Nowy Napis Co Tydzień #084 / Krzysztof Kamil Baczyński na „angielskim tle” (Alun Lewis, Sidney Keyes, Keith Douglas)
Wprowadzenie
Niniejszy szkic wyrasta z określonego, nader dojmującego poczucia, a przynajmniej badawczego wrażenia co do dyskursu komparatystycznego związanego z całą twórczością i szczegółowymi poetykami Krzysztofa Kamila Baczyńskiego: stan owego dyskursu zdaje mi się bowiem alarmujący, historii literatury polskiej brakuje podstawowego spektrum komparatystyki porównawczej dla pism poety. Z kolei znakomite teksty, jak na przykład William Butler Yeats i Krzysztof Kamil Baczyński. Marzenie o poszerzonym istnieniu i historyczna konieczność walki obronnej Jolanty Dudek
Nie twierdzę, że wybrałem najlepsze miejsce, by ów dyskurs zapoczątkować. Jak okaże się za moment, skala podobieństw i różnic pomiędzy Baczyńskim a jego „angielskim tłem” poezji wojennej lat 1940–1944 rozciąga się na wiele – na początku zupełnie niespodziewanych – obszarów, takich jak status opozycji: pacyfizm – militaryzm, czy też: estetyzm – anestetyzm – antyestetyzm w polskiej liryce okupacyjnej, a także war poetry: angielskiej, nieokupacyjnej. Nie zmienia to jednak faktu, że tertia comparationis relacji porównawczych Baczyńskiego z Alunem Lewisem (1915–1944), Sidneyem Keyesem (1922–1943) czy Keithem Douglasem (1920–1944) istnieją. Ich wyodrębnienie może z kolei sprzyjać takiej uniwersalizacji poetyk Baczyńskiego, dla której nie dawało się stworzyć warunków opartych na narzędziach filologii niekomparatystycznej.
I chociaż – manipulując powszechnie znanym sformułowaniem polskiego literaturoznawstwa – Baczyński, poeta ziemi okupowanej, reprezentuje wiersz tak zwanej Apokalipsy spełnionej, nie znaczy to, że jeżeli Lewis, Keyes lub Douglas, poeci ziemi nieokupowanej, reprezentują odmienny stan świadomości, nazwijmy go Apokalipsą oddaloną – nie mają nic wspólnego z apokaliptyzmem poetyckim. Na pytanie, czy liryka angielska jest liryką apokaliptyczną czy liryką poza Apokalipsą (pytanie fundamentalne dla polskiego literaturoznawcy-komparatysty) usiłuje odpowiedzieć (rozpatrując stan świadomości Aluna Lewisa) Jacek Wiśniewski:
Wszystkie swoje wiersze Alun Lewis napisał w ciągu dwóch lat, które spędził na przygotowaniach do prawdziwej wojny, która miała rozegrać się gdzieś w przyszłości. Są wypełnione lękliwymi przeczuciami i oczekiwaniami, a zarazem całkowicie pozbawione doświadczenia realnej walki. I chociaż są pisane z pozycji względnego poczucia bezpieczeństwa (co było na swój sposób ironiczne, gdyż niewalczący cywile w dużych miastach okazywali się bardziej zagrożeni nalotami powietrznymi niż żołnierze trenujący w kraju), zawierają motywy takie, jak przybliżanie się śmierci, ofiara na ołtarzu wojny składana z osobistych relacji i związków czy bolesne dostosowywanie się indywidualności do warunków, spełnienia których domaga się wojna
J. Wiśniewski, „The Second World War. How to Kill” [w:] tegoż, “Mars and the Muse. Attitudes to War and Peace in 20th Century English Literature”, Warszawa 1990, s. 220–221. [3].
