04.04.2024

Nowy Napis Co Tydzień #248 / Poprzez amerykański bezkres. Recenzja eseju poetyckiego „Ameryka” Adama Majewskiego

Adam Majewski to poeta pochodzący z Gdańska. Urodzony w 1979 roku literat dał się poznać szerokiej publiczności już w 2002 roku, kiedy to ukazała się jego książka poetycka zatytułowana po prostu wiersze. Wydawnictwo to odniosło niemały sukces, mimo iż zostało napisane przez młodego, zaledwie dwudziestokilkuletniego poetę. Majewski został nagrodzony za wiersze między innymi w czterdziestym trzecim Konkursie Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek – jednego z najstarszych polskich stowarzyszeń twórczo-zawodowych. Nagrodę otrzymał podczas Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie w 2003 roku.

Tamten tomik zdobył także uznanie krytyków. Wysokie noty wystawiali Majewskiemu między innymi Anna Kałuża czy Leszek Szaruga. Kałuża zamieściła hasło o Majewskim w Słowniku młodej polskiej kultury, w którym pisała, że młody pisarz „zaprezentował się przede wszystkim jako autor ironicznych skrętów języka oraz inteligentnych komentarzy do rzeczywistości polityczno-społecznej”. Krytyczka podkreśliła wagę skrótów i szybko serwowanych puent w poezji Majewskiego. Zauważyła także, że obrazy budowane przez twórcę są niejednokrotnie wieloznaczne i zdekoncentrowane, że Majewski nie stroni od zaskakujących fraz, nieraz niepokojących, przełamujących pozornie spokojny klimat jego niektórych poetyckich konstrukcji. Z kolei Szaruga w swoich uwagach zawartych w „Kwartalniku Artystycznym” w 2004 roku podkreślał, że ta poezja zawiera w sobie interesujący chłód. Zastanawiał się przy tym, na ile ów chłód jest wynikiem wyłącznie rzemieślniczej sprawności, a na ile wynika z innych uwarunkowań.

Odniesienia do wspomnianego tomu sprzed ponad dwudziestu lat prowokują do zadania pytania: czy Majewski wciąż zawiera w swoich wierszach ten niepokojący styl? Czy decyduje się na chłód? Czy da się go wyczuć podczas amerykańskich wędrówek pisarza? Spójrzmy na utwór Dark Paradise – Słuchając albumu Lany del Rey:

1.

Wkroczyłem na obcą ziemię sąsiadów
pochylonych nad sadzonkami czarnej porzeczki

Powitanie ze słów kwaśnych jak owoce –
obce języki, gesty niewiele mówią.

Ich dom wkrótce otoczy niewysoki mur krzewów.

Granicę mowy przekroczy ciche przyzwolenie
Na wzajemne istnienie

2.

Otchłań porozrzucanych wyrazów,
zapachów ogrodu nie do opisania – jestem jak

gość Nowego Edenu. Mam wynaleźć język i pismo,

aby na nowo wszystko ponazywać.
Aby z raju ciszy wyjść do ludzi

Nietrudno dostrzec wielkie bogactwo znaczeń i mnogość dostępnych interpretacji, które przynosi ten wiersz. Rzecz można odbierać niejako w oderwaniu od szerszego, „amerykańskiego” kontekstu całej książki. Wtedy jawi się jako refleksja o podróży w ogóle, o spotkaniu odmiennych światów. Pobrzmiewa tu pytanie o możliwość koegzystencji odmiennych ludzi i kultur, o rolę wędrowca w nawiązaniu komunikacji z owymi kulturami i napotkanymi osobami. Jak odnaleźć się w otchłani porozrzucanych wyrazów? Co oznacza nowe wynalezienie języka i pisma? Jaka jest rola podróżnika i jego misja? Łatwo zauważyć, że lektura poezji Majewskiego nastręcza wielu pytań i niekoniecznie dostarcza równej mnogości odpowiedzi.

W tym względzie pewnego rodzaju (częściowym) wsparciem dla czytelnika pozostaje oczywiście jasny kontekst interpretacyjny wynikający z tytułu całego zbioru – kontekst podróży do Ameryki, jej historii i kultury. W tych właśnie amerykańskich okolicznościach można odczytać Dark Paradise jako gorzkie spojrzenie na kontynent, na który przez dekady i wieki przybywali nowi wędrowcy i kolonizatorzy. Na którym to kontynencie obca ziemia sąsiadów i kwasota porzeczek to wyraz swoistej niegościnności, być może wynikającej z reminiscencji kultury Indian (rdzennych Amerykanów) – tych, którzy niegdyś byli tu gospodarzami, lecz ich dom porósł „niewysoki mur krzewów”.

A może chodzi o coś innego? Może ten obraz ma odsyłać do jeszcze innych przestrzeni – tych, w których podróż to ekwiwalent wędrówki przez życie, a zarazem kroczenia ku śmierci? Takie podejście interpretacyjne sugeruje przywołanie utworu Lany del Rey w tytule wiersza. Dark Paradise to piosenka wyposażona w silny ładunek emocjonalny, zarówno muzycznie, jak i tekstowo. Opisana w piosence historia miłosna jest bardzo daleka od radosnych opowiastek, które mogą się kojarzyć z muzyką pop. Del Rey opowiada historię kobiety, która nie może zapomnieć o swym zmarłym ukochanym, gdy zamyka oczy widzi go w „mrocznym raju”, a zarazem lęka się, że gdy już przejdzie na drugą stronę nie spotka go. Dark Paradise pobrzmiewający w uszach poety może odsyłać czytelnika do swoistej eschatologii czy też do problemu pamięci – osobistej, kulturowej, historycznej? To nie jest jednoznaczne.

