06.02.2020

Nowy Napis Co Tydzień #035 / Koincydencja prawie doskonała

Piotr Wiesław Rudzki, trójmiejski poeta, wielbiciel kolei, od lat stara się łączyć swoje dwie pasje. Najnowszym owocem tych starań jest książka Pociąg pośpieszny WITKACY do Zakopanego, wydana w pelplińskim Wydawnictwie Bernardinum. Rudzki występuje tu nie tylko jako poeta i redaktor, ale też koordynator pomorskiego projektu poetyckiego PANTOGRAF, którego podstawowym celem jest namierzenie (a może i zdefiniowanie?) wspólnych torów, po których podążają poezja i kolej. To niezwykle oryginalne wydawnictwo albumowe w każdym swym detalu nawiązuje do bogatej tradycji kolejnictwa. Już po pobieżnej lekturze wiemy, że mamy do czynienia z rzadkim typem prawdziwego pasjonata, który oferuje podróż do czasu, gdy kolej była najbardziej popularnym środkiem transportu. Dzięki tej publikacji czytelnik przypomni sobie atmosferę sprzed kilku dekad; dawne pociągi, wagony restauracyjne, firanki z logo PKP, tablice z rozkładami jazdy. Powrócą do niego ukradkowe spojrzenia podróżnych, widoki mijanych miejscowości, ciągłe opóźnienia i informacje o tym, że mogą one ulec zmianie. Przypomni się smak herbaty w dworcowym barze, w którym przyszło spędzić niejedną noc. Książka wydobędzie z naszej pamięci typowe dla kolejowej nomenklatury słowa. Triumfalnie powrócą miejscówki, tabory, zwrotnice, przedziały, semafory.

Podróż, do której zaprasza nas Rudzki, odbywa się w różnych wymiarach i na wielu płaszczyznach, bo kolej jest głęboko zakorzeniona w kulturze i tradycji. Podróżowanie pociągiem jest rodzajem rytuału, ma w sobie coś tajemniczego, onirycznego, choć dla wielu osób jest elementem codziennych zmagań. Wymiar symboliczny tej podróży wyda się pewnie czytelnikom najciekawszym jej aspektem. O tę kwestię zadbają pasażerowie, zaproszeni goście – znakomite poetki i poeci, których udział jest w tym projekcie najważniejszy. Szczególnym pasażerem jest Ewa Lipska – główny gość pociągu „Witkacy” (w almanachu naliczyłem dziewięć wierszy poetki). Tytuły przywołują na myśl stację, i to konkretną: Kraków Główny. Poza Lipską wyróżniona zostaje też bydgoska Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego. Rudzki dedykuje publikację właśnie Galernikom – z okazji ich Roku Jubileuszowego. Trzecim bohaterem jest pisarz i malarz, patron pociągu relacji Gdynia–Zakopane – Stanisław Ignacy Witkiewicz, od młodzieńczych lat zafascynowany koleją, autor między innymi Szalonej lokomotywy.

Na kartach książki poezja zderza się z obrazem lub poezja i obraz nawzajem się przenikają, uzupełniają. Dla poety widok zza okna może stać się bodźcem do napisania wiersza, zaczynem dzieła. I to zderzenie przypomina klimat wspomnianej Galerii Autorskiej (Rudzki bywa w niej regularnie), w której murach artyści są dobierani w pary w taki sposób, żeby obraz malarza był uzupełniany słowem, żeby dochodziło do twórczej koincydencji, a często też konfrontacji.