Przykład Lewisa nie oznacza, że Apokalipsa oddalona jest jedyną wykładnią katastroficznej semantyki poetyckiej reprezentowanej przez Brytyjczyków. Linda M. Shires przypomina o katastroficzno-apokaliptycznej antologii The White Horseman. Prose and Verse of the New Apocalypse z 1941 roku i wskazuje Dylana Thomasa jako najważniejszego z poetów-apokaliptyków czasów wojny
Stąpamy po grząskim gruncie dość umownego porównania. Lewis, Walijczyk, walczy w Indiach, zasilając sztab South Wales Borderers i tam ginie w niewyjaśnionych okolicznościach od kuli z rewolweru – być może jest to śmierć samobójcza. Keyes uczestniczy w kampanii tunezyjskiej w marcu 1943 roku, a miesiąc później – właśnie tam ginie, broniąc przed natarciem wroga kryjówki całego plutonu. Absolwent Royal Military College, Douglas, odbywa z sukcesem kampanię w Afryce Północnej, a ginie w trakcie oblężenia w Normandii. Lewis, Keyes oraz Douglas, reasumując, nie są zmuszeni walczyć w granicach kraju, nie są również ofiarami określonej polityki okupacyjno-podbojowej. Związane z uprawianiem przez nich literatury wyprawy alianckie: indyjska, tunezyjska czy afrykańska zmuszają do lektury brytyjskiej war poetry w świetle krytyki postkolonialnej. Wyczerpujące zestawienie przedstawionej trójki z Baczyńskim również powinno uwzględniać ową postkolonialną perspektywę, ale nie tylko: obszar podobieństw i różnic w stylu uprawiania liryki polskiej i brytyjskiej lat 1940–1944 powinien być „mapowany” na podstawie splotu licznych metodologii kulturowych: colonial studies, war studies, studiów postzależnościowych, a nawet violence studies
Baczyński versus Lewis
Czytałem Brigton Rock Grahama Greene’a, a na myśl o guście pisarza odczuwałem pewien rodzaj zgrozy, zgrozy powodowanej tym, jak chętnie, a także szczegółowo pisarze nowocześni portretują dezintegrację, niestabilność i zdezorientowanie dzisiejszego człowieka. Ja sam cierpliwie czekałbym, póki nie uzyskam silniejszego i bardziej konstruktywnego powodu, ażeby poprowadzić swoje pióro
Za: A.L. Rowse, „Preface…” [w:] A. Lewis, „In The Green Tree”, with a preface by A.L. Rowse, a postscript by G. Jones and a sonnet by V. Watkins, drawings by J. Petts, London 1948, p. 10. [7]
– wyznaje w jednym z komentarzy na temat swoich współczesnych młodziutki Alun Lewis. Brighton Rock Greene’a z 1938 roku to powieść wypełniona wątkami kryminalno-sensacyjnymi, wyraźnie zalecająca się czytelnikowi popularnemu. Jeżeli szukać jej odpowiedników w literaturze polskiej, to – z zachowaniem wszelkich proporcji – można by w miejsce wieloaspektowego dzieła Greene’a podstawić Zaklęte rewiry Henryka Worcella z 1936 roku czy nieco wcześniejszą Zazdrość i medycynę Michała Choromańskiego z 1933 roku. W przeciwieństwie do Lewisa, otwarcie komentującego styl i warsztat Greene’a, Baczyński nigdy nie wypowiadał się na temat takiego typu literatury, jaki reprezentowali Worcell i Choromański. Podobnie nie zdawała się pociągać go tematyka szeroko pojętego modernizmu i bliskie sąsiedztwo jego starszych współczesnych. Podczas kiedy Lewisa można nazywać pisarzem świadomie intertekstualnym, intertekstualność Baczyńskiego sprawia niejakie kłopoty – co do formuły, rozumienia pojęcia, domaga się istotnych zastrzeżeń. Miała tego świadomość Emilia Musierowicz-Kiereś, zmuszona ograniczyć intertekstualność wierszy Baczyńskiego do intertekstualności rezonującej w poecie XIX-wiecznej tradycji literackiej. Nic dziwnego zatem, że przywołała taki cytat, który świadczy raczej o nonszalancji poety wobec świadomości tekstualnej niż o wyczuleniu na tę świadomość:
Na uwagę o podobieństwie stylistycznym wierszy swoich i Słowackiego sam Baczyński miał odpowiedzieć – i to „z lekkim zniecierpliwieniem” – że w jego wierszach obecny jest „zarówno Słowacki, jak Asnyk, Klonowicz, Wincenty Kadłubek, Ewangelia świętego Jana i ksiądz Baka – na każdy bowiem współczesny, nowoczesny wiersz składa się milion poprzednich, cały dorobek niepodzielnej literatury”
E. Musierowicz-Kiereś, „Strzelec i dziewczyna. O balladzie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego «Łowy»”, „Pamiętnik Literacki” 2008, z. 1, s. 66 (cytat z Baczyńskiego za: W. Budzyński, „Testament Krzysztofa Kamila”, Warszawa 1998, s. 154). [8].
