Nowy Napis Co Tydzień #250 / Pośród Cieni. Poezja Kamila Hyszki
W 2022 roku na łamach magazynu internetowego „Helikopter” (nr 11) ukazało się siedem utworów Kamila Hyszki. Powstały – zgodnie z datami pod tytułami – w 2021 roku i na początku roku 2022. Znaleźć w nich można zapach pigw, wakacje w Bejrucie, córę Damaszku, której włosy uszyto z piasku, ruiny antycznej świątyni, gdzie mieszkają chrząszcze, przyziemne życie, żuka gnojarza, poszukiwaczy złotego runa, w moździerzu ziarnka gwiazd, usypywanie mandali, piasek z butów, zmyślne neologizmy: „niedoczekajkę pospolitą”, „zbędnisia stepowego”, „prosicielka natrętnika zwyczajnego” – szereg zgrabnych metafor, swobodną grę słowami, jakąś podskórnie wyczuwaną egzotykę, bliskość z naturą. Czy kolejne wiersze Hyszki rozjaśniają nam jego portret i drogę twórczą, którą podąża?
Prolegomena – wejście w cień
I tak, i nie, od tekstów, które ukazały się bowiem w „Helikopterze”, te obecnie omawiane, powstałe w drugiej połowie 2022 roku, publikowane w „Nowym Napisie” różnią się znacznie. Ich autor zwraca mniejszą uwagę na otoczenie, elementy przyrody, brakuje tu motywów podróżniczych. Podmiot nie jest jedynie uważnym, ciekawym obserwatorem świata, czułym na wszelkie jego przejawy i odmiany. Przekaz staje się bardziej osobisty, intymny, przedstawione zostają relacje rodzinne podmiotu, niekiedy bierze on czynny udział w sytuacji lirycznej, zwracając się bezpośrednio do domowników. Hyszka idzie w stronę prozaizacji poezji, tekstowej hybrydy
Wiersze Hyszki składają się z krótkich, jakby przerywanych, pozbawionych barokowo-wybujałej lirycznej ornamentyki, wspomnień i refleksji zarazem – stanowią coś na kształt wyrwanych z notatnika diarystycznych zapisków, coś na kształt raptularza. To utwory, które z pozoru w przyziemnej, ale dalekiej od banalności, namacalnej, bolesnej, odważnej, intymnej i może dlatego takiej surowej treści i formie skrywają przemyślany, spajający je koncept, wzbogacony o filozoficzne oraz psychologiczne odniesienia.
Cienie
W pierwszym chronologicznie wierszu Śmierć matki swoją wypowiedź podmiot zaczyna od przytoczenia słów ojca, który od lat codziennie powtarza, że matka podmiotu umrze na drugi dzień („jutro twoja matka umrze”). Okazuje się, że słowa te, wypowiedziane po raz pierwszy pięć lat temu, w któryś (niesprecyzowany) wtorek, mają siłę sprawczą – na drugi dzień w środę matka umiera. W kilku wersach Hyszka przedstawia rodzinny dramat: matka umarła, ojciec postradał zmysły. Ale utwór ten ma też, a może przede wszystkim metatekstowy wymiar: „wskrzesza ją na krótką chwilę, / na wtorek tego jednego zdania”. Zdanie więc potrafi metaforycznie przyczynić się do śmierci, ale może jednocześnie wskrzeszać. Ujawnia w ten sposób swój performatywny charakter – ustanawia rzeczywistość pozajęzykową dzięki temu, że pojawia się w świadomości tych, którzy pozostają pod jego wpływem.
W kolejnym wierszu (Fabryka) również pojawiają się zmarła matka i ojciec, który zwariował. Tym razem podmiot skupia się na zmienności oraz przemijaniu ludzkich zatrudnień, które symbolizuje zamknięta fabryka – niegdysiejsze miejsce pracy jego ojca. Każda z trzech strof wiersza zaczyna się od nadających rytm całości słów: „kiedy zamknęli fabrykę”. W utworze przeważa duszny, industrialny, ale i nieco melancholijny klimat, sam zaś wiersz kończy się ironiczną puentą: „niby to samo, a jednak trzeba / mówić dzień dobry. nie to co przechodzić z cynicznym / uśmiechem pod neonowym napisem stalowej bramy”.
Przemijalność, a bardziej nawet względność czasu to temat wiersza Poeta. Jest on po trosze lirycznym odpowiednikiem charakteru. Przypomnijmy, że charakter to gatunek literacki w formie krótkiego tekstu prozą, skupiony na jednym bohaterze, opisujący go za pomocą zdarzeń, które stają się elementami jego charakterystyki. W tym wypadku bohaterem jest sąsiad podmiotu lirycznego, mieszkający na trzecim piętrze „wielopiętrowego bunkra”, przedstawiony na zasadzie ironicznego kontrastu – zetknięcia osiedlowej, „reklamówkowej” codzienności z poetycko-filozoficznym byciem w świecie: „gdy naciąga skarpety myśli o / Heideggerze. […] uwikłany w język nie wychodzi z długów. rzeczy / nazywa po imieniu choć najczęściej rymuje milczenie”. Przywołanie niemieckiego filozofa okazuje się nieprzypadkowe. Człowiek nieustannie przekracza zarówno siebie, jak i napotykane wewnątrz świata byty: „był już sprzedawcą, kelnerem, / bywalcem. przeżył śmierć Boga i wiele kobiet, które nigdy nie / mówiły dzień dobry”. Najogólniej autor Bycia i czasu ujmował świat jako zaprojektowaną przez człowieka siatkę odniesień, która łączy rzeczy i nadaje im sens
Relacyjność (zależności, układy odniesień) unaocznia się w języku poetyckim, pełnym figur retorycznych, metafor, hiperbol, antytez, paradoksów semantycznych. Liryka staje się dla Hyszki środkiem wyrazu odpowiednim także do opisu wymykających się logice „dziennej” doświadczeń onirycznych. Miłość i Śmierć, czyli tytuł kolejnego, najbardziej chyba zagadkowego wiersza z omawianych przywodzi na myśl greckich Erosa i Tanatosa. Według psychoanalizy Freuda to popędy życia i śmierci, dwie główne siły sterujące motywacjami człowieka
Głęboka tęsknota do pozostania małym dzieckiem zostaje zazwyczaj stłumiona (staje się nieświadoma), ponieważ jest ona nie do pogodzenia z ideałami dorosłego życia, którymi dziecko nasiąka w […] społeczeństwie
Zob. E. Fromm, Rewizja psychoanalizy, tłum. R. Saciuk, Warszawa 2006, s. 40. [9].