Okładka książki

Książka ma niezwykle przemyślaną konstrukcją, jest małym labiryntem, w którym mniej zorientowany czytelnik może się zagubić. Może się też wydawać, że wydanie tak karkołomnego dzieła jest „ślepym torem”. Jeśli bowiem poezja nie będzie odpowiednio korespondować z koleją, jeśli nie ma zbieżności, nie ma tarcia, to komu ta książka jest potrzebna? A jednak po lekturze całości można odnaleźć koincydencję, a uważnemu czytelnikowi punkty wspólne wydadzą się wyraziste. Poezja i kolej znalazły się na uboczu głównych szlaków i potrzeba im takich pozytywnych zapaleńców; dzięki nim współczesny człowiek ma szansę przełamać schematy, którym większość z nas ulega. Książka nie jest dziś w modzie, a jazda pociągiem może wydawać się młodym ludziom czymś staroświeckim. Telefon komórkowy i tablet są atrakcyjniejsze od książki, a posiadanie samochodu daje poczucie swobody i niezależności.

Trudno wobec tej niezwykłej pozycji przejść obojętnie, zwłaszcza że jej podstawowym (ale nie jedynym) walorem jest wysoka jakość artystyczna zawartych w niej tekstów. Głównie za sprawą zaproszonych do współpracy znamienitych poetów (w kolejności alfabetycznej wymienię kilku najbardziej znanych): Wojciech Banach, Piotr Cielesz, Marek Czuku, Tadeusz Dąbrowski, Tadeusz Dziewanowski, Grzegorz Grzmot-Bilski, Jarosław Jakubowski, Paweł Huelle, Krzysztof Kuczkowski, Artur Nowaczewski, Kazimierz Nowosielski, Antoni Pawlak.

Rudzki co rusz zaskakuje czytelnika. Jego wiersze są przeplatane barwnymi historyjkami „kolejowymi”. Redaktor almanachu ma poczucie humoru, a to udziela się też innym uczestnikom projektu. A jednak prawie każdy z nich stara się powiedzieć coś ciekawego czy wręcz zaskakującego. Ta książka ma też walory edukacyjne, poznawcze, stanowi – być może – pierwszy krok do zaprzyjaźnienia się z dziełami patrona pociągu.

W tym niezwykłym almanachu istotną rolę spełniają epitafia. W ten sposób trójmiejski poeta przywołuje twórców, dla których kolej była ważnym elementem kulturowym. Poetycko zostaje wskrzeszony nie tylko Witkacy, ale też inni pisarze i taternicy: Jan Tadeusz Krupski, Michał Jagiełło. Osobny rozdział można by poświęcić poecie z Kutna, Arturowi Fryzowi, autorowi znakomitej antologii kolejowej Pociąg do poezji. Intercity. Rudzki podąża jego tropem, a nawet zamieszcza słowa Romana (Stasia) Mikołajczyka: „Pociąg, jak żadne inne odkrycie współczesności, nadaje się do poezji”, które są omówieniem dwóch antologii kolejowych, w tym właśnie książki poety z Kutna.

Praca Rudzkiego nie byłaby kompletna, gdyby nie fachowe doradztwo ze strony naukowców, dziennikarzy i innych społecznie zaangażowanych osób. Na szczególną uwagę zasługuje udział w tym projekcie profesora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu – Bogdana Chmielewskiego, który wielokrotnie organizował (wykorzystując przy tym dworce PKP) wystawy malarstwa oraz rysunku i nieraz w swojej twórczości eksponował motywy kolejowe. Reprodukcja jego obrazu olejnego W podróży z 1993 roku została wykorzystana na okładkę almanachu.

Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska (sanitariuszka w trakcie Powstania Warszawskiego, bratanica prof. Władysława Tatarkiewicza) na kartach książki wspomina podróż, jaką odbyła z rodzicami z Warszawy do Zakopanego w 1938 roku. Według niej już wtedy pociąg luxtorpeda osiągał zawrotną prędkość prawie 200 km na godzinę!

Można by jeszcze wiele napisać o zaletach tej książki, o jej wyjątkowości. Lepiej jednak kupić ją i przeczytać. A jeszcze lepiej przeczytać ją w odpowiednich okolicznościach, czyli w pociągu.

 

Pociąg pośpieszny WITKACY do Zakopanego. Almanach, pod red. Piotra Wiesława Rudzkiego, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin 2019.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Bartłomiej Siwiec, Koincydencja prawie doskonała, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 35

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...