Dość to naiwne, utopijne jeszcze i niedojrzałe założenie. Lewis, jak się okazuje, pozostawał chyba zdecydowanie bliżej progu sformułowania autorskiej teorii literatury niż Baczyński. Innego również znaczenia nabierało umiejscawianie go, poety walijskiego z korzeniami celtyckimi, w obrębie anglosaskiej tradycji literackiej. Zamiast „szalonych” wyliczeń zniecierpliwionego pytaniami o inspiracje Baczyńskiego (Słowacki, Asnyk, Klonowicz, Kadłubek, św. Jan, Baka, wszystko naraz, zmieszane), otrzymujemy tutaj dojrzale wyodrębnioną ścieżkę wpływu i oddziaływania. Jak pisze Alfred L. Rowse, wpisać w nią z pewnością należałoby Johna Donne’a, Johna Miltona i Williama Wordswortha
Trudno przy zestawieniu podobnego rodzaju nie wziąć pod uwagę całej skali różnic w uwarunkowaniach biograficznych. Urodzony w 1915 roku Lewis miał szansę ukończyć studia – historię na walijskim Aberystwyth University, a następnie historię średniowiecza na angielskim University of Manchester. Baczyński spędził 8 lat (1931–1939) w Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego, tajną polonistykę warszawską studiował zaś ze zmiennym zaangażowaniem niespełna rok – pomiędzy jesienią 1942 a latem 1943 roku. W tym samym 1942 roku, w którym Baczyński publikuje powielaczowe Wiersze wybrane zawierające jego dwadzieścia liryków, Lewis nie tylko wydaje regularny tom wierszy Raiders’ Dawn and Other Poems, lecz także zbiór opowiadań The Last Inspection. Tym samym mówienie o podobnych szansach rozwinięcia idiomu poetyckiego i intelektualno-artystycznego czy o porównywalnych możliwościach kontaktu z czytelnikiem zakrawałoby na szaleństwo.
Pełne odbicie, odzwierciedlenie atutów Lewisowskiego stylu, wydaje się prezentować jeden z najbardziej znanych wierszy poety z Raiders’ Dawn, All Day It Has Rained. Powraca tu jakże istotna dla Baczyńskiego figura „żołnierza, poety, czasu kurzu”, ale nie w apokaliptycznym, a egzystencjalnym i nader skolokwializowanym ujęciu. Antyromantyczne ujęcie Lewisa oraz romantyczne ujęcie Baczyńskiego wyrastają jednakowoż z podobnych uwarunkowań psychologicznych i światopoglądowych – obaj zostają postawieni przed dramatycznym wyborem i zmuszeni wojennymi okolicznościami wybierają militaryzm pomimo pacyfistycznych poglądów. Lewis szybciej, albowiem już w 1940 roku, podejmując decyzję o zapisaniu się na listę Royal Engineers. Baczyński później, w 1943 roku, dołączając w stopniu starszego strzelca do II plutonu „Alek” 2. kompanii „Rudy” batalionu „Zośka”.
W All Day It Has Rained Lewis rozbudowuje nieobecną u Baczyńskiego figurę braterstwa broni, następnie zaś wydatnie nasyca ją egzystencjalno-melancholijnym charakterem: „[…] we talked of girls and dropping bombs on Rome”
Nieprzystawalności egzystencjalnej poezji Lewisa do realiów katastrofizmu wojennego i związanych z owym katastrofizmem poetyk zagłady świadomi byli również anglosascy komentatorzy jego poezji. Jak pisze Linda M. Shires:
Lewis pisywał tak, jak pisuje typowy inteligentny mężczyzna jego czasów – samotny, a do tego znudzony, żywił urazę do wojny jako przeszkody na drodze jego artystycznego rozwoju. Starszy niż Keyes, Lewis rozpoczął uprawianie poezji w stylu, który dłużej nie dawał się już utrzymywać, nie reagował m.in. na traumy światowego Holocaustu. Jego największe osiągnięcia artystyczne czasu wojny obrazują poetę uwięzionego pomiędzy dwoma światami społecznymi, sposobami uprawiania literatury i modelami zaangażowania: pacyfistycznym i aktywistycznym
L.M. Shires, „Two Poets of War: Alun Lewis and Sidney Keyes” [w:] tejże, „British Poetry of the Second World War…”, p. 122. [14].
