Nowy Napis Co Tydzień #234 / Wiersze
wiem, ile mam na sobie
lakierowane lato, wzięłam łyk po tobie.
płuco i serce, moje miękkie owoce.
mamy tu zmęczone oczy,
codziennie sprawdzam pogodę.
pod paznokciami chodnika wytryskują chwasty,
sok zlepia palce. jestem taka łagodna, kiedy wracam do domu.
czy smakuję tak, jak mówili, że będę smakować?
poetyka nie wiem
zmokłam tak, że o wszystkim zapomniałam
(miałam kupić ci cień do powiek). sól między palcami,
opadanie czerwieni. jest mi coraz niżej,
tak żebym cię dotykała. wyjmuję z brzucha różowe szkiełko.
zapach grejpfruta miesza się z potem.
leżymy w innym łóżku niż wczoraj
i jutro. cukier zlepia nam gardła, zdziera skórę z łokci.
wypolerowane powierzchnie
kolejny dzień, w którym jestem wywinięta na druga stronę,
przechodzi przez ulicę. lęki z porcelany,
uczucia zawinięte w papierek po cukierkach.
chcę być cała w twojej spermie. mogłabym rozkroić cię na pół
i wejść do środka.
rozgniecione truskawki
woda z syropem, lepkie palce czerwca.
ludzie śpiący w metrze, popękane usta,
jest zbyt gorąco, żebym była smutna.
lukier na powiekach, na prześcieradle
plamy po moim okresie. mało nam zostało.
kiedy zasypiamy, zmienia nam się oddech.
kożuchy na mleku
chować się w białku twojego oka,
kiedy kładziesz szkło na szkle.
plany na przeszłość, plamy na powiekach.
twoje ręce leżą na mnie, ciężkie jak słońce.
chciałabym nakarmić nimi wszystkie zwierzęta.