Nowy Napis Co Tydzień #051 / Zapisy pamięci. Historie Zofii Rydet
WSTĘP. POSZUKIWANIE ŚLADÓW
O Zofii Rydet wiemy tylko tyle, ile ona sama chciała, żebyśmy wiedzieli. Doskonale kontrolowała swój wizerunek, skupiona na pracy nie wychodziła przed szereg innych artystów. Umiejętnie balansowała na granicy wielkiej sztuki awangardowej, zawodowej fotografii i ruchu fotoamatorskiego. Żyjąc w nieustannym ruchu, była obecna w wielu miejscach, ale z reguły pozostawała w półświetle. Była ceniona, lubiana, wręcz hołubiona, ale jednocześnie utrzymywała dystans wobec swoich kolegów, strzegła prywatności, tego, co dotyczyło jej tożsamości, przeszłości, życia osobistego. Nie zwierzała się z losów swojego długiego i burzliwego życia. Trudno powiedzieć, ile w tej postawie wyrachowania i strategii, a ile zwyczajnych okoliczności i przypadków, które nigdy nie sprowokowały dogłębnego zainteresowania jej biografią. Ona sama, tak ceniąc rozmowę i sztukę dyskusji, wolała słuchać. Gdy udzielała wywiadów, była pewna swoich racji, jednak zachowane listy odkrywają także jej wątpliwości, którymi dzieliła się z kilkoma zaufanymi osobami. Pozostawała jednocześnie bliska i daleka, swoja i obca, rozpoznana, ale często nie w pełni rozumiana. Tajemniczość, która charakteryzowała Rydet, zapewne przyczyniła się do wielkiego pośmiertnego sukcesu jej twórczości. Wyłaniająca się z cienia postać artystki doskonale wpisała się w romantyczny mit artysty zapomnianego i niezrozumiałego przez swoją epokę, którego geniusz, jakość i skala wykonanej pracy objawiły się dopiero po latach. Takim tropem podąża bodaj większość opracowań jej dorobku. Tym samym Zofia Rydet stopniowo stawała się postacią coraz bardziej zmitologizowaną, a zatem jeszcze bardziej odległą, niedostępną i niezrozumiałą. Podejmując temat biografii artystki, postanowiliśmy pójść w przeciwnym kierunku i – wbrew postępującej mitologizacji – dostrzec w Zofii Rydet kobietę z krwi i kości, emocjonalną osobę, życzliwą koleżankę, przenikliwą obserwatorkę życia, fotografkę, Polkę. Innymi słowy, chcemy przekroczyć wiedzę o Zofii Rydet, którą ona sama pozostawiła po sobie, i spróbować zrozumieć, kim była.
W biograficznych notach poświęconych artystom często napotykamy na frazę: życie i twórczość. Bowiem jedno z drugim związane jest w sposób nieodzowny, trwały i niezaprzeczalny. W biografiach twórców poszukujemy klucza do zrozumienia dzieła, poprzez ich analizowanie pragniemy zbliżyć się do istoty procesu twórczego, do stylu i metody pracy, próbujemy odkryć logikę wyboru podejmowanych zagadnień. Psychologizujemy lub socjologizujemy na temat indywidulanych uwarunkowań i predyspozycji do bycia artystą, wskazujemy na społeczne czynniki wpływające na kształtowanie twórczej osobowości, staramy się odkryć mechanizmy stojące za sukcesem jednych artystów i przyczyny porażki innych
W podjętej tu problematyce biografii Zofii Rydet staramy się zatem wypracować pewien balans. Ważne odniesienie stanowi dla nas biograficznie zorientowana socjologia sztuki. Dlatego podstawowym punktem wyjścia jest problem artysty jako jednostki społecznej uwarunkowanej szeregiem środowiskowych i historycznych czynników, podejmującej niekończący się wysiłek realizacji swojego dzieła. Aby uprawiać taką refleksję, można odwołać się do różnego rodzaju danych, zarówno zastanych, jak i wywołanych w toku badań. Do pierwszej grupy zaliczymy materiały już istniejące, takie jak listy, notatki, pamiętniki, opublikowane i nieopublikowane teksty, wywiady przeprowadzone z artystami, nagrania wideo oraz realizacje filmowe znajdujące się w rozmaitych archiwach. W tym przypadku dysponujemy każdym z tego rodzaju źródeł. Wiele z nich jest udostępniane przez Fundację im. Zofii Rydet
Niestety pełny wywiad biograficzny nigdy z Zofią Rydet nie został przeprowadzony. Nie oznacza to jednak, że pod koniec życia artystki nie próbowano podjąć takich rozmów, które dziś pozwoliłyby nam lepiej zrozumieć fenomen jej twórczości. W tekście poświęconym artystce wspomina o tym Jerzy Lewczyński: „w rozmowach wielokrotnie namawialiśmy Zosię do przekazania nam wyjaśnień i komentarzy do swojej twórczości. Ciągle odpowiadała, że będzie to możliwe jak będzie zdrowsza. Stawała się coraz bardziej podejrzliwa”
Tym samym układ naszej książki odzwierciedla ideę takiego podejścia do budowania wiedzy o życiu i dziele artysty, który z równą atencją traktuje warsztat i dyskurs naukowy, jak i mniej sformalizowany styl wypowiedzi, związany z tekstem wspomnieniowym, esejem, obrazem i cyklem prac artystycznych. te różne porządki, dążymy do wychwycenia powinowactw między konkretnością sztuki, kultury, historii a bardziej efemerycznymi zagadnieniami pamięci, emocji, relacji międzyludzkich, kruchości świata, lęku egzystencjalnego. Uważając te wszystkie kategorie za konstytutywne dla twórczości Zofii Rydet, staraliśmy się jednocześnie pokazać, jak silnie determinowały nie tylko jej sztukę, ale również jej postawę i losy życiowe.