To ostatnie, rozterka wyboru między pacyfizmem a aktywizmem, najwydatniej zbliża Lewisa do Baczyńskiego. Niestety, na tym zwięzła lista podobieństw się kończy…
Baczyński versus Keyes
Wspominany przez Shires Keyes jawi się anglosaskiej badaczce jako „bardziej romantyczny, a nawet ezoteryczny”
Na kilka tygodni przed śmiercią Keyes orzekł o sobie następująco: „Uważam, że powinienem był się urodzić w poprzednim stuleciu w Oxfordshire lub Wiltshire, zamiast tego pobliża Londynu, w którym znajduję się teraz, pomiędzy dwoma wojnami, wtedy bowiem mógłby stać się dobrym poetą sentymentalnym (a good pastoral poet), nie zaś – beznadziejnie piastować niewygodną pozycję metafizyka odciętego od korzeni”
G. Hill, „Sidney Keyes in Historical Perspective” [w:] „The Oxford Handbook of British and Irish War Poetry”, edited by T. Kendall, New York 2007, p. 399. [17].
Zapewne z powodu podobnych deklaracji chętnie był Keyes określany mianem „gotyckiego pastoralisty”
Ustawienie siebie w roli demona szalejącego na świecie i we wszechświecie jest kolejną próbą odreagowania i zemsty, próbą wybicia się też poza własną słabość. Bo przecież w istocie bohater mówiący należy do owych konkwistadorów, do armii donkiszotów, obłąkanych marzycieli
A. Zgrzywa, „Cierpienie, groza, baśń – czas Anny w poezji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego”, „Pamiętnik Literacki” 2010, z. 1, s. 32. [19].
I chociaż u Keyesa nie znajdziemy przykładów podobnej, jak u Baczyńskiego w 1940 roku, baśniowej „autodemonizacji”, istnieją w jego twórczości analogiczne sposoby odreagowywania zmącenia przez wojnę pastoralnego ładu świata (przypomnijmy, ładu, do którego poeta – jako dziedzic zaprzeszłej epoki, jak o sobie twierdzi – tak bardzo przywykł). Tworzy więc Keyes między innymi utopie poetyckie, narzędziem ich kreowania czyni zaś elegię i elegijność, notabene podobnie jak autor słynnej Elegii o chłopcu polskim (warto zatem byłoby porównać ze sobą wyobraźnię elegijną Baczyńskiego i Keyesa). Ostatecznie musi to kulminować w krystalizacji wyrazistych podobieństw – konkretnych tropów oraz motywów… i kulminuje. Dobrym dla tych zbieżności przykładem jest zestawienie najsłynniejszego wiersza Keyesa War Poet z marca 1942 roku oraz jednego z sensualnych liryków katastroficznych Baczyńskiego w rodzaju ***(Niebo złote Ci otworzę…) z czerwca 1943 roku. Tu zaś czeka już nas do odkrycia niemało zaskakujących „współbrzmień”: obrazowi oczu poszarpanych szkłem u Baczyńskiego („Jeno wyjmij mi z tych oczu / szkło bolesne – obraz dni, / które czaszki białe toczy / przez płonące łąki krwi”
Wyraźnie rysujące się zbieżności wynikać mogą z podobnych kręgów inspiracji oraz układów odniesienia. Keyes uwielbiać miał Rainera Marię Rilkego oraz czytywać ze zrozumieniem pisma Carla Gustava Junga. Duet Rilke – Jung to także istotne wyznaczniki głębi wyobraźni poetyckiej Baczyńskiego, na co w ostatnich latach zwracała uwagę Eliza Kiepura, rozpoznając w wierszach polskiego poety napięcie pomiędzy tak zwanym światem archetypowym a światem rozszczepionym właśnie jako jungowskie
[…] The tall old woman
Eating her sandwiches on a pompous vault
And her dog who loves to play tag with tombstones,
Need never recur, yet link me with the drowned ones
Of earth, quite unforgettablyW swobodnym tłumaczeniu: „Ta wysoka stara kobieta / zjada swoje kanapki, siedząc na pompatycznej krypcie / A jej pies uwielbia bawić się w berka z nagrobkami, / nigdy nie wracaj, ale połącz mnie z topielcami / na Ziemi, w sposób niedający o sobie zapomnieć”. S. Keyes, „The Anti-Symbolist” [w:] „Collected Poems of Sidney Keyes”, p. 22. [26].
