Nowy Napis Co Tydzień #086 / i z byle czego powstała równoległość wytworów, z przymusu dziejów, z obrazy (przystrojono go w podwójność imienia: EfeDycea)
Fragment cyklu Pieśń płytsza. wstęp do teorii uprawiania ciała (paść w zegarku słowa bez uszkodzeń błony)
na początku stworzyłem mu pamięć, wnętrza i niedostępność
nazwy: zdolność morza do urywania ramion nie posiada stopy,
choć dotyka go rozpasane wszystko, co jest napuchnięte. tumult,
jeszcze wcześniej nasyciłem go imieniem: teraz wiadomo, komu
urywać ramiona. są ostrożne, i wstrętne, i za każdym razem po_
jawią się rzeczywistości, nikłe i ciche, niczym sfałszowane kości.
zakrywać wstyd, taki projekt na wypadek, gdy ogłoszą się samo_
loty: zaraz odjadę, zaraz się zgromadzę (okryj się moim oporem),
niepodobieństwo ma maskę na palcu – rzecz wywierca ranę sobie
w powietrzu – czyjeś bujne ciała, spadają tak długo, jak im kazano;
we mnie chwieje się szybkość, niedostrzeżony składnik długów,
a dalsze nazwy niech się zmiłują nad pniami. jest pion, patrzymy
na cień: zgięty, lecz dogania nas podłoga. stop. co dała nam stopa,
skoro nie wychodzi się z domu? coraz dalej, spokojnie, damy sobie
w dłonie pismo i damy sobie radę, gdy oczy zobaczą siebie same,
właściwością liter rozprowadzam kwadrat, obijam boki pochodną
wyrazu – od razu zarażam śliną źrenice, język ścieka z obrazów.
falując brudem, z kolei ze szczelin wystaje ciało. czystość osobna.
Zapraszamy do zapoznania się z innymi wierszami poety, które znajdują się w naszej Czytelni.