Nowy Napis Co Tydzień #068 / Ballada prowincjonalna
1.
Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny, trzecia z kolei powieść Andrzeja Muszyńskiego, wpisuje się w panującą obecnie w polskiej prozie tendencję odkrywania i mapowania prowincji. I choć wciąż kategorie rustykalności czy prowincjonalności rymują się z zakorzenionym w XX wieku, szukającym uniwersalnych wartości projekcie Wiesława Myśliwskiego, ostatnie lata na rynku książki mnożą przykłady młodych, często debiutujących twórców, którzy decydują się na tworzenie opowieści osadzonych na polskich peryferiach, gdzie lokalna tradycja ściera się z późnokapitalistycznymi urządzeniami politycznymi.
Warto tu, dla zarysowania kontekstu, przywołać trzy powieści wydane nakładem Korporacji Ha!art. W Przemytnikach Konrad Janczura miesza chłopacką przygodę ze społecznie zaangażowanym sprawozdaniem z polsko-ukraińskiego pogranicza, Anna Mazurek w Dziwce, poruszając się na styku gatunków literackich, doprowadza do bolesnej konfrontacji bohaterki z prowincją ukazaną jako coś szarego i determinującego, natomiast Gigusie Jakuba Michanczeli opiewają współczesną, prowincjonalną wersję łotrzyków, którzy peryferyjnej beznadziei przeciwstawiają żywotność własnego języka i witalizm drobnych przestępstw. Do wyżej wymienionej trójki młodych należy dodać jeszcze od dziesięcioleci wypracowującego swój osobny styl Waldemara Bawołka, którego popularność w kręgach krytyki literackiej znacznie wzrosła w ciągu ostatnich lat (niech przykładem będzie dobrze przyjęty Bimetal wydany przez Państwowy Instytut Wydawniczy w 2019 roku).
Na tym tle proza Muszyńskiego (rocznik 1984) staje się powoli konsekwentnie realizowanym projektem literatury prowincjonalnej, w którym za pomocą wszelkich możliwych środków (zarówno narracyjnych, intelektualnych, jak i poetyckich) rozgrywa się walka o uczciwy, zachowujący lokalny koloryt opis rzeczywistości toczącej się z dala od kulturowego centrum.
W Podkrzywdziu, powieściowym debiucie, Muszyński powoływał do życia dziecięcego narratora, wyłuskującego ze świata dziadków rejestry zarówno magiczne, jak i polityczne. Składały się one na rzeczywistość, która powoli zaczyna popadać w niebyt. W walce o jej wypowiedzenie, zrozumienie i upamiętnienie najważniejszy był język. Muszyński tworzył go na przecięciu sensualnych, poetyckich wrażeń i surowych opisów. Poetyckość pozwalała mu na odkrywanie na nowo dawno zapomnianych historii i legend, na opiewanie świata, który przemijał. Natomiast zakorzeniona w reporterskim warsztacie autora surowość była pewnym aktem uczciwości. Magicznym uniesieniom została przeciwstawiona nędza rozpadających się domów i poranków o posmaku bimbru, natomiast polityczna doczesność nie pozwalała o sobie zapomnieć i funkcjonowała w powołanym świecie na równi z mitycznymi widziadłami.
Stworzony na potrzeby debiutu język pojawiał się także w Fajrancie, drugiej powieści autora, gdzie spotykaliśmy rozczarowanych emigracją trzydziestolatków, którzy po powrocie do rodzinnego miasteczka podejmowali kolejną konfrontację z realiami wolnego rynku.
Taka mieszanka poetyckiego i sensualnego z realistycznym i społecznym prosi się o porównanie do Bawołka. Muszyński, podobnie jak pisarz z Ciężkowic, konsekwentnie miesza rejestry w celu kompleksowego opisu prowincji. Zakorzenia się we własnym doświadczeniu peryferyjności, aby stworzyć dykcję osobną, przystającą zarówno do porządku lokalnych legend, jak i globalnej polityki.
2.
Główną bohaterką najnowszej powieści Muszyńskiego jest jurajska dolina. Kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa, pośród licznych wzniesień i krętych uliczek, ludzie żyją swoim własnym, wypracowanym od pokoleń i zdeterminowanym przez otoczenie rytmem. Wszyscy znają nie tylko siebie nawzajem, ale także swoje drzewa genealogiczne. Plotki rozchodzą się z prędkością burzy, a anomalia pogodowe prowokują narracje o UFO albo bożym przesłaniu. Ktoś ucieka do wielkiego świata, a ktoś wraca z podkulonym ogonem. Moralność sąsiadów jest szeroko komentowana tak przez grona zasiadających na ławkach piwoszy, jak i wiodących uporządkowane życie uczestników niedzielnej mszy świętej. Wszyscy natomiast zgodnie milczą o ukrytym w dolinie grobie nienarodzonych dzieci, który stanowi katalizator całej opowieści i na różnych poziomach wpływa na bohaterów.
