Nowy Napis Co Tydzień #077 / Sale, sale, sale
Widziałem olbrzymią kopułę – w środku
niepełnosprawna Weronka
wciąż obraca dżojstik. Będzie ci zwodzić bramę,
chyba że się pomodlisz o przepływ krwi w kończynie,
uklękniesz w koniczynie (wszystko dziś alt-right,
odrobina księżniczki nie razi społeczności). Ilu znałem właścicieli
chlewni, którzy na ziarnko piasku córkom sypali zamek?
(ile dziewcząt starało się o rentę, niebieską kartę, złotą
bullę?), ile córek studiowało prawo albo pszczelarstwo,
ile lasów spaliło się na wiosnę?
Weronko, choć chodziłaś ze mną w agrest i zamiast źrenic
nosiłaś zieleń, to ci się oświadczę, zamknę
obwód. Szczodrze mi machasz, z oszczędności robisz
za stroboskop. Jesteś zielenią, różem, nader wszystko żółcią,
ubierasz się w każde światło, choć każdą noc przepracowałaś
na czarno.
Wiersz pochodzi z tomu Wysokie słońce, który można zakupić w naszym e-sklepie.