10.12.2020

Nowy Napis Co Tydzień #079 / Opowieści, rysunki i anegdoty

Nie tylko Yorgi. Historia świętokrzyskiegokomiksu autorstwa Pawła Chmielewskiego doczekała się już trzech tomów. To dobrze świadczy zarówno o kondycji współczesnych opowieści obrazkowych, jak i pojemności tematu. Autor opowiada nam historię komiksu, nie tylko z rejonu Kielc i okolic, od XIX wieku aż do współczesności.

Wszystko jest tu przedstawione mniej więcej chronologicznie. Pierwszy tom rozpoczyna się, jakże mogłoby być inaczej, od opisania genezy, tłumaczenia pojęć. Zgadzam się z Chmielewskim – jak i on utożsamiam komiks z literaturą, przypisując mu miejsce numer cztery obok epiki, liryki i dramatu. Chociaż przyznać trzeba także, że większość pierwszych artystów zajmujących się tym gatunkiem literackim związana była ze sztukami plastycznymi. Chociażby postać Franciszka Kostrzewskiego, którego autor trzytomowej publikacji uznaje za prekursora sztuki opowieści graficznej. Marginalizuje w ten sposób kultowe Ogniem i mieczem, czyli przygody szalonego Grzesia Kamila Mackiewicza i Stanisława Wasylewskiego z 1919 roku, które większość teoretyków uznaje za pierwszy polski komiks (stąd nie tak dawno obchodziliśmy 100-lecie tej sztuki w Polsce). Kostrzewski tworzył ilustrowane opowiastki posiadające znamiona narracji komiksowej już sześćdziesiąt lat wcześniej. Skąd pomysł uczynienia go nestorem komiksu? Artysta przez dwa lata był związany z województwem świętokrzyskim (mieszkał dwa lata w Kielcach) i zapewne dlatego Paweł Chmielewski chciał nieco nobilitować ten fakt.

Nie tylko Yorgi. Historia świętokrzyskiego komiksu tom 1 to opowieść o prehistorii – latach 1859–1948, z uwzględnieniem komiksu przedwojennego. To również niezwykła historia czasopiśmiennictwa, bo to właśnie w czasopismach przed laty królowały historyjki komiksowe. „Express Poranny”, „Dzień dobry!”, „Gazeta Kielecka” czy „Ilustrowany Express Codzienny” – dzięki nim mieszkańcy kielecczyzny mogli zapoznać się z tak niesamowitymi opowieściami, jak chociażby Wicek i Wacek.Przygody dwóch wisusów w czasie okupacji na ich cześć wierszem opisane (dzięki kolaboracji z moją rodzinną Łodzią) czy publikacjami Mariana Walentynowicza. Tego samego, który od 1932 roku wraz z Kornelem Makuszyńskim i Koziołkiem Matołkiem wybrał się w graficzną podróż do Pacanowa (w sumie cztery tomy wielokrotnie przerysowywane przez lata). I chociaż ich komiks, jak pisze Chmielewski, przez krytyków często był wyśmiewany i uznawany za prostacki, okazał się niezwykłym komercyjnym sukcesem, który w świadomości czytelnika istnieje do dziś. Przepełniona absurdalnym humorem rysunkowa historia współcześnie wciąż inspiruje młodych twórców, można chociażby wspomnieć opowiastkę Ratman spotyka Koziołka Matołka Tomasza Niewiadomskiego, którego fragment znajdziemy w Nie tylko Yorgi.

Pierwszy tom kieleckiego wydawnictwa zawiera również wspomnienie prawdopodobnie pierwszej autorki komiksów Stefanii Bańdo i tworzonych przez nią przygód Fucinki; to także ciekawostki dotyczące roli historyjek obrazkowych w reklamie (chociażby krótki komiks o Palmolive z 1938 roku). Tak jak i w kolejnych pozycjach Chmielewskiego, liczba nazwisk jest tak olbrzymia, że nie da się w skrócie opisać każdego z rysowników chociażby w jednym zdaniu. Tom pierwszy zawiera też, w rozdziale piątym, opowieść o losach wojennych autorów komiksów oraz historię reklamy w czasie II wojny światowej. W kolejnym otrzymujemy informacje o rozwoju lokalnej prasy w pierwszych latach po wojnie.

