Nowy Napis Co Tydzień #247 / Wielki Piątek
Wczoraj była parafialna feta, procesja
w kościele, moc świateł i słów. Pochlebstwa dla kapłanów
i dla tych, co pochlebstwo kapłanom
złożyć pragnęli.
Przyjąłem Twe Ciało i Twoją Krew, Panie!
Ksiądz proboszcz na oczach tysiąca ochrzczonych
umył nogi czcigodnym mężczyznom.
Nie zasłużę na takie ablucje, do dostojności
w oczach ludzi droga jest daleka.
Nie myje się nóg grzesznika
z ostatniej ławki fary.
W majestacie skupienia odprowadzono Twe Ciało
co celi śmierci - ciemnicy. Tam nikt nie pociesza,
żadnych szans na ostatnie życzenie. Całą noc czekamy
na ukrzyżowanie, śpimy szybko, uronimy łzę.
Nie zadzwoni o posadzkę kościoła,
wiele w niej intencji, mało kruszcu woli.
Poczekamy aż powstaniesz z martwych,
aby świętować z czystym sercem.
Pamiętamy akcję tej sztuki w aktach wielu.
A wkrótce będziemy potykać się o siebie
jak uprzednio. Wrócimy do uroku przyzwyczajeń
pocieszni, że za rok Triduum Paschy
znów wydepiluje z nędzy wnętrza skruszonych..
Za dwa dni będziemy jedli i pili,
życzyli sobie dobrego życia, wstydliwie
zapominając o życiu wiecznym.
Na próżno: Popielec człowieczych codzienności
jest stróżem Twego cierpienia, Panie!
Wiersz ze zbioru Wyznania konfesyjne.