15.03.2021
Lokator
Mieszkam w czterech ścianach i jak pająk
zastawiam sieci na przelatujące szczęście.
W mojej głowie karabin w dłoniach skrzypce,
będę grał i strzelał do brudnego zajęcia a potem
już w czystości ducha pozbieram martwą naturę.
Niech świeci co ma zgasnąć, niech gaśnie
moje serce powoli, abym ujrzał przeszłość
z Tymi, których nie znałem a powinienem.
Jest pora opadania liści, spadają nawet
owoce zakazane. ONA pełna miłości będzie
w moich ramionach zbawiona. Koniec pieśni.
Dzień miesiąca, odstęp akapitu, podpis
niewyraźny, jakby z niego uciekało życie
powoli. Wolniej już nie można. A jednak.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jerzy Beniamin Zimny, Lokator, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021