Drugi tom Nie tylko Yorgi opowiada o komiksach z lat 1949–2006. Ten szeroki zakres dat wskazuje (zważywszy na podobną liczbę stron), że nie były to najlepsze lata dla tego rodzaju sztuki w ogóle. Początkowo powstawały komiksy tylko propagandowe, potem już skupione na dowcipie, czasem eksperymencie, jednakże skierowane do mniej wysublimowanego odbiorcy. Zaczyna się zatem niedobrze, komiks w służbie propagandy, błahe opowiastki skupiające się stereotypach. Dopiero na początku lat 60. pojawiają się wybitni twórcy, w tym przedruki komiksów takich twórców jak J.J. Sempé czy znany z „The New Yorkera” Arnold Roth. Poza tym masa innych zagranicznych autorów – Chaval, Maurice Henry (ten od André Bretona), Frank Ridgeway (od Hanny-Barbery). Jeszcze w 1962 roku pojawia się dwunastostronicowy komiks duetu Zbigniew Jujka, Maria Aftanas pod tytułem Letnia przygoda mr Kamertona Poduszki. Potem następują prawie cztery lata przerwy i kolejne cztery „mlekiem i miodem płynące”. Tom numer dwa przynosi też opowieść między innymi o piśmie „Słowa Ludu” wydawanym w Kielcach, a także takich twórcach jak Tadeusz Ulatowski, Zbigniew Jujka, Andrzej Chyży czy Jerzy Ozga.

Komiks lat 60. w Świętokrzyskiem to długie, wieloodcinkowe formy pasków drukowanych w odcinkach. Kolejno: Zbój, Opowieść rysunkowa, Sierżant Cień (jedna z najdłuższych serii prasowych), z przerwą na Zbója BarbaręDziękuję, kapitanie (tak, to ten kultowy Kapitan). Wszystko w formie 3–4 kadrów, zazwyczaj z tekstami nie w dymkach, a pod samymi rysunkami.

Kolejne dwie dekady były mniej sprzyjające dla interesującej nas sztuki, głównie ze względu na cenzurę i mniejsze zaangażowanie twórców w interesującą nas formę artystyczną. Mimo to warto wspomnieć chociażby serię o Hubalu czy przedruki Henia (w oryginale „Henry”). W tych latach w Świętokrzyskiem do głosu doszły dwa kolejne pisma – „Echo Dnia”, będące pseudotabloidem, oraz wysokoartystyczne „Przemiany”. O ile ten drugi tytuł praktycznie nie był zainteresowany komiksem, to dzięki „Echu” wkrótce na kielecczyźnie nastał rozkwit tej formy. To w „Echu” pojawiały się pod koniec lat 80. Między innymi Hrabia Monte Christo Andrzeja Chyżego (przedruk z „Expressu Ilustrowanego”), a rok później kultowy Samotnik – western tego samego autora.

Lata 90. wiązały się z jednej strony z napływem świeżej krwi, a z drugiej – z powolnym upadkiem komiksu, związanym z nastaniem kapitalizmu i ciągłą zmianą wydawców pism. Jeszcze w 1991 roku w „Echu Dnia” można było znaleźć dwustronicową opowieść Pięć, sześć lat Jerzego Ozgi, jednego z najważniejszych twórców z tego rejonu Polski. Poza tym pojawiały się przedruki z przygodami Kaczora Donalda czy Smerfów, a także na przykład komiksy Przemka B@dyla Badowskiego czy komiks o T.Love i przygodach Muńka. Jednak wszystko to było tylko „łabędzim śpiewem”. Trwał powolny upadek lokalnych pism. W 2006 roku zniknęły z rynku „Słowa Ludu” – i tym w zasadzie kończy się drugi tom Nie tylko Yorgi. Historia świętokrzyskiego komiksu. Ostatni rozdział książki to opowieść o Zbigniewie Jujce, historia jego twórczej drogi od 1953 roku.