Ta niejednoznaczność wyróżnia poezję Majewskiego. Autor na pozór zaprasza odbiorców w bardzo czytelną podróż. Oto Ameryka, zapisy wrażeń i refleksji powiązanych w ten czy inny sposób z tym kontynentem oraz państwem, jakim są Stany Zjednoczone. Jednak podzielona na dziewięć części (rozdziałów?) książka to nie żadne pocztówki z podróży, to nie błahe opowiastki o Wielkim Kanionie czy plażach Florydy. To refleksje skomplikowane, niejednokrotnie niespodziewane, nasączone mrokiem, chwilami wręcz apokaliptycznością. Przywołajmy dwa powiązane ze sobą w pewien sposób utwory, w których „bohaterem” jest Nowy Orlean. Najpierw Spotkanie z amerykańskim poetą, Nowy Orlean:

– Widziałeś Baracka Obamę? On tu był,
w Pat O’Brien’s, niedaleko Bourbon Street.
Czarne włosy, twarz, ręce. I ten garnitur.
Witał się ze mną. Serdecznie, jak z całą
Ameryką. Powiedział, że wszystko będzie
inne, że będzie OK. Od tamtej pory
zaglądam tu często – lepsze to niż nic.
Pojawiły się wiersze. O wszystkim
i o niczym.

Jak nietrudno się domyślić, ten zapisany kursywą wiersz to transkrypcja wypowiedzi tytułowego amerykańskiego poety. Zapis jego wspomnień, marzeń, oczekiwań. Ta wypowiedź to wyraz swoistego zawieszenia między światami przeszłości i teraźniejszości, rzeczywistości i poezji. Wyraz zamknięcia w małej społeczności? Być może. A może to tylko pozbawione jakiegokolwiek wartościowania dokumentalizowanie słów uznanych za ważne lub wyjątkowe.

Majewski w typowy dla siebie sposób nie daje odpowiedzi, tylko podrzuca czytelnikom wskazówki. Czasami chciałoby się rzec: upiorne. Jak w utworze, który następuje po tym opisanym wyżej – Nowoorleańskim przewodniku po sprawach ostatecznych:

Nikt na nas tam nie czeka – mówi amerykański poeta,
wskazując na planie miasta niebezpieczny punkt.

Krótka i upiorna konstatacja – nicość, brak nadziei, zagubienie, pustka. Takie emocje przebijają się do świadomości, gdy czytelnik styka się z powyższymi słowami. Ów utwór przynosi nie tylko pesymizm, którego chwilami trudno odmówić wierszom Majewskiego. Przynosi także świadomość faktu, że Ameryki nie warto odczytywać jako zbioru wierszy rozproszonych i niepowiązanych ze sobą, ale należy je traktować właśnie tak, jak wskazuje autor w podtytule swojej książki – jako esej poetycki. Jako narrację kompletną i spójną, bo wówczas można z niej odczytać pełnię sensów.

Czy esej poetycki to jakieś novum w polskiej liryce? Jak go zdefiniować? Wygląda na to, że literacki koncept Majewskiego to istotnie nietypowe założenie. Oczywiście, tomy poetyckie bardzo często są zbudowane wokół jednego, głównego motywu, który spaja całość kompozycji. Pierwszym z brzegu przykładem mógłby być Pan Cogito Herberta – opowieść o tym samym, powracającym bohaterze poetyckim. Różewicz w tomie Matka odchodzi zawarł wiersze koncentrujące się każdorazowo wobec różnorako interpretowanej problematyki spraw ostatecznych. Jednak żaden z nich nie komunikował, że oto tworzy zwarty esej na jeden, konkretny temat. Majewski tak właśnie czyni.

Czy słusznie? Czy jego projekt definicyjnie pokrywa się z tym, czym esej jest i powinien być? Wedle najprostszego i najbardziej podstawowego rozróżnienia esej to forma literacka prezentująca punkt widzenia autora. Poruszać może tematykę wszelaką – od artystycznej przez filozoficzną po społeczną. W istocie nie ma więc żadnych przeciwskazań, aby esej miał formę liryczną. Nie jest koniecznym, aby była to forma prozatorska. Refleksje autora i ów osobisty punkt widzenia mogą być zapisane tyleż poprzez kolejne akapity, co poprzez kolejne strofy.

Ameryce te strofy układają się w podróż pełną niespodzianek, często bardzo trudnych myśli i oglądów rzeczywistości. Ale także w podróż barwną, angażującą i inspirującą. Czy jest to książka dla kogoś, kto chciałby bliżej poznać Amerykę? Jeżeli mówimy o poznawaniu powierzchownym, powiedzmy – „krajobrazowym”, to nie do końca. Za to jeżeli ktoś chce wniknąć w głębiny ludzkiej duszy, chce poznać różnorodne ludzkie perspektywy, to z pewnością jest to książka dla niego.

Książka Majewskiego to już trzydziesty trzeci tom z serii Biblioteki Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, promującej licznych polskich twórców. Jej redaktorami są Andrzej Appel, Krzysztof Bielecki i Piotr Müldner-Nieckowski. Ta seria literacka stanowi owoc współpracy Stowarzyszenia z Instytutem Literatury, a do jej współtworzenia zostali zaproszeni wszyscy członkowie Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Trzeba przyznać, że owoce serii są doprawdy dorodne: przynosi ona odbiorcom w Polsce szansę na spotkanie z dziełami oryginalnymi, wartościowymi artystycznie i po prostu ciekawymi.

Adam Majewski, Ameryka. Esej poetycki, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Kraków 2023.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Maciej D. Woźniak, Poprzez amerykański bezkres. Recenzja eseju poetyckiego „Ameryka” Adama Majewskiego, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 248

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...