02.05.2024

Nowy Napis Co Tydzień #252 / Miłość, czyli osnowa życia

Chociaż księdza Jana Sochonia doskonale znamy jako poetę, autora wierszy zebranych w kilkunastu już tomach, a także wnikliwego filozofa kultury o niemałym przecież dorobku naukowym, to w przypadku tej książki można mówić o debiucie. Dlaczego? Sam Sochoń tak spróbował to wyjaśnić:

Na szczęście dysponujemy możliwościami, żeby wskazany żywioł poetyckości wykorzystywać w konstrukcjach typowo fabularnych. I tak właśnie jest w Jedenastym przykazaniu, mającym swe zasadnicze źródło w realnych egzystencjalno-historycznych wypadkach, zwłaszcza w losie i doznaniach Franciszki oraz Józefa, moich rodziców. Przypadkowe odnalezienie w szafie pliku listów niemieckiego oficera do Franciszki uruchomiło we mnie lawinę pytań, wątpliwości i nade wszystko chęci zrozumienia rodzinnych dziejów, nader dotkliwie naznaczonych dramatem i tragicznością wojny, okupacji niemieckiej i sowieckiej, wreszcie ograniczeniami ludzkiego sposobu życia i ludzkiej wolności, zmagającej się z siłą nakazów sumienia, etosu społecznego, religii, nietkniętych jeszcze przez naukową i antymetafizyczną aurę obecnego czasu.

Jest więc Jedenaste przykazanie debiutem prozatorskim poety Jana Sochonia, książką, którą warto zauważyć i sięgnąć po nią przynajmniej z kilku przyczyn. Pierwszą z nich jest zupełnie wyjątkowe, metafizyczne widzenie rzeczywistości, przepełnione czystością, która najpewniej przedostaje się do tej prozy, tak myślę, dzięki namaszczeniu autora sakramentem święceń. Wasilków to wieś na białostocczyźnie, ale jednocześnie locus amoenus (miejsce błogie) wszystkich protagonistów tej powieści: Franciszki, Józefa, Teofili, Eugenii… To świat arkadyjski, ustronna przystań, jakby wyjęta z późnych obrazów Jacka Malczewskiego.

Wasilków poznajemy dzięki opowieści głównej bohaterki, Franciszki. Ta wiejska dziewczyna, a potem dojrzała kobieta, jest jego integralną częścią, przemawia do nas i wiemy, że mówi prawdę. Na początku fabuły spotyka Józefa, śmiałego i żywego wiejskiego młodzieńca, który zabiega o jej sympatię. Czy to dziwne, że w końcu mu ulega? Oboje są młodzi, chcą żyć i cieszyć się tym niezrozumiałym darem na swój sposób.

W końcu, pewnej jesiennej nocy, nasze ciała zjednoczyły się w nagłym błysku, w słupie ognia, który odtąd miał nam towarzyszyć jak Izraelitom wędrującym przez pustynię ku Ziemi Obiecanej. Pojęliśmy, że skazujemy się na publiczny osąd, na wykluczenie z wiejskiej wspólnoty. Lecz nie umieliśmy się już wycofać. W kolejnym roku niepewności i duchowego między nami odrętwienia urodził się Zenon, nasz pierwszy syn.

Mimo początkowych niedogodności życie toczy się szczęśliwie i wkrótce kochankowie staną na ślubnym kobiercu. Ważną rolę w ich młodym życiu zacznie wkrótce odgrywać ciotka Teofila, franciszkańska tercjarka, która niczym Oko Opatrzności czuwa nad małżonkami i ich potomstwem. Niestety Historia wkrótce zniszczy Arkadię, Józef zostanie wywieziony przez Sowietów na Wschód, Franciszka zostanie z dziećmi, a w 1941 roku do Wasilkowa wejdą Niemcy. Będzie wśród nich Daniel Richter, na którym młoda Polka sprawi jedyne w swoim rodzaju wrażenie. Pomoże mu ono w przetrwaniu na Ost Front, skąd będzie pisał do Franciszki długie listy po niemiecku. Miłość? Tak, miłość. Jak i czym się ona zakończy?

Powie ktoś, to przecież polskie losy, o których tyle już wiemy z relacji pamiętnikarskich zesłańców i żołnierzy 2 Korpusu Polskiego, a także z takich znakomitych książek, jak Wspomnienia z Kazachstanu ks. Władysława Bukowińskiego czy Wielbłąd na stepie Jerzego Krzysztonia. Ale Sochoń w rozdziałach opisujących gehennę Józefa i wywiezionej także wraz z malutkimi dziećmi Eugenii kreśli przed nami swój wewnętrzny pejzaż, dzieli się tym, co rosło w nim przez lata, czym żył, o czym myślał, co trwało w jego modlitwach. Może to niezbędne dla nas, czytelników wierszy Jana Sochonia, uzupełnienie wizji poetyckiego świata tego autora, obrazu zatrzymanego w jego pięknie, ale także okrucieństwie bydlęcego wagonu i zawszonej ziemianki?

Uderza coś jeszcze. W świadomości bohaterów w sposób całkowicie naturalny funkcjonują dwie okupacje: sowiecka i niemiecka. Najpierw sowiecka, potem niemiecka, potem znów sowiecka. Dlatego wybory tych, którzy walczą z komuną po 1945 roku, są dla ludności Wasilkowa całkowicie zrozumiałe. A Józef, który powraca z wojennej tułaczki (może wymodliła to ciotka Teofila?) i pragnie na nowo budować swe życie z Franciszką, ma przed sobą naturalny wybór: walczyć dalej i zginąć czy starać się ułożyć sobie życie pod nową okupacją.

Cień komunizmu jest długi, bolesny i niszczący. Położył się na życiu urodzonego w 1953 roku w Wasilkowie poety najpierw jako ciemność, o której opowiedzieli mu matka i ojciec, a potem mrok, którego sam doświadczył jako obywatel PRL i kapłan Kościoła rzymskokatolickiego. Ten mrok odebrał życie księdzu Jerzemu Popiełuszce, któremu Jan Sochoń poświęcił opowieść zatytułowaną Tama (2010). Dlatego Jedenaste przykazanie otwiera niezwykła introdukcja – rozdział poświęcony tajemniczej, niewyjaśnionej śmierci Zenona Sochonia, dyspozytora ze Stoczni Gdańskiej, członka komunistycznej partii. Co znaczy ta śmierć? Gdzie znaleźć nić wiążącą ją z wcześniejszą (ale opowiedzianą później) rodzinną historią, której zresztą jest częścią?

Powieść Jana Sochonia warto czytać nie jako proste odwzorowanie polskiego losu, raczej jako zapis chasydzkich „świętych odblasków”, które każdy z nas ma za zadanie odnaleźć. Tylko wtedy możemy zbliżyć się do rozumienia słów, którymi autor zachęca nas we wstępie do lektury:

[…] osnową daru, jakim jest życie, pozostaje miłość, także do własnej Ojczyzny, oraz przynależne tej miłości cierpienie, zabarwione nadzieją zbawienia wysłużonego na wzgórzu Golgoty przez Chrystusa.

Czytajmy zatem.

Jan Sochoń, Jedenaste przykazanie, Teologia Polityczna, Warszawa 2023.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Wojciech Chmielewski, Miłość, czyli osnowa życia, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 252

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...