Nowy Napis Co Tydzień #055 / Drogi i bezdroża. Szkice z filozofii religii dla humanistów
Zamiast wstępu
Każda religia jest drogą, bowiem każdy człowiek jest drogą. Próba zrozumienia, czym jest i czemu służy religia, oznacza także wstąpienie na tę drogę. Ku komu czy ku czemu ona wiedzie? Ku Bogu czy ku człowiekowi?
Wędrowiec szuka wskazówek, dzięki którym upewniłby się, czy dobrze wybrał, czy nie pomylił drogi. Uczy się czytać i rozumieć znaki na niebie i na ziemi, w sobie i w rozmowie z innymi. Ale które z nich są prawdziwe, które kierują ku celowi, a nie na rozdroża? Jak się nauczyć trudnej sztuki rozpoznawania i rozumienia znaków?
Ośmielam się przedstawić czytelnikowi zapis moich poszukiwań drogi i znaków. Nie taję, że dla mnie drogą jest Ten, który o sobie powiedział, że jest Drogą, Prawdą i Życiem. Ale zawierzenie Jemu nie oznacza dopłynięcia do bezpiecznego portu, wręcz przeciwnie: jest podjęciem wędrówki poprzez świat, w którym żyjemy, świat także innych ludzi wędrujących razem z nami. Językiem porozumienia, ale i sporu jest kultura – w niej żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Ponieważ wędrówka odbywa się w czasie, rodzą się pytania, jakie znaki w nim dostrzegamy. Niektóre – czcigodne i starożytne – jakby przygasły, ale czy można odnaleźć inne, które przemawiają dalej wyraziście i przekonująco?
Droga, ta religijna, ma przedziwną geometrię– prowadzi w gorę, ku Transcendencji, ale łatwo może zawieść na bezdroża, jeżeli nie sięga także w głąb ludzkiego umysłu i serca. Filozoficzna refleksja nad religią staje się błądzeniem, gdy refleksja dotycząca Boga nie prowadzi do odkrycia bogactwa dobra, ale i przewrotności w człowieku. To upewniło mnie w przekonaniu, że trzeba nadludzkiej siły, aby być człowiekiem.
Jan Andrzej Kłoczowski OP