Akcja powieści zaczyna się od konfrontacji Władka, jednego z głównych bohaterów, z domem, w którym mieszka ze swoją żoną Joanną. Pękające rury, niedający się zabić smród, usterka pieca i niepotrzebne przedmioty piętrzące się w nieużywanych pokojach – oto zmaterializowana w postaci domu sztafeta jurajskich pokoleń, do której ten obcy z miasta, czyli Władek, dołączył poprzez ślub z urodzoną w dolinie Joanną. Mężczyzna, choć wciąż ma intelektualne ambicje, pracuje jako listonosz. Codziennie pokonywana na motocyklu trasa i perspektywa obcego czynią go doskonałym obserwatorem i przewodnikiem, a zatem figurą bardzo wdzięczną dla powieści. Joanna przebywa natomiast na zwolnieniu lekarskim związanym z bliżej nieokreśloną chorobą (prawdopodobnie chodzi o depresję), która pozwala Muszyńskiemu odsłonić jeden z tematów powieści, czyli bezpłodność i wszystkie jej konsekwencje, zarówno w psychice bohaterów, jak i reakcjach miejscowych.
Narracja skupia się na przeszłości małżeństwa. Codzienne czynności wewnątrz pomieszczenia generują pracę pamięci. Trafiamy do nielegalnej, peerelowskiej kliniki aborcyjnej (dosadność opisu przywołuje nagrodzony Złotą Palmą film Cristiana Mungiu 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni, gdzie skonfrontowana ze złowrogą rzeczywistością młoda kobieta za wszelką cenę nie chce być odpowiedzialna za kolejne życie) albo do wiejskiej dyskoteki, gdzie wśród wódki i wyciągniętych scyzoryków (jak u Myśliwskiego) rozpoczyna się historia miłosna. Muszyński konstruuje świat, w którym atrybuty bohaterów i właściwości przedmiotów czy pomieszczeń funkcjonują jak maszyny odkrywające kolejne warstwy rzeczywistości. W ten sposób odbywamy podróż przez psychologiczne meandry, w głąb pamięci i legend, a także wzdłuż współczesnej polskiej prowincji, która tworzy się w relacji z globalnymi mechanizmami późnego kapitalizmu.
W scenie zaręczyn jurajska dolina staje się społecznym laboratorium, dochodzi bowiem do osobliwego spotkania przy stole rodzin Joanny i Władka. Przy obiedzie i nalewkach Muszyński zręcznie opowiada losy polskiej transformacji i doprowadza do klasowej konfrontacji. Natomiast opowieść lokalnego karła (postać stworzona w mocnej inspiracji estetyką weird) o tajemniczym grobie nie tylko odsłania wymiar magiczny, ale sięga także do upiornych czasów II wojny światowej.
Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny posiada więc zręcznie zaplanowany układ narracyjny, w którym przy pomocy dwójki wrażliwych i zmagających się z bardzo konkretnym problemem bohaterów oraz ich konfrontacji z przedmiotami, ludźmi, przyrodą i miejscami opowieść zatacza coraz szersze kręgi. Dzięki temu akcja dzieje się w kilku porządkach jednocześnie i żaden z nich nie jest tym nadrzędnym. U Muszyńskiego literatura to odkrywanie i odczuwanie tajemnic, sięganie głębiej i głębiej dzięki kompetencjom wrażliwości i narracyjnego kunsztu.
3.
„Takim jak ja Bóg rekompensuje stratę dziewczęcą wyobraźnią, snami nie z tej ziemi”, mówi w pewnym momencie Joanna i zdradza tym samym pomysł Muszyńskiego na bohaterów. To nie tylko, jak starałem się dowieść w poprzednich akapitach, zręcznie pomyślane figury, ale także niespokojne, wrażliwe podmioty. Władek i Joanna to bohaterowie nieustannie poszukujący, ludzie, którzy nigdy nie pogodzą się z zastanym tu i teraz. Władek pisze poezję i snuje dociekania na temat grobu nienarodzonych dzieci, Joanna zanurza się w fantazyjne światy swoich marzeń i pasjonuje się radioodbiornikami, które od dzieciństwa stanowiły jej ucieczkę przed szarą rzeczywistością. To głównie we wrażliwości tytułowych bohaterów Muszyński znajduje pretekst i siłę do społeczno-poetyckich poszukiwań wewnątrz świata jurajskiej doliny. Niepokój Joanny i Władka jest kolejną siłą napędową tej powieści. Dzięki temu prowincja opowiadana jest przez kolejne zapośredniczenia w pamięci, psychice i wrażliwości, nie jest zaś odgórnie zdeterminowana przez cechy bohaterów, które mają reprezentować umysłową biedę czy chęć ucieczki.
Stworzenie tego typu postaci jest kolejnym przykładem tytanicznej pracy Muszyńskiego, który przy pomocy zewnętrznego, trzecioosobowego narratora wchodzi w kolejne szczeliny jurajskiej rzeczywistości i udaje mu się pozostać uczciwym – uniknąć protekcjonalności czy stawiania łatwych tez o życiu na peryferiach. Co więcej, konfrontacje, do których zmuszeni są Władek i Joanna, odnoszą się do problemów słabo reprezentowanych przez rodzimą prozę i mam tu na myśli przede wszystkim wciąż okryty społecznym tabu problem bezdzietności.
4.
Powieść Muszyńskiego rozpościera się więc między pełnymi tajemniczych zakamarków przestrzeniami a silnymi, złożonymi z traum, emocji i nadziei postaciami bohaterów. Trzecioosobowy, wszechwiedzący narrator pozwala na niczym nieskrępowane podróże w głąb różnych, równoległych światów składających się na powieściową jurajską dolinę. Proste czynności bohaterów szybko zmieniają się tu w rozległe, postrzępione strumienie świadomości, w których narrator zdaje się negocjować język z aktualnymi stanami swoich postaci. Dostajemy więc na przykład rytm rauszu, neurotyczne weryfikowanie swojego małżeństwa czy marzycielskie albo złowrogie zatapianie się w świecie przyrody. Jeśli język tej powieści wchodzi w szarżę, robi to równolegle z bohaterami – narrator jest tu empatycznym obserwatorem i współuczestnikiem o niewyczerpanym potencjale literackim.
Język Bez. Ballady o Joannie i Władku z jurajskiej doliny jest efektem przeprowadzonego z powodzeniem dwutorowego eksperymentu. Po pierwsze, Muszyńskiemu udaje się zadanie uczciwego pisania o polskiej prowincji w XXI wieku. Powieść ani przez moment nie wchodzi w protekcjonalne tony i łatwiznę osądzania „wódki i kiełbasy”, nie ma w niej ani grama ironii stawiającej instancję krytycznego autora/narratora ponad kreowany świat. Bieda czy niebezpieczne mechanizmy istniejące w małych, konserwatywnych społecznościach, przedstawiane są w sposób wyważony, oparty na socjologicznych obserwacjach. Natomiast warstwa poetycka jest wynikiem zaspokajania ciekawości w zakresie tego, co pozostaje w sferze wyparć albo legend. Język intensyfikuje się, aby wnikać w szczeliny ludzkiej wrażliwości, w miejsca na styku czasów i porządków, które składają się na sensualny obraz jurajskiej krainy. Joanna, Władek, a także jurajska dolina w całej rozciągłości traktowani są z czułością, do której dostosowują się poetyckie natężenia języka i która stanowi bardzo ważną cechę pisarstwa Muszyńskiego.
Po przeprowadzeniu powieściowego konfliktu, dzięki któremu, warstwa po warstwie, dokonał się opis jurajskich peryferii, dostajemy jednak piękną i zwyczajną scenę wiosennej wycieczki po miód. Mimo wszystkich problemów w dolinie znów świeci słońce. Efektem kompleksowego zanurzenia się w prowincję jest dokonany przez Muszyńskiego akt czułości. Bohaterowie, jak co roku, idą na pasiekę. Puentą intensywnej ballady jest pochwała zwyczajności – daleka jednak od bezrefleksyjnej sielanki, oparta na konsekwentnie tworzonym, krytyczno-empatycznym stosunku narratora do kreowanej rzeczywistości. Ta świetna powieść jest więc trudną, ale ostatecznie piękną podróżą w głąb doliny, gdzie Joanna i Władek konfrontowali się z demonami swojego małżeństwa i malowniczego miejsca zamieszkania.
A. Muszyński, Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2020.