Naszą książkę otwiera rekonstrukcja wczesnej biografii Zofii Rydet, ze szczególną uwagą analizująca losy, które mogą wpływać na jej twórczość. Te biograficzne badania zrealizował Karol Jóźwiak, który od dekady bada różne wątki jej twórczości. Jeszcze jako student historii sztuki przyglądał się niekonwencjonalnym działaniom Andrzeja Różyckiego z jej dorobkiem, których efektem była wystawa Nożyczki a Zofia Rydet (2009), a następnie Fotoandrzejozofia, której towarzyszył jego debiutancki esej, i wspólnie kuratorowana wystawa na stulecie urodzin Zofii Rydet pt. Łuk realizmu (2011). Począwszy od prac nad książką o Zofii Rydet – Inwentaryzacja wizerunku (2013), podejmuje próby całościowego ujmowania jej twórczości, doszukując się wspólnego ideowego źródła. Podążając tym tropem, w prezentowanym w niniejszej książce rozdziale, przeprowadził swego rodzaju biograficzne śledztwo nad skomplikowanymi losami Zofii Rydet, doszukując się w okresie sprzed kariery artystyczno-fotograficznej (między 1911 a połową lat 50.) źródeł jej późniejszej twórczości. Opierając się na dokumentach archiwalnych, opracowaniach historycznych i szerszych kontekstach społeczno-kulturowo-politycznych, starał się ukazać istotną łączność z pojawiającymi się później wątkami. Uzyskane przez niego wyniki nie tylko odkrywają nowe fakty z życia artystki, ale pozwalają autorowi postawić silne tezy dotyczące interpretacji artystycznego dziedzictwa Rydet.
Andrzej Różycki w drugiej części książki podejmuje pewnego rodzaju autoetnograficzną analizę twórczości Zofii Rydet przez pryzmat własnych doświadczeń artystycznych, przyjaźni z artystką i wieloletniego dialogu artystycznego, który z nią prowadzi. Taki rodzaj badania łączy osobiste przemyślenia, uczucia i emocje wraz z pogłębioną refleksją, której celem jest próba zrozumienia określonych zjawisk i fenomenów. Szczególna pozycja Andrzeja Różyckiego wynika również z jego roli w rehabilitacji i przypomnieniu dorobku Zofii Rydet. Od pamiętnej wystawy Zapisu socjologicznego podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie w 2008 roku stał się on szafarzem pamięci o artystce. Jest kuratorem kilkunastu wystaw dorobku Zofii Rydet, autorem wielu tekstów o jej twórczości, ale również artystą, którego twórczość częstokroć wadziła się z jej praktyką artystyczną. W tym kontekście jego praca Fotoandrzejozofia z 2010 roku, tu po raz pierwszy tak obszernie reprodukowana, uzyskuje szczególny status eseju wizualnego opowiadającego o artystycznej relacji między dwójką twórców. Znaczną część rozważań osnuwa wokół kontekstów realizacji swojego filmu Nieskończoność dalekich dróg.Podpatrzona i podsłuchana Zofia Rydet. A.D. 1989, który stał się kanonicznym źródłem pisania o Zofii Rydet, często zapośredniczonym i nieuświadomionym. Sporo miejsca poświęca nieznanym kontekstom produkcyjnym, ideowym i osobistym, które stały za jego sukcesem. O wielu tych sprawach pisze po raz pierwszy.
