29.04.2020
[Ciepły, błękitny oddech]
Ciepły, błękitny oddech, czyste oczy szefów,
jak również ich brudne, uświęcone ręce.
Jak się masz, a dobrze, rozumiesz tę biel,
wdychając ogień aż po palce stóp
i dołączając powoli, a pewnie, do
zbioru, do szaleństwa.
Piję czarną sprawę, widzę zimną rzecz.
Mówisz do mnie tak słodko,
mówisz z dymem jak chochoł stojący w naszym ognisku.
Słyszę wielki śmiech, ryk busa,
krzyki szczęśliwych dzieci,
one stworzą nam na nowo świat. Wieje!
Wieje, a oparcie usuwa się spod pleców.
Stań wyżej jak maska, rozetnij sobie brzuch.
Twoje zewnętrzności poprowadzą cię.
Zakręty na drodze. Czarny ptak przed kołem.
Czerwona prawa ręka wstrzymuje w pół kroku.
Butelka przetacza się z lewej dłoni w prawą,
cichy trzask w dolinie. Tłuste lato!
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Przemysław Suchanecki, [Ciepły, błękitny oddech], Czytelnia, nowynapis.eu, 2020