony średniowiecznej Rosji) jako zjawisko zaistniałe dzięki Wcieleniu Chrystusa: „to jest antropologia […], to teologia przygody zejścia Boga w ciało ludzkie i konsekwencje tego”. Podstawowym argumentem uzasadniającym powstawanie ikon i cześć im oddawaną był dla wschodnich Ojców Kościoła dogmat Wcielenia Chrystusa. „Ikoną Boga” był przecież pierwotnie człowiek, stworzony na obraz Boży: Kat’ eikona Theou, czyli „Na obraz Boży go stworzył” (Rdz 1, 27b). Cytat z Księgi Rodzaju w języku greckim ukazuje etymologię określenia „ikona” – pochodzi ono od słowa „eikon”, czyli obraz. Obraz ten, zamazany i zaciemniony przez grzech pierworodny, może człowiek odtworzyć w sobie mocą Wcielenia Chrystusa, w którego zostaje wszczepiony przez chrzest. Zatem wolno ukazywać wizerunek Boga – Drugiej Osoby Boskiej, Wcielonego Słowa Ojca. Prawda o Wcieleniu niweczy niejako starotestamentowy zakaz tworzenia obrazu Boga niewyobrażalnego.

Nowosielski był przeświadczony, że sztuka jest „kruchą sferą, bezcennym marginesem w tym popkulturowym świecie pseudowartości” – że należy ją chronić za wszelką cenę. Dlatego uważał, że artystom należy się pewien elementarny szacunek – nie tylko tym wybitnym. Jak dalej twierdzi Czerni, artysta „nienawidził fałszu, kombinowania przy karierze – ale miał duży szacunek dla autentycznych, szczerych artystów, którzy przez całe życie, pokornie, malują tak jak potrafią”. Obecnie, konkluduje autorka biografii malarza, rozwija się „marketing sztuki” – na Akademii Sztuk Pięknych „jest biuro karier, wykłady ze skutecznego public relations”…

Jako wymowny komentarz do takiego „marketingowego” traktowania sztuki warto przywołać dramatyczny wręcz apel Nowosielskiego do studentów, wypowiedziany podczas mowy na pogrzebie Tadeusza Kantora:

Na miłość Boską – nie „róbcie” sztuki! Nie „róbcie” sztuki! Sztuki nie można posiąść ani jej oswoić! Sztuki się nie „robi”, sztukę się przeżywa, wyraża – tylko wtedy jest autentyczna i prawdziwa.

Zdawał sobie sprawę, że wybór sztuki skazuje niejako artystę na trud, częste zwątpienia, upadki, uważał, że twórcy powinni się wspierać, chociaż każdy „musi sam iść swoją własną drogą, wsłuchany we własną prawdę, bo inaczej jego praca okaże się jałowa i fałszywa”. Wiadomo, że Nowosielski traktował z szacunkiem innych artystów, odnosił się do nich po partnersku, co dotyczyło również studentów wydziału malarstwa.

Wypowiadając się o istocie malarstwa, powiedział, że jest to „substancja szczęścia”. Dla Nowosielskiego malowanie było najważniejsze, choćby dzieła uległy zniszczeniu, bo przecież ziemska rzeczywistość jest skażona niedoskonałością.

Artysta tak wypowiadał się w latach siedemdziesiątych w rozmowie z Andrzejem Sawickim na łamach pisma „Kultura”:

Moje osobiste doświadczenie polega na tym, że w chwili, gdy uda mi się jakoś trafnie zrealizować obraz, to sam fakt tej realizacji wprowadza mnie w stan specyficznej szczęśliwości, niedającej się sprowokować w żaden inny sposób. Mnie chodzi o to, aby ten stan szczęśliwości, w jaki wprowadza mnie stworzenie obrazu, wywołać u innego człowieka.

Czerni zauważa, iż Jerzy Nowosielski w swych obrazach łączy

[…] ortodoksję z tym, co najbardziej w człowieku nieujarzmione, jak seks. To obraz żywy, intensywny, jedyny w swoim rodzaju. Obraz intymności, w której jest miejsce na to, co Boskie, i na to, co ludzkie.