Ostatnia część książki napisana została przez Tomasza Ferenca, który znaczną część swojej praktyki badawczej poświęca problemowi biograficznie ukierunkowanej socjologii artysty i różnorodnym wątkom w teorii i historii fotografii. W swoim rozdziale podjął się zbadania relacji osób, które miały okazję poznać artystkę, starając się zrekonstruować społecznie funkcjonujący obraz Zofii Rydet kilka dekad po jej śmierci. W tej części książki opisana została zarówno procedura przeprowadzania wywiadów, jak i metoda ich analizy. Bez wątpienia pamięć o artystce różni się w każdym jednostkowym przypadku. Wpływa na to stopień zażyłości, ilość i intensywność wspólnie spędzonego czasu, biograficzny moment, w jakim znajdował się każdy z respondentów w momencie poznania artystki. Ujawniają się także liczne wspólne elementy pamięci, wspomnienia odkrywające Zofię Rydet, zarówno jako wybitną artystkę, aktywną uczestniczkę życia polskiego środowiska fotograficznego, osobę niebywale pracowitą i skupioną na swoim dziele, jak i człowieka o złożonej osobowości, niepozbawionego obaw i lęków.
Pierre Devin, wspominając Zofię Rydet, pisał o wzruszającym „żywym związku między dziełem a jego twórcą”
Od samego początku książka była zatem pewną próbą zbudowania polifonicznej narracji o artystce. Nasz trójgłos na niższych poziomach przechodził w wielogłos przywoływanych świadectw, tekstów, wspomnień. Punktem wyjścia do koncepcji książki były przeprowadzane przez nas rozmowy z ludźmi, którzy osobiście znali Zofię Rydet. Staraliśmy się pamiętać o tym, że zgromadzony materiał posiada potencję, która może wykroczyć poza analityczne możliwości i doświadczenie badaczy, że należy traktować poszczególne wypowiedzi jako autonomiczne, znaczące jednostki, które muszą wybrzmieć i pozostać otwarte na inne niźli tylko nasze interpretacje. Na ich podstawie rozwinęliśmy tropy w różnych kierunkach, rozbudowując ową wielogłosowość o materiały archiwalne, teksty nieżyjących już osób, materiały historyczne. Wiele z naszych odkryć otworzyło kolejne obszary, które należałoby zbadać, pojawiły się kolejne pytania i wątpliwości do rozwinięcia w przyszłych badaniach. Podkreślając polifoniczny charakter naszej książki, pragniemy również wyrazić naszą wdzięczność dla osób, które przyczyniły się do sformułowania zawartych w niej hipotez, wniosków i refleksji. Wiele z nich zaczerpnęliśmy bezpośrednio od rozmówców, którzy nie tylko dzielili się swoimi wspomnieniami, ale także inspirowali do pogłębionego namysłu nad Zofią Rydet. Każda z przeprowadzonych rozmów z osobami znającymi osobiście artystkę poszerzała naszą wiedzę i horyzonty. Podczas kilku z nich odkryte zostały fakty zaskakujące, pozwalające formować nam nowe wnioski i inaczej interpretować życie oraz artystyczne praktyki Zofii Rydet. Większość z tych rozmów została wydana w oddzielnej publikacji, do której odsyłamy wraz z pełną listą osób. Specjalne podziękowania chcielibyśmy złożyć Krystynie Mizielińskiej i Annie Kwiecień, których wkład pragniemy odnotować już w tym miejscu.
Osobne podziękowania należą się Fundacji im. Zofii Rydet. Od wielu lat doświadczaliśmy bezwzględnej życzliwości i pomocy ze strony prezes Fundacji – Marii Sokół-Augustyńskiej i Zofii Augustyńskiej-Martyniak. Na każdym etapie powstawania książki ich wsparcie było nieocenione. Dziękujemy również pozostałym instytucjom, które wsparły nas w badaniach i udostępnieniu swoich zbiorów, szczególnie Muzeum Historii Fotografii w Krakowie i Wytwórni Filmów Oświatowych w Łodzi. Na koniec chcieliśmy podziękować Mariuszowi Gołąbowi, który w ramach kierowanego przez siebie grantu umożliwił nam tę pracę, z ufnością powierzając nam określenie ostatecznej formy książki.
Publikacja ta jest wynikiem naszych wędrówek śladami Zofii Rydet. Podążając ich tropem, staraliśmy się zbliżyć do artystki, zrozumieć wyjątkowy fenomen jej twórczości ściśle przenikającej się z jej życiem. Pojęcie śladu ma dla nas szczególną wartość, ponieważ jest zaczerpnięte wprost z twórczości Zofii Rydet. W 1982 roku artystka stworzyła cykl fotomontaży, w których przepracowywała problem własnej tożsamości, pamięci, przeszłości, korzeni rodzinnych, ważnych dla siebie symboli. Traktujemy tę pracę jako artystyczny model dla naszych badań, z których staramy się wydobywać z uniwersum obrazów, dokumentów i relacji różne historie Zofii Rydet. Ta gęsta i do pewnego stopnia hermetyczna praca sama w sobie jest jedną z takich historii życiowych, odtworzoną przez samą artystkę. Chcąc zachować jej tajemniczą wieloznaczność, zdecydowaliśmy się zreprodukować ją w całości i potraktować jako wizualne motto dla całej książki.