Nowy Napis Co Tydzień #004 / Hybrydowa powieść o katastrofie
Czy dziś może przykuć uwagę i wzbudzić zachwyt powieść o Konstytucji 3 maja z 1791 roku, o królu Stasiu, o jego relacjach z carycą Katarzyną przy asystencji pruskiego Fryderyka? Ależ owszem, czemu nie! Rzecz w tym, by taka opowieść była efektownie podana.
Po ten temat – ugruntowany w dziejach Polski, ale rzadziej opracowywany przez literatów – sięgnął w nowo wydanej powieści znany badacz literatury, Włodzimierz Bolecki. Chack. Gracze. Opowieść o szulerachjest debiutem powieściowym Boleckiego.To pierwsza niespodzianka, a dalej czeka nas szereg kolejnych zadziwień. Książka opowiada o nałogowych graczach, nie tylko w karty, ale teżo graczach politycznych, którzy oszukują na prawo i lewo i z tego żyją. Napis końcowy posiadagombrowiczowskie uzupełnienie: „Ale to nie koniec”. Czyżby szacowny profesor szykował w zanadrzu coś równie frapującego? A może to tylko zapowiedź odrodzenia narodu po stu dwudziestu trzech latach z fatalnego porozbiorowego stanu sprzed ponad dwustu lat?
*
Włodzimierz Bolecki jest wybitnym znawcą literatury nowoczesnej, m.in. twórczości Gombrowicza, Schulza, Mackiewicza, Herlinga-Grudzińskiego,więc skąd ów ukłon w stronę czasów Krasickiego, Trembeckiego, Niemcewicza? U genezy tej powieści leży prywatne hobby autora, zaciekawienie schyłkiem XVIII wieku i długoletnie studia nad tą epoką, pośrednio zapoczątkowane dysertacją o opowieściach biograficznych Wacława Berenta (notabene, kilku bohaterów tamtych utworów pojawia się na kartach Chacka). U początków zainteresowań okresem oświecenia znalazł się także stworzony onegdaj przez Boleckiego telewizyjny scenariusz o Trzeciomajowej Konstytucji. Powstał niezrealizowany na ekranie tekst, który później uległ rozwinięciu w kilkusetstronicowąpowieść.
Erudycyjnetło utworu jest tak rozległe, iż wywołało nawet debatę znawców epoki na temat pogranicza literatury i historiozofii, a w tym kontekście – o przedstawionych w powieści działaniach karcianych szulerów i szpiegów mających na celu destrukcję zdobyczy Konstytucji 3 maja. Poznawcza wartość tej powieści w zakresie historii jest bardzo duża. Jeśli nie mieliśmy dobrego nauczyciela tego przedmiotu, po lekturze książki Boleckiego będziemy mieć świetnie uporządkowane dzieje Konstytucji 3 maja z ich ważnymi zdarzeniami, poznamy losy konfederacji targowickiej i barskiej, topografię Tulczyna i Zofiówki itd, itp. Utwór przybliża też polskie epizody z życia Potiomkina, Suworowa (rzeź Pragi), działania ambasadorów Rosji i Prus, ministra Fouché i innych. Bolecki buduje akcję powieści tak, iż rozjaśnia liczne tajemnice wewnętrznej i zagranicznej polityki tego historycznie zagęszczonego i tak feralnego dla Polaków czasu.