Według autorki jego biografii ikony Nowosielskiego

[…] są awangardowe w kolorystyce, a zarazem są bardzo ascetyczne, artysta redukuje ikonografię, zachowując jednak duchową esencję każdej sceny. Malarz pozostawia odbiorcy dużo przestrzeni do rozważania tajemnicy.

Symbolika kolorów, którą Jerzy Nowosielski określa jako „angelologiczną”, stanowi ważny środek wyrazu w malarstwie ikonowym. Do pisania ikon używa się czystych barw, raczej nie miesza się różnych farb. Ów język kolorów jest bogaty i pełen subtelnych odcieni: brąz to symbol ziemi, a także materii w ogóle, pewnego ubóstwa; zieleń wskazuje na duchowe odrodzenie, siłę witalną, wieczną młodość; błękit oznacza boskość, tajemnicę, znak boskiej obecności; biel symbolizuje czystość, niewinność, światłość; czerwień symbolizuje miłość, cierpienie, ogień i życie, purpura oznacza królewską i kapłańską godność; fiolet mówi o uduchowieniu; wreszcie złoto jest niejako odblaskiem wieczności, boskiej władzy, absolutu, czy, jak to ujmuje prawosławie, „Bożych energii”. Pokryte złotem tło i aureole mówią o niebie i o świętości przedstawianych postaci. Ukazywaniu niezmiennych prawd służy tu także światło – jest ono jakby rozproszone, nie ma określonego źródła, co podkreśla, że istota rzeczy przedstawianych na ikonie nie ulega zmianom. Ikona ma być widzialnym znakiem obecności niewidzialnego Boga i Świętych, ma do Nich prowadzić. Nie jest to przedstawienie artystyczne zamknięte w swej immanencji, lecz otwarte na transcendencję Boga, która je przekracza i przewyższa.

W malarstwie Nowosielskiego „[…] od ikony wszystko się zaczęło i w jej kontekście potem rozgrywało”. Artysta malował przecież akty, pejzaże, abstrakcje, martwe natury – można jednak stwierdzić, że we wszystkich tych kompozycjach malarskich ikona była „punktem odniesienia”. W obrazach o tematyce świeckiej stosował specyficzne sposoby budowania kompozycji, charakterystyczne dla ikon.

Na początku było spotkanie i doświadczenie. Przeżycie działania ikony. To było coś wstrząsającego, coś, czego się nie zapomina. Miałem wtedy 19 lat

– opowiadał w swej książce Inność prawosławia. Z pierwszej wizyty w muzeum we Lwowie zapamiętał na całe życie właśnie ikony:

Wrażenie było tak silne, że tego spotkania z nimi nigdy nie zapomnę. Patrząc, odczuwałem po prostu ból fizyczny, kręciło mi się w głowie, brakowało tchu w piersiach.

Potem artysta przeżył etap odejścia od wiary. Jednak ikona zjawiła się w jego twórczości ponownie na początku lat pięćdziesiątych:

Wydawało mi się wtedy, że właśnie to doświadczenie rozwiąże wszystkie moje trudności i rozdarcia. A proszę pamiętać, że w tym czasie byłem jeszcze człowiekiem „niewierzącym”. Byłem „doskonałym” ateistą, nie wierzyłem w nic. Nic poza materią. Przyszedł wreszcie moment, kiedy odzyskałem „wiarę”. Nie była to ta sama wiara, którą odziedziczyłem po rodzicach. Raczej zupełnie inna. Był to moment mojego powtórnego „wejścia” do Kościoła.

Nie wrócił już do Cerkwi grekokatolickiej, ale w 1956 roku wybrał prawosławie.

W malarstwie Nowosielskiego wpływ kanonu średniowiecznych ikon łączy się z ujęciem charakterystycznym dla sztuki współczesnej, dla malarstwa abstrakcyjnego. To ciekawe, oryginalne połączenie wielu oglądającym prace artysty wydawało się jednak niezrozumiałe.