Tęsknotę tę potęguje poczucie straty i świadomość nieodwracalnego, które na chwilę rozmywa się w sennej wizji. Być może też wielce istotna w omawianym wierszu figura chłopca-blondyna to oniryczna inkarnacja archetypicznego, jungowskiego „cienia”
O przemijaniu, ale i zachowywaniu przy tym ciągłości („z pokolenia na pokolenie”) pewnych uczuć lub ich braku, o śmierci i zapomnieniu („martwy ciąg niemiłości. gdy / spadają gwiazdy, nie potrafię myśleć o tobie”) opowiada utwór Pokolenia. Ale czy niemożność myślenia o osobie oznacza, że się jej nie kocha? Bo chociaż w potłuczonym szkle podmiot nie znajduje twarzy kogoś, do kogo wypowiedź kieruje, to jednocześnie przyznaje, że „można się skaleczyć / w listopadzie”. Czemu akurat w listopadzie? Ze względu na święto zmarłych? Czy listopad jest miesiącem, w którym podmiot przypomina sobie o kimś, o kim nie myśli, „gdy spadają gwiazdy”? Wszystko to pozostaje niejasne. Najważniejszy staje się ogólny sens wypowiedzi: powszechna niemiłość – tutaj prawdopodobnie w znaczeniu braku czułości, braku empatii, być może wynikających z częściowego braku międzypokoleniowego zrozumienia.
Matka czytała moje wiersze – ostatni z prezentowanych w „Nowym Napisie” utworów Hyszki, chronologicznie najnowszy, opatrzony datą 30 września 2022 roku, dopełnia ich pesymistyczny, fatalistyczny, posępny charakter. Podmiot ujawnia, że pisze teksty smutne, pełne żalu (w tym przypadku można domniemywać, że wiersz prawdopodobnie zawiera elementy autobiograficzne), chociaż matka podmiotu chciała, aby pisał teksty weselsze. Zastosowany w pierwszym wersie czas przeszły („mówiła”) wskazywać może, że matki podmiotu już nie ma, pozostaje w sferze wspomnień. Relacja „ja – matka” pojawiała się już w poprzednich utworach. Z kolei wątki metatekstowe domykają całość analizowanych tutaj wierszy Hyszki. Ten krótki, dwustrofowy utwór przepełniony jest gorzko-ironicznym nastrojem, warto przytoczyć go w całości:
matka zawsze mówiła: twoje wiersze są smutne i pełne są
żalu. jakbym coś zrobiła źle. potem dodawała: napisz coś
kiedyś radosnego o słońcu i kwiatach, i wiośnie.
piszę więc matko radośnie
o słońcu
o kwiatach
o wiośnie
Druga zwrotka nabiera dodatkowego odcienia w zestawieniu ze strofą pierwszą. Ostatecznie podmiot nie potrafi spełnić prośby matki, nie potrafi pisać prawdziwie radośnie, a jedyne na co go stać, to kolejny „smutny i pełen żalu” wiersz zabarwić dosadną ironią, której symbolem może być celowo sielankowo, nieco kiczowato brzmiący rym: „radośnie – o wiośnie”. Utwór uwypukla nadrzędny problem poetycki Hyszki.
Synteza
Kontrast zaprezentowanych, najnowszych wierszy względem wcześniejszych (chociażby publikowanych we wspomnianym „Helikopterze”) uwidacznia pogłębiający się posępny, fatalistyczny, nihilistyczny, a przy tym nieco ironiczny wymiar tej poezji. Kwestie egzystencjalne, tematy nadrzędne: przemijanie, śmierć, miłość i przeciwstawiona jej niemiłość, przedstawione na tle zanikających relacji rodzinnych determinują formę tych lirycznych wypowiedzi. Przez kolejne słowa, wersy, strofy sączy się bardzo osobiste poczucie straty i żalu, wychodzi na wierzch schowana pod płaszczem surowej konwencji wrażliwość kształtująca się w człowieku od lat najwcześniejszych, bo dotycząca relacji rodzinnych: dziecko–rodzic. W jednym tylko przypadku są to relacje sąsiedzkie (Poeta). Ale nawet w tym tekście podmiot w swoim opisie „przekracza” drzwi mieszkania sąsiada-poety, wspominając o aspirynie i skarpetkach. Wszystkie te wiersze zdają się skrawkami jednej opowieści, niemal dziennikowymi (opatrzonymi datami), lirycznymi zapisami doświadczenia pozornej codzienności jednego i tego samego podmiotu.
Wobec tego czym jest poezja Hyszki zaprezentowana w „Nowym Napisie”? To przede wszystkim dojmujące studium ludzkiej psychiki, świadectwo zagubienia jednostki w świecie przemijania wszystkiego i wszechobecnego panowania bezwzględnego czasu, który względność zachowuje jedynie w słowie.