Niebywały jest pomysł uczynienia głównym bohaterem powieści o upadku Polski karcianego oszusta, szpiega i awanturnika. Do tej pory pisarze wybierali do głównych ról Kościuszkę, księcia Poniatowskiego, Sułkowskiego. Postaci te pojawiają się u Boleckiego epizodycznie,największą gwiazdą ponurego spektaklu pozostaje zaś Chack-Chadźkiewicz. To, w moim odczuciu, znacząca decyzja autora. Jeden z pesymistycznych rozdziałów powieści nosi tytuł Takie czasy. Jak wiadomo, czasy zwykle są niełatwe – i zawsze jest tak, że jakie są czasy, tacy ich idole…
Znamionuje tę opowieść fascynujaca treść, skutecznie wciągająca czytelnika żywą, kalejdoskopową akcją. Fakty i wydarzenia oraz lokalny koloryt każdej przestrzeni zrekonstruowane zostały przez autora ze znawstwem i maestrią,a przy tym atrakcyjnie pod względem formy i zawartości, z uwzględnieniem personalnych oraz historycznych perypetii i zwrotów akcji. Śledzimy zawiązywanie kolejnych konfederacji i starcia z reformatorami. Kraj w Chackujest rozdarty działaniami koterii i jurgieltników, a w końcu rozebrany przez ościenne mocarstwa. To jest społeczne tło niecnych działań tytułowego szulera i jego kompanów. Długo aferzyści i przeniewiercy są górą, nie ima się ich sprawiedliwość ani boska, ani ludzka. Chack przedstawiany jest jako typowy superman, na miarę herosa masowej wyobraźni, wielkiego Szu. W epilogu opowiadanej historii, niepotrzebny już nikomu i opuszczony, zostaje wdeptany w błoto Wiatki buciorami sołdatów imperium, któremu się wysługiwał. Tak marnie kończy uroczy szubrawiec, niedawny ulubieniec szynków, salonów i poufnych gabinetów.
*
Niemałą sensacjąjest widoczne już na pierwszy rzut okanawiązanie do dziedzictwa literatury komercyjnej. Być może u źródeł tego konceptu legła wspomniana telewizyjna geneza utworu. Jak się wydaje, Włodzimierz Bolecki w swoim dziele przynajmniej częściowo sięgnął do zapomnianych norm literatury popularnej, do powieści odcinkowej i zeszytowej – bardziej lub mniej trywialnej. Gest ten przypomina tradycję najszacowniejszą, bo samego Gombrowicza, który też spróbował trochę podobnej formy w powieści Opętani. Już sam pomysł napisania telewizyjnego historycznego scenariusza musiał zbliżać do klimatu przekazu popularnego i masowego. Dziś do takiej interpretacji skłania m.in. plastyczna forma okładki utworu, jego edytorskie opakowanie – tak istotne w praktyce wydawniczej tzw. literatury rynkowej. Wabi wzrok i przyciąga cukierkowym blaskiem quasi-reprodukcja malowidła Aleksandra Gierymskiego W altanie, tu wzbogacona o karciane akcesoria. To chwyt taki, jakby domalować wąsy Giocondzie – robi wrażenie.
Można też w przypadku Chackamówić o swoistym, widzianym okiem przeciętnego czytelnika, happy endzie – nieodzownym komponencie popkultury. Ale scena finałowa zawiera też w sobie trochę historiozofii. Ów wydźwięk łatwej konsolacji bynajmniej nie świadczy o tym, że książka Boleckiego steruje w stronę tandetnej symboliki,jednakowoż korzysta ona z kilku standardowych chwytów twórczości popularnej. Trzeba przyznać, że udane pokrewieństwo z literaturą popularną jest atutem tej opowieści.
Gatunkowe krzyżowanie się różnych narracji w Chacku przejawia się też w stylistycznej różnorodności wypowiedzi. Rozdziały wstępne, utrzymane w iście balzakowskiej manierze, zawierają drobiazgowe opisy zasad uprawianych ówcześnie gier w karty. Faraon, mariasz, tryszak opanowały wtedy świat. Nieprawdopodobną energią skrzą się obrazy przemieszczania się postaci powieściowych po rozległych obszarach I Rzeczypospolitej oraz wzdłuż i wszerz Europy, ze Stambułem włącznie. Wartkie dialogi przy kartach przeplatają się z elegancką epistolografią oraz retoryką odezw, donosów i dyplomatycznych dokumentów, natomiast wzruszający obrazek wieśniaka na polu insurekcyjnej potyczki ma siłę prozy Żeromskiego. Wątki autotematyczne i relacje autora ze współczesnymi badaczami historii i literatury (Jerzy Łojek, Alina Brodzka) modernizują przekaz Boleckiego, wyposażają powieść w dodatkowe sensy.