Dla malarza ten brak zrozumienia i akceptacji jego widzenia nowoczesnej ikony był trudnym doświadczeniem. Rzadko spotykał się z dobrym przyjęciem, zarówno ze strony wiernych Cerkwi prawosławnej, jak i Kościoła katolickiego. Jego sztuka była zbyt oryginalna w zderzeniu z gustem, określoną świadomością i przyzwyczajeniami przeciętnych odbiorców. Tymczasem dla Nowosielskiego bardzo ważny był pozytywny odbiór jego twórczości, relacje, jakie na płaszczyźnie zainteresowania sztuką nawiązywał z ludźmi.

Jerzy Nowosielski nie chciał jednak być postrzegany tylko jako ikonopisarz: uważał, że byłoby to pewne ograniczenie, zawężenie jego twórczości do jednego obszaru znaczeniowego.

Nie chcę dać się zamknąć w „twierdzy oblężonej” – mówił. – Nie chcę być „malarzem ikon”. Chcę być malarzem. I dlatego właśnie w ostatnich latach zacząłem eliminować różnice pomiędzy tzw. ikonami, które maluję, i moimi obrazami świeckimi.

Oświadczył też kiedyś: „Ikona mnie nauczyła jednego: żeby nie błaznować w sztuce”.

Pisarz i dramaturg Tadeusz Różewicz powiedział o Nowosielskim, że „jego malarstwo było rozpięte na ramionach miłości «niebiańskiej» i miłości «ziemskiej»”. Raz jeszcze przywołać można Krystynę Czerni, która zauważa, że Nowosielski dążył do

[…] wizji ciała wysublimowanego, przemienionego – ale ta wizja nierzadko „ześlizgiwała” mu się w obraz cierpienia, spętania, bólu. […] miał kłopot z własną cielesnością, seksualnością i właśnie dlatego tak bardzo chciał tę sferę życia uduchowić, sakralizować. Przeżywał to doświadczenie jako rozdarcie.

Warto w tym miejscu zastanowić się nad różnicą między Wschodem a Zachodem w duchowości i w sztuce. Otóż, by posłużyć się refleksją Paula Evdokimova, „Zachód mistycznie skupia się wokół Krzyża […], Wschód […] krąży dokoła chwały Bożej”. Oczywiście istnieją ikony Ukrzyżowania, jest to jeden z kanonów ikonicznych, lecz pokazuje onaKrzyż Chwalebny – nie ukazuje w sposób ekspresyjny i naturalistyczny fizycznego oraz duchowego cierpienia Chrystusa. Ikona jest niejako ponad cierpieniem, ukazuje rzeczywistość – również ziemską – jako przebóstwioną. Raz jeszcze przywołajmy P. Floreńskiego:

Ikona objawia się nam jako świetliste, emanujące światłem widzenie […]. Uświadamiamy sobie, że jest wyższe nad wszystko, co je otacza, że pochodzi z innej, jego własnej przestrzeni i z wieczności. Niczym jest wobec niego ogień namiętności i wszelkie troski świata, jest ono ponad tym, co ziemskie, jakościowo przewyższa świat, działając ze swej przestrzeni tu, wśród nas.

Nie ma tu miejsca na egzaltację religijną, sentymentalizm, ikona nie jest ładna. Według Leonida Uspienskiego

[…] cel ikony nie polega więc na wywołaniu czy rozniecaniu ludzkiego uczucia. Ona nie ma być rozczulająca, sentymentalna. Ma za cel kierować ku przemienieniu wszystkie ludzkie uczucia, a także ludzką inteligencję i wszystkie inne aspekty ludzkiej natury.

Wzorem jest tu wizerunek Boga-Człowieka – Chrystusa, a także Matki Bożej i Świętych, ukazanych jako ludzi przemienionych łaską, mających „ciało duchowe” (1 Kor 15,44). Ikonostas w cerkwi („ściana ikon” oddzielająca ołtarz od nawy) ma ułatwiać zetknięcie wiernych z rzeczywistością nadprzyrodzoną, pozwala ludziom, którzy z powodu słabości wzroku duchowego nie są zdolni oglądać tej rzeczywistości, jakby „zajrzeć do nieba”. Posługując się słowami Apokalipsy, można by rzec, że na ikonach widzimy „niebo nowe i ziemię nową” (Ap 21,1a).

