elektryczna jabłoń
na początku rzekł bóg: łączę się z wami światłowodem. miewał przebłyski geniuszu.
w białym mięsie dłutem lub słowem kreślił opowieść o ludziach oraz grzechu pierworodnym.
transmitował prąd do ogrodu, który otoczył swoją opieką – zasiekami i drutem kolczastym.
aż pewnego dnia drzewo poznania nabrzmiało od owoców. nastąpił błąd, brak sygnału.
kusiłaś mnie ewo, zalotnym spojrzeniem. zobaczyłem cię drżącą, całkiem nagą.
twoje podbrzusze przecinała szrama. sączyła się z niej krew o słodkawym smaku.
przedwieczny starzec o rachitycznych rysach ukarał nas. obdarzył tułaczką, wstydem.
jego głos po drugiej stronie słuchawki grzmiał o porodowych bólach i ciężkiej pracy w polu.
dziś naginam twoje biodra jak gałęzie. zabliźniam dreszczem zadane przez stwórcę cięcie.