Trzeci tom w zdecydowany sposób różni się od poprzednich. Nie jest to już kronikarska opowieść, a barwna, pełna anegdot historia istnienia kieleckiego środowiska artystycznego. Autor wspomina chociażby o „Relaxie”, „Fantastyce” czy „Komiksie-Fantastyce”, gdzie debiutowali między innymi Marek Umański, Dariusz Dubiel i Jerzy Ozga. Tak naprawdę tylko ten trzeci ostatecznie robi karierę w świecie komiksów. Trzeci tom książki Pawła Chmielewskiego to także opowieść o „kultowym” pierwszym Konwencie Twórców Komiksu z lutego 1991 roku. Konwencie, który nie przetrwał długo, ale stał się podwaliną największego obecnie Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi.

Książka uświadamia, że zarządcy mają „gdzieś” całą kulturę, w tym komiks. Poznajemy anegdotyczne nieudolności dyrektorów, słabe frekwencje wernisaży, historie o pracach po wystawach wyrzucanych do kosza. A gdzieś w tym wszystkim przemyka postać między innymi Roberta Łysaka, twórcy konwentu, który, jak wielu, ostatecznie porzucił z czasem komiks. Kolejny rozdział zawiera obszerne informacje dotyczące adaptacji Henryka Sienkiewicza, potem mamy jeszcze informacje o Witkacym, Piłsudskim i Żeromskim (szkoda, że autor nie ujął w przeglądzie antologii Piłsudski – komiks, wydanej przeze mnie w 2018 roku).

Osobny, co wydaje się oczywiste, rozdział poświęcony zostaje twórczości Jerzego Ozgi. Już sam tytuł trylogii nawiązuje do jego jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich komiksów (Yorgi). Jak pisze Paweł Chmielewski, Ozga, twórca Yorgiego, na początku XX wieku uznawany był za jednego z trzech najważniejszych polskich rysowników (obok Gawronkiewicza i Truścińskiego). Dowiadujemy się, jak ważny wpływ na komiks świętokrzyski (i nie tylko) miał ten twórca, któremu (podobno) wielu młodych chce obecnie dorównać. Autor tej publikacji wspomina takich artystów, jak: Sylwia Restecka, Nobrert Rybarczyk, Janusz Ordon, Łukasz Okólski, Artur Sadłos, Jakub Matys, Robert Kolasa czy Hubert Czajkowski.

Na zakończenie czytelnik otrzymuje jeszcze skrawkowo kilkanaście innych informacji, między innymi na temat powstałego muralu. Pokazują one, że w ostatnich latach polski komiks stał się skupiskiem mniejszych i większych projektów, pojawiających się i znikających, z brakiem „centrali”, za to z wieloma indywidualnościami.

Każdy tom Nie tylko Yorgi. Historia świętokrzyskiego komiksu to kilkadziesiąt reprodukcji (tom pierwszy – 91 ilustracji, tom drugi 96, trzeci 84), chociaż szkoda, że często nie pojawiają się w momencie opowieści o nich, a kilka stron dalej. Do tego przypisy, indeks nazwisk, indeks postaci, indeks tytułów komiksowych oraz dzieł teoretycznych i literackich, spis ilustracji.

Nie tylko Yorgi. Historia świętokrzyskiego komiksu to ciekawa propozycja, ale zdecydowanie środowiskowa. Wiele w niej informacji już znanych, teraz zebranych w jednym miejscu. Książkowy cykl pokazuje jednak, że wbrew pozorom w polskim komiksie od lat działo się wiele ciekawego, a obecny dobry czas dla powieści obrazkowych wynika po prostu z coraz większego zainteresowania tym rodzajem sztuki, także ze strony kręgów teoretycznoliterackich. Poza tym – to jeszcze nie koniec. Chmielewski zapowiada, że kolejna książka opowiadać będzie o komiksowych paskach z XIX wieku.

Paweł Chmielewski, Nie tylko Yorgi. Historia świętokrzyskiego komiksu, t. 1–3, Kielce, Wydawnictwo Stowarzyszenia Twórczego „Zenit”, 2020.

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Marcin Bałczewski, Opowieści, rysunki i anegdoty, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 79

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...