Nowy Napis Co Tydzień #235 / Na roraty
Najkrótsze dni, najdłuższe noce
– Grudniowy czas…
Coraz to mniej, niewiele już
Tych wszystkich kiedyś bliskich
Dawnych nas…
Przy stołach, w poczekalniach
Nad wodą, w parku, między szpalerami
I w zamyśleniu zaokiennym (tym w pociągu)
Coraz to więcej duchów się przysiada
Podróżuje z nami…
I wymieniamy znowu „z kiedyś”
Opowieści
Zdradzamy plany
Konfrontujemy ten i tamten świat
O Boże, jak dalekie to już światy
– Uliczka tamta i miasteczko
Grudniowa ni to noc ni świt
I idzie chłopiec mały z Babką na roraty
Dymią kominy pierwsze
Żółtawe oka zapalają domy
I Babka – widmom tak więcej czy znajomym
Co trochę odpowiada: „O dzień dobry
Pochwalony. Pochwalony…”
A w moja stronę: „ukłoń się i ty”
Najkrótsze dni, najdłuższe noce
Grudniowy adwentowy czas
W mieście dziś – wtedy nawet nam nieśnionym
I na rubieżach czasu niewyobrażalnych
Prowadzisz Babciu znów tamtego chłopca
Czuję w mej dłoni kostki, Twojej wtedy
Tamtej wtedy dłoni
Idziemy znowu na roraty
– Przez który bardziej świat?