Polakom może się on silnie kojarzyć z wierszem genezyjskim Słowackiego Do pastereczki, siedzącej na druidów kamieniach w Pornic nad oceanem:
Jak ty mi jesteś wdzięczna,
Duszeczko moja mała,
[…]
Ćwieki twoich chodaków
Błyskały mi na lice
Jako dwa półksiężyce
[…]
A we włoskach ogniste
Ranunkuły z doliny,
Jak maki Ukrainy,
Zdawały się ogniami,
Które tobie do lica
Przypięła upiorzyca
Śpiąca w grobie pod namiJ. Słowacki, „Do pastereczki, siedzącej na druidów kamieniach w Pornic nad oceanem” [w:] tegoż, „Dzieła”, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. I: „Liryki i inne wiersze”, opracował oraz wstęp napisał J. Krzyżanowski, Wrocław 1959, s. 135–136. [27].
Baczyński versus Douglas
Baczyński a Douglas – być może trudniej o bardziej przemawiający do wyobraźni kontrast poetyk, blakną przy nim pomniejsze protokoły różnic – choćby pomiędzy Baczyńskim a Lewisem, którzy obaj wyznają mimo wszystko poglądy pacyfistyczne. Pacyfizm jako rodzaj poetyckiego wyznania wiary jest tu bowiem rzeczywiście warunkiem sine qua non, ponieważ jeżeli zostaje on utwierdzony, pomniejsze różnice stają się zaledwie rozbieżnymi detalami postrzegania. Można sobie z nimi przy odpowiedniej dozie ostrożności poradzić – co z tego, że w odróżnieniu od Baczyńskiego Lewis uważnie śledzi literaturę popularną swych czasów (choćby kryminały Greena), co z tego, że nawet Keyes (do Baczyńskiego najbardziej przystający) uwielbia niemiecki ekspresjonizm w kinie
Douglas wyrasta w kulcie wojny, a także życia oficersko-kapitańskiego i jego sekretnego szyfru. Jego rozumienie wojennej wspólnoty wykracza poza granice prostego rozumienia sprzymierzenia czy wrogości, etos walczącego żołnierza jako elitarny i na swój sposób arystokratyczny wymaga honorowego zniesienia tej opozycji (pod pewnymi względami Douglasowski świat ludzi okopów jednej oraz drugiej strony frontu przypomina Conradowski świat ludzi morza, świat etyczny i dwuznaczny zarazem, jako wystawiony na próbę żywiołu). Z podobnym nastawieniem zdumiewać może najbardziej, gdzie w takim razie, w jakim temacie, zasobie znaczeń kulminuje pierwiastek poetycki Douglasa – jest to bowiem wyobraźnia nekrotyczna, całkowicie pozbawiona monumentalizmu wcześniejszych, modernistycznych poetyk nekrotycznych obecnych jeszcze w czasach Wielkiej Wojny 1914–1918 w takich wierszach, jak choćby Isaaca Rosenberga Dead Man’s Dump. Jak uważa Lorie Goldensohn: „nawet w takim punkcie pieszczotliwy, litujący się [nad trupem] ton, a także pastoralno-elegijny tembr (the evocative pastoral-elegiac) nie znajdują u Douglasa żadnego współbrzmienia, tu bowiem wypełnienie świata śmiercią zawsze wygłusza wszelki patos”
Wyobraźnia nekrotyczna Baczyńskiego zawsze podlega wewnętrznej cenzurze poety, jeżeli nie już poetyckiemu stabuizowaniu (praca tabuizacji jest tutaj jednocześnie pracą imaginacji i najproduktywniejszych imaginacyjnych dyspozycji – wyobraźni fabulizacyjnej, światotwórczej, poetyckiej). Doprawdy nie wystarczy tu wyłącznie przeciwstawić przysłowiowego „oczu stężałego orzecha” (z Pokolenia) z „nagimi, przemokniętymi od wody pośladkami, matami z włosów” czy też „wybrzuszonymi, skrzepniętymi głowami śpiącymi w szlamie tynkarskim”
Jaki w tym wypadku uzyskamy efekt? Rosenberg i Baczyński reprezentują poetyki estetyzacyjne, przy czym o tym drugim należałoby mimo wszystko powiedzieć, że poprzez swój wyrazisty (i imponujący) zwrot do estetyki sentymentalnej, balladowej, baśniowej, mitologiczno-archetypowej oraz apokaliptyczno-cudownej zdecydowanie w tym względzie Rosenberga przerasta: reprezentuje poetykę, którą należałoby nazwać hiper- lub ultraestetyzacyjną. Operujmy może konkretnymi przykładami – jeżeli przyjąć to, co Goldensohn stwierdza, że w swoim lamencie nad trupem z Dead Man’s Dump Rosenberg zdobywa się na ton pieszczotliwie litościwy (caressive, pitying tone), że podobnie jak Baczyński uzależnia on ekspresję przeżycia od tak zwanego the evocative pastoral-elegiac, niezależnie od efektu i tak nie prześcignie Baczyńskiego, którego Elegia o chłopcu polskim jest hiperestetyczną, jedyną w swoim typie oraz rodzaju – wariacją na temat tego Rosenbergowskiego tonu utrwalonego w Dead Man’s Dump. To dowodziłoby precendensowości poetyki Baczyńskiego: jej składniki mogą pokrywać się z poetykami anglosaskiego katastrofizmu wojennego, wszelako już ich sposób użycia „skazuje” Baczyńskiego na unikalność, idiomatyczność i niepowtarzalność.
