29.04.2020

Czytanie i klęska (1)

Tekst pochodzi ze zbioru Notatki do całości.

CZYTANIE w „potocznej” świadomości sąsiaduje z dostawaniem po rękach, mimo że nie żyjemy w „nowym wspaniałym świecie” Aldousa Huxleya. Jego antyutopia przedstawia ludzi nie mających nic wspólnego nie tylko z czytaniem, ale i z książką. W wizji Huxleya podświadomą odrazę do jej widoku zaszczepia się u kilkumiesięcznych niemowląt. Metoda jest prosta: pierwszemu kontaktowi z książką towarzyszy ból wywołany wstrząsem elektrycznym.

W tym obrazie dostrzegam symbol polskiego „czytelnictwa”. Przykłady najprostsze, najbardziej powszechne są w kanonie lektur szkolnych. Wynika z nich, że bohaterowie literatury polskiej z powodu czytania mają kłopoty, prowadzące niekiedy do dramatów i tragedii.

Skawiński, zaczytawszy się w Panu Tadeuszu, nie wypełnia zawodowych obowiązków i traci posadę latarnika. Będzie się znów tułać wśród obcych. Wokulski, naczytawszy się poezji romantycznej, tak wyidealizował miłość i kobietę, że na niczym spełzły jego umizgi do pięknej Izabeli. Iwaszkiewiczowski Ikar, czyli niejaki Michaś bez pamięci zanurzony w lekturze na ulicy okupowanej Warszawy ląduje w „budzie” gestapo. Rozstrzelają go bądź wywiozą do obozu koncentracyjnego. Bohater prozy Brunona Schulza żyje obsesją Księgi, której nigdzie nie może znaleźć. Uczeń Gałkiewicz za przyznanie się, że czytanie Słowackiego – co więcej, Mickiewicza, Byrona, Puszkina, Schelleya, Goethego – wcale go nie zajmuje, nie wzrusza i nie zachwyca, otrzymuje od nauczyciela Bladaczki pałkę; belfer upokarza go, deformuje i upupia.

Żeby nie rozszerzać tej listy, sięgam do skromnego zbiorku opowiadań niemieckiego pisarza z Mazur (części dawnych Prus Wschodnich) Siegfrieda Lenza Słodkie Sulejki. Pojawia się tu postać dziadka, który nauczywszy się czytać w późnym wieku, stał się „opętanym czytelnikiem”. Brzmi to nieco pociesznie. Sztuka czytania sprzyjała bowiem losowi tego człowieka. Toteż, odbywając szkolenie wojskowe, na pytanie, co by zrobił z książkami porzuconymi przez uciekającego nieprzyjaciela, odpowiedział: „Ja bym szybko przeczytał, a potem przygrzałbym wrogowi z flinty”.

Nie wiem dokładnie, jak by postąpił bohater naszej literatury, ale zapewne nic dobrego nie wyniknęłoby dla jego życia z tych książek i ich czytania. Zgubny wpływ lektur zbiega się z arcypolską sprawą naszej literatury, z poczuciem niespełnienia i klęski. Przedłuża się ono w utworach z lat dziewięćdziesiątych. Nie ma dla niego mocnej przeciwwagi, opartej na doświadczeniu życia jako sukcesu, nagrody, cudu. Zachwyt istnienia jest zakazany. Po co więc rozgłaszać, że my tak bardzo kochamy poezję Walta Whitmana:

I wiem, że odtąd sławić będę każdą rzecz,

którą ujrzę lub którą się stanę,

I śpiewać, śmiać się, i nie przeczyć niczemu

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zbigniew Chojnowski, Czytanie i klęska (1), Czytelnia, nowynapis.eu, 2020

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...