Jerzy Nowosielski, uznany za klasyka współczesności, stworzył w malarstwie swój własny, niepowtarzalny styl, który ukształtował się już pod koniec lat pięćdziesiątych XX wieku. Obrazy jego są, można powiedzieć, minimalistyczne w formie, ukazują charakterystycznie ujęte (jak w ikonicznym kanonie) postacie ludzkie, pejzaże czy przedmioty codziennego użytku, także kompozycje abstrakcyjne, należące do nurtu abstrakcji geometrycznej. Inspiracją jest tu, niezależnie od tematyki, tradycyjna ikona, chociaż sposób kształtowania formy jest nowoczesny. Najistotniejszy w tej sztuce jest przekaz duchowy dzieła, jego metafizyczny wymiar. Jerzy Nowosielski mówił, że „cała dobra sztuka jest święta”.

Przejmujące słowa o ostatnich latach życia malarza wypowiedział podczas homilii wygłoszonej na pogrzebie Nowosielskiego ksiądz Henryk Paprocki, prawosławny kapłan i przyjaciel artysty:

[…] jego dom, będący zarazem pracownią i miejscem tylu spotkań oraz wspaniałych dyskusji, stawał się powoli pustelnią, a On sam, ogołocony ze wszystkiego, był coraz bardziej przejrzystym na Boga. Jak postacie i oblicza pustelników, których tak chętnie malował. Pustelnia Jerzego Nowosielskiego w centrum Krakowa była miejscem Jego wycofywania się z życia, gdyż nie interesował się już sprawami tego świata, a tylko tym, co jest najważniejsze i najistotniejsze.

Dzień po odejściu artysty stało się coś bardzo złego, a zarazem smutnego i odrażającego – z jego opuszczonego, znajdującego się na parterze mieszkania skradziono obrazy, zegary i niewielką kwotę – dwieście trzydzieści złotych… Ukradziono domowe ikony autorstwa Nowosielskiego, wizerunek Chrystusa Pantokratora, ikony z wyobrażeniami Matki Boskiej z Dzieciątkiem oraz świętej Paraskewy, ikonę zstąpienia Chrystusa do otchłani, akt kobiecy, pejzaże z cerkiewkami, pejzaże z kolejką – łącznie dziesięć obrazów i ikon Nowosielskiego, dwie ikony nieznanego autora, dwie reprodukcje nieznanego autora, szereg pamiątek… Sprawców tej swego rodzaju profanacji ujęto, ale nie wszystkie obrazy zostały odzyskane, kilku nie odnaleziono do dzisiaj.

Ostatnią ikoną Jerzego Nowosielskiego była ikona Krzyża Zbawiciela Miłosiernego, przeznaczona dla dominikańskiego kościoła św. Dominika na Służewie w Warszawie. Do dziś znajduje się ona w prezbiterium tego współczesnego kościoła, zawieszona wysoko w ogromnej przestrzeni surowego, ceglanego wnętrza. Powstała w latach 1999–2000 i nie została ukończona z powodu złego stanu zdrowia malarza. Wydłużona sylwetka Ukrzyżowanego jest czarna, bo czerń, jak uważał Nowosielski, jest „kolorem tajemnicy”. Wokół Krzyża ukazane zostały Chrystofanie: sceny, w których Zmartwychwstały objawia się Marii Magdalenie, apostołom, Tomaszowi. U podstawy krucyfiksu znajduje się grób Adama, na zwieńczeniu – wizerunek Chrystusa Pantokratora – Władcy i Sędziego Wszechświata. Ikona wyraża eschatologiczną nadzieję. Jest to nadzieja chrześcijańska, nadzieja wypływająca z wiary w Zmartwychwstanie. Tak wyraził to kiedyś sam artysta:

Wszystkie prawdziwe ikony mają taki charakter: widać w nich, jak człowiek swym śmiertelnym ciałem uczestniczy w nieśmiertelnej chwale Boga.

Można by dodać, że możemy zobaczyć jakiś odblask tej chwały dzięki prawdziwym malarzom ikon (czy jak kto woli, ikonopisarzom) – takim jak Jerzy Nowosielski.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jolanta Maj, Metafizyka Nowosielskiego, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 234

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...