Ewidentnym dowodem hybrydyczności powieści jest również włączona w jej całość poetyka zeszłowiecznej, cechującej się wielce dynamiczną akcją, powieści zeszytowej a zwłaszcza jej tak zwanej poszytowej odmiany, to znaczy rzeki rozdziałów (w Chacku jest ich sto dwadzieścia). Składają się one na tasiemcową, typowo serialową konstrukcję, stale utrzymującą wzmożone zainteresowanie odbiorcy. Autor podjął, wydaje się, że trafną w warunkach dominant współczesnej kultury decyzję, by w stylu i kompozycji opowieści historycznej odwołać się do warsztatowych wymogów prozy popularnej, dystansujących się od eksperymentów Parnickiego czy Malewskiej. Chack pozostaje w granicach stanów średnich maniery Kraszewskiego lub Gąsiorowskiego.
Włodzimierz Bolecki w roli powieściopisarza zalicytował wysoko i ryzykownie,z doskonałą intuicją i zwycięsko. Atrakcyjnie i rzetelnie wypadł obraz dworskiego i salonowego świata. Podobny walor ma wysokoartystyczna forma przedstawionych opisów, dialogów i sytuacji.Ale nie sposób nie dostrzec też zastosowanych w Chacku innowacji literackich w porównaniu z ubiegłowiecznymi tekstami popularnymi. Zabiegi te mają zmodernizować zużytą tradycyjnie epicką technikę opowiadania i unowocześnić lekturę. Rozwiązania te (wielość narratorów, zmienność ich punktów widzenia, polifoniczność wypowiedzi postaci itp.) posiadają w utworze istotną funkcję strukturalną, a nie tylko charakter incydentalny.
*
Pisarz odwołuje się do różnorodnych literackich technik. Autor sprawił, że tę sześćsetpięćdziesięciostronicową książkę czyta się z łatwością i przyjemnością jak dzieła Aleksandra Dumasa i Eugeniusza Sue. Szulerzy Boleckiego sprawiają się jak muszkieterzy. Ale to właśnie czyni różnicę pomiędzy tymi dwoma literackimi światami: krętacze zastąpili muszkieterów. Bo poza wszystkim można odnieść wrażenie, iż ta opowieść o karcianych i politycznych oszustach z okresu zupełnego upadku państwa nie jest napisana jedynie gwoli uciechy. Z nędznych losów antybohaterów tamtych czasów przeziera niewesołe memento.
Dzieje Chacka-Chadźkiewicza nasuwają analogię z biografią innego obwiesia, Adama Ponińskiego. Chack to żyjący na niższym szczeblu drabiny społecznej wariant marszałka rozbiorowego sejmu, który, jak pisał Jarosław Marek Rymkiewicz,„wszystko, co dostał od carycy i króla pruskiego, przegrał w karty, roztrwonił w burdelach. Przyjemne jest życie zdrajcy, ale śmierć śmierdząca”
Opowieść Boleckiego łączy się z wątkami Wieszania i Reytana. Oprócz awanturniczej akcji toczącej się na tle przełomowych dziejów narodu stanowi niebagatelny przypis do fenomenologii zjawiska zdrady i obywatelskiej nieodpowiedzialności. Jeśli w powieści Boleckiego zawarta jest jakaś historiozofia, to dla jej określenia należałoby przywołać kolejną opinię J.M.Rymkiewicza: „Narodowi, który […] wybrał zdrajców, żeby nim rządzili, dana jest pewna szansa […] historiozoficznego zamyślenia się nad własną dziejową beztroską oraz własną dziejową głupotą”
Włodzimierz Bolecki, Chack. Gracze. Opowieść o szulerach, Wydawnictwo Literackie 2018.