21.03.2024

Nowy Napis Co Tydzień #246 / Wszystkie grzechy Gryki

Po roku od ostatniej książki poetyckiej Wąska środkowa linia (2022) Krzysztof Gryko wraca do nas z nowymi wierszami w tomie Alibi. Wydał go, tak jak i poprzedni, własnym sumptem, tym razem przyjmując na tę okoliczność nazwę OFF-OCH. Wspominam o tym aspekcie ‒ może mało ważnym z punktu widzenia przeciętnego czytelnika – dlatego że od kilku lat śledzę twórczość Gryki i wiem, jak dotychczas cenił sobie wydawanie książek w tak zwanych dobrych wydawnictwach (czytaj: rozpoznawalnych). Przypuszczam, że dla większości przeciętnych czytelników wydanie książki w znanym wydawnictwie jest wciąż swojego rodzaju recenzją, potwierdzającą wartość literacką dzieła. Rodzi się zatem naturalne pytanie: co się stało, że Gryko zdecydował się na swoiste podważenie takiego myślenia? No chyba że ostatni wydawcy poezji Gryki – WBPICAK i PIW ‒ zmienili zdanie co do wartości jego wierszy. Ja po lekturze dwóch ostatnich tomów nie zmieniłam.

Napisałam kilka recenzji jego wcześniejszych książek, w których podałam argumenty, dlaczego oceniam poezję Gryki wysoko. Tylko że z tego samego powodu podchodzę do kolejnych jego tomów z jeszcze większą dozą surowej krytyki. Mówiąc kolokwialnie, wiem, na co tego autora stać i wymagam od niego więcej niż od wielu innych próbujących pisać wiersze. Szukanie nowych form przekazu poezji, jak ta podjęta w Wąskiej środkowej linii, świadczy o tym, że Gryko nie spoczął na laurach (czyli wydawaniu w znanych wydawnictwach), ale wciąż podnosi sobie i innym (czyli czytelnikom i wydawcom) poprzeczkę. I to, jak się okazuje, nawet za cenę rozbratu z gigantami wydawniczymi. Czy takie ryzyko opłaca się poecie, jest raczej pytaniem retorycznym. Dlaczego je zatem podjął? To pytanie, które towarzyszyło mi podczas lektury jego wierszy z Alibi. Wiem jedno: pozostał w nich wierny swojej artystycznej wolności.

Jako się rzekło, stałam się bardzo surową odbiorczynią wierszy Gryki, dlatego – przekornie ‒ zacznę od tego, co zaczęło mi przeszkadzać w niektórych lirykach zebranych w Alibi.

Primo, powtarzalność tematów miłości i śmierci. Nawet jeśli przyjąć za Lechoniem, że to dwie główne rzeczy w życiu, to jednak stały czytelnik poezji Gryki jest ciekawy, co twórca miałby do powiedzenia również na inne tematy.

Secundo, powtarzalność motywów, między innymi deszczu, słońca, lasu, bomb. Nawet jeśli Gryko gra nimi po mistrzowsku i są one bardzo wdzięczne, to jednak używanie ich w kółko zaczyna podpadać pod asekurację.

Tertio, nadużywanie powtórzeń, a ściślej: wykorzystywanie ich w zbyt wielu wierszach. Paradoksalnie wiersze zamiast zyskiwać dzięki nim na sile wyrazu, tracą na niej. Każdy przesyt nie służy człowiekowi, a poezji nie służy przesyt jednego rodzaju środków stylistycznych.

A jednak, jak wspomniałam, ponieważ od dawna cenię literackie umiejętności Krzysztofa Gryki i wierzę w jego twórczy potencjał, podzielę się również tym, w czym widzę wartość niektórych wierszy Alibi.

Jednym z tekstów nowego tomu, w którym autor nie popełnił dwóch ostatnich „grzechów”, jest wiersz Cisza (s. 6). Przytoczę go tu w całości.

kto zanosi sny do fabryk
jadąc tramwajem czytając życie
naklejek na szybach słuchając
szmerów trzymanych w kieszeniach
widząc słowa urodzone okiem
nic nie mówi do nikogo
nikt nie strzela nie wyjmuje noża
wszyscy prawdopodobnie marzą
o miłości

Gryko dostrzega tak zwanych „zwykłych ludzi”, nie tylko siebie, a to już bardzo wiele, bo, jak wiadomo, poeci najbardziej są narażeni na chorobę samozapatrzenia. I śmiem twierdzić, że dojrzałość, upływ czasu tej choroby u wielu nie eliminuje. Na pewno przeszkadza ona w rozwoju twórczym lub wręcz go uniemożliwia. Potencjał Gryki, możliwość dalszego rozwoju dostrzegam również w chęci nawiązania przez niego kontaktu z kimś drugim, jak w wierszu Wyburzenie miejscowe (s. 13).

nie idź jeszcze spać
czekają na ciebie pytania
których nie chcesz usłyszeć
na skrzyżowaniach ulic
przy stacjach benzynowych
nad zatrutymi akwenami

latają jeszcze ptaki
[…]

Od lat upieram się przy tezie, że poezja powinna być czytelna dla odbiorców, chociażby dla garstki wrażliwców, w przeciwnym razie pozostanie martwa. Dialog, podejmowany w cytowanym wierszu tak bezpośrednio, tę interakcję ułatwia, a co za tym idzie ‒ pomaga „żyć” poezji swoim życiem.