Douglas to przypadek poetyki zdystansowanej wobec zabiegów estetyzacyjnych Rosenberga, a podobnym chłodem estetycznym cechuje się również w swoich opowiadaniach obozowych Borowski i wydaje się, że o nim podobnie, jak o samym Douglasie, można by powtórzyć istotne słowa Goldensohn, że poezja ta świadoma jest „złożonych politycznych funkcji elegii”
Zakończenie
Brytyjskim odpowiednikiem Czesława Miłosza, a zatem poety, który nie tylko przeżywa wojnę, ale także (już po niej) rozwija swój warsztat poetycki do tego stopnia, że staje się reprezentacją oraz symbolem możliwości twórczych całego potraconego i zaprzepaszczonego pokolenia, poety zarazem, który po latach dokonuje surowej rewizji dokonań twórczych war poets, będących przeważnie jego rówieśnikami (tak jak Miłosz rewidował spuściznę poetycką niewiele młodszych od siebie Kolumbów, między innymi w Strefie chronionej) – jest Philip Larkin. Miłosz jest autorem tezy o odmowie uprawiania krytyki na polu najważniejszej „strefy chronionej” poezji polskiej XX wieku – poezji Baczyńskiego, Gajcego czy Trzebińskiego („twierdzę, że dotychczas, czyli do roku 2001, nie powiedziano, co trzeba”, pisze poeta w specjalnym Komentarzu po latach
Mimo że druga wojna światowa rozgrywana była na znacznie większą skalę, włączając w to większą liczbę narodów, uczestników zarówno po stronie militarnej, jak i cywilnej, mimo że przyczyniła się do profuzji wojennego pisarstwa, tak w poezji, jak w prozie, niezmiennie literatura ta w porównaniu z literaturą Wielkiej Wojny jest postrzegana jako dalece mniej działająca na wyobraźnię, jako o wiele słabiej dopracowana artystycznie
J. Wiśniewski, „Introduction” [w:] tegoż, „Mars and the Muse…”, s. 13. [37].
W odróżnieniu od Miłosza, Larkinowi przez długi czas bliższa zdawała się postawa ignorowania spuścizny poetyckiej Lewisa, Keyesa czy Douglasa, jak twierdzi o nim Linda Shires
Tylko na pozór zapomniałem tu o przypadku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, ukazując bowiem symetrię problemów i dylematów trapiących literaturoznawców polskich i anglosaskich, pośrednio chcę mówić o komparatystycznej uniwersalności Baczyńskiego. Jeżeli mowa o wspólnocie historycznoliterackiej trajektorii literatury polskiej i brytyjskiej lat 1940–1944, to Baczyński jest z pewnością usytuowany w jednym z najwyższych punktów trajektorii jej ruchu. Skoro zaś dyskurs komparatystyczny można zacząć w miejscu dowolnym, niech w moim przypadku będzie to miejsce w niniejszym artykule wskazane: wyspowa war poetry oraz kontynentalna, środkowo-wschodnia, polska poezja wojny i okupacji, której symbolem i legendą jest Baczyński. Warto zastanowić się dwutorowo, tak jak czynią to na przykład Zdzisław Jastrzębski oraz Linda M. Shires, jak wyglądałaby polska literatura powojenna, gdyby Baczyński przeżył i rywalizował z Miłoszem o wielkość i – per analogiam – jak wyglądałaby literatura brytyjska, jeżeliby z Larkinem o jej oblicze rywalizował Keyes, który jakimś cudem przeżyłby natarcie w Tunezji, albo Lewis, który w Indiach nie poniósłby w tajemniczych okolicznościach śmierci