28.05.2020

Nowy Napis Co Tydzień #051 / Krzesło i zmięta serweta

Słowo wstępne

Teksty zawarte w niniejszym zbiorze powstawały na przestrzeni kilkunastu lat. Trzy z nich  to studia interpretacyjne poświęcone utworom, które doczekały się już wielu odczytań, tak przed, jak i po moich: Trenu Fortynbrasa i Studium przedmiotu. Drugi z tych wierszy w swym skomplikowaniu i tajemniczości pozostanie zapewne jednym z największych wyzwań badawczych polskiej poezji. Czesław Miłosz stwierdził w liście do jego autora, że Studium przedmiotu „może być przedmiotem pracy doktorskiej” i kto wie, czy ten krytyczny poemat nie powinien się wreszcie doczekać – nie ma się co łudzić, że wyczerpującego – obszerniejszego ujęcia badawczego.

Dwa artykuły zdecydowałem się przypomnieć także ze względu na ich problematykę, ciągle niedostatecznie obecną w badaniach. Chodzi o wyjątkową moim zdaniem, choć nie całkiem samotną w swej oryginalności postać Pana Cogito, dość bliskiego krewnego niesprawiedliwie zapomnianego Profesora Tutki Jerzego Szaniawskiego oraz Profesora Mma Stefana Thermersona, bohaterów przy pomocy których ci trzej pisarze problematyzowali ograniczenia i nadzieje racjonalności krytycznej. Drugim z tych problemów jest Husserlowskie pojęcie przezroczystości semantycznej, wskazane swego czasu przez poetę jako istotna cecha języka poezji, które część badaczy przyjmowała zbyt naiwnie, łącząc ją z prostotą stylu, a które Stanisław Barańczak odrzucał, udowadniając, że w poezji tej są jednak… metafory (czemu przeczyli niektórzy z jego poprzedników). Dziś patrzę na cykl Pan Cogito w sposób odmienny, dostrzegam, że jego bohater uosabia cogito afektywne, co chyba najlepiej oddaje wiersz Poczucie tożsamości, czy, szerzej,  widzę i afektywny, i performatywny wymiar tej niedocenionej figury poetyckiej; jej „performatywność” (w znaczeniu, w jakim tą kategorią posługuje się współczesna humanistyka), pozostaje jednakże w związku z tożsamościowo-parenetycznym aspektem cyklu z jednej strony, z drugiej zaś z liryczną kontemplatywnością właściwą tej poezji. Z kolei jeśli chodzi o kategorię przeźroczystości semantycznej, to w tym miejscu powiedzmy jedynie, że poezja Zbigniewa Herberta w wyjątkowo niewielkim stopniu, jeśli zważyć jej popularność, badana jest od strony jej języka, poetyki itp. Z drugiej strony predylekcja, jak to określił sam poeta, do języka przezroczystego, zastanawia w przypadku poety pozostającego z filozofią idealistyczną w dość poważnym sporze.        

Pozostałe trzy teksty traktują o szeroko rozumianej tradycji w poezji Zbigniewa Herberta, jeden o związkach z poematem Lukrecjusza O naturze wszechrzeczy, drugi o analogiach z twórczością Jerzego Lieberta, którego Herbert bardzo cenił, ostatni zaś o mechanizmach tradycji w ogóle. Abstrahując od różnic, wynikających już choćby z odmienności przedmiotów tych artykułów, zwróćmy uwagę na podobieństwa. Herbert, zafascynowany dziełem Lukrecjusza, nie  bez wpływu zresztą znanego o nim szkicu Henryka Elzenberga, wychodząc od Lukrecjańskiego pesymizmu metafizycznego, a podzielając sensualistyczną fascynację rzeczywistością, powie w jednym z późnych wierszy, „dziękuję Ci Panie za to że stworzyłeś świat piękny i różny” (Modlitwa Pana Cogito – podróżnika, ROM). To przezwyciężenie rozpaczy możliwe staje się dzięki akceptacji obcości, nieracjonalności, „nieludzkości” świata (zob. np. Głos, HPS), tak jako całości, jak i poszczególnych jego wymiarów, co zbliża Herberta do Jerzego Lieberta, w którego poezji alienacja i obcość / inność – człowieka, przedmiotu, Boga – odgrywają pierwszorzędną rolę. W tym kontekście tradycja jest oswajaniem dziejów, tworzeniem małej wyspy sensu w ich chaosie (Michael Krȕger).

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Radosław Sioma, Krzesło i zmięta serweta, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 51

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...