Alibi jest też kilka tekstów podejmujących temat pisania wierszy, który bardzo lubię. To stawia Grykę – ironizującego, zdystansowanego – w innym, cieplejszym świetle. Takim właśnie „świeci” wiersz Del fin (s. 22).

Codziennie
od tyłu
od frontu
ze wschodu
z zachodu
na fali
w bezruchu
ze wstydu
przez okno
bez żalu
przychodzą do mnie
rozerwane słowa

W tej personifikacji słów tkwi autentyczna czułość dla poezji i świadomość jej kruchości.

Tu muszę zrobić małą, acz chyba istotną dygresję. Każdy poeta tego kraju, który pisze trochę dłużej niż kilka lat, ba, który pisze dobrze (nawet przyjmując tylko miarę, jaką stosuje krytyka literacka), spotyka się z różnymi przeciwnościami natury wydawniczej, bo przecież od lat fama niesie, że „poezja się nie sprzedaje”. I tenże poeta, który słyszy od wydawców, że co prawda jest dobry, ale – i tu następuje litania powodów, dla których jego wiersze nie trafią na półki księgarskie ‒ musi stanąć przed dylematem natury zasadniczej: pisać dalej wiersze czy nie pisać? I z tej perspektywy najnowszy ‒ ósmy ‒ tom poezji Gryki odbieram jako jego największe zwycięstwo nad marazmem i asekuracyjnym podejściem do poezji przez wiodących wydawców na polskim rynku, ale także zwycięstwo jego przekonań, gloryfikacji wolności artystycznej i wolności w ogóle. Jej swoistym manifestem jest wiersz Nawet (s. 34).

nawet Pałac Potockich nawet
kuchnia włoska nawet stal nierdzewna
nawet Kaplica Sykstyńska nawet deszcz
ze śniegiem nawet flaga Chin
[…]
nawet okruszki na stole nawet dziura w ziemi
nawet twoja ręka nawet pies nawet wieloryb
nawet żadna ojczyzna nawet czerwone słońce
nie powstrzymały mnie
przed napisaniem tego wiersza

W tym opowiedzeniu się po stronie poezji ‒ pomimo wszystko ‒ Gryko idzie dalej, mówiąc w jednym z tekstów: „jestem tym wierszem” (Ram, s. 16). Jakkolwiek to patetycznie zabrzmi, nietworzenie poezji oznaczałoby zatem dla niego zaprzeczenie swojemu najgłębszemu jestestwu. Zresztą kiedyś w udzielonym mi wywiadzie wyraził to tymi słowy: „[…] nie da się nie pisać […]”Nic do ukrycia – o poezji, muzyce i hiszpańskim [w:] A. Kostuch, O literaturze. Otwarcie, Kraków 2022, s. 101.[1].

Kiedy już poeta „po przejściach” (wydawniczych) odpowie sobie twierdząco na pierwsze zasadnicze pytanie: czy nadal pisać? ‒ pojawia się drugie, równie ważne: jak dalej pisać? Czy Gryko daje na nie jakąś odpowiedź w swoim Alibi? Wydaje mi się, że można się jej doszukać w pierwszym, tytułowym wierszu, w którym poeta wspomina o słuchaniu śpiewu ptaków. Śpiew ptaków odbiera chęć zabijania i mowę. Taką samą siłę może mieć poezja. Może dlatego Gryko w swoich kolejnych tomach tak konsekwentnie powraca do wojen i wojenek, ustawiając je obok obrazków jabłuszek, serduszek i lasu. Jedno i drugie jest na wyciągnięcie naszych rąk.

śniło mi się
że świat był ładny
zmarszczki zasłaniały
poranny kapitalizm

śniło mi się
że świat był dobry
ktoś mógł czasami
tonąć w twoim oku

śniło mi się
że świat był przytomny
wszystkie jego końce
próbowały mówić

(Sprawozdanie, s. 30)

Czy poeta proponuje jakąś receptę na przeżycie albo przynajmniej niezwariowanie w tym świecie? Może taką: „[…] uczymy się / o tym czasem zapominać / dla relaksu / pamiętaj o przyprawach / imbir kuma sen” (Imbir, s. 31). Ale oczywiście pierwszym antidotum na odium tego świata pozostaje dla niego miłość. Jest jej wiernym głosicielem od pierwszego tomu. Może więc powracanie do tego tematu jest nie tyle „grzechem” Gryki-poety, co bardziej przejawem zwycięstwa przekonań Gryki-człowieka? Rozsądźcie sami. I to najlepiej w towarzystwie jego nowych wierszy.

Wróćmy na koniec do postawionego na wstępie pytania, które nurtowało mnie podczas lektury Alibi: o powody zmiany podejścia Gryki do kwestii wydawania poezji.Ewangeliczna przypowieść podpowiada możliwą odpowiedź: pereł nie rzuca się przed wieprze. W moim odczuciu to była odważna, słuszna decyzja. Czekam na kolejne. Może tom haiku?

Krzysztof Gryko, Alibi, OFF-OCH, Puławy 2023.

okładka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Agnieszka Kostuch, Wszystkie grzechy Gryki, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 246

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...