Kim jest Pan Cogito?
Na początek trochę oczywistości. Niemal od samego początku drogi poetyckiej Zbigniewa Herberta był on przedstawiany przez krytykę jako „poeta Zachodu”, poeta przeszłości czy poeta kultury. Określenia te mają swoje źródło w samej tematyce jego utworów, w zestawie imion ich bohaterów (Prometeusz, Minotaur, Damastes, Kaligula, Klaudiusz, Fortynbras, Hamlet, Spinoza, Kant – poprzestańmy na wymienieniu tylko niektórych). O ile od ponad pięćdziesięciu lat mówi się o związkach poezji Herberta z szeroko rozumianą kulturą śródziemnomorską, to, poza stosunkowo nielicznymi przypadkami, nie oferuje się prób precyzyjniejszych odpowiedzi na pytanie o rolę tych motywów dla twórczości Herberta jako całości (spójnego tekstu).
W zasadzie jedyną próbą opisu twórczości poetyckiej Herberta jako spójnej całości pozostaje – dziś już ponad trzydziestoletnia (wydana po raz pierwszy w 1984 roku w Londynie) monografia Stanisława Barańczaka Uciekinier z Utopii. O poezji Zbigniewa Herberta. Praca ta, choć przecież nie doskonała, nie wolna od pomyłek czy uproszczeń interpretacyjnych, daje pewien klucz do tej twórczości, pokazuje pewien „model” poetyckiego świata Herberta. Można, na przykład, dyskutować co do trafności nazw kluczowych zdaniem Barańczaka kategorii „dziedzictwa” i „wydziedziczenia”. Tymczasem, jak się wydaje, krytyka i literaturoznawstwo współczesne nie tyle chce „czytać” i „odczytywać/rozumieć” Herberta, ile „powiedzieć o Herbercie coś nowego”, „inaczej”. W efekcie trzeba się nieraz zastanawiać, czy się czytało aby te same utwory co badacz.
Niewątpliwie „zachodni” i kulturowy rodowód ma chyba najbardziej znany bohater wierszy Zbigniewa Herberta – Pan Cogito. Postać ta pojawia się w twórczości poety na początku lat 70. (pierwsze utwory, których bohaterem jest Pan Cogito ukazywały się w prasie już w 1969 roku). Najbardziej znanym chyba tomem poetyckim Herberta jest ten, w którym powołał on do istnienia (w utrwalonej książkowej postaci) Pana Cogito, czyniąc go jednocześnie głównym bohaterem całego zbiorku poetyckiego. Chodzi o wydanego w 1974 roku Pana Cogito. Przez nazwanie całości zbiorku imieniem bohatera zyskuje on status nie tylko książki poetyckiej (tą byłby i bez tego zabiegu), ale również cyklu. Tytuł tomu sprawia, że nawet w przypadku tych utworów, w których imię Pana Cogito nie pojawia się ani na poziomie tytułu, ani w zasadniczym tekście wiersza, możemy zakładać, że odnoszą się one do tytułowego bohatera.
Na temat Pana Cogito pisano dużo. Tuż po ukazaniu się tomiku w tytułach recenzji pojawiły się pytania: Kim jest Pan Cogito?, Kim jest Cogito?, O czym myśli Pan Cogito?. Nieco później odrębne prace poświęcili tej postaci i temu tomowi między innymi Jacek Brzozowski, Julian Kornhauser, Jacek Łukaszewicz, Jan Pieszczachowicz czy Ryszard Przybylski. Większość spośród przywoływanych badaczy kierowała przy tym swoją uwagę przede wszystkim na kartezjański rodowód postaci i skupiała się na drugim członie jej imienia, pomijając przy tym człon pierwszy, czyli słowo „Pan”. Stąd stwierdzenia typu „Pan Cogito jest Panem Myślę” (Jerzy Kwiatkowski). Warto jednak zwrócić uwagę na prosty fakt – słowo „Pan” pisane jest w utworach Herberta zawsze wielką literą. Wprawdzie w wielu przypadkach daje się to uzasadnić jego pozycją inicjalną w zdaniu, pozostają jednak takie sytuacje, w których jest ono pisane wielką literą, mimo iż znajduje się w środku lub na końcu zdania/tytułu (por. takie tytuły jak: O dwu nogach Pana Cogito, Przepaść Pana Cogito, Późnojesienny wiersz Pana Cogito przeznaczony dla pism kobiecych i tym podobne.). Wnosić stąd należy, że słowo „Pan” nie jest w przypadku bohatera wierszy Herberta jedynie zwrotem grzecznościowym, lecz pełnoprawnym komponentem imienia własnego, a imię to – Pan Cogito – należy traktować jako całość i przy wszelkich próbach badawczego opisu uwzględniać oba jego człony jako znaczące.
Nie jest moim celem polemika z którymkolwiek z badaczy. Chciałbym skupić się na samej poezji Herberta i pokazać, jak postać Pana Cogito wpisuje się w poetycki system Herberta. W tym celu skupię się przede wszystkim na tych możliwościach, które zawarte są w samym imieniu tego bohatera.
W przypadku imienia Pana Cogito już na pierwszy rzut oka można zauważyć, że nie jest ono ani jednorodne, ani jednoznaczne. Składają się na nie polskie „Pan” i łacińskie „Cogito”. Tu można zaznaczyć, że polskie słowo „pan” w funkcji zwrotu/tytułu ma stosunkowo krótką (zwłaszcza w zestawieniu z tradycją łaciny) historię. Co do drugiego z komponentów imienia bohatera – „Cogito” – istotnymi wydają się następujące kwestie:
1) w polskich wyobrażeniach łacina bardzo długo funkcjonowała jako język uniwersalny (nawet w sytuacji, kiedy w innych krajach europejskich jej miejsce zajął już francuski);
2) samo słowo „cogito” (przede wszystkim z powodu utrwalonej w kulturze kartezjańskiej formuły „cogito ergo sum”) związane jest ściśle z europejskim dziedzictwem kulturowym.
Stąd też bohatera noszącego imię Pan Cogito można postrzegać jako człowieka, w którym splatają się oznaki osoby żyjącej „tu i teraz” i „zawsze i wszędzie”
Innym, nie mniej istotnym aspektem imienia bohatera jest semantyczna asymetria jego (imienia) elementów składowych: „Pan” odnosi się do osoby, pojedynczego człowieka (jego pozycji socjalnej, wieku i/lub indywidualności); „Cogito” oznacza myślenie (właściwość umysłu, ale też ducha/duszy). I tu krótka uwaga: ponieważ homo sapiens przekładane jest na polski jako „człowiek myślący/rozumny”, a słowa „człowiek” i „osoba” traktowane są synonimicznie, można by się tu pokusić o wniosek, że dla Herberta określenie „Pan Cogito” jest równoznaczne z określeniem „homo sapiens”.
Prowadzi to do wniosku, że postać Pana Cogito można interpretować zarówno jako konkretną, pojedynczą osobę, jak i uosobienie całej ludzkości
Kto pisał nasze twarze na pewno ospa
kaligraficznym piórem znacząc swoje „o”
lecz po kim mam podwójny podbródek
po jakim żarłoku gdy cała moja dusza
wzdychała do ascezy dlaczego oczy
osadzone tak blisko wszak to on nie ja
wypatrywał wśród chaszczy najazdu Wenedów
uszy zbyt odstające dwie muszle ze skóry
zapewne spadek po praszczurze który łowił echo
dudniącego pochodu mamutów przez stepy
czoło niezbyt wysokie myśli bardzo mało
– kobiety złoto ziemia nie dać się strącić z konia –
książę myślał za nich a wiatr niósł po drogach
darli palcami mury i nagle z wielkim krzykiem
spadali w próżnię by powrócić we mnie
a przecież kupowałem w salonach sztuki
pudry mikstury maście
szminki na szlachetność
przykładałem do oczu marmur zieleń Veronese’a
Mozartem nacierałem uszy
doskonaliłem nozdrza wonią starych książek
przed lustrem twarz odziedziczoną
worek gdzie fermentują dawne mięsa
żądze i grzechy średniowieczne
paleolityczny głód i strach
jabłko upada przy jabłoni
w łańcuch gatunków spięte ciało
tak to przegrałem turniej z twarzą
Już sam atrybut (lustro), którym posługuje się Pan Cogito, sugeruje pewnego rodzaju podwojenie i wprowadza wszelkie konieczne przesłanki zapowiadające/umożliwiające rozdwojenie. Według różnych wierzeń i barokowej tradycji, świat widziany w lustrze jest światem nacechowanym negatywnie, światem złych duchów, sił nieczystych, ale też nieubłaganej nagiej prawdy o życiu.
Nietrudno dojść do wniosku, że i w przypadku wiersza Herberta świat widziany w lustrze nacechowany jest negatywnie. Pan Cogito dystansuje się od własnego odbicia i mówi o nim „on” („wszak to on nie ja”). „On” (odbicie) wiąże się z tym wszystkim, co dotyczy fizycznej, materialnej i cielesnej strony egzystencji. Natomiast stojący przez lustrem „ja”, przeciwnie, przejawia przede wszystkim potrzeby duchowe:
[…] cała moja dusza
wzdychała do ascezy […]
[…] kupowałem w salonach sztuki
pudry mikstury maście
szminki na szlachetność
przykładałem do oczu marmur zieleń Veronese’a
Mozartem nacierałem uszy
doskonaliłem nozdrza wonią starych książek
Wyodrębnienie i zróżnicowanie dwóch pierwiastków – „on” i „ja” – podpowiada jeszcze jeden sposób odczytania imienia tytułowego bohatera cyklu Pan Cogito – odczytania w perspektywie jego właściwości gramatycznych. Słowa „pan” używa się w polszczyźnie dla ustanowienia dystansu między mówiącym a tym, o kim się mówi. Dystans ten wyrażany jest w praktyce językowej za pomocą form czasownikowych trzeciej osoby liczby pojedynczej. To zaś pozwala na stwierdzenie, że „pan” i „on” są z pewnego punktu widzenia ekwiwalentne. Natomiast łacińskie słowo „cogito” tłumaczone jest na polski jako „myślę”. Forma czasownikowa (trzecia osoba liczby pojedynczej) wskazuje na wykonawcę tej czynności – na „ja”. Okazuje się zatem, że to, co w planie wyrażenia funkcjonuje jako „Pan Cogito”, w planie treści okazuje się nierozerwalną strukturą ON-JA.
Tekst opublikowany w:
„Dydaktyczne Puzzle. Pismo nauczycieli” 2009, nr 1 (4), s. 12–13 [wydaje Samorządowe Centrum Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Siedlcach].
W bardziej rozbudowanym rosyjskojęzycznym wariancie ukazał się jako:
Кто такой Пан Когито? [w:] Русская филология.9. Сборник научных работ молодых филологов, Tartu ÜlikooliKirjastus, Тарту/Tartu 1998, с. 211–219.