Nowy Napis Co Tydzień #071 / Ogromny Grochowiak, czyli kilka prostych uwag o najnowszej książce Jacka Łukasiewicza
Często spotkać można się z opinią, że współczesnej polskiej literaturze brakuje krytyki z prawdziwego zdarzenia – takiej, która z czułością wobec dzieł, unikając meandrów podejrzanych, choć być może modnych ideologii, wprowadzałaby czytelnika w świat wyobraźni pisarza – poety czy prozaika. Nie tylko wprowadzała, ale także czule prowadziła przez tego świata zakątki i swoistość, cierpliwie tłumacząc tajniki ich jedyności. Sądzę wszakże, iż to opinia nie do końca sprawiedliwa – można bowiem przytoczyć kilka co najmniej przykładów dowodzących, że sprawy w tej materii mają się zgoła inaczej. Spójrzmy więc dla przykładu na wyraziste środowisko autorów skupionych wokół sopockiego „Toposu”, jednego z najważniejszych obecnie pism literackich w Polsce. Wyrosło z tego środowiska i wybiło się na niepodległość kilku znaczących krytyków o rozpoznawalnej dykcji, wrażliwości i jasnym systemie wartości, na przykład Adrian Gleń, Przemysław Dakowicz czy Artur Nowaczewski – wszyscy oni mają na swym koncie ważne książki krytyczno-literackie. Tyle o najmłodszych. Rozglądając się za starszymi, nie sposób nie trafić na Mariana Stalę – ostatnio chyba milczącego i bardziej, zdaje się, pochłoniętego bieżącą polityką niż życiem literackim – autora pięknych i mądrych książek krytycznych Chwile pewności, Druga strona oraz Trzy nieskończoności.
Najbardziej komfortową sytuację mamy wówczas, gdy krytyk jest jakby tłumaczem głosu literackiego pokolenia i pośrednikiem pomiędzy nim (tym pokoleniem) a czytającą publicznością. Taka właśnie więź zachodziła między wrocławskim krytykiem Jackiem Łukasiewiczem a pisarzami pokolenia Współczesności.
Łukasiewicz, autor przełomowej dla tego pokolenia książki Szmaciarze i bohaterowie (1963), poddał niejako swoistej kodyfikacji najważniejsze punkty orientacyjne, cechy szczególne dzieł jego twórców. Można by rzec, że jako rówieśnik pisarzy Współczesności naturalną koleją rzeczy mógł przyglądać się utworom literackim niejako od wewnątrz, dzieląc z pisarzami podobne doświadczenia i podobne światoodczucie. Szczególna więź połączyła jednak Jacka Łukasiewicza ze Stanisławem Grochowiakiem – obaj urodzili się w tym samym, 1934 roku, obaj mieszkali w dzieciństwie w wielkopolskim Lesznie, poznali się i zaprzyjaźnili, gdy mieli po 11 lat.
Często autor Oka poematu był pierwszym czytelnikiem wierszy młodego Stanisława, znał je z rękopisów, poznawał także te niepublikowane. Wydaje się oczywiste powstanie całej książki poświęconej poezji Grochowiaka.
I oto u schyłku 2019 roku we wrocławskim wydawnictwie „Warstwy” ukazuje się poświęcona poezji autora Bilardu księga zatytułowana Poeta Grochowiak. Jacek Łukasiewicz poleca swoje dzieło taką odautorską rekomendacją:
Mieliśmy po 11 lat, kiedy go poznałem. Czytałem wiele jego wierszy, zanim zostały opublikowane. Wypowiadałem się o poezji Grochowiaka, także w druku wielokrotnie, zarówno za jego życia, jak i po śmierci. Metrykalnie – i z pewnością mentalnie – należę do jego epoki […]. Czytam więc teraz wiersze Grochowiaka na nowo, po kolei, tom po tomie, w czterdzieści lat po jego śmierci, sięgam też po utwory za jego życia nieopublikowane (wiele z nich znalem wcześniej), rozumiejąc, że poznaję je teraz trochę inaczej. Widzę wyraźniej to, czego wtedy nie dostrzegłem, albo co widziałem niejasno; to zaś, co wydawało się pierwszoplanowe, nieraz odsuwa się na plan dalszy.
Warto na moment zatrzymać się i zastanowić nad wymową tytułu tej ogromnej, krytyczno-literackiej księgi. Poeta Grochowiak – znamienna jest kolejność rzeczowników w tym zestawieniu. Akcent pada na rzeczownik poeta, który jest postawiony niczym imię przed nazwiskiem pełniącym tutaj rolę przydawki rzeczownej. To sygnał, że w spojrzeniu Jacka Łukasiewicza mowa będzie o poecie, o którego osobnej swoistości świadczy nazwisko, jest ono poety określnikiem, wyznacznikiem jego niepowtarzalnej jedyności. Najprościej rzecz ujmując – poetów jest wielu, ale poeta Grochowiak jest jedyny.
Księga autorstwa profesora Jacka Łukasiewicza – wolę używać właśnie określenia księga, bo wskazuje na objętość, a jednocześnie immanentne badawcze ambicje oglądu całości dzieła Grochowiaka jako poety – zbudowana została z dwóch dopełniających się części. Pierwsza, zatytułowana Po kolei, jest swoistym regestem kolejno wydawanych tomików autora Ballady rycerskiej. Łukasiewicz poddaje analizie i interpretacji tomiki Grochowiaka, przyglądając się im w porządku chronologicznym. Interpretując, unika wszelkich -izmów. Krytyk nie szafuje łatwymi i oczywistymi, przypisywanymi tej poezji, określeniami. Stąd też właściwie nie posługuje się terminem turpizm i pochodnymi przymiotnikami. Nie interesuje go to, co już dawno zauważone i oczywiste – podąża własną interpretacyjną drogą, wiodącą poprzez szerokie konteksty historyczne, biograficzne i kulturowe, tak, że zwolennicy prostego szufladkowania poety i jego twórczości mogą czuć się rozczarowani. Jacek Łukasiewicz nie wstydzi się i nie ukrywa osobistych sympatii – z jednej strony mówi o tomie Rozbieranie do snu jako najgłośniejszym, wywołującym największy rezonans czytelniczy i krytyczny, z drugiej wszakże najwięcej miejsca, bo aż 64 strony(!), poświęca w swoim omówieniu tomikowi Bilard, sumującemu – jak powiada – dotychczasową twórczość poetycką autora Trismusa.
Druga część księgi profesora nosi tytuł Tematy i jest uporządkowanym synchronicznie regestem najważniejszych problemów obecnych w poezji Grochowiaka. Szczególnie w tej części widać więź łączącą krytyka z poetą – Łukasiewicz przybliża czytelnikowi tematykę wierszy swego rówieśnika, mieszając chronologię buntowniczych i prowokacyjnych tekstów z Ballady rycerskiej z przepojonymi eschatonem wierszami późniejszymi. Wyłania się z tego omówienia poeta totalny, dysponujący osobnym językiem. Autor Czasu nie dopełnionego poddaje analizie zasób leksykalny poety i na tej podstawie buduje interpretacje jego poetyckiej wypowiedzi, wyrażanej w języku osobnego oglądu świata. Często są to analizy bardzo szczegółowe, jak na przykład w pierwszym rozdziale tej części, gdzie na 106 stronach (stanowiących jedną piątą całej książki!) omawia znaczenia nadawane przez poetę poszczególnym częściom ludzkiego ciała. W czytelniczym odbiorze to nieco nużący fragment książki, choć interpretacyjnie uzasadniony i jakże cenny dla zadeklarowanych grochowiakologów. Mnie wszakże szczególnie przekonują zauważone przez krytyka odwołania do Cypriana Kamila Norwida, z którym wydaje się łączyć autora Agrestów szczególna więź, przede wszystkim podobne, rewelatorskie podejście do poetyckiego języka.
W książce Łukasiewicza próżno szukać polemiki z poprzednikami. Autor spolegliwie przyznaje, że „w nowszych odczytaniach tej poezji diachronię zastąpiła synchronia” i przywołuje przede wszystkim prace Michała Nawrockiego oraz Anny Róży Burzyńskiej, bynajmniej z nimi nie polemizując otwarcie. Być może echem jego polemicznego stanowiska jest – wbrew stosowanemu przez młodszych badaczy synchronicznemu oglądowi twórczości autora Kanonu – przyglądanie się także chronologiczne i w tym porządku towarzyszenie przedmiotowi uwagi. Stoicka postawa profesora zdaje się wynikać z życiowej mądrości i ze świadomości bycia wtajemniczonym w materię będącą przedmiotem namysłu. Profesor z szacunkiem przyjmuje ustalenia i konstatacje swych młodszych kolegów po krytycznym piórze, idzie jednak własną krytyczno-literacką drogą.
Należałoby więc zapytać, jaki Grochowiak wyłania się z pracy Jacka Łukasiewicza i dlaczego właśnie teraz, w roku 2020, taka księga?
Przede wszystkim więc wyzierający z tego dzieła poeta jawi się jako twórca na wskroś współczesny i aktualny, poruszający tematy, którymi wciąż żyje dzisiejszy człowiek. Możemy znaleźć w tym katalogu – powiada krytyk – poruszające wiersze o miłości, wyszukane erotyki, równie poruszające wiersze o śmierci – cykl wierszy pisanych po śmierci ojca. Są tam również utwory dotykające rzeczy ostatecznych, eschatonu, i niełatwej wiary w Boga, niełatwej, bo nierzadko naznaczonej znamieniem buntu i zwątpienia. Nade wszystko wszakże książka Jacka Łukasiewicza jest solidnym co najmniej, jeśli nie wybitnym dziełem krytyczno-literackim, dziełem wręcz monumentalnym, monograficznym, jakich trudno dzisiaj szukać. Imponować może erudycja autora – wyobraźnia podpowiada obraz setek fiszek sporządzanych podczas kolejnych lektur utworów poety.
Poeta Grochowiak jest nade wszystko spotkaniem z Innym, bo tak właśnie należy, a nawet trzeba czytać księgę Jacka Łukasiewicza, który po latach, w wieku sędziwym, powraca niejako do krainy minionych lat, by na nowo spotkać rówieśnego sobie przyjaciela, który wyrasta na poetę mówiącego ważnym i osobnym głosem. Głosem, w którym pobrzmiewają nuty barokowe i młodopolskie, ale i ciekawym słownikowo – niepowtarzalnym. Jako się rzekło – Grochowiak, poeta ogromny, bo ogarniający w odczytaniu Łukasiewicza całego człowieka zarówno w jego wymiarze fizycznym, jak i duchowym. I taka obfita badawczo i uczciwa poznawczo jest księga profesora, który jako autor imponuje rozległością horyzontu humanistyczno-krytycznego spojrzenia.
J. Łukasiewicz, Poeta Grochowiak